» Recenzje » Republika złodziei

Republika złodziei


wersja do druku

Niecni Dżentelmeni nadal w formie

Redakcja: Matylda 'Melanto' Zatorska

Republika złodziei
Długie oczekiwanie na kolejną część ukochanego cyklu rodzi z czasem olbrzymi niepokój: co, jeśli autor się wypalił i książka nie będzie już tak dobra, jak poprzednie części? Obserwowaliśmy to niedawno, gdy ukazał się Sezon burz, ale nieco wcześniej podobne emocje przeżywali miłośnicy łotrzykowskiego fantasy, bo oto po wielokrotnym przekładaniu daty premiery ukazała się wreszcie Republika złodziei Scotta Lyncha.

Pozwólcie, że od razu odpowiem na pytanie podstawowe: tak, trzecia część cyklu Niecni dżentelmeni jest bardzo dobra. Co więcej: to prawdopodobnie najważniejszy tom, który ukazał się do tej pory, dostarczający mnóstwa nowych, ważnych informacji o świecie, a także zmieniający sposób, w jaki będziemy myśleli o niektórych bohaterach.

Centralną postacią jest bez wątpienia Sabetha, która wreszcie pojawia się na kartach powieści we własnej osobie – retrospekcje opowiadają o początkach znajomości Locke'a i Sabethy oraz o tym, jak zrodziło się między nimi uczucie. Z kolei na planie teraźniejszym (a więc po wydarzeniach opisanych w Na szkarłatnych morzach) dochodzi do ponownego spotkania tej dwójki, i to spotkania w bardzo niepomyślnych okolicznościach. Dwoje wybitnych złodziei staje (a może raczej zostaje ustawionych) po przeciwnych stronach w grze o wysoką stawkę: mają bowiem doprowadzić do zwycięstwa dwóch rywalizujących ze sobą partii politycznych wspieranych przez dwie frakcje więzimagów.

Powiem wprost: oczarował mnie sposób, w jaki napisana została postać Sabethy. Po pierwszych dwóch tomach i licznych wzmiankach o złamanym sercu Locke'a można było oczekiwać femme fatale bawiącej się uczuciami innych, słabością protagonisty, która doprowadza do jego upadku. I na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że tak jest w istocie: Sabetha jest pewna siebie, ruda (to fakt obciążony kulturowo zarówno w rzeczywistości, jak i w świecie przedstawionym, i konotuje pewne cechy osobowości oraz sposób postrzegania osób obdarzonych tą cechą), na przemian wyraża zainteresowanie Locke'iem i go odpycha. W rękach mniej wrażliwego pisarza byłaby to kobieta-zdobycz, jednak wspominając dotychczasowe bohaterki serii można oczekiwać więcej i Lynch te oczekiwania bez problemu zaspokaja. Opis uczuć i pobudek Sabethy zajmuje sporo miejsca (naprawdę – przygotujcie się na dużo rozmów o uczuciach), a fasada femme fatale zostaje stopniowo zdekonstruowana i zastąpiona kobietą z krwi i kości, która próbuje zachować swoją niezależność i osiągnąć coś w społeczeństwie, które grozi jej nie tylko uprzedmiotowieniem i osadzeniem w podległej pozycji, ale również przemocą fizyczną i śmiercią (szczególnie wymowna wydaje się w tym kontekście scena, w której Sabetha tłumaczy Locke'owi, jaki los zazwyczaj spotyka rudowłose dziewczęta). Ewolucję przechodzi również Lamora, którego uczucia rozwijają się od młodzieńczego zauroczenia, egoistycznego, zachłannego i skłonnego do idealizacji obiektu westchnień do formy bardziej dojrzałej, partnerskiej.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Wątek Sabethy i Locke'a to nie tylko romans – to także starcie dwóch równych sobie oszustów. No, prawie równych; Sabetha jest zdecydowanie lepsza w planowaniu i Locke'owi pozostaje szaleńcza improwizacja (różnicę między nimi pięknie podkreśla złodziejski pojedynek w jednej z retrospekcji: dziewczyna dąży do wygranej za wszelką cenę, Lamora z kolei uparcie odmawia uznania przegranej). Można jednak odnieść wrażenie, że jest to zaledwie dodatek, a fabuła skupia się przede wszystkim na rozwoju relacji łączącej dwoje bohaterów. Intrygi i oszustwa dostarczają tylko dwóch poważnych zwrotów akcji, na ogół Locke i Sabetha stosują coś w rodzaju wojny podjazdowej, niszcząc zasoby przeciwnika i przeciągając sojuszników na swoją stronę. Dla osób lubujących się w podstępach maskujących inne podstępy stanowiące wstęp do jeszcze innych podstępów będzie to z pewnością wada. Jeśli natomiast nie macie nic przeciwko mocno wyeksponowanym wątkom romantycznym w fantasy, powinniście poczuć się usatysfakcjonowani.

Za wadę poczytuję również nadmiar dialogów służących jako "zrzuty informacji" – kila razy w trakcie powieści więzimagini Cierpliwość, która złożyła Locke'owi i Jeanowi propozycję nie do odrzucenia, występuje w roli informatora o świecie, niekiedy wprost proponując, że chętnie odpowie na wszystkie pytania dotyczące Życia, Wszechświata i Całej Reszty. Takie rozwiązanie zaczyna po jakimś czasie razić sztucznością bardziej, niż Harry Potter podsłuchujący ludzi z pomocą Peleryny Niewidki; jednocześnie jednak trudno mi zarzucać cokolwiek autorowi, gdy w ten niezbyt zręczny sposób dowiadujemy się rzeczy niesamowitych, poszerzających nasz ogląd świata przedstawionego, dostarczających informacji o Eldrenach, więzimagach (w tym Sokolniku), a także o... Locke'u Lamorze. Te ostatnie szczególnie mogą namieszać w kolejnych powieściach, choć ich ocenę należy zawiesić do czasu rozwinięcia zapowiadanego przez nie wątku.

Republika złodziei nie jest powieścią doskonałą, ale mam poczucie, że jej wady znikają w zalewie pozytywów: sytuacja bohaterów znacząco się zmienia, w tle majaczą nowe zagrożenia, a wszystko to osadzone w dobrze nam już znanej konwencji łotrzykowskiej fantasy, która zapewnia napięcie i kolejne zwroty akcji. Ci, którzy – tak jak ja – zżyli się Locke'iem i Jeanem, przyjmą ich z powrotem z otwartymi ramionami.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
6.28
Ocena użytkowników
Średnia z 9 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Republika złodziei (The Republic of Thieves)
Cykl: Niecni Dżentelmeni
Tom: 3
Autor: Scott Lynch
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec i Wojciech Szypuła
Wydawca: MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 23 października 2013
Liczba stron: 680
Oprawa: miękka
Format: 135x202 mm
ISBN-13: 978-83-7480-396-0
Cena: 45 zł



Czytaj również

Republika złodziei
Gdzie się podziali złodzieje z tamtych lat
- recenzja
Kłamstwa Locke'a Lamory
Złodziejom niech się wiedzie
- recenzja

Komentarze


Sayonara
   
Ocena:
0

Mam zupełnie inne wrażenia. Ta książka jest bardzo słaba. Szkoda, bo bardzo lubię poprzednie dwie części i na Republikę czekałem ze sporą nadzieją. W zasadzie nic tu nie wyszło. Opisy uczucia, które Locke żywi do rudowłosej koleżanki kojarzą mi się z paranormalnymi powieściami dla nastolatek (wiem, stary jestem i zgorzkniały) i jest ich tyle, że aż mdlą.

Sam pomysł na fabułę też jest durny. Brakuje złodziejskich klimatów, autor skupił się na polityce. Wyjątkowo nieudolnie moim zdaniem. Zdecydowanie nie polecam.

08-01-2014 08:27
Mayfed
   
Ocena:
0

Ja mam mieszane uczucia, brakowało mi zdecydowanie knucia i spiskowania, planowania Dżentelmenów. Czuję niedosyt sztuczek i intryg. Postać Sabethy była przedstawiona w ciekawy sposób, jeśli chodzi o przeszłość i rywalizację  z Lock'iem. Końcówka książki całkowicie mnie zawiodła.

08-01-2014 14:53

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.