» Artykuły » Publicystyka » Relacja z GamesComu 2013 cz. I

Relacja z GamesComu 2013 cz. I


wersja do druku

Wszystkie gry jadą do Kolonii

Redakcja: Jan 'gower' Popieluch

Relacja z GamesComu 2013 cz. I
W dniach 21–25 sierpnia w Kolonii odbyło się już po raz piąty największe święto europejskich graczy. GamesCom z roku na rok zdobywa coraz większą popularność. Tym razem targi odwiedziło ponad 340 tysięcy gości, którzy mieli okazję zobaczyć produkty 635 wystawców z czterdziestu krajów, zaś same targi relacjonowało 6 tysięcy dziennikarzy. Liczby te wskazują również na ogromne znaczenie gier w kulturze i gospodarce. Nie sposób zobaczyć wszystkiego, jednak ciekawych informacji nie brakuje.
 
Enemy Front

II Wojna Światowa jest wydarzeniem, do którego twórcy gier sięgają regularnie, jednak rzadko prezentują nowe podejście do tematu. Ludziom odpowiedzialnym za Enemy Front ta sztuka się udała. Wcielimy się w członka ruchu oporu i będziemy zwalczać Niemców, korzystając z dobrodziejstw walki partyzanckiej. Bardzo cieszy, że gra aspiruje do czegoś więcej niż zwykłego shootera. Podczas pokazu na GamesComie twórca próbował kilkukrotnie przechodzić misję frontalnym atakiem. Mimo użycia broni palnej i granatów, za każdym razem kończyło się to smakowaniem niemieckiego ołowiu. W końcu zmienił taktykę i wyeliminował patrol wroga z ukrycia, po czym przekradł się do pobliskiej wioski, gdzie początkowo ponownie po cichu, a później już zupełnie otwarcie (ze stacjonarnego karabinu maszynowego) eliminował kolejnych nazistów. W produkcji znajdzie się miejsce na różnego rodzaju interaktywne elementy otoczenia. Pierwszym przykładem, jaki miałem okazję ujrzeć, było zepchnięcie ciężarówki ze stromego wzgórza wprost na wieżyczkę wroga; innym razem pokazano, jak bohater przestrzelił dziurę w podłodze budynku, by dostać się na niższe piętro. Mapy nie mają określonego sposobu przejścia i można w pełni wykorzystywać ich otwartość, by wykonywać zadania na różne sposoby. Enemy Front zapowiada się na nowoczesnego i dość nieprzeciętnego FPS-a. Wyjdzie w 2014 roku na PC, Xboksa 360 i PlayStation 3.

 

Do Kolonii dostałem się dzień przed GamesComem. Pierwszym rzucającym się w oczy widokiem była olbrzymia, słynna na cały świat katedra, która witała wszystkich przyjeżdżających przez dworzec główny. Drugi rzut okiem pozwolił zauważyć porozwieszane wszędzie plakaty reklamujące zarówno sam GamesCom, jak i poszczególne gry prezentowane na targach. Milionowa metropolia wyglądała, jakby otrzymała drugie życie powiązane z nadchodzącym wydarzeniem.

DayZ

ARMA II przeżyła swoją drugą młodość, kiedy ludzie zaczęli ją masowo kupować tylko po to, by zagrać w moda DayZ. Nic dziwnego, że Bohemia Interactive postanowiła pójść za ciosem i rozpoczęła produkcję tytułu jako samodzielnej gry. Niestety to, co widziałem, jest jeszcze wersją pre-alpha – w trakcie gry napotkałem pełno błędów, również dotyczących samego poruszania się postaci. Pomimo nich warto było zobaczyć produkcję w akcji, gdyż zapowiada się na obiecujące wyzwanie survivalowe, w którym wróg jest tylko jednym z problemów, obok potrzeby załatwienia żywności, opatrunków i amunicji. Większość niedociągnięć z tak wczesnej wersji można jeszcze poprawić, a twórcy mają na to dużo czasu – data premiery nie została jeszcze ogłoszona.

Po dotarciu na imprezę przekonałem się, co to jest niemiecki Ordnung. Mimo wielu przybyłych akredytacja przebiegała szybko i bezproblemowo, toteż po około 20 minutach czekania w kolejce dostałem się do środka. Należy jednak pamiętać, że był to jedynie pierwszy dzień, zarezerwowany dla prasy i wystawców, a teren targów przystosowano do przyjęcia kilkuset tysięcy gości, z których przeważająca większość miała przybyć dopiero nazajutrz.

Infinite Crisis

Dzięki popularności takich gier jak League of Legends i DOTA regularnie pojawiają się produkcje próbujące uszczknąć coś dla siebie z sukcesu gatunku. W podstawowych założeniach Infinite Crisis nie różni się dużo od wymienionych tytułów. Znajdziemy dwa zespoły, wieże i inne punkty do zdobywania. Innowacyjne są natomiast walki zrealizowane w miejskich sceneriach i bohaterowie z komiksów DC. Postacie mogą występować w różnych wersjach – w zależności od naszych upodobań zagramy tradycyjnym Batmanem albo Nightmare Batmanem z alternatywnej rzeczywistości. Dla większości postaci mają się pojawić wersje alternatywne, które różnią się nie tylko wyglądem, ale także zestawem umiejętności i charakterem grania.

Grę zaprezentowano na przykładzie meczu między zawodowymi graczami z n1Faculty i TCM-Gaming. Rozgrywka pokazała, że tytuł ma potencjał e-sportowy, z drugiej strony konkurencja ze strony innych MOBA jest na tyle duża, że mam wątpliwości czy Infinite Crisis zdoła przyciągnąć do siebie na stałe dużą widownię.

Jako że przybyłem wcześniej, spodziewając się znacznie dłuższych kolejek, zdążyłem przejść się wielkimi halami, w których wystawcy mieli prezentować swoje gry. Chciałem chociaż pobieżnie rozpoznać teren, zanim pojawią się prawdziwe tłumy. Przywitałem się z ekipą Wiedźmina 3 i ruszyłem na pierwszą w moim planie konferencję Bilzzarda. Niektórzy mogli się spodziewać, że zostanie na niej zapowiedziany dodatek do Diablo III, a mimo to ta informacja została powitana gromkimi brawami.

Diablo III: Reaper of Soul Blizzard nigdy nie zadowala się półśrodkami, toteż konferencja kalifornijskiego giganta była jedną z największych na całych targach. Została urządzona po to, by zapowiedzieć Diablo III: Reaper of Souls. Wstępem był efektowny zwiastun, na którym Horadrimowie próbują ukryć Czarny Kamień Dusz, ale na przeszkodzie staje im Anioł Śmierci Maltael i wykrada artefakt. Później pokazano fragment rozgrywki z nową klasą postaci. Jest to Krzyżowiec walczący w imię swojej wiary – Zakurum. Posiada dobre umiejętności zarówno do walki bezpośredniej, jak i wspierania towarzyszy. Wśród jego zdolności znajdziemy Shield Bash, czyli użyteczne na średnim dystansie pchnięcie magiczną tarczą, Fist of the Heavens wzywające błyskawicę z nieba, Falling Swords zrzucające na wskazany obszar miecze oraz Law of Valour tworzące pierścień leczący Krzyżowca i jego sojuszników, jednocześnie raniąc niektórych wrogów (na przykład nieumarłych). Dla osób grających starymi postaciami także znajdzie się powód do świętowania, gdyż dodatek zwiększa liczbę poziomów do 70, dodaje nowe zaklęcia oraz wprowadza zupełnie nowy akt. Pojawią się dwa nowe tryby gry – Wyprawa po łupy i Próby nefalemów. System generowania łupów zostanie na nowo zbalansowany – dzięki LOOT 2.0 będziemy dostawać mniej przedmiotów, ale często mocniejszych i dopasowanych do naszych postaci. Zgodnie z tradycyjną zasadą Blizzarda wiadomo jedynie, że premiera nastąpi when it's done.

 

W dalszej części dnia obejrzałem jeszcze między innymi pokaz Murdered: Soul Suspect, mecz pokazowy Infinite Crisis (będący zarazem otwarciem ligi ESL w tej grze) oraz spotkałem się z developerami z Wargaming.net. Była to też ostatnia okazja do przyjrzenia się na spokojnie rzeczom prezentowanym w części publicznej targów, następnego dnia miała ona przeżyć prawdziwe oblężenie.

 

Murdered: Soul Suspect

Murdered prezentuje zupełnie nowe podejście do rozgrywki i niezwykle oryginalnie podaną fabułę. Od niemal samego początku gry jako duch detektywa Ronana O’Connora badamy tajemnicę własnej śmierci. Oferuje to mnóstwo możliwości w znajdowaniu poszlak, jak podsłuchiwanie rozmów czy "wskakiwanie" w ludzi, by spojrzeć w ich notatki. Przy okazji nie musimy przejmować się kłopotliwymi dla śmiertelników ścianami czy meblami. Dodatkowym urokiem takiego "nieżycia" jest okazja do kontaktowania się z innymi zjawami i widzenie niewidocznych dla żywych śladów. Oczywiście bezcielesność powoduje również całą masę komplikacji związanych z otoczeniem, trzeba być także gotowym na walkę z napotykanymi demonami. W produkcji znajdują się elementy RPG związane z rozwojem postaci, są one jednak w znacznej mierze tajemnicą twórców. Wiadomo natomiast, że dodatkowe punkty doświadczenia będzie można otrzymać poprzez walkę i rozwiązywanie zadań pobocznych. Przykładem takiego questa jest pomoc duchowi w odnalezieniu swoich zwłok.

Wiedźmin 3: Dziki Gon

Już poprzednie Wiedźminy pozostawiły wyraźny ślad na kartach cRPG-owej historii. Trzecia część jest popularnie określana jako połączenie Wiedźmin + Skyrim. Po zobaczeniu około 20-minutowego fragmentu gry mogę śmiało powiedzieć, że jest to jedynie szczątkowe, nie oddające pełni prawdy, określenie. W pełni otwarty świat będziemy przemierzać pieszo, konno i łodziami, praktycznie bez ograniczeń. Jednocześnie gra nie zostaje pozbawiona filmowości Wiedźmina 2. Pokaz rozpoczął się zwiastunem, który swoją premierę miał jeszcze przed GamesComem, później pokazano rozgrywkę. Geralt spotkał się z jarlem Crachem an Craitem i dowiedział się o człowieku, który przeżył spotkanie z Dzikim Gonem. Wiedźmin niezwłocznie wyruszył więc na poszukiwania, dając zgromadzonym w sali dziennikarzom okazję do podziwiania wspaniałego krajobrazu Wysp Skellige. Przejście przez nabrzeże rybackie pozwoliło się przekonać o dokładności w symulowaniu świata. Geralt szybko wskoczył do niewielkiej łodzi, po czym okazało się, że nie jest jedynym panem na tych wodach – w oddali minął go wielki drakkar.

Po przybiciu do brzegu napotkał dobijających się do drzwi domu bandytów. Deweloper prowadzący Geralta zdecydował się pomóc zamkniętemu w środku mieszkańcowi i szybko rozprawił się z przestępcami. System walki ma być bardziej responsywny – dotychczas atakując, rozpoczynaliśmy całą sekwencje ciosów, której nie można było przerwać, teraz twórcy stawiają sobie wyzwanie, by każde kliknięcie było jednym ciosem, a jednocześnie walka pozostawała widowiskowa. Kolejnym przeciwnikiem był wielki rogaty potwór. Pojedynek z nim ujawnił kolejny wspaniały element nadchodzącej produkcji – walki potrafią wpływać na otoczenie. Potwór dzięki swojej mocy spowił okolicę niemal całkowitą ciemnością, tak że jedyną widzialną rzeczą był zanikający czerwony, jarzący się punkt na jego czole. Taka walka wymagała wyjątkowej finezji, gdyż nie do końca było wiadomo, gdzie znajduje się bestia. Ku powszechnemu zaskoczeniu starcie skończyło się ucieczką stwora, co z kolei dało możliwość tropienia go i związane z tym zadanie. Geralt nie miał jednak na to czasu i ruszył w dalszą drogę.

U celu podróży znajdowała się wioska, której mieszkańcy mieli poważny problem z nawiedzającym miejscowy las leszym. Starszyzna składała co jakiś czas ofiarę, by udobruchać ducha lasu, co nie podobało się młodszym mieszkańcom, gotowym przeciwko władzy wystąpić zbrojnie. Białowłosy dowiedział się z bestiariusza o słabych i mocnych stronach potwora. Dzięki wiedźmińskiemu oku, przypominającemu trochę tryb detektywa z Batman: Arkham Asylum, wypatrzył dalsze wskazówki pomocne w poszukiwaniach. Przekazał informację miejscowym, a ponieważ dotyczyły wewnętrznego życia wspólnoty, pozostawił im wybór, jak chcą zareagować. Jest to kolejny przykład nawiązujący do tekstów Sapkowskiego obfitujących w sytuacje, w których Geralt przypadkowo miesza się w wydarzenia związane z niewielką społecznością położoną z dala od wielkiej cywilizacji i musi wybierać między jednym złem a innym. W końcu nadchodzi jednak czas polowania na stwora z puszczy. Tym razem walka będzie wieloetapowa, bo przed pokonaniem demona trzeba go osłabić i pozbawić ochrony wilków.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Nowy Wiedźmin zapowiada się genialnie zarówno pod względem fabuły czy mechaniki walki, jak i pięknej next-genowej grafiki. Świat prezentowany jest z wykorzystaniem dynamicznych systemów pogody i czasu, które mają wpływ nie tylko na widoki, ale i samą rozrywkę. Płynąc łodzią podczas sztormu, łatwo zatonąć, a niektóre potwory mogą być łatwiejsze do pokonania o danej porze dnia lub w ogóle się nie pojawić o innej.

W trakcie dni ogólnodostępnych kolejki do stanowisk poszczególnych firm znacznie urosły, czas oczekiwania wahał się od jednej do nawet ośmiu godzin. Ogromna liczba uczestników wymogła na organizatorach konieczność utworzenia długich obejść celem zwiększenia przepustowości przejść, często prowadzone były dziesiątki metrów na zewnątrz w olbrzymim upale. Tego dnia pojawiło się wielu cosplayerów, współczuję tylko tym, którzy przyszli mniej przepuszczających powietrze strojach.

 

Dead Island Epidemic

Wśród pierwszych prób określenia, czym jest Dead Island Epidemic, pojawiało się stwierdzenie, że jest to MOBA z zombiakami. Po meczu, jaki spędziłem w grze, mogę jednak powiedzieć, że jest to stwierdzenie dalece niecelne. Dołączywszy do jednej z trzech wieloosobowych drużyn i wybrawszy jedną z ośmiu klas postaci, wyruszyłem rozsmarować kilka chodzących trupów. Celem gry jest przejmowanie punktów kontrolnych na mapie, rywalizując o nie z pozostałymi dwoma drużynami. W całym zadaniu wszystkim równomiernie przeszkadzają grupy różnych zombie. Radzimy sobie z nimi za pomocą jednej z naszych broni do walki w zwarciu i zasięgowej, okazjonalnie korzystając ze specjalnych ataków czy zestawu umiejętności takich jak rozstawianie stacjonarnych działek. Gra wymaga ciągłej współpracy z własną drużyną, a momentami nawet z wrogą, kiedy dane miejsce trzeba oczyścić z większej liczby ożywieńców. Sposób, w jaki gramy, przypomina bardziej Alien Swarma niż League of Legends, z tym że produkcja nadal jest nastawiona głównie na walkę z innymi graczami. Nie wiadomo jeszcze, kiedy tytuł ujrzy światło dzienne.

 

ARMA III

Mimo powszechnego określania ARMY III jako symulatora bycia żołnierzem, dowiedziałem się od twórców, że nie do końca odpowiada im to określenie. Chcą, by gra była jak najbardziej realistyczna, ale przede wszystkim ma pozostać grywalna, przystępna i sprawiać ludziom przyjemność. Bitwy będą się toczyć na lądzie, wodzie, pod wodą i w powietrzu z wykorzystaniem pojazdów oraz specjalistycznego sprzętu. Podczas pokazu zadziwiła mnie liczba pozycji, jakie nasz żołnierz może przyjąć, by dobrze ustawić się do ostrzału każda z nich ma swoje wady i zalety. Towarzysze także potrafią się dostosować do niestałych warunków pola bitwy, zmieniając pozycje i kryjąc się za odpowiednimi osłonami. Oficjalne kampanie mają pojawić się po premierze gry, ale już przy starcie otrzymamy bardzo intuicyjny edytor misji. Pozwala on nawet w ciągu kilkudziesięciu sekund przygotować prostą operację w dowolnym zakątku olbrzymiej mapy wzorowanej na jednej z śródziemnomorskich wysp. Cały ten świat będziemy podziwiać przez pryzmat malowniczej grafiki i ulepszonej wersji silnika fizycznego, przy czym, jak zapewniał developer, jeśli komuś dotychczas działała ARMA II to i najnowsza część powinna się uruchomić choćby na minimalnych detalach. Nowa część gry stawia także po raz kolejny na współpracę i dlatego jest też potencjalnym, wirtualnym poligonem dla niektórych armii.

 

Drugą część wrażeń z tegorocznego GamesComu można przeczytać tutaj.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Wiedźmin 3: Dziki Gon – Krew i Wino
Kraina skąpana w morzu... wina
- recenzja
Koncert Video Game Show: Wiedźmin 3
Wiedźmin, koncertu opisanie!
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Jest jak być powinno
- recenzja
Graliśmy w Wiedźmina 3
Jest na co czekać
Wywiad z Konradem Tomaszkiewiczem
Mówisz "Coś tam jest! Co to może być?"

Komentarze


Umbra
   
Ocena:
+1

Takich artykułów jak najwięcej, kiedyś dla takich tekstów kupowało się SS czy Reset'a, teraz choć mogę sobie wszystko wyszukać, chciałbym móc je czytać tutaj. Pozdro.

12-09-2013 00:23

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.