» Recenzje » Republic #42-45. Rite of Passage

Republic #42-45. Rite of Passage


wersja do druku

Czas na Przejście

Redakcja: Wojciech 'Wojteq' Popek

Republic #42-45. Rite of Passage
Tytuł Rite of Passage jest symboliczny pod wieloma względami. Dla Ro Fenna, ostatniego z rozwiązanej Rady na Ryloth, to przejście przez palącą pustynię by spotkać się ze swoim przeznaczeniem, dla Aayli Secury to transformacja z padawanki w rycerza (lub raczej "rycerz") Jedi, dla Quinlana Vosa to rytuał przejścia z rangi rycerza do rangi mistrza. Dla autorów zaś, to przejście z jednej części w drugą, gdyż komiks przekształca się ze Star Wars Ongoing w Republic.

Dziedzic klanu Secura zostaje porwany, właściwie sprzed nosa dwójki Jedi – mistrza Tholme i jego padawanki Aayli Secury. Pościg okazuje się nieskuteczny, Tholme trafia do niewoli, Secura zaś gubi trop. Kierowana Mocą udaje się na Ord Mantell, gdzie trafia na byłego mistrza i przyjaciela z dawnych lat, Quinlana Vosa. Razem postanawiają rozwiązać sprawę, jednak intryga obejmuje dużo szersze kręgi, a wysoko postawieni ludzie, którzy pociągają za sznurki nie dadzą odbić młodego Nata Secury tak łatwo...

John Ostrander i Jan Duursema rozwijają skrzydła, wzbogacając i rozbudowując mały, wykreowany przez siebie wycinek Gwiezdnych wojen. Po zobaczeniu nazwisk twórców i połączeniu ich z serią, do jakiej należy komiks, chyba nikt nie powinien być zdziwiony, że główni bohaterowie Rite of Passage to duet Secura-Vos. Od kilku komiksów do pary tej dokooptowano mistrza Jedi Tholme, który gra tutaj rolę ostoi spokoju, doświadczenia i mądrości, jako że Vos bywa nieco... niestabilny. Mimo tego, autorzy przestali grać na emocjach Quinlana, który również, jak się zdaje, odnalazł wewnętrzny spokój. Rozchwiana za to wydaje się Aayla i zasadniczo o tym jest Rite of Passage – zmaganiu się jednostki z samą sobą, światem i przeznaczeniem, choć, jak już wspomniałem, nie dotyczy to tylko Twi'lekanki.

Ja łatwo się również domyślić, przez komiks przewinie się (i jak zwykle odegra nie małą rolę w przedstawionej historii) Vilmarh Grahrk – generator humoru w powieściach graficznych Ostrandera i Duursemy. Tutaj również nastąpiły pewne modyfikacje, gdyż Devaronianin dorobił się już na stałe kompana w postaci kulistego droida astronawigacyjnego, który ze swoim lekkim cynizmem bardzo dobrze uzupełnia postać Villiego, co daje nam kolejny świetny humorystyczny duet. Przez komiks przewija się również cała masa Twi'leków, dwóch wojowników Morgukai oraz, ku mojemu niekrytemu zachwytowi, hrabia Dooku.

Historia, jako że nie ona jest tu najważniejsza, jest dosyć prosta i jak to w takich wypadkach u Duursemy bywa – stara się nadrabiać dynamizmem (oraz ciekawymi zabiegami, jak przeplatana akcja na początku zeszytu pierwszego). Nie oszukujmy się – wychodzi to świetnie dając za razem pole do popisu talentowi Jan Duursemy, w który czytelnicy dawno przestali wątpić (choć odniosłem wrażenie, że rysowniczce, niczym "Sokołowi Millenium" potrzebna było na początku kilka stron, by się "rozgrzać"). Wyrazy uznania należą się także koloryście, Bradowi Andersonowi, który odwalił kawał dobrej roboty i cztery zeszyty Rite of Passage czyta się z prawdziwą przyjemnością.

Nie uniknięto oczywiście błędów – niektórych typowych dla świata Expanded Universe (coś komiksowi twórcy nie mogą się zdecydować jak działa na miecze świetlne Cortosis – w Acts of War po kontakcie z nim lightsaber się wyłączał, tutaj wprowadzałoby to za dużo zamieszania więc widocznie z tego zabiegu zrezygnowano), innych przez zwykłe gapiostwo (mały Nat Secura w jednym z kadrów nazwany jest imieniem ojca – Lon), jednak jest to – jak to mówią – "drobnica", która nie wpływa na odbiór całości.

Rewelacja – tyle mogę powiedzieć po lekturze ostatnich zeszytów Star Wars Ongoing. Jeżeli mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, to trzeba przyznać, że John Ostrander zakończył ten rozdział mocnym uderzeniem. Nie wiem natomiast, jak bardzo zły dzień musiałby mieć Duursema, aby czytelnicy mogli się na niej zawieść. Rite of Passage to pozycja obowiązkowa dla każdego fana – co do tego nie ma wątpliwości.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


9.5
Ocena recenzenta
9.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Star Wars: Rite of Passage TPB
Scenariusz: John Ostrander
Rysunki: Jan Duursema
Kolory: Brad Anderson
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania oryginału: 11 lutego 2004
Liczba stron: 96
Okładka: miękka
Druk: kolorowy
Cena: 12,95 USD



Czytaj również

Republic #81-83. Hidden Enemy
...a i noc wkrótce zapaść musi
Republic #72-73. Trackdown
Preludium do preludium do...
Republic #63. Striking From the Shadows
Kamera… akcja!
- recenzja
Jedi #4. Dooku
Klasa w drugim planie doszła do głosu
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.