» Relacje » Relacja Pyrkon 2014 by Oggr

Relacja Pyrkon 2014 by Oggr


wersja do druku

Oggrowa wyprawa na Pyrę. Bardzo subiektywna

Redakcja: Emil 'Galathar' Marcinkowski, Jan 'gower' Popieluch, Staszek 'Scobin' Krawczyk, Młot
Ilustracje: Bartek Obrzut

Relacja Pyrkon 2014 by Oggr
No i w końcu udało mi się zabrać za pisanie mojej relacji z wyprawy na Pyrkon 2014. Jak zwykle staram się pisać moje przemyślenia po jakimś czasie, by mój pogląd na imprezę ostygł i dało się ją opisać bardziej obiektywnie, z dystansem i z perspektywy czasu. Zacznijmy więc.

The road, the siege and shitstorm coming

Cóż, przygotowania do tegorocznej edycji Pyrkonu ostudziła mi afera w postaci "Kostka gate", wywołana pojawieniem się reklamówki z kostkami w wannie. Fandom, jak to fandom, zawsze podzielony był i być będzie, lecz sprawa ta jeszcze tylko problem pogłębiła. Nie będę się rozwodził nad zasadnością (lub jej brakiem) całej tej afery. Nie odniosę się też do tego, jakiego nabrała ona rozgłosu i nie skomentuję też reakcji ludzi popadających momentami kostkową histerię. Niemniej, miałem przed wyjazdem obawy, czy problem ten sprawi, że klimat pyrkonowy gdzieś się ulotni. Na szczęście dla mnie i uczestników imprezy, burza, zwana potocznie shitstormem, okazała się jedynie mikroburzą w szklance wody, a wielce rozgłaszane akcje bojkotu kostek, itp. okazały się tylko słowami rzucanymi na... sieci (po zakończeniu imprezy, według dostarczonych informacji, okazało się, że tylko 10 osób oddało swe kostki w ramach protestu).

Przygotowania do wyjazdu rozpocząłem dosyć wcześnie, bo już w środę. Jak zwykle okazało się, że przed samym wyjazdem musiałem jeszcze pędzić po paczkę od kuriera, który stawił się na godzinę przed pociągiem przez co zapomniałem zabrać prowiantu... Podróż fundowana by Polish PKP obyła się bez zazwyczaj fundowanych obsuw czasowych. Pierwsze, co zwróciło moją uwagę, to że na samym początku drogi na pyrę spotkałem pierwszych pyrkonowiczów. Ogółem, nim pociąg dopatatajał do Poznania, pyrkonowcy zajmowali już około 70% pociągu. Całonocna podróż minęła mi na sklejaniu modeli na organizowane przez mój Team pokazy oraz konwersacjach okołopyrkonowych z pasażerami.

Po dotarciu do Pyralandii okazało się, że moje obawy okazały się prawdziwe. Nim otwarto kasy utworzyła się już całkiem ładna i pokaźna kolejka. Co to kolejka konwentowa, myślę, każdy wie, lecz w tym roku o dziwo ten pierwszy rzut rozładował się w około godzinę (czas na konwenty naprawdę niebywały) i nie było mowy o dłuższych postojach. Być może to modły konwentowiczów do orgów i bogów fandomu sprawiły, że udało się uniknąć tego problemu. Akredytka na Pyrkonie była najsprawniejszą, jaką widziałem w całej mojej konwentowej historii. Uproszczenie akredytacji niosło jednak za sobą pewną zmianę, która mi trochę przeszkadzała. Przez wcześniejsze lata każdy był wpisywany z imienia bądź ksywki na wejściu, dzięki czemu spotykając kogoś na terenie konwentu, nie było problemu z podejściem do kogoś i porozmawianiu na jakiś temat, także wtedy, gdy była to osoba nam nieznana. Przez lata normą było mówienie sobie po imieniu na konwencie. Bardzo mi tego zabrakło, bo spora część ludzi była okazywała się bezimiennymi widmami.

Domyślam się, że było to w głównej mierze spowodowane tym, iż tegoroczny Pyrkon pobił po raz kolejny rekord frekwencji. Już w piątek przebito zeszłoroczny wynik, a całość wyniosła prawie 25 000 uczestników. Jak na Polskę i fandom to wynik naprawdę oszałamiający. W końcu w Polsce udało się przebić mit fantastów jako totalnie zamkniętej grupy. W tym roku była cała masa ludzi, którzy zobaczyli, że fantastyka nie gryzie i jest ona wszędzie.

Pyraland wita

W tym roku ilość atrakcji była wręcz oszałamiająca, ponad tysiąc pięćset zgłoszonych punktów programu sprawiło, że bardzo trudno było wybrać z tej gęstwiny tematów cokolwiek dla siebie. Nie żeby były nieciekawe, raczej było tego za dużo w tym samym czasie. Moim towarzyszom podróży ułożenie programu zajęło "jedynie" czternaście godzin podróży do Poznania. Mi krócej, w około trzydzieści minut udało mi się poskładać, co mnie interesuje, ale to głównie z racji tego, że sam organizowałem kilka punktów programu. Największym problemem okazało się właśnie to, że kilka szczególnie obleganych punktów programu odbywało się w jednym czasie. Z jednej strony to dobrze, bo publika musiała się podzielić i zwykli śmiertelnicy byli w stanie na daną atrakcję dotrzeć, z drugiej szkoda trochę, bo wielu rzeczy i mi nie udało się zobaczyć. Piątek spędziłem na dokładnym przyjrzeniu się całości konwentu. Organizatorzy zatroszczyli się o to, by wszystkie hale były jak najbliżej siebie, by uczestnicy nie musieli snuć się po całych targach w poszukiwaniu hal. Ma to swoje ogromne plusy, zwłaszcza że w tym roku wynajęto na potrzeby konwentu niemal połowę hal na terenie targów poznańskich.

W tym roku pojawiło się też kilka zmian w rozkładzie pomieszczeń. Hala wystawowa pozostała bez zmian (przez cały konwent zapchana całkowicie przez ludzi i wystawców), hala gamesroomowa jak w roku poprzednim, z tym że zamiast części komputerowej powstała arena do pokazów. Gry komputerowe przeniosły się na oddzielną halę, którą zapełniły doszczętnie. Dawna hala koncertowa została podzielona na część wystawową i koncertową (co znacznie poprawiło akustykę w porównaniu do roku zeszłego). Zwiększona ilość uczestników zaowocowała tym, że potrzeba było więcej miejsc noclegowych na hali wspólnej, o czym również pomyślano (niestety, jak się potem okazało miejsc i tak było zdecydowanie za mało, szkoła pękała w szwach pod naporem ludzi).

Piątek, Sobota, Niedziela

Jak już wspominałem piątkowy dzień zaowocował głównie rozpoznaniem taktycznym imprezy. W Poznaniu pojawili się najwięksi gracze sceny fandomowej i najważniejsze postacie tego światka. Pomiędzy Fajnymi RPG, Portalem czy Bardem oraz wieloma innymi wystawcami przewijali się pisarze i autorzy wielu przeróżnych gier i komiksów. Bardzo ważnym wydarzeniem imprezy była reaktywacja kultowej Magii i Miecza, premiera Bestii i Barbarzyńców i kilku innych tytułów. Obejrzenie całego tego kramu zajęło mi sporo czasu, biorąc pod uwagę ilość osób, które znam w fandomie i które znają mnie, a z którymi warto było porozmawiać. W końcu z wieloma długo się nie widzieliśmy. Piątek obfitował również w przygotowania naszego Teamu do organizowanych przez nas pokazów. Niestety nasz piątkowy punkt programu musieliśmy przenieść na sobotę. Piątkowy wieczór obfitował w koncerty, z których miło wspominał Percivala (widok starszego pana i dwójki wnuków (na oko 6-7 lat) bawiących się na koncercie - niezapomniany) oraz występ Jacka Kowalskiego około 22 na auli. Tego dnia udało mi się również odwiedzić konkurs wiedzy o SG-1, SG-U, SG-A. Konkurs bardzo subiektywny, ale miło przeze mnie wspominany. Przy okazji udało mi się odbyć kilka spotkań z panami z PolakPotrafi, CDP, itp.

Pokazy Military History Medieval

Sobota od rana obfitowała w kolejne spotkania i atrakcje. Od rana organizowaliśmy wraz z teamem pokazy naszego projektu gry bitewnej. Z radością stwierdzam że frekwencja nas nie zawiodła i udało nam się przedłużyć pokaz o dwie godziny z powodu dużej ilości chętnych. Przy okazji przyjrzałem się działowi bitewniakowemu na Pyrkonie. Od lat ta część imprezy była moim konikiem z racji bycia szefem działu bitewniaków na Polterze.

Wioska post apo/

Pierwsze, czego mi zabrakło, i czego ciągle mi brak na tej imprezie, to nieobecność Warhammera. Wiem, że kiedyś próbowano zorganizować w Poznaniu turniej WFB i W40k, ale podobno doszło do niesnasek z orgami i od tamtego czasu główny gracz w Polsce i na świecie jest praktycznie nieobecny w tym mieście. Poza Minefield Games na hali wystawili się panowie z Bold Action, GoW, Battletecha oraz panowie od historycznej gry w czasach Napoleona. Na Pyrkonie obecne były również Mordheim, WFB i W40K, ale już w bardzo ograniczonym zakresie (Mordheim poza pokazami oferowało również naukę gry i naukę malowania figurek dla dzieci). Zainteresowanie było dosyć spore, na większości stoisk można było nabyć boxy i zasady do gier. Na stanowisku MGT prowadzono również pokazy malowania figurek prowadzone przez panów z You Well Painted Army. 

Sobota dla mnie poza pokazami gry i utratą głosu (coś a'la Ojciec Chrzestny x2) zaowocowała organizacją turniejowych walk rycerskich w wykonaniu ludzi z Chorągwi Ziemi Chełmińskiej. Pokaz zgromadził sporo ludzi i był ciekawym kontrastem dla wcześniejszego turnieju walk bronią larpową. Sobotę zakończyłem integracją oraz filmowo, gdyż odwiedziłem pokaz filmu Underworld.

Niedziela konwentowa zawsze będzie dla większości czasem kojenia kaca, obolałych nóg i wyjazdów. Niemniej dane było mi z samego rana obejrzeć pokaz najlepszych gier retro, przejść się jeszcze raz po hali gamesroomowej i wśród wystawców. Warto zauważyć, że dosyć mocną i dobrą reprezentację na konwencie mieli ludzie z rekonstrukcji wczesnośredniowiecznej i postapo. Niedziela jak co roku jest też dniem pożegnań i wyjazdów uczestników.

Podsumowanie

Mówiąc krótko: jestem zadowolony i było naprawdę na plus. Pojawiło się też dość dużo minusów, ale jednak nie przebiły one pozytywnych odczuć z imprezy. Bardzo mi się podobało. Mam nadzieję zabrać za rok dzieci i pokazać jak wygląda prawdziwy konwent.

Słów kilka o grach wideo [Jan 'gower' Popieluch]

Z roku na rok na Pyrkonie jest coraz więcej atrakcji dla uczestników zainteresowanych grami komputerowymi. Tym razem w pawilonie 8A znaleźć mogliśmy wydawców gier i producentów sprzętu. Artifex Mundi pokazywał swoje nadchodzące tytuły – między innymi trzecią część Nightmares from the Deep. Natomiast na stanowisku Techlandu można było pograć w Age of Wonders III. Nieustannie trwały turnieje League of Legends, na graczy czekały także StarCraft IIDotA2HearthStone czy UltraStar.

Nie zabrakło oczywiście poświęconych grom punktów programu, czyli Bloku Gier Elektronicznych. Sam zostałem zaproszony do udziału w panelu dyskusyjnym "Kondycja współczesnego dziennikarstwa growego". Mimo że równolegle odbywała się gala zamknięcia Pyrkonu i wręczenie Identyfikatorów, aula, w której rozmawialiśmy, była wypełniona ludźmi. Ze względu na liczbę padających z sali pytań panel został przedłużony o kolejną godzinę. A to i tak nic w porównani z "Wielkim Panelem Youtuberów", dla którego organizatorzy musieli zająć główną scenę. To wszystko świadczy o tym, że gry wideo stają się coraz ważniejszym elementem poznańskiego konwentu. Przy tak olbrzymiej liczbie uczestników to jednak nic dziwnego.

Słów kilka o programie anglojęzycznym [Staszek 'Scobin' Krawczyk]

Ciekawym składnikiem Pyrkonu były punkty programu w języku angielskim. Niektóre z nich mogły mieć miejsce dzięki wizytom gości zagranicznych, takich jak Tad Wiliams, Charles Stross, Lauren Beukes i Sandy Petersen. Oprócz spotkań autorskich, prelekcji i paneli dyskusyjnych byli oni również obecni na dyżurach autografowych. Miałem okazję uczestniczyć w paru takich punktach programu – Beukes dała się poznać jako ciekawa mówczyni i nad wyraz sympatyczna osoba, Stross okazał się znakomitym gawędziarzem i anegdociarzem, a Williams podbił publiczność, pokazując, co pisarz powinien robić z pośladkami i krzesłem.

Ponadto częścią festiwalu był blok anglojęzyczny, koordynowany przez Paulinę 'Hagath' Jałoszyńską. Umiejscowiony został dość nieszczęśliwie: ścianki działowe ustawione na piętrze w pawilonie 14 były zbyt cienkie i dobiegające z zewnątrz odgłosy przeszkadzały w słuchaniu prelekcji. Mimo to cieszę się, iż blok taki zorganizowano na Pyrkonie już po raz drugi. Co prawda podejrzewam, że uczestników nieznających naszej pięknej mowy nie było wielu, ale kształtująca się tradycja programu anglojęzycznego może w przyszłości zachęcić więcej obcokrajowców do odwiedzania polskich konwentów. Zobaczymy, czy sprawdzi się ta nadzieja.

Słów kilka o programie komiksowym [Filip Bąk]

Obserwuję zmiany zachodzące w Pyrkonie od 2007 roku, kiedy po raz pierwszy prowadziłem spotkanie z wydawcami w sali komiksowej. Spoglądając w przeszłość trudno sobie wyobrazić, że to wciąż ta sama impreza. W 2014 za część komiksową odpowiedzialny był Wojciech Nelec, który poruszył niebo i ziemię, żeby zaprosić aż tylu znakomitych gości. Oczywiście trzeba tutaj wspomnieć, że środowisko komiksowe jest zgrane do tego stopnia, że nikt Wojtka nie zostawił w potrzebie. Wymienienie wszystkich nazwisk zajęłoby tu sporo miejsca, a wniosek z tego byłby prosty: Pyrkon stał się ważnym punktem w kalendarzu każdego szanującego się komiksiarza. Patrząc na program oraz frekwencję można śmiało stwierdzić, że blok komiksowy konkurować może z innymi komiksowymi konwentami. Niewątpliwym plusem jest to, że w Poznaniu było tysiące fanów fantastyki, potencjalnych ludzi, którzy mogli na nowo odkryć to medium.

Słów kilka od szefa działu konwentowego [Emil Marcinkowski]

Pamiętam taką scenę z okresu, kiedy Pyrkon odbywał się jeszcze na Dębcu. Już wtedy mówiło się, że w Poznaniu trzeba być, że to prawdziwe święto, że super atmosfera, itd. Idę więc sobie z grupką znajomych, akurat wracamy ze sklepu do szkoły konwentowej, a tu jeden z nich skwaszony, wymachując mieczem z PCV mówi, że nuda, nie ma co robić. Dwa tysiące osób, masa programu, pełno atrakcji, od biedy zawsze można przesiedzieć cały czas w games roomie... a i tak nuda. Rok później usłyszałem zresztą coś podobnego. Czasem widocznie ludziom jest tak dobrze, że sami nie wiedzą, co mają ze sobą zrobić. Sytuacja ta przypomniała mi się w chwili, gdy zobaczyłem narzekania vlogerów na tegoroczną edycję. Tym razem było ponad 24 tysiące osób, program był jeszcze bogatszy i ciekawszy, a i tak komuś było źle. Wniosek mam z tego jeden: malkontentów zawsze będzie pełno, ale Pyrkon sobie poradzi mimo ich obecności, co zresztą udowodnił wyrastając na największą i najważniejszą (obok Polconów) imprezę w roku.

Nie oznacza to jednak, że wszystko jest super, że nie ma czego poprawiać. Dość symboliczna była tu dla mnie kwestia informatora, którego nie dostał na wejściu jeden ze starszych, zasłużonych członków poznańskiego fandomu, mimo że w piątek był na miejscu w miarę wcześnie. Nie mówię tego z pretensjami do organizatorów. Chodzi mi raczej o zwrócenie uwagi na fenomen, jakim stał się Pyrkon. To już nie jest tylko zlot fanów fantastyki, ich małe święto. Pyrkon to jedno z wielu, ale jednak coraz ważniejsze, wydarzenie kulturalne Poznania i świetna okazja do promocji nie tylko fantastyki, ale i czytelnictwa, kreatywności i aktywności jego uczestników. Jest w tym więcej wartości niż niektórym może się wydawać. Mimo pewnych problemów i niedogodności, jest się czym chwalić i co doceniać. Mam przy tym nadzieję, że Pyrkon nie zawali się pod ciężarem własnego sukcesu. Chciałbym, aby rosnące zainteresowanie tym i innymi konwentami nie okazało się jedynie chwilową modą. To w końcu od uczestników najbardziej zależy, czy pozytywne tendencje się utrzymają, bo jeśli chodzi o organizatorów to jestem spokojny.

Pozycja Pyrkonu sprawia przy tym, że kwestie takie jak "afera kostkowa" mogą się odbić czkawką nie tylko organizatorom. Nie należę do grupy krytyków filmiku, ale też potrafię zrozumieć to, że komuś się on nie podobał. W pewnym sensie cieszę się też, że cała sprawa wyszła, bo jest to elementem szerszej dyskusji w społeczeństwie i nie ma powodu, by i wśród miłośników fantastyki nie miała się ona odbywać. Mimo to organizatorzy Pyrkonu muszą być od tej pory ostrożniejsi, bo nie jest to już tylko niszowa działalność, a już na pewno muszą być świadomi skutków i wpływu jaki mają na wizerunek środowiska na zewnątrz - i to nie tylko w perspektywie krótkofalowej, ale i później, przy kolejnych edycjach, ba, nawet przy innych konwentach.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Co ważne, choć obecność Pyrkonu mocno rzutuje na inne imprezy tego rodzaju, to wcale nie oznacza, że jest to jedyna opcja dla fanów. Małe konwenty też są ważne. Dobrze jest jednak mieć co najmniej jedno tak duże wydarzenie w roku. Na mnie ta impreza będzie miała zresztą spory wpływ jeszcze przez jakiś czas. Sam fakt, że nawet teraz, w czerwcu, publikuję w serwisie jeszcze jeden, już ostatni, tekst dotyczący tego eventu o tym świadczy. Będąc na kolejnych konwentach, siłą rzeczy za punkt odniesienia będzie mi służył właśnie Pyrkon. Nie mówiąc już o tym, że wspomnienia z tego roku będą mi towarzyszyć aż do następnej edycji. Oby równie udanej.

Plusy:

  • Sporo ludzi spoza fandomu, które przyjechały całymi rodzinami i - co ważne - z dziećmi.
  • Wygaśnięcie "Kostka Gate" przed konwentem, dzięki czemu ludzie mogli się cieszyć imprezą a nie dyskutować kto, gdzie, jak i kogo.
  • Dobre rozplanowanie pokazów i koncertów.
  • Skupienie imprezy i jej głównych części w jednym miejscu.
  • Różnorodny i niejednostajny program.
  • Dużo osób przebranych w stroje.
  • Brak komitetu kolejkowego.

Minusy:

  • Brak odpowiedniej ilości miejsc noclegowych (sale w szkole były przepełnione do granic możliwości, warto o tym pamiętać choćby z powodu zagrożeń pożarowych).
  • Brak pryszniców w szkole - najbliższe były w halach.
  • Brak imion na plakietkach, a szkoda, bo odejmują trochę z klimatu dawnego.
  • Za dużo ważnych punktów programu w jednym czasie.
  • Brak turniejów i obecności Warhammera Fantasy Battle i Warhammera 40k.
  • Wiele informacji dla twórców programu trzeba było wyciągać po fakcie od organizatorów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.25
Ocena użytkowników
Średnia z 12 głosów
-
Twoja ocena
Konwent: Pyrkon
Od: 21 marca 2014
Do: 23 marca 2014
Miasto: Poznań
Strona WWW: www.pyrkon.pl/2014/
Cena: 50 zł
Noclegi: w szkole lub hostelu
Typ konwentu: fantastyczny



Czytaj również

Warsztaty z Robertem Cichockim
Storytelling technikami Impro dla gier RPG
Pyrkon 2014
Mrówka na konwencie
- recenzja
Wywiad z Michałem Karzyńskim, głównym koordynatorem Pyrkonu
"Przyjedźcie na Pyrkon i dobrze się bawcie"

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.