Redaktorzy oceniają - listopad 2010

Autor: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Redaktorzy oceniają - listopad 2010
W okresie od 1 do 30 listopada 2010 roku w Dziale Książkowym opublikowanych zostało 25 recenzji, których średnia ocena wyniosła 7,08. Najwyższą ocenę − 9,5 − otrzymała książka Relacja z pierwszej ręki autorstwa Janusza A. Zajdla. Zaś najniżej ocenionymi pozycjami zostały powieści Każda magia jest dobra oraz Psalmodia3.

Czytać:


Relacja z pierwszej ręki – Janusz A. Zajdel9,5


"To właśnie przejaw niezwykłej, zachwycającej wyobraźni Zajdla. Spektrum stworzonych przez niego realiów i rodzajów opowieści oszałamia. W zbiorze znajdziemy zarówno teksty stricte science fiction, wypełnione fizyką, tajemniczymi istotami oraz światami, jak i na pozór obyczajowe nowele, w których największe dramaty rozgrywają się w głowie człowieka, podróże po innych wymiarach, polityczne aluzje do doktryn totalitarnych, wizje zautomatyzowanego świata, w którym homo sapiens, jako jednostka, przestaje się liczyć, inwazje kosmitów, spiski, zdehumanizowanych ludzi etc…

Urzeka również język - nie znalazłem miejsca, do którego mógłbym się przyczepić – zdania odpowiednio potęgują lub zmniejszają napięcie, sprawiając, że teksty się pochłania. Nie spotkałem się również z jakąkolwiek przesadą czy zbyt niezrozumiałym słownictwem w przypadku opisywania zjawisk fizycznych. W tym momencie wychodzi na jaw prawdziwy kunszt autora – wydarzenia trudne i skomplikowane przedstawia językiem pięknym (budząc zachwyt), a jednocześnie na tyle prostym, aby nawet taki laik jak ja był je w stanie zrozumieć."
Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Ship Breaker – Paolo Bacigalupi9


"I mimo iż Bacigalupi w najnowszej książce prezentuje swoje "łagodniejsze" oblicze, konsekwentnie trzyma się tematyki katastrofy ekologicznej, charakterystycznej dla większości jego tekstów, słusznie zaliczanych do tak zwanego nurtu biopunku. Są więc żerujące na jednostkach wielkie korporacje, modyfikowani genetycznie pół-ludzie, brakuje za to paliw kopalnych i przede wszystkim jedzenia. Współcześni ludzie są niczym robaki, żyjące na trupie minionej cywilizacji, wydzierające z gnijącego ciała co bardziej wartościowe skrawki. Autor nie zagłębia się jednak w genezę takiego stanu rzeczy, nie nakreśla sytuacji geopolitycznej, cały świat zawężając do kilku lokacji, które odwiedzają bohaterowie. Zdaje się to zresztą zabiegiem jak najbardziej świadomym, mającym pokazać, jak katastrofa cywilizacyjna sprawia, że otaczający nas świat rośnie, a wszystkie odległości wydłużają się. "Marcin 'malakh' Zwierzchowski

Nadchodzi – Łukasz Orbitowski9


" Ostatni tekst dał tytuł całemu zbiorowi, co nie powinno dziwić przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, jest to opowiadanie najdłuższe, prawie dwustustronicowe, bardziej rozmiaru minipowieści. Po drugie, jest to opowiadanie zdecydowanie najlepsze, ukazujące w całej krasie talent pisarza, znany od debiutanckiego zbioru opowiadań Horror show. Z pozoru dość zwyczajna opowieść pracownika naukowego w średnim wieku zamienia się w wielowątkowy i wielobarwny horror, który na pewno nie znudzi czytelnika. Do tego nowatorskie ujęcie tematu, opartego na klasycznym motywie "domu, w którym straszy", zasługuje na prawdziwe uznanie. To literatura naprawdę najwyższej próby, która z całą pewnością może znaleźć uznanie w oczach czytelników, nawet i tych nie sięgających na co dzień po ten gatunek. Tym zbiorem Orbitowski nie tylko potwierdza swoją pozycję w fantastycznym światku, ale i pokazuje tym spoza niego, że jego twórczość jest czymś wartościowym. "Krzysztof Dominik 'daft_count' Mroczko




Unikać:


Każda magia jest dobra– Kim Harrison3


"Harrison nadal nie dysponuje żadnym bohaterem, który byłby w stanie udźwignąć ciężar narracji. Rachel z tomu na tom nijak nie ewoluuje, stając się przez to personą nieciekawą, aczkolwiek usilnie kreowaną na mocną i pewną siebie. Inni bohaterowie ciągle funkcjonują ze stereotypowym zestawem cech, które dostali w pakiecie od autorki: mroczna i seksowna wampirzyca, dobroduszny czarodziej, irytujący pomocnik, uwodzicielski wampir. Tym razem zawiodła nawet moja ulubiona postać demona, któremu szczerze sekundowałam w próbach porachowania kości pannie Morgan.

Znakiem firmowym serii stało się koszmarne tłumaczenie i redakcja przepuszczająca zdania w rodzaju: "teoretyczne palce rąk i nóg wytworzone przez mój umysł". Niechlujny język wręcz kaleczy oczy: "gdybym przeżyła chciałam go wsadzić do więzienia", "Twarz miał ściągniętą ze zgryzoty i zimne palce".

Rozwlekła narracja pozwala nam "rozkoszować" się drobiazgowymi opisami wszystkich dokonywanych przez bohaterów czynności. Nie ma mowy o jakiejkolwiek dynamice, gdy zmuszeni jesteśmy brnąć przez relacje z otwierania drzwi, wychodzenia przez nie, stawania naprzeciw wroga, patrzenia mu głęboko w oczy, sięgania do kieszeni po broń itp."
Magdalena 'Schleppel' Tomaszek


Psalmodia – Michał Krzywicki3


"Bohaterowie powieści są często jednowymiarowi. Florencjusz odznacza się w miarę głęboką osobowością, jednak tor, po którym błądzą jego myśli – na kilkuset stronach powieści – ulega raczej niewielkim odchyleniom. Lepiej jest z Dorgem, Prusem, który pojawia się jako drugi (a właściwie trzeci – jeśli liczyć diabła) narrator. Fragmenty z jego udziałem uważam za najbardziej interesujące. Natomiast postaci dalszych planów nie wyróżniały się już zupełnie niczym – miały odruchy dobra, lecz w gruncie rzeczy myślały tylko o sobie i swoich celach, które w niemal wszystkich przypadkach uświęcały środki.

Psalmodia jest w jakimś sensie za długa, jakby sztucznie napompowana dodatkami niewiele wnoszącymi do głównej treści oraz sekwencjami powtarzającymi to, co czytelnik już wie. Wykreowana przez Krzywickiego wizja świata jest ciekawa, ale fabuła zabija pozytywne wrażenie. Ogół wydarzeń prowadzi do kilku prostych wniosków. Można by to autorowi wybaczyć, gdyby bohaterowie odznaczali się lepiej skonstruowanymi osobowościami. Puenta powieści jest intrygująca, ale podana w taki sposób, że w pierwszym odruchu przyjęłam ją całkiem bezrefleksyjnie. Od momentu kulminacyjnego Psalmodia nie zmierza do konsekwentnego końca, książka po prostu umiera – po odkryciu, do czego zmierza historia, czytelnik nie napotyka już nic naprawdę intrygującego. Samo zakończenie po prostu rozczarowuje – aż nader logicznie wynika z wcześniejszych wydarzeń, zatem absolutnie niczym nie zaskakuje."
Magdalena 'Iman' Litwin