» Relacje » Relacja: Constar 2007

Relacja: Constar 2007


wersja do druku

Dobre jest piękne!

Redakcja: Wojciech 'Wojteq' Popek

Cenię sobie ciszę. Lubię wygodne łóżko, dobrą herbatę i kulturalne dyskusje. Każdy konwent daje mi niepowtarzalną szansę zrezygnowania z powyższych uroków na rzecz spotkania z dalszymi, wirtualnymi znajomymi. Tegoroczny ConStar wyciągnął mnie z domu i skłonił do przejechania kilkuset kilometrów – teraz pora na moje rozliczenie z konwentem.


Miejsce


Szkoła leżała blisko dworca, niedaleko od sklepów i pubów. Zaraz za dworcem leżał rynek krakowski i kolejne miriady knajp. ConStar śmiało korzystał z dobrodziejstw Krakowa, pobliskie lokale konwentowe (gastronomiczny i rozrywkowy) stały na wysokim poziomie, serwując smaczne jedzenie i napitek w rozsądnych cenach. Budynek szkoły był nieco zbyt mały. Pomimo stosunkowo dużej liczby sal sypialnych, panował w nich tłok. Z drugiej strony jednak nie widziałem żadnego konwentowicza rozłożonego na korytarzu – stąd też wnioskuję, że ogólnokonwentowa potrzeba integracji i przytulania była silniejsza niż chęć noclegu w komforcie. Toalety, choć nie najnowocześniejsze, były utrzymywane przez organizatorów w dobrym stanie. W szkole działał bufet, co w połączeniu z bliskością sklepów i barów zapewniało porządny poziom wyżywienia. Ostatni klienci byli obsługiwani na terenie szkoły w okolicach godziny 1 w nocy, co świadczy o sporej wytrwałości pań bufetowych. Knajpy oczywiście działały dłużej. Miejsce mogę spokojnie ocenić na 5/5. Drobne uchybienia w dziedzinie czystości i spory tłok były rekompensowane przez dobre położenie szkoły i bliskość sklepów. Lokalizacja spełniła moje oczekiwania, nie utrudniając mi odbioru programu konwentu.


Organizacja


Bardzo dobra. Pomimo początkowej obsuwy związanej z akredytacją, reszta stała na wysokim poziomie. Na terenie całej szkoły rozwieszono numery kontaktowe do orgów, dyżurka na akredytacji również świetnie spełniała swoje zadania. Orgowie, z którymi miałem przyjemność rozmawiać, byli fachowi i pomocni, nie nadużywający swojej władzy. Konwent obfitował w drobiazgi ułatwiające życie: dyżurny telefon orgów, prysznice, wodę dla prelegentów etc. Ochrona konwentu została powierzona osobom trzecim, znającym się na problematyce "imprez masowych", co znacząco podniosło moje poczucie bezpieczeństwa na konwencie. Pomimo suto zakrapianych nasiadów w Arsenale, na terenie konwentu nie spotkałem osób pijanych, czy też śladów ich obecności. Prelekcje, w których brałem udział, mieściły się w wyznaczonym czasie, były też często wizytowane przez koordynatorów poszczególnych bloków. Informator stał na wysokim poziomie, kompozycja bloków programowych była czytelna. Wątpliwości mogą budzić niektóre omówienia punktów programu. Zgodnie ze zwyczajem constarowym, braki w opisach były humorystycznie korygowane przez organizatorów, najczęściej w sposób nie mający nic wspólnego z tematyką prelekcji. Zmiany w programie były symboliczne, punkty programu, które wypadły można policzyć na palach jednej ręki drwala (4 sztuki – według orgów). Identyfikatory, choć klimatyczne, nie miały miejsca na personalia, co wzbudzało niezadowolenie pewnej grupy konwentowiczów.


Prelekcje


Tegoroczny ConStar był konwentem nastawionym na RPG. Większość prelekcji dotyczyła dość zaawansowanych problemów związanych z prowadzeniem i przygotowywaniem scenariuszy. Poziom prelekcji był stosunkowo wysoki, część młodszych konwentowiczów gubiła się w słownictwie teorii rpg: "immersjach, indie, parcypatycjonizmach, GNSach i iluzjonizmach". Mnie osobiście zawartość merytoryczna większości spotkań odpowiadała – dyskusje były twórcze i konstruktywne. Program podzielono na 3 bloki prelekcyjne, trwające od godziny 9 do 24. Zdecydowana większość prelekcji była świeża i przygotowana na potrzeby tego konwentu, mało było "odgrzewanych kotletów". Mile zaskoczyła mnie prelekcja Magdaleny i Macieja Reputakowskich odnośnie tworzenia scenariuszy sesji w konwencji horroru. Dopracowana, poprowadzona z wyczuciem, prezentująca własne podejście do RPG – była dla mnie "wzorcem" dobrej prelekcji erpegowej. Co ciekawe, kilkukrotnie w trakcie dyskusji padło pojęcie "etyka RPG", co znamionuje spójność wizji gier fabularnych i wyczucie dobrego smaku prelegentów. Drugim biegunem prelekcji erpegowych były prezentacje Jarosława Kopcia i Jakuba Skurzyńskiego. Prowadzone nieco chaotycznie, braki argumentacji rekompensowały humorem i erudycją autorów. Otwarte na dyskusje, nieco dygresyjne, a jednocześnie utrzymane w dobrym tonie – warte uwagi na dalszych konwentach. Trzeci filar prelekcji erpegowych na CS'07 to prelekcje Andrzeja Wardasa. Przemyślane, propagujące konkretny styl gry, wzbogacone sporą charyzmą autora – w moim odczuciu złożyły się na najbardziej konkretne i twórcze punkty programu na konwencie. Nie zawsze zgadzałem się z wizją sesji prezentowaną przez prelegenta, jednak nie sposób docenić jego profesjonalizmu i autorskiego sposobu przekazywania wizji RPG.

Miłośnik historii również powinien być ukontentowany. Dobra seria prelekcji historycznych autorstwa Małgorzaty Sobczyk i Marcina Słowikowskiego poświęcona była XVIII i XIX w. Michał Sołtysiak dołożył do tego Mroczny Barok, Andrzej Wardas zaś Średniowieczne Narzędzia Tortur. Powyższe prelekcje historyczne były udane prowadzone z "pazurem". Szczególne moje uznanie zyskał ostatni z wymienionych, przygotowując prelekcję w standardzie "akademickim" – z planem, bibliografią i podsumowaniem. Myślę, że w przypadku prelekcji historycznych bibliografia i źródła cytatów powinny być normą, ponieważ to z nich czerpie wiedzę wielu konwentowiczów. W ten sposób wyjazdy na konwent mogłyby pomóc w uczestnictwie w olimpiadach przedmiotowych i maturach ustnych. Do prelekcji popularnonaukowych można również zaliczyć udane Brudne Dusze autorstwa Joanny Kulik, traktujące o dysfunkcjach i chorobach psychicznych.

Wedle moich obserwacji uczestnicy konwentu cierpieli na "niedobór dyskusji". Nieformalne panele dyskusyjne autorstwa Artis i Andre (m.in. Mroczne lochy i smoki pełne grozy, Etyka w RPG) nie do końca zlikwidowały ten problem. Choć tematy były interesujące, dyskusje zaś zażarte i podsycane przez prowadzących, brakowało mi trochę moderacji i posumowania dyskusji. Panele tematyczne dotyczyły przeważnie gatunków gier fabularnych. (Stara dobra klasyka vs. powiew świeżości )

Miłośnicy literatury musieli zadowolić się nieco skromniejszym programem. Spotkania z Andrzejem Pilipiukiem, Łukaszem Orbitowskim, Sebastianem Uznańskim czy Witoldem Jabłońskim nie wystarczyły, aby zaspokoić literackie oczekiwania uczestników. Sporym powodzeniem cieszyły się warsztaty filmowe i spotkanie ze Stanisławem Mąderkiem.

Prelekcje Artura Machlowskiego, prowadzone zgodnie z modelem "głośne bluzgi i dużo treści żołądkowych", nie wzbudziły mojego entuzjazmu. Niewybredny humor, populizm i brak szacunku do innych przesłaniały treści, które autor miał zamiar przekazać. Forma ta cieszyła się popularnością wśród niektórych konwentowiczów, co bynajmniej nie skłania mnie do radosnego spojrzenia na ogół . Podobne odczucia mam wobec prelekcji Pikantne i nieznane fakty z życia fandomu. Prelekcja była podobna do osławionych zegarków w Tbilisi. Zamiast "pikantnych i nieznanych" – niesmaczne, nie "fakty", ale treści, wreszcie nie "z życia fandomu" , ale z "wątroby pisarzy i słuchaczy".


LARPy


Tradycyjny punkt programu konwentów tym razem nie wypadł najlepiej. Brak mi było klasycznych LARPów intryganckich, rozgrywanych "na poważnie". Większość z proponowanych przez organizatorów spotkań oferowała raczej zabawę konwencją i rozgrywki w świecie rzeczywistym. Zabrakło mi tradycyjnych kryminałów, horrorów i SF. Uczestnicy konwentu mieli ambiwalentne uczucia względem LARPów, życzliwe recenzje zebrał Wolsungowy i W górach szaleństwa, pozostałe nie wzbudziły entuzjazmu.


Imprezy towarzyszące i konkursy


Tegoroczny CS gościł kilka prestiżowych turniejów. Począwszy od konkursu na najlepszy scenariusz, poprzez konkurs na najlepszego gracza, skończywszy na ogłoszeniu wyników plebiscytu na Najlepszą Grę Planszową 2007. Laureatami konkursu na scenariusz Quentin 2007 zostali Tomasz Pudło i Oskar Usarek. Najlepszym graczem konwentu został Jakub Reginia. Nagrodę Gry Roku zdobyło Wysokie Napięcie. Wyróżnienia zostały wręczone przy okazji zakończenia konwentu. Oprócz powyższych, odbyło się jeszcze kilka innych konkursów. Począwszy od klasycznych Kalamburów, poprzez tradycyjny Omnibus Discworld, następnie "Wampiryczny", skończywszy na humorystycznym "Uberwodziarskim". Nagrody konkursowe były liczne i hojne, organizatorom udało się znaleźć licznych sponsorów i partnerów konwentu. Mnie zabrakło nieco "klasycznych" konkursów wiedzy z określonej dziedzny fantastyki, poświęconych poszczególnym systemom, oraz solidnego konkursu "ogólnoerpegowego" w stylu Matury z RPG. Proponowane przez organizatorów konkursy tego rodzaju (konkurs znajomości prozy Stephena Kinga, Mroczna strona Harrego Pottera) nie wypełniły tej luki... Niestety nie udało mi się wziąć udziału w konkursie "gólnofantastycznym", ze względu na umieszczenie go w ostatnim dniu programu. Na konwencie działał Games Room (patrz druga relacja), oraz gralnia konsolowa. Zwłaszcza ta druga cieszyła się sporym powodzeniem uczestników, przyciągając całodobowo tłumy miłośników Guitar Hero 2.


Podsumowanie


Konwent spełnił moje oczekiwania. Dobra organizacja, ciekawy program erpegowy i bogato wyposażony Games Room, popularna sala konsolowa złożyły się na udaną, spójną całość. Stosunkowo niewielką frekwencję na prelekcjach składam na karb preferencji konwentowiczów. Praktycznie każdą prelekcję można było przekuć w dyskusję, bądź nowe koncepty na sesję. Tradycyjnie już grupki wzajemnej adoracji powstawały i "barowały" w czasie gdy program toczył się nieubłaganie. Na CS'07 można było się nudzić bez problemu. Wystarczyło siedzieć w "spalni", narzekać na prelekcje i olewać GR. Ci, którzy zdobyli się na wysiłek aktywnego uczestnictwa w konwencie, powinni być jednak zadowoleni. Dla mnie konwent upłynął pod znakiem udanych dyskusji erpegowych i ciekawych prelekcji, Spotkania towarzyskie, życie kuluarowe i plotkarskie były tylko substytutem dla dobrego programu. Chciałbym, aby wszystkie następne "moje konwenty" stały na takim samym poziomie co ConStar 2007.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


~Sahar

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Widzisz, treści o wątrobach i nabijanie sobie punktów fejmu nie jest dla maluczkich konwentowiczów i redaktorzyn serwisów - fejmusy robią prelekcje dla fejmusów.

A pamiętasz jak Seji...
11-05-2007 21:45
~Wiewiór

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czy wszystko, co pochodzi z V i ma na nazwisko Machlowski od kopa jest bluzgiem? To, że Artur miał nieco inne zdanie i w dość kontrowersyjny sposób je przedstawił, nie czyni tego od razu fuj?
11-05-2007 21:55
~XeroBoy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Co nazywasz bluzgiem, za przekleństwo w V się płaci 20 gr;>
11-05-2007 22:26
Verghityax
   
Ocena:
0
Jak dla mnie piątkowa prelekcja Artuta była co najmniej żenująca. Humor dla ludzi wybitnie niewybrednych, irytujące szufladkowanie i naciągane na siłę spostrzeżenia. Na następną prelekcję tego pana już nie miałem się ochoty wybierać.

XeroBoy - i jeszcze nie zbankrutowałeś?
12-05-2007 00:05
~XeroBoy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
20 gr kontra v-pensje to piukuś ;p

Co do prelekcji - nie byłem ani na Constarze ani na prelekcji, więc Vodza bronić nie będę.

Zakochałem się w Ezechielu, super relacja!
12-05-2007 15:14
~ARTUT zwany Wspaniałym

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Prawie się zesikałem (mam nadzieję, że w komentarzach na P. można pisać "zesikać" i nie jest to powód do moderacji a poziom dyskusji pozostaje nadal wysoki) ze śmiechu.

Autor tej najnudniejszej relacji z konwentu jaką czytałem od kilku lat w swym blogu napisał, że jest abstynentem. I wszystko jasne.

Wy maluczcy nigdy nie zrozumiecie naszego przaśnego i rubasznego humoru. Fejmusi są nadludźmi i ŻADEN abstynent tego nie zrozumie. ŻADEN!

No a teraz garść cytatów z relacji:

"Cenię sobie ciszę. Lubię wygodne łóżko, dobrą herbatę i kulturalne dyskusje."

LOL!!! Stary, to czego ty szukasz na konwencie?

"Pomimo suto zakrapianych nasiadów w Arsenale, na terenie konwentu nie spotkałem osób pijanych, czy też śladów ich obecności."

Ale z Ciebie skarżypyta :-P Owszem Fejmusi zbierali się w Arsenale i wlewali w siebie litrami złocisty trunek, ale przynajmniej nie całowali się ze sobą w usta i nie wymiotowali na siebie. Poziom dyskusji był mega niski ale nie przekraczał ekskrementowego... eeee... znaczy ekstremalnego zera :)

"Mnie osobiście zawartość merytoryczna większości spotkań odpowiadała – dyskusje były twórcze i konstruktywne."

Zaiste. Forma konwersacji na zlocie miłośników fantastyki zasadniczo nie odbiegała od kryteriów ustalonych przez największe autorytety.

"Podobne odczucia mam wobec prelekcji Pikantne i nieznane fakty z życia fandomu. Prelekcja była podobna do osławionych zegarków w Tbilisi. Zamiast "pikantnych i nieznanych" – niesmaczne, nie "fakty", ale treści, wreszcie nie "z życia fandomu" , ale z "wątroby pisarzy i słuchaczy"."

Sorry, ale ze ślepym o kolorach nigdy nie pogadasz. Nie ma bata, żeby abstynent zrozumiał Fejmusa.

"Jak dla mnie piątkowa prelekcja Artuta była co najmniej żenująca. Humor dla ludzi wybitnie niewybrednych, irytujące szufladkowanie i naciągane na siłę spostrzeżenia. Na następną prelekcję tego pana już nie miałem się ochoty wybierać."

Brawo szerloku! Poziom był z założenia żenujący, humor kiepski a moje tezy były jawnie kretyńskie. Widać, że nie złapałeś o co chodziło. Chodziło o to, żeby się pośmiać i akurat to udało się nieźle. W sali było 70 osób i siedzieli bite 60 minut świetnie się przy tym bawiąc. Pod koniec wyszły 2 osoby (trudno powiedzieć czy byli zniesmaczeni, czy po prostu chciało im się siku).

Konwenty są po to, żeby się na nich dobrze bawić. Nikt nikogo nie zmuszał do uczestnictwa w "żenujących" prelekcjach a tym bardziej w świetnej zabawie w Arsenale.

Mam nadzieję, że blask mojego fejmu spadnie na Was i zaczniecie pić piwsko. To pierwszy krok by stać się prostackim, gburowatym i wiecznie zalanym fejmusem :D

ARTUT

P.S.
Tak... po latach zmusiłem się do napisania komentarza na P.
12-05-2007 15:23
~Wiewiór

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ave, Artutku :* Masz kotku, dedykację nowych artów ode mnie :>
12-05-2007 17:32
~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Ezechiel
Identyfikatory, choć klimatyczne, nie miały miejsca na personalia, co wzbudzało niezadowolenie pewnej grupy konwentowiczów.
Pewna grupa, lejąc wodę na koła wiadomych młynów czuje się doceniona ;)

Quote "Artut":
"Cenię sobie ciszę. Lubię wygodne łóżko, dobrą herbatę i kulturalne dyskusje."
LOL!!! Stary, to czego ty szukasz na konwencie?


Quote "Sahar":
jest tu kilka osób, które urodziły się przed rokiem 94 i wiedzą, że konwenty nie są to salony kulturalne i nie przyjeżdża się tam, by siedzieć na aksamitnych poduszkach i popijając herbatkę słuchać zapowiedzi wydawniczych, od czasu do czasu miętosząc swojego chłopaka.

'nuff said. ROFLMAO. Ezechiel, razem z Duce dołączasz do elitarnego klubu 'JNCI'. Moje gratulacje.
12-05-2007 19:00
Repek
    Informacja od Moderatora.
Ocena:
0
Cały flejmik został skasowany.

W recenzji Ezechiel wyraził swoją opinię. Pozostawiam odpowiedź Artuta oraz te posty, które nie są przerzucanką niezwiązaną z tematem tekstu.

Pozdrawiam
12-05-2007 22:02
~Wiewiór

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Heh, czemuż to część komentarzy już nie ma? Czyżby na Polterze wprowadzono cenzurę?
12-05-2007 22:03
Repek
    Proszę...
Ocena:
0
...przeczytać posta niżej.

Pozdrawiam
12-05-2007 22:09
~XeroBoy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Oni sobie pewnie nawet w odpowiedniku naszej Katyny Oficerskiej posty kasują na wzajem :D.

Ale jesteście fajni, aż się płakać chce.

Nie ma swobody wypowiedzi, autora nie można zjechać za beznadziejność artykułu, krzyczmy: ale fajnie, podobało mi się!

A wypowiedz Sahara była bardzo dobra, niestety wspominała sex.polter.pl, naczelnego Sejiego, starą V (Admirała Cravena +1) i generalnie starała się wprowadzić jaki taki porządek.

Niech żyje nam moderator, hip-hop, chóra!

Paragraf 2: Komentarze Serwisu Poltergeist służą do wyrażania swoich opinii na temat artykułów, wpisów w blogach, itp.

Sami siebie nie czytacie.


12-05-2007 22:19
Repek
    Informacja od Moderatora 2.
Ocena:
0
Ok, i tak to zostawmy. Jeśli ktoś ma coś do powiedzenia w temacie ConStaru lub relacji - proszę bardzo.

Jeśli chodzi o wycieczki osobiste lub pod adresem serwisu, proszę przenieść to na priva. Ezechiel posiada własny profil - można mu wszystko napisać, co się o nim osobiście sądzi.

Publiczne wypowiedzi tego typu będą kasowane. Artut natomiast sam wypowiedział się w swojej obronie.

Pozdrawiam
12-05-2007 22:33
~Wiewiór

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Hmm... Śmiem twierdzić, że jeśli Ty stajesz, poniekąd, w obronie Ezechiela, to nam chyba wolno stanąć w obronie Artuta.
12-05-2007 22:39
~woskar

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Hehe, Xero, czego Ty oczekujesz? I tak się ciesz, że komentarze się pojawiają, bo np. na portalu prawy.pl, albo innych tego typu nie dopuszczą Twojego komentarza nawet, żeby się wyświetlił na stronie, jeśli powiesz coś, co się nie zgadza z ich Jedyną Słuszną Racją. Tutaj jest lepiej - dopuszczą, żeby się wyświetliła, tylko zaraz skasują.
Ja to nazywam syndromem Gazety Wyborczej - dyskusja jest kulturalna i na wysokim poziomie. Czyt. wszyscy się ze sobą zgadzają, bo w przeciwnym razie nie zostaną dopuszczeni do głosu.

Spieszcie się czytać ten komentarz, bo szybko odejdzie za sprawą moderatora. Nie mam racji? ;-]
12-05-2007 22:43
Repek
    Wiewiór: Jeśli...
Ocena:
0
...będzie to wypowiedź na poziomie i bez wycieczek osobistych, proszę bardzo. O ile Artut potrzebuje obrony i o ile czujesz taką potrzebę. Jeśli będą łamane zasady etykiety, posty będą kasowane [naprawdę, średnią frajdę mi to sprawia].

Co do bronienia Ezechiela - zobacz, kto organizował ten konwent i kto ponosi odpowiedzialność za jego zawartość. Pomogę:
http://constar.polter.pl/Organizat orzy.html

Nie czuję potrzeby bronienia kogokolwiek poza czytelnikami serwisu, którzy muszą czytać posty, które nie są merytoryczne. Poza tym w ramach redakcji Poltergeista przyjęliśmy taką zasadę, iż nie wdajemy się we flejmy cross-serwisowe [oczywiście, czasem nerwy puszczają, można to zrozumieć]. Tę informację parę miesięcy temu przekazaliśmy do redakcji Valkirii.

EDIT - w odpowiedzi na kolejne niezwiązane z tematem posty:
- usunięte zostały posty Cravena, Ghosta i Zuhara. Powód: podany wyżej. Wszyscy otrzymali przeprosiny oraz informację na GG i zaakceptowali decyzję.


Czy coś jeszcze mam wyjaśnić?

Pozdrawiam
12-05-2007 22:50
~Wiewiór

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wszystko OK, ale nie rozumiem tylko tego, że każde pojawienie się kogoś z V tutaj kończy się wywaleniem komentarza, jeśli nie jest, w najgorszym wypadku, neutralny. Woskar nieco przesadził, ale coś w działaniu Wybiórczej można tu zauważyć. Wiem, kto konwent organizował, ale co ma zawartość konwentu do relacji z niego? Możecie po prostu nie zapraszać Artura na prelekcje (sądzę, że nie pęknie z rozpaczy), ale dziwnie wygląda sytuacja, w której po relacji, która w niewybredny sposób podsumowano jego udział w konwencie, pojawia się kilka komentarzy, które krytykują tekst, a w odpowiedzi używamy moderatorskich nożyc i CIACH! - uwalamy komentarze. I proszę mi nie zarzucać osobistych wycieczek, bo to nie ja zacząłem łapać kogoś za słówka, a wręcz przeciwnie.
13-05-2007 00:09
Repek
    Wiewiór.
Ocena:
0
Wiem, kto konwent organizował, ale co ma zawartość konwentu do relacji z niego?
Zarzuciłeś mi, że bronię Ezechiela. Odpowiedziałem, że go nie bronię, bo jeśli już to powinienem być przeciwko Ezechielowi, gdyż Artut prowadził punkt na moim konwencie. Schizofrenii nie mam, ponoszę odpowiedzialność za imprezę, którą współorganizowałem, więc byłoby to trochę dziwne, prawda? Tutaj wypowiadam się jako z-ca rednacza serwisu Poltergeist i moderator.

Poza tym nie relatywizuj: wyleciały posty zarówno ludzi, którzy podpisują się jako przynależni do V-ki, jak i tych, którzy po prostu należą do redakcji Poltera. Widzisz tu gdzieś jakąś nierówność?

Moją decyzję już motywowałem, robię to jeszcze raz: Ezechiel wypowiedział się nt. prelekcji Artuta. Skrytykował ją, dość mocno. Nie widzę w tekście jednak ani jednego ataku ad personam pod adresem Artuta jako osoby. Oceniony został punkt programu.

W ramach obrony prelekcji Artuta pojawiły się głosy, które bezpośrednio atakowały osobę autora. Nie interesuje mnie skala i siła oraz "przynależność klubowa", bo żadnej z tych osób nie znam i ich proweniencja jest dla mnie nieistotna. Były to zarzuty niemerytoryczne, lecz osobiste pod adresem osoby recenzenta. Z tego wątku "dyskusja" przeszła na relacje Polter-Vka. Dlatego została skasowana, bo mamy takie ustalenie wewnątrzredakcyjne.

Jeśli będa tu rozmawiać użytkownicy i tworzyć absurdalną atmosferę konfliktu Polter-Vka - nie poleci ani jeden post. Jeśli dyskusja będzie odbywać się na blogu - podobnie.

Czy coś jeszcze mam wyjaśnić?

Pozdrawiam
13-05-2007 00:22
~Wiewiór

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie neguję tego, że posty redaktorów Poltera także poleciały, ale w ogóle akcja obcinania komentarzy zaczęła się od krytyki wystosowanej przeze mnie i Xeroboy'a (myślę, że i ja i on poczuwamy się do V). która, jak mi się zdaje, w żaden stopień nie najeżdżała na autora relacji. A Sahar, mimo, że jest zarejestrowany na Valkirii (o ile to ten sam - zadałem sobie trud sprawdzenia, czy jest ktoś taki) ma stopień szeregowca i właściwie nikt nie zdaje sobie sprawy z jego istnienia. Czyli jego posty nie mogą być brane pod uwagę, jako opiniotwórcze całej Vki. Szanuję Wasze ustalenia redakcyjne, ale drażnie mnie niesamowicie sytuacja, w której lecą moje komentarze tylko dlatego, że były między takimi, które w jakiś sposób atakowały autora.

Aha, no i kwestia nie do rozwikłania dla mnie. Jeżeli więc wypowiadasz się tu jako redaktor, to co ma w ogóle do rzeczy organizacja przez Was konwentu? I to, że statystycznie powinieneś być przeciwny osobie, która mówi, że jakaś prelekcja na konwencie była słaba, nie oznacza, że w praktyce jest inaczej.

Pozdrawiam
13-05-2007 07:38
Gerard Heime
   
Ocena:
0
Pomimo stosunkowo dużej liczby sal sypialnych, panował w nich tłok. Z drugiej strony jednak nie widziałem żadnego konwentowicza rozłożonego na korytarzu – stąd też wnioskuję, że ogólnokonwentowa potrzeba integracji i przytulania była silniejsza niż chęć noclegu w komforcie.

Teza, choć może mało wiarygodna, to jednak prawdziwa - nasza 3osobowa, wygodnicka delegacja z Farszafki wybrała komfort, i spała na prawie pustej sali gimnastycznej. Prawie pustej, bo doturlało się do nas parę osób, które na wejściu nieśmiało zapytały, czy mogą zająć miejsca, najwyraźniej onieśmielone stołami z obrusami, sprzętem grającym, stertą rupieci i Jengą, którą się bawiliśmy o każdej porze dnia i nocy - pozostałościami po LARPie Wolsungowym. W innych salach, jak udało nam się ustalić, panował ścisk, sugerujący wyżej wspomnianą potrzebę integracji.

Na następny konwent bieżemy opiekacz i frytkownicę. Tylko muszę pamiętać o wzięciu drewnianej łyżki do obsługi opiekacza, na U-bocie się za bardzo teflon porysował :/
13-05-2007 10:54

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.