Reduktor prędkości
Zagubieni w trzewiach maszyny
Autor: Rafał 'Capricornus' Śliwiak
Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski"Konstruuję, więc jestem" – mógłby powiedzieć, wzorem kartezjuszowkiego cogito ergo sum, współczesny człowiek. W swoim konstruktorskim zapędzie ludzie wykorzystują jako budulec przede wszystkim... samych siebie. Tworzą struktury społeczne, które z jednej strony zapewniają względny ład i podział funkcji w większej grupie, lecz z drugiej nieuchronnie prowadzą do zredukowania jednostki do roli niewiele znaczącego elementu bezosobowego systemu.
W niewoli swoich konstrukcji
Innym polem do popisu dla konstruktorskiej pasji człowieka jest budowanie maszyn, które mają za zadanie zastępować go w realizowaniu niektórych zadań, wykonywaniu określonych prac. Warto jednakże pamiętać, że te techniczne konstrukty bywają wykorzystywane przez jednych ludzi przeciwko innym. Albowiem w dużej mierze rozwój w tej sferze jest napędzany przez wojnę. I dużo racji mają ci, którzy twierdzą, że to właśnie wojenna orgia zniszczenia jest matką chrzestną postępu technicznego i wyzwala u homo sapiens najbardziej twórcze moce.
Ceną, jaką w ostatecznym rozrachunku człowiek płaci za ślepą wiarę w możliwości technologii, jest stawanie się niewolnikiem własnych dzieł. Podobnie jak w przypadku machiny społecznej, także w skomplikowanym systemie urządzeń technicznych, w szczególności tych służących zagładzie, zaczyna on pełnić rolę marnego trybika.
Najsłabsze ogniwo maszynerii
Reduktor prędkości Christophe'a Blaina doskonale ilustruje tego rodzaju zależności. Opisuje działanie obu wspomnianych maszynerii i ich niespodziewaną awarię, gdyż ludzkie trybiki, choć na co dzień niewiele znaczą, to do funkcjonowania całości systemu są jednak niezbędne. I to one w chwili próby najczęściej zawodzą. One są tą dynamiczną zmienną, która nie pozwala na zamknięcie naszego świata w układach równań, przetwarzanych potem na koła zębate i przekładnie, cewki elektryczne i procesory.
Dzieje się tak dlatego, że człowiekiem kierują nie tylko prawa fizyki czy matematyczne zależności, ale przede wszystkim emocje i uczucia, popędy i marzenia. Miota nim strach, niepewność, gniew, tęsknota. Dlatego nigdy nie jest do końca przewidywalny i zawsze potrafi zaskoczyć innych, o sobie samym nie wspominając.
Zstąpienie w okrętowe czeluście
W komiksie Blaina na pokład monstrualnego pancernika o podnoszącej na duchu nazwie "Bojownik" trafia student oceanografii Georges Guilbert. Zbliżająca się wielkimi krokami II wojna światowa skłania go do spełnienia "obywatelskiego obowiązku" i zaokrętowania się jako nawigator na wspomnianym okręcie. Niestety, podczas rejsu nie wszystko idzie zgodnie z planem. I nie chodzi tu tylko o niemożność namierzenia widmowego okrętu podwodnego, tropem którego podąża statek. Okazuje się, że najwięcej problemów stwarza szwankowanie świeżego "materiału ludzkiego".
Ze względu na brak odpowiedniego zahartowania Georges i drugi nawigator, Louis, cierpią na ciężką chorobę morską. Wybawieniem dla ich przenicowanych żołądków ma być zejście głęboko pod pokład, do maszynowni, gdzie ponoć huśtanie jest mniej dokuczliwe. Idąc za radą bosmana, nieopierzeni marynarze schodzą coraz niżej. Aż docierają na samo dno okrętowej czeluści, do tytułowego reduktora prędkości. Tutaj dowiadują się, że do unieruchomienia olbrzymiego okrętu wystarczy malutki drobiazg...
Współczesna wieża Babel
Bohaterowie, rzuceni w całkowicie odhumanizowany świat wojskowej hierarchii i przerastającej ich wyobrażenie okrętowej maszynerii, poddają się zupełnie ludzkim słabościom. Połączenie ich dolegliwości zdrowotnych z nadmierną ciekawością, brakiem ostrożności i strachem przed karą prowadzi do małej katastrofy. Równocześnie przypomina też, że jako istoty z natury niedoskonałe, nie powinniśmy budować czegokolwiek bez uwzględnienia "czynnika ludzkiego" – jego ograniczeń, zmienności, zawodności. W tym kontekście gigantyczny okręt z komiksu Blaina jawi nam się jako współczesna wieża Babel –rzucone dziełu stworzenia wyzwanie, które musi zakończyć się porażką.
Na dnie własnej duszy
Autorski album Blaina, znanego w naszym kraju z wydanego w zeszłym roku Pirata Izaaka, jest wyrazem fascynacji twórcy morzem, marynarskim życiem i techniką okrętową. Na planszach z dużym powodzeniem stara się on oddać bezmiar oceanu i ogrom stalowego monstrum, wewnątrz którego ludzie przemierzają morskie odmęty. Panoramiczne kadry znakomicie ilustrują jak mały i niepozorny jest człowiek wobec potęgi natury i rozmiarów swoich wojennych konstrukcji. W innych miejscach skupienie się na postaciach pokazuje je jako coś więcej niż tylko tryby maszynerii. Z założenia "niedbała", rozedrgana kreska przekonująco oddaje ludzkie emocje, zgłębia lęki, dotyka najbardziej intymnej sfery człowieczeństwa.
Reduktor prędkości poddaje w wątpliwość tezę, że najważniejszym sensem ludzkiego istnienia jest ciągłe montowanie jakiejś maszynerii. Bohaterowie gubią się w przerastającej ich konstrukcji, zmierzając na coraz niższe jej poziomy. Zupełnie jakby zstępowali w kolejne kręgi piekła albo wędrowali ku jądru ciemności. Jednocześnie zagłębiają się we własne wnętrza, docierają do samego dna własnych dusz. Muszą zmierzyć się z morzem swoich lęków i przerażenia, stawić czoła własnej marności i niedoskonałości. Ich wędrówka do trzewi statku to metafora bolesnego poznawania przez człowieka najbardziej nagiej prawdy o sobie. Takiej prawdy, którą na co dzień najchętniej mocno ukrywamy.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
W niewoli swoich konstrukcji
Innym polem do popisu dla konstruktorskiej pasji człowieka jest budowanie maszyn, które mają za zadanie zastępować go w realizowaniu niektórych zadań, wykonywaniu określonych prac. Warto jednakże pamiętać, że te techniczne konstrukty bywają wykorzystywane przez jednych ludzi przeciwko innym. Albowiem w dużej mierze rozwój w tej sferze jest napędzany przez wojnę. I dużo racji mają ci, którzy twierdzą, że to właśnie wojenna orgia zniszczenia jest matką chrzestną postępu technicznego i wyzwala u homo sapiens najbardziej twórcze moce.
Ceną, jaką w ostatecznym rozrachunku człowiek płaci za ślepą wiarę w możliwości technologii, jest stawanie się niewolnikiem własnych dzieł. Podobnie jak w przypadku machiny społecznej, także w skomplikowanym systemie urządzeń technicznych, w szczególności tych służących zagładzie, zaczyna on pełnić rolę marnego trybika.
Najsłabsze ogniwo maszynerii
Reduktor prędkości Christophe'a Blaina doskonale ilustruje tego rodzaju zależności. Opisuje działanie obu wspomnianych maszynerii i ich niespodziewaną awarię, gdyż ludzkie trybiki, choć na co dzień niewiele znaczą, to do funkcjonowania całości systemu są jednak niezbędne. I to one w chwili próby najczęściej zawodzą. One są tą dynamiczną zmienną, która nie pozwala na zamknięcie naszego świata w układach równań, przetwarzanych potem na koła zębate i przekładnie, cewki elektryczne i procesory.
Dzieje się tak dlatego, że człowiekiem kierują nie tylko prawa fizyki czy matematyczne zależności, ale przede wszystkim emocje i uczucia, popędy i marzenia. Miota nim strach, niepewność, gniew, tęsknota. Dlatego nigdy nie jest do końca przewidywalny i zawsze potrafi zaskoczyć innych, o sobie samym nie wspominając.
Zstąpienie w okrętowe czeluście
W komiksie Blaina na pokład monstrualnego pancernika o podnoszącej na duchu nazwie "Bojownik" trafia student oceanografii Georges Guilbert. Zbliżająca się wielkimi krokami II wojna światowa skłania go do spełnienia "obywatelskiego obowiązku" i zaokrętowania się jako nawigator na wspomnianym okręcie. Niestety, podczas rejsu nie wszystko idzie zgodnie z planem. I nie chodzi tu tylko o niemożność namierzenia widmowego okrętu podwodnego, tropem którego podąża statek. Okazuje się, że najwięcej problemów stwarza szwankowanie świeżego "materiału ludzkiego".
Ze względu na brak odpowiedniego zahartowania Georges i drugi nawigator, Louis, cierpią na ciężką chorobę morską. Wybawieniem dla ich przenicowanych żołądków ma być zejście głęboko pod pokład, do maszynowni, gdzie ponoć huśtanie jest mniej dokuczliwe. Idąc za radą bosmana, nieopierzeni marynarze schodzą coraz niżej. Aż docierają na samo dno okrętowej czeluści, do tytułowego reduktora prędkości. Tutaj dowiadują się, że do unieruchomienia olbrzymiego okrętu wystarczy malutki drobiazg...
Współczesna wieża Babel
Bohaterowie, rzuceni w całkowicie odhumanizowany świat wojskowej hierarchii i przerastającej ich wyobrażenie okrętowej maszynerii, poddają się zupełnie ludzkim słabościom. Połączenie ich dolegliwości zdrowotnych z nadmierną ciekawością, brakiem ostrożności i strachem przed karą prowadzi do małej katastrofy. Równocześnie przypomina też, że jako istoty z natury niedoskonałe, nie powinniśmy budować czegokolwiek bez uwzględnienia "czynnika ludzkiego" – jego ograniczeń, zmienności, zawodności. W tym kontekście gigantyczny okręt z komiksu Blaina jawi nam się jako współczesna wieża Babel –rzucone dziełu stworzenia wyzwanie, które musi zakończyć się porażką.
Na dnie własnej duszy
Autorski album Blaina, znanego w naszym kraju z wydanego w zeszłym roku Pirata Izaaka, jest wyrazem fascynacji twórcy morzem, marynarskim życiem i techniką okrętową. Na planszach z dużym powodzeniem stara się on oddać bezmiar oceanu i ogrom stalowego monstrum, wewnątrz którego ludzie przemierzają morskie odmęty. Panoramiczne kadry znakomicie ilustrują jak mały i niepozorny jest człowiek wobec potęgi natury i rozmiarów swoich wojennych konstrukcji. W innych miejscach skupienie się na postaciach pokazuje je jako coś więcej niż tylko tryby maszynerii. Z założenia "niedbała", rozedrgana kreska przekonująco oddaje ludzkie emocje, zgłębia lęki, dotyka najbardziej intymnej sfery człowieczeństwa.
Reduktor prędkości poddaje w wątpliwość tezę, że najważniejszym sensem ludzkiego istnienia jest ciągłe montowanie jakiejś maszynerii. Bohaterowie gubią się w przerastającej ich konstrukcji, zmierzając na coraz niższe jej poziomy. Zupełnie jakby zstępowali w kolejne kręgi piekła albo wędrowali ku jądru ciemności. Jednocześnie zagłębiają się we własne wnętrza, docierają do samego dna własnych dusz. Muszą zmierzyć się z morzem swoich lęków i przerażenia, stawić czoła własnej marności i niedoskonałości. Ich wędrówka do trzewi statku to metafora bolesnego poznawania przez człowieka najbardziej nagiej prawdy o sobie. Takiej prawdy, którą na co dzień najchętniej mocno ukrywamy.
Galeria
Mają na liście życzeń: 2
Mają w kolekcji: 6
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 6
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Reduktor prędkości
Scenariusz: Christophe Blain
Rysunki: Christophe Blain
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: kwiecień 2009
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Liczba stron: 80
Format: A4
Oprawa: twarda, kolorowa
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 49 zł
Scenariusz: Christophe Blain
Rysunki: Christophe Blain
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: kwiecień 2009
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Liczba stron: 80
Format: A4
Oprawa: twarda, kolorowa
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 49 zł
Tagi:
Christophe Blain | Reduktor prędkości