Czytać:
Wir - Peter Watts – 9,5
"Tym, co rzuca się w oczy jest zmiana otoczenia i nastroju opowieści. W recenzji porównywałem Rozgwiazdę do historii z Richardem B. Riddickiem w roli głównej – akcja w odciętym od świata, ponurym miejscu, gdzie grupa psychopatów i wykolejeńców walczy ze sobą i z zewnętrznymi zagrożeniami. Wir natomiast podąża w dość nieoczekiwanym kierunku. Otrzymujemy bowiem specyficzną mieszankę korporacyjnego techno-thrillera z wątkami medycznymi oraz… powieścią drogi. Odziana w czerń, scyborgizowana kobieta rusza, by zemścić się na dawnych mocodawcach i prześladowcach zarazem. Rozwój wydarzeń przyjdzie nam obserwować z perspektywy kilku osób. Będą tą różnego rodzaju i rangi pracownicy korporacji, Lennie Clark oraz osoby postronne, mające nieszczęście stanąć na ich drodze. Każde trzyma w ręce jeden kawałek układanki, nie bardzo wiedząc jak wygląda całościowy obraz.
W odniesieniu do Rozgwiazdy formułowałem zarzut, że Watts tworzy wielu intrygujących bohaterów, których następnie marginalizuje lub szybko zabija. Wir jest wolny od tego mankamentu. Całość jest spójna, a wszystkie wątki zbiegają się na końcu, by zakończyć tę część opowieści. Przeskoki od postaci do postaci są uzasadnione i ukazują intrygę pod nieco innym kątem – nie można nie wspomnieć o doskonałej kreacji psychologicznej dramatis personae. Lennie Clark i jej poczynania z jednej strony wzbudzają niechęć swoim szaleństwem, a z drugiej świadomość wewnętrznych tarć i napięć pozwala nam postawić się na jej miejscu – okazuje się, że przeżycia z dzieciństwa, nawracające wątpliwości i wyrzuty sumienia w stosunku do własnej postawy, popychają ją do desperackich kroków. Achilles Desjardins, skrępowany farmakologicznie więzami posłuszeństwa wobec firmy, stanowi świetną ilustrację zmagań natury etycznej – czy decydenci mają prawo zagłuszać sumienie po to, by skuteczniej wypełniać obowiązki, do których zostali powołani?
Czy warto zatem sięgnąć po najnowszą na naszym rynku książkę Wattsa? Zdecydowanie tak – to wspaniałe science fiction. Dodając do tego rzetelną wiedzę autora i przemyślane wizje, wyśmienitą konstrukcję psychologiczną postaci, oraz specyficzny czarny humor – otrzymujemy wybuchową mieszankę. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko z czystym sumieniem polecić Wir zarówno sympatykom dotychczasowej twórczości Wattsa, jak i tym, którzy swoją przygodę z nim dopiero będą rozpoczynać."
Filip 'Dark One' Wójcik
Ty - Zoran Drvenkar– 9,5

Fabuła przez cały czas trzyma w napięciu i nie pozwala się oderwać od książki. Niby nic fascynującego nie dzieje się przez pierwszych kilka rozdziałów, ale już samo obcowanie z postaciami zachęca do zagłębiania się w opowieść, zwłaszcza, że Chorwatowi udało się wykreować duszną, niepokojącą atmosferę ciągłego zagrożenia. Inną zaletą jest też swego rodzaju realizm: bohaterowie nie zawsze mają rację i choć czytelnik może sobie zdawać sprawę z popełnianych przez nich błędów, to z punktu widzenia postaci podejmowane działania są zazwyczaj usprawiedliwione.
Nie ma tu miejsca na jakąkolwiek idealizację bohaterek: potrafią być zarówno sprytne, jak i wyjątkowo lekkomyślne, przytrafiają się im sukcesy i porażki, zdarza się im zirytować lub nawet porządnie sfrustrować czytelnika swym zachowaniem, ale każde działanie wynika z ich cech charakteru. Najprościej rzecz ujmując, są tak ludzkie, jak tylko mogą być zlepki liter na kartce papieru. Najbardziej fascynujący w Ty są jednak Ragnar i Podróżnik, reprezentujący dwa typy zła: pierwszy jest zimny, bezwzględny i pragmatyczny, ale zrozumiały w motywach. Drugi to masowy zabójcą o nieznanym motywie i tożsamości, koszmar uderzający w niewinnych ludzi bez powodu, niczym siła natury.
Ty należy do książek, o których się prędko nie zapomina. Jest to powieść o ponoszeniu konsekwencji za swe decyzje, o relacjach między rodzicami i dziećmi, o odnajdywaniu własnej drogi życiowej, a przede wszystkim o złu tkwiącym w każdym człowieku."
Tomasz 'Asthariel' Lisek

Pisarz podążył drogą znaną z powieści Pod kopułą – skoncentrował się tle obyczajowym, z niesamowitą pieczołowitością oddając realia przełomu lat 50. i 60. w Ameryce, z całą ich specyficzną mieszaniną nieufności, otwartości oraz, nieco już dzisiaj zapomnianej, seksualnej wstydliwości. To właśnie realistyczna szczegółowość Kingowskich opisów stanowi sedno książki – pozwala ona autorowi przedstawić tradycyjne w jego wykonaniu struktury małych społeczności oraz codzienne interakcje ich członków.
Na pochwałę zasługuje także część romansowa tej powieści – czy ktoś się spodziewał, że King poświęci jej tyle miejsca? Historia Sadie i Jake'a w odpowiednich proporcjach wzrusza i bawi, przeplatając się z poważniejszą tematyką: ingerencją w przeszłe wydarzenia i refleksją nad jej konsekwencjami. To nie byle jaki romans: pisarz wskazuje na siłę miłości, opisując zarazem rozterki i problemy obojga kochanków, co nadaje głębi temu wątkowi. Do tego, w przeciwieństwie do kwestii podróży w czasie, ta relacja ma naprawdę świetne i zaskakujące zakończenie.
Dallas '63 nie jest typową książką Stephena Kinga – to thriller polityczno-obyczajowy, w którym ilość grozy została zredukowana do minimum. Jeżeli lubicie rozbudowane tło społeczne i przekładacie Pod kopułą nad Carrie lub Christine, to najnowsza powieść króla horroru powinna naprawdę się wam spodobać."
Bartłomiej 'baczko' Łopatka
Unikać:

Lepsze poznanie społeczności Mrocznych Łowców nie ma większego znaczenia, skoro chyba każdy z nich może zatracić swój niepowtarzalny charakter pod wpływem spotkania z jakąś kobietą i stać się po prostu kochanym misiem. Podobnie jest zresztą ze wszystkimi postaciami – są opisane ciekawie jako wielkie indywidualności, brakuje tu jednak konsekwencji w prowadzeniu bohaterów, jakby autorka chwilami zapominała, kim dana osoba miała być.
Pierwsze wrażenie, jakie tworzy ta powieść, jest dobre. Jednak po bliższym zastanowieniu brakuje głębszych argumentów na poparcie przyjemnego odbioru. Po przeczytaniu całości Objęcia nocy całkowicie tracą swoją wyjątkowość."
Magdalena 'Iman' Litwin

Niestety, próby te są skazane na porażkę. Bohaterowie niektórych opowiadań podejmują wprawdzie zdecydowane działania (jak w pierwszych dwóch tekstach, Błędnym ogniku i Seksbombie), jednak w większości przypadków miotają się oni bezsilnie, wplątani w cudze tragedie, padają ofiarą nieszczęśliwych zbiegów okoliczności, zdani na łaskę losu. Tylko w Bezsenności bohaterowi udaje się zrozumieć to, co mu się przytrafiło – lecz to wcale nie pomaga.
Taka konstrukcja całej historii nie byłaby zła, gdyby rzeczywiście tworzyła ona całość. Niestety, opowiadanie ramowe, którego bohater i narrator prowadzi dochodzenie w sprawie kina, jest tylko wymówką umożliwiającą opowiedzenie kilku niepowiązanych ze sobą historii, nie zmierza natomiast do żadnej konkluzji. Nawet "Miraż", miejsce rzekomo nawiedzone, wydaje się tylko pretekstem – niektóre historie są ledwie luźno z nim powiązane, ale każda zdaje się iść w swoją stronę."
Artur 'mr_mond] Nowrot