» Recenzje » Reef Encounter

Reef Encounter


wersja do druku

Krewetki a sprawa korali koloru koralowego.

Redakcja: Joanna 'Ysabell' Filipczak
Ilustracje: Zuzanna 'suzysparrow' Jaskółka

Reef Encounter
W nieprzeniknionych, pogrążonych w ciemnościach głębinach oceanu od dawien dawna różne istoty toczą bój o przetrwanie. Ta mroczna prawda znana jest wszystkim z nas. Nie wielu jednak wie, że nie tak znowu głęboko, w pobliżu piaszczystych plaż, w wodach pełnych słonecznych refleksów, walka o życie wcale nie jest mniej zaciekła. Rajskie z pozoru rafy koralowe okrutnie traktują swych barwnych mieszkańców. Całkiem niespodziewanie okazuje się, że intryga utkana przez drużynę złożoną z ryby papuziej, krewetek i polipów koralowca może być niezłym dreszczowcem. Takie właśnie emocje gwarantują nam bliskie spotkania na rafie, czyli Reef Encounter.

O Reef Encounter usłyszałam pierwszy raz dwa lata temu, po targach w Essen. Pomysł na planszówkę z polipami wydał mi się wówczas zabawny choć dość dziwaczny, jednak rozbudzona ciekawość i podskórne przeczucie dobrej zabawy sprawiły, że gdy tylko gra pojawiła się na rodzimym rynku, czym prędzej ją zakupiłam. Gra autorstwa Richarda Breese została zainspirowana przez filmy dokumentalne stacji BBC. Nic dziwnego, że poza dużą dozą taktyki niesie ze sobą prawdę o codzienności koralowców.

Zasady z początku wydają się rozbudowane i skomplikowane, jednak już rozegranie dwóch pierwszych kolejek sprawia, że życie na rafie nie ma przed nami tajemnic. Instrukcja, choć obszerna, jest napisana bardzo przejrzyście. Ważniejsze zasady zostały czytelnie wyróżnione, zatem przy pierwszej lekturze możemy łatwo nawigować pomiędzy najistotniejszymi zapisami, a odpowiedzi na wszelkie rozterki w czasie gry odnajdziemy zaskakująco szybko. Dla bardziej zainteresowanych, broszurka odkrywa pokłady podpowiedzi i klimatycznych kąsków informacyjnych.

W grze należy nakarmić rybę papuzią możliwie dużą ilością koralowca, przy czym nie bez znaczenia będzie rodzaj zjedzonego korala. Brutalna prawda o rafie brzmi: korale bezwzględnie pochłaniają swoich słabszych pobratymców. O tym, kto jest mocniejszy w przypadku konfrontacji decyduje biochemia wody otaczającej rafę, na którą istotny wpływ mają rozmaite glony.


Jak to działa w mechanice gry?


Reguły rozgrywki zdają się wiernie oddawać zasady życia na rafie. Polipy, aby rosnąć i stworzyć koralowiec muszą być wprowadzone do gry poprzez zagranie larwy odpowiedniego dla korala koloru (niekoniecznie koralowego). Każdy gracz ma do dyspozycji krewetki, którymi może chronić swoje korale przed zniszczeniem przez mocniejsze korale innej barwy. Wszystko co robimy by rozbudowywać lub pochłaniać rosnącą na skałach rafę ma kluczowy wpływ na przebieg rozgrywki. I choć rozmieszczenie krewetek i rozbudowa rafy zajmują większą część czasu rozrywki, najważniejszym rekwizytem na stole jest jednak imponująca ryba papuzia, która w ostatecznym rozrachunku zjada wyhodowane korale i – naturalnie – krewetki.

Gra toczy się na tylu planszach skał ilu mamy graczy, co zgrabnie skaluje rozgrywkę. O układzie sił decydują ostatecznie relacje poszczególnych par korali i przewaga jednego z nich. Poprzez pochłanianie jednych korali przez inne zyskujemy żetony polipów, przy pomocy których wykonujemy różne akcje. Najciekawszą z nich, w znaczący sposób wyróżniającą Reef Encounter spośród innych gier jest możliwość zmiany relacji siły pomiędzy koralami.

Gracze w turze mają do dyspozycji kilka możliwych ruchów, a niektóre z nich mogą powtarzać wielokrotnie. Mimo, że każdy musi zakończyć ruchy w turze zanim kolejka przejdzie do kolejnego gracza, pozostałe osoby nie nudzą się. Strategicznym posunięciom sprzyja fakt, że element losowy w grze jest znacznie ograniczony - wyłącznie do zestawów polipów wybieranych na koniec ruchu.


Podwodne wrażenia


W trakcie rozgrywki dobrze mieć się na baczności. Życie na rafie zmienia się jak w bajecznie kolorowym kalejdoskopie. Podczas gdy jedne korale wyrastają w okamgnieniu inne błyskawicznie nikną pożerane (wraz z zamieszkującymi je krewetkami) przez egzotyczne ryby papuzie. Reef Encounter niewątpliwie wymaga myślenia perspektywicznego. Mimo tego rozgrywka przebiega bez większych przestojów, a każde zawahanie innego gracza wiąże się raczej z napięciem niż bezczynnością czy zniecierpliwieniem. Cała batalia o przetrwanie zajmuje od czterdziestu pięciu minut do półtorej godziny i wcale się nie dłuży.

Muszę przyznać, że żadna rozegrana dotychczas partia nie przypominała poprzednich, co dobrze wróży żywotności gry: nie ma jednej stuprocentowo skutecznej strategii, a każdy gracz może aktywnie wpływać na przebieg zabawy. Planowanie ekspansji, przewidywanie możliwych miejsc ataku oraz rozbudowa rafy to dla mnie najciekawszy moment w turze. Słabsze posunięcia nie niszczą wprawdzie naszych szans na wygraną, jednak poważnie podnoszą poziom trudności. Zależnie od doboru graczy i ich preferencji, rozgrywka może przyjąć formę matematycznej strategii i walki z żywiołem lub konfrontacji z innymi graczami.

Dwuosobowa gra mniej sprzyja konfrontacjom pozwalając tym samym na pewniejsze planowanie i większą kontrolę nad kształtem rafy. Dynamika gry czteroosobowej pozwala za to na realizację różnych strategii i całkowicie zależy od temperamentów graczy.

Reef Encounter wciąga, a każda zakończona partia niesie ze sobą nowe hipotezy na temat skutecznych strategii i rodzi chęć natychmiastowego rozegrania kolejnej partii. Niestety wiele następujących po sobie partii to luksus na który mogą sobie pozwolić tylko wybitnie tęgie głowy, bo - krótko mówiąc - gra jest dość mózgożerna i wymaga lżejszych przerywników.


Wykonanie gry


Choć na co dzień nie zdradzam oznak fetyszyzmu, muszę przyznać, że wybijanie żetonów to dla mnie zawsze ekscytująca chwila. I w tym miejscu chylę czoła przed wydawcą, ponieważ wszystkie kartonowe elementy gry są wykonane bardzo solidnie a palety z żetonami polipów i elementami ryb papuzich stanowią absolutny szczyt precyzji. Do tego dochodzi cała feeria barw drewnianych elementów: kostek larw polipów, cylindrów glonów oraz najfantastyczniejsze na świecie figurki krewetek z namalowanymi, pełnymi ciekawości, oczkami. Podchodząc do tematu z czysto ekonomicznego punktu widzenia, można powiedzieć, że od czasów Evo, nie spotkałam gry o lepszym stosunku jakości elementów i zawartości pudełka do żądanej za grę ceny.

Plansze, zasłonki i żetony wymagać będą solidnej przestrzeni na stole, jednak nie większej niż zwykły rodzinny obiad. Rozłożenie wszystkich tych elementów zajmie od krótkiej chwili (w przypadku dwóch graczy) do kilku minut (przy maksymalnej liczbie czterech osób). Grafika na planszy otwartego morza określającej relacje siły między koralami wskazuje jednak, że autor planuje bliskie spotkania drugiego stopnia, przeznaczone dla pięciu graczy.


Komu pisane bliskie spotkania na rafie?


Nie trzeba być zagorzałym płetwonurkiem aby docenić bogactwo Reef Encounter, wskazana jest jednak sympatia dla gier wymagających myślenia. Z pewnością gra nie nadaje się dla dzieci i osób mało zaprawionych w planszówkowych bojach. Myślę, że każdy kto świadomie sięgając po Reef Encounter nie będzie szukał w niej lekkiej rozrywki, znajdzie w tej grze to co lubi.


Co o tym wszystkim myśleć?


Trudno porównać Reef Encounter do innych gier. Zasady hodowli korali przypominają abstrakcyjne gry i matematyczne łamigłówki, jednak osadzone w ogólnych regułach gry są proste do przyswojenia. Nie dajcie się zwieść spokojnym polipom i melancholijnym krewetkom. Życie na rafie kipi od konspiracji, taktyki i nowych pomysłów na przetrwanie. O ile hodowanie koralowca może nie być fascynujące samo w sobie, to gra w Reef Encounter intryguje i zachęca do wypróbowania kolejnych strategii. Jak dotąd, w moim otoczeniu gra robi karierę i przebojem zdobywa kolejnych sympatyków drewnianych krewetek. Wyższa kombinatoryka przywodzi na myśl gry takie jak Eufrat i Tygrys, Evo czy, w mniejszym stopniu, słabiej znane na polskim rynku Monkeys on the Moon. Mimo to, klimat gry i jej tematyka sprawiają, że odkrycie Reef Encounter - podobnie jak dla mnie - będzie istotnym wydarzeniem w życiu każdego entuzjasty ambitniejszych planszówek.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.5
Ocena recenzenta
8.25
Ocena użytkowników
Średnia z 4 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Typ gry: strategiczna
Ilustracje: Juliet Breese
Data wydania oryginału: 2004
Wydawca polski: Z-Man Games
Liczba graczy: od 2 do 4
Wiek graczy: od 10 lat
Czas rozgrywki: ok. 90 minut
Cena: 134 zł



Czytaj również

Marvel: Rękawica Nieskończoności
List miłosny do Thanosa
- recenzja
Troyes
Magia kości?
- recenzja
Pandemic: Czas Cthulhu
Wirusy kontra Wielcy Przedwieczni
- recenzja
Pandemia - Laboratorium
Jeszcze bardziej śmiercionośna Pandemia
- recenzja
Akrotiri
Blask dawnej chwały
- recenzja
Akrotiri
Fotounboxing #19

Komentarze


~LostLukas

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Na Rebelu gra jest do kupienia za 99 zł i przy takiej cenie stosunek cena/jakość jest baaardzo wysoki
23-05-2008 23:09
~A mnie

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
łańcuch zależności w tej grze zupełnie zniechęcił. Zamiast myśleć, jak zdobyć punkty czy przewagę, mózg mi się gotował jaki łańcuch czynności muszę wykonać, żeby np. zdobyć i móc zagrać różowe kafelki. Jak dla mnie mechanika jest przekombinowana. Może po jednej rozgrywce nie powinienem się wypowiadać, ale problem w tym, że nie mam ochoty więcej dawać tej grze szansy.
23-05-2008 23:31
neishin
    RE
Ocena:
0
jest specyficzne i mózgożerne. Co prawda rozumiem wszystkie machanizmy, ale trudno mi sie skupić na całości, na razie patrze na nie osobno. Myslę, że po kilku rozgrywkach to się zmienia, niemniej jest to jedna z tych gier, których trzeba się nauczyć.
24-05-2008 10:36
Repek
    Witamy...
Ocena:
0
...recenzentkę na polterze [com się, nie chwaląc, sprawił]. :D

Gra naprawdę żre mózg, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jako fan 'Gdzie jest Nemo?' polecam z całego serca.

Sam czepiłbym się tylko kolorów drewnianych elementów, które trochę mi się na początku myliły. Kolorystyka żetonów mogłaby również być nieco jaśniejsza.

Pozdrówka
24-05-2008 21:05
nataniel
   
Ocena:
0
To prawda, ze na poczatku ciezko ogarnac calosc - poszczegolne mechanizmy sa dosyc dziwaczne i nie do konca naturalne. Kiedy jednak gra sie drugi-trzeci raz i gra jest plynna - jest naprawde super. Moja ulubiona gra tej wagi jest nadal Tygrys i Eufrat, jednak Reef Encounter nie pozostaje daleko w tyle.
25-05-2008 20:16
suzysparrow
   
Ocena:
0
Z tą naturalnością jest "dyskusyjnie" :-)
Autor ładnie tłumaczy językiem biologii dlaczego pewne reguły w grze są obecne. Ale faktycznie, na pierwszy rzut zdaje się ich być _dużo_.
16-06-2008 17:42

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.