Miejsce
Szkoła leżała blisko dworca, niedaleko od sklepów i pubów. Zaraz za dworcem leżał rynek krakowski i kolejne miriady knajp. ConStar śmiało korzystał z dobrodziejstw Krakowa, pobliskie lokale konwentowe (gastronomiczny i rozrywkowy) stały na wysokim poziomie, serwując smaczne jedzenie i napitek w rozsądnych cenach. Budynek szkoły był nieco zbyt mały. Pomimo stosunkowo dużej liczby sal sypialnych, panował w nich tłok. Z drugiej strony jednak nie widziałem żadnego konwentowicza rozłożonego na korytarzu – stąd też wnioskuję, że ogólnokonwentowa potrzeba integracji i przytulania była silniejsza niż chęć noclegu w komforcie. Toalety, choć nie najnowocześniejsze, były utrzymywane przez organizatorów w dobrym stanie. W szkole działał bufet, co w połączeniu z bliskością sklepów i barów zapewniało porządny poziom wyżywienia. Ostatni klienci byli obsługiwani na terenie szkoły w okolicach godziny 1 w nocy, co świadczy o sporej wytrwałości pań bufetowych. Knajpy oczywiście działały dłużej. Miejsce mogę spokojnie ocenić na 5/5. Drobne uchybienia w dziedzinie czystości i spory tłok były rekompensowane przez dobre położenie szkoły i bliskość sklepów. Lokalizacja spełniła moje oczekiwania, nie utrudniając mi odbioru programu konwentu.
Organizacja
Bardzo dobra. Pomimo początkowej obsuwy związanej z akredytacją, reszta stała na wysokim poziomie. Na terenie całej szkoły rozwieszono numery kontaktowe do orgów, dyżurka na akredytacji również świetnie spełniała swoje zadania. Orgowie, z którymi miałem przyjemność rozmawiać, byli fachowi i pomocni, nie nadużywający swojej władzy. Konwent obfitował w drobiazgi ułatwiające życie: dyżurny telefon orgów, prysznice, wodę dla prelegentów etc. Ochrona konwentu została powierzona osobom trzecim, znającym się na problematyce "imprez masowych", co znacząco podniosło moje poczucie bezpieczeństwa na konwencie. Pomimo suto zakrapianych nasiadów w Arsenale, na terenie konwentu nie spotkałem osób pijanych, czy też śladów ich obecności. Prelekcje, w których brałem udział, mieściły się w wyznaczonym czasie, były też często wizytowane przez koordynatorów poszczególnych bloków. Informator stał na wysokim poziomie, kompozycja bloków programowych była czytelna. Wątpliwości mogą budzić niektóre omówienia punktów programu. Zgodnie ze zwyczajem constarowym, braki w opisach były humorystycznie korygowane przez organizatorów, najczęściej w sposób nie mający nic wspólnego z tematyką prelekcji. Zmiany w programie były symboliczne, punkty programu, które wypadły można policzyć na palach jednej ręki drwala (4 sztuki – według orgów). Identyfikatory, choć klimatyczne, nie miały miejsca na personalia, co wzbudzało niezadowolenie pewnej grupy konwentowiczów.
Prelekcje
Tegoroczny ConStar był konwentem nastawionym na RPG. Większość prelekcji dotyczyła dość zaawansowanych problemów związanych z prowadzeniem i przygotowywaniem scenariuszy. Poziom prelekcji był stosunkowo wysoki, część młodszych konwentowiczów gubiła się w słownictwie teorii rpg: "immersjach, indie, parcypatycjonizmach, GNSach i iluzjonizmach". Mnie osobiście zawartość merytoryczna większości spotkań odpowiadała – dyskusje były twórcze i konstruktywne. Program podzielono na 3 bloki prelekcyjne, trwające od godziny 9 do 24. Zdecydowana większość prelekcji była świeża i przygotowana na potrzeby tego konwentu, mało było "odgrzewanych kotletów". Mile zaskoczyła mnie prelekcja Magdaleny i Macieja Reputakowskich odnośnie tworzenia scenariuszy sesji w konwencji horroru. Dopracowana, poprowadzona z wyczuciem, prezentująca własne podejście do RPG – była dla mnie "wzorcem" dobrej prelekcji erpegowej. Co ciekawe, kilkukrotnie w trakcie dyskusji padło pojęcie "etyka RPG", co znamionuje spójność wizji gier fabularnych i wyczucie dobrego smaku prelegentów. Drugim biegunem prelekcji erpegowych były prezentacje Jarosława Kopcia i Jakuba Skurzyńskiego. Prowadzone nieco chaotycznie, braki argumentacji rekompensowały humorem i erudycją autorów. Otwarte na dyskusje, nieco dygresyjne, a jednocześnie utrzymane w dobrym tonie – warte uwagi na dalszych konwentach. Trzeci filar prelekcji erpegowych na CS'07 to prelekcje Andrzeja Wardasa. Przemyślane, propagujące konkretny styl gry, wzbogacone sporą charyzmą autora – w moim odczuciu złożyły się na najbardziej konkretne i twórcze punkty programu na konwencie. Nie zawsze zgadzałem się z wizją sesji prezentowaną przez prelegenta, jednak nie sposób docenić jego profesjonalizmu i autorskiego sposobu przekazywania wizji RPG.
Miłośnik historii również powinien być ukontentowany. Dobra seria prelekcji historycznych autorstwa Małgorzaty Sobczyk i Marcina Słowikowskiego poświęcona była XVIII i XIX w. Michał Sołtysiak dołożył do tego Mroczny Barok, Andrzej Wardas zaś Średniowieczne Narzędzia Tortur. Powyższe prelekcje historyczne były udane prowadzone z "pazurem". Szczególne moje uznanie zyskał ostatni z wymienionych, przygotowując prelekcję w standardzie "akademickim" – z planem, bibliografią i podsumowaniem. Myślę, że w przypadku prelekcji historycznych bibliografia i źródła cytatów powinny być normą, ponieważ to z nich czerpie wiedzę wielu konwentowiczów. W ten sposób wyjazdy na konwent mogłyby pomóc w uczestnictwie w olimpiadach przedmiotowych i maturach ustnych. Do prelekcji popularnonaukowych można również zaliczyć udane Brudne Dusze autorstwa Joanny Kulik, traktujące o dysfunkcjach i chorobach psychicznych.
Wedle moich obserwacji uczestnicy konwentu cierpieli na "niedobór dyskusji". Nieformalne panele dyskusyjne autorstwa Artis i Andre (m.in. Mroczne lochy i smoki pełne grozy, Etyka w RPG) nie do końca zlikwidowały ten problem. Choć tematy były interesujące, dyskusje zaś zażarte i podsycane przez prowadzących, brakowało mi trochę moderacji i posumowania dyskusji. Panele tematyczne dotyczyły przeważnie gatunków gier fabularnych. (Stara dobra klasyka vs. powiew świeżości )
Miłośnicy literatury musieli zadowolić się nieco skromniejszym programem. Spotkania z Andrzejem Pilipiukiem, Łukaszem Orbitowskim, Sebastianem Uznańskim czy Witoldem Jabłońskim nie wystarczyły, aby zaspokoić literackie oczekiwania uczestników. Sporym powodzeniem cieszyły się warsztaty filmowe i spotkanie ze Stanisławem Mąderkiem.
Prelekcje Artura Machlowskiego, prowadzone zgodnie z modelem "głośne bluzgi i dużo treści żołądkowych", nie wzbudziły mojego entuzjazmu. Niewybredny humor, populizm i brak szacunku do innych przesłaniały treści, które autor miał zamiar przekazać. Forma ta cieszyła się popularnością wśród niektórych konwentowiczów, co bynajmniej nie skłania mnie do radosnego spojrzenia na ogół . Podobne odczucia mam wobec prelekcji Pikantne i nieznane fakty z życia fandomu. Prelekcja była podobna do osławionych zegarków w Tbilisi. Zamiast "pikantnych i nieznanych" – niesmaczne, nie "fakty", ale treści, wreszcie nie "z życia fandomu" , ale z "wątroby pisarzy i słuchaczy".
LARPy
Tradycyjny punkt programu konwentów tym razem nie wypadł najlepiej. Brak mi było klasycznych LARPów intryganckich, rozgrywanych "na poważnie". Większość z proponowanych przez organizatorów spotkań oferowała raczej zabawę konwencją i rozgrywki w świecie rzeczywistym. Zabrakło mi tradycyjnych kryminałów, horrorów i SF. Uczestnicy konwentu mieli ambiwalentne uczucia względem LARPów, życzliwe recenzje zebrał Wolsungowy i W górach szaleństwa, pozostałe nie wzbudziły entuzjazmu.
Imprezy towarzyszące i konkursy
Tegoroczny CS gościł kilka prestiżowych turniejów. Począwszy od konkursu na najlepszy scenariusz, poprzez konkurs na najlepszego gracza, skończywszy na ogłoszeniu wyników plebiscytu na Najlepszą Grę Planszową 2007. Laureatami konkursu na scenariusz Quentin 2007 zostali Tomasz Pudło i Oskar Usarek. Najlepszym graczem konwentu został Jakub Reginia. Nagrodę Gry Roku zdobyło Wysokie Napięcie. Wyróżnienia zostały wręczone przy okazji zakończenia konwentu. Oprócz powyższych, odbyło się jeszcze kilka innych konkursów. Począwszy od klasycznych Kalamburów, poprzez tradycyjny Omnibus Discworld, następnie "Wampiryczny", skończywszy na humorystycznym "Uberwodziarskim". Nagrody konkursowe były liczne i hojne, organizatorom udało się znaleźć licznych sponsorów i partnerów konwentu. Mnie zabrakło nieco "klasycznych" konkursów wiedzy z określonej dziedzny fantastyki, poświęconych poszczególnym systemom, oraz solidnego konkursu "ogólnoerpegowego" w stylu Matury z RPG. Proponowane przez organizatorów konkursy tego rodzaju (konkurs znajomości prozy Stephena Kinga, Mroczna strona Harrego Pottera) nie wypełniły tej luki... Niestety nie udało mi się wziąć udziału w konkursie "gólnofantastycznym", ze względu na umieszczenie go w ostatnim dniu programu. Na konwencie działał Games Room (patrz druga relacja), oraz gralnia konsolowa. Zwłaszcza ta druga cieszyła się sporym powodzeniem uczestników, przyciągając całodobowo tłumy miłośników Guitar Hero 2.
Podsumowanie
Konwent spełnił moje oczekiwania. Dobra organizacja, ciekawy program erpegowy i bogato wyposażony Games Room, popularna sala konsolowa złożyły się na udaną, spójną całość. Stosunkowo niewielką frekwencję na prelekcjach składam na karb preferencji konwentowiczów. Praktycznie każdą prelekcję można było przekuć w dyskusję, bądź nowe koncepty na sesję. Tradycyjnie już grupki wzajemnej adoracji powstawały i "barowały" w czasie gdy program toczył się nieubłaganie. Na CS'07 można było się nudzić bez problemu. Wystarczyło siedzieć w "spalni", narzekać na prelekcje i olewać GR. Ci, którzy zdobyli się na wysiłek aktywnego uczestnictwa w konwencie, powinni być jednak zadowoleni. Dla mnie konwent upłynął pod znakiem udanych dyskusji erpegowych i ciekawych prelekcji, Spotkania towarzyskie, życie kuluarowe i plotkarskie były tylko substytutem dla dobrego programu. Chciałbym, aby wszystkie następne "moje konwenty" stały na takim samym poziomie co ConStar 2007.