» Blog » Recenzje: Bo czyta się dobrze i to chyba najważniejsze...
15-04-2011 23:14

Recenzje: Bo czyta się dobrze i to chyba najważniejsze...

W działach: Fanboj i życie, Pisanina | Odsłony: 20

Czas jakiś temu pisałem mój słynny cykl o recenzowaniu. Postanowiłem wrócić do tematu, jako, że przypomniano mi dość istotną kwestię. Zna to zapewne każda osoba, której zdarzyło się ocenić w sposób umiarkowany lub wręcz negatywny dowolną pozycję. Argument ten brzmi: „Tytuł X zasługuje na wyższą ocenę, bo czyta się / ogląda się / gra się dobrze, a to przecież najważniejsze, no nie?”.


Odpowiedź na to pytanie jest moim zdaniem krótka: Nie.


Powiedzmy sobie szczerze: jeśli recenzujemy jakiś obiekt, to, niezależnie czy to będzie gra (oraz jaki będzie jej nośnik: wyobraźnia, plansza, komputer, karteczki, kostki, figurki), książka, komiks, film czy cokolwiek innego, to prawdopodobnie sam proces konsumpcji naszego dzieła będzie mniej lub bardziej przyjemny. Tak naprawdę bowiem dobre 90% procent produkcji należy do klasy średniej, dolnej klasy średniej lub ewentualnie górnej klasy średniej.


Stworzenie rzeczy, która będzie tak zła, że jej pochłanianie będzie bolesne dla konsumenta jest zadaniem trudnym i wymaga niemal takiego samego talentu (tylko o odwrotnie skierowanym wektorze) jak stworzenie arcydzieła. Jeśli więc ktoś zabiera się za pracę, nie jest totalnym idiotą i uda mu się ową robotę ukończyć, to najczęściej uzyskane przez niego efekty są średnie. Średnią książkę (tzn. mającą wady i zalety, jednak wychodzącą ostatecznie na zero) napisać może każdy, byle tylko był piśmienny.


Jeśli bym w tej chwili przysiadł i zamiast notek blogowych napisał kryminał to najpewniej byłby to kryminał średni. Z dużym prawdopodobieństwem zawierałby sporo błędów językowych, ale miałby szanse nadrabiać to dowcipem. Miałby tez szanse być świeży, bo w życiu chyba nie czytałem żadnego kryminału... Prawdopodobnie dałoby się o nim powiedzieć, że czyta się go dobrze.


Przed recenzentem stoi inne zadanie: ma opowiedzieć o tym, jak oceniane przez niego dzieło wypada na tle innych podobnych. Czytelnicy recenzji dzielą się bowiem na dwie grupy:

- tych, którzy zastanawiają się nad zakupem dzieła X, ale jeszcze nie podjęli decyzji

- tych, którzy właśnie skonsumowali dzieło X i chcą wymienić się doświadczeniami z innymi jego konsumentami

Recenzja oparta na zasadzie „Czytało się dobrze” nie zadowoli żadnego z nich.


W wypadku pierwszej grupy powód jest prosty: czytało się dobrze, ale czy tak samo dobrze, jak np. „Zmierzch”? A może lepiej? Albo gorzej? Albo tak samo? Jak wspomniałem: prawie każdą książkę (powiedzmy, że to jest tekst przez pryzmat świata książek, jeśli jednak ktoś chce odnieść to do innej tematyki to niech sobie podstawi odpowiednie słówka) czyta się dobrze, czy to będzie Conan, Le Guin czy Stephanie Mayer... Pytanie brzmi: co czyta się lepiej? Oraz dlaczego czyta się lepiej? Bo postacie ciekawsze? Lepszy styl? Prosty, nieskomplikowany język w sam raz dla gospodyń domowych? Bo intrygująca fabuła, która wciąga i sprawia, że człowiek nie może odejść od książki? Oraz co najważniejsze: czy lepsze niż „Zmierzch” lub jakaś inna książka?


Pozostali chcą sobie poczytać o danym dziele i w miarę możliwości wejść w polemikę z innym konsumentem, wymienić z nim zdanie, co tak ładnie umożliwia im internet. Recenzja pisana przez pryzmat „Bo się dobrze czyta i to chyba jest najważniejsze” nie daje mu tej informacji.


Druga rzecz to fakt, że nie każda książka musi się dobrze czytać. Na przykład twórczość Dukaja czyta się parszywie. Tak samo niektóre pozycje Lema. Glenn Cook również pisze bardzo specyficznym stylem wymagającym od czytelnika wiele tolerancji i przyzwyczajenia. To samo należy powiedzieć o Jacku Vance... Jego „Umerajaca Ziemia” czy „Lyonesse” trudno uznać za łatwoprzyswajane. Nie sądzę też, żeby ktoś powiedział, że dobrze się czyta np. dzieła Schopenhauera albo Kanta tudzież twarde książki historyczne, naukowe, popularnonaukowe...


Tak naprawdę dla wielu czytelników to, czy daną pozycję czyta się dobrze, czy źle jest zupełnie pozbawione znaczenia. Nie wszystkie książki są po to, żeby przez nie przelecieć w kilka chwil i mieć spokój.


Trzecia rzecz, że w sumie fakt, że czyta się dobrze albo źle jest tylko jedną z możliwych zalet książki. Podobnie jak miałkie postacie, ciekawa lub nudna fabuła, kiepski lub dobry styl, słownictwo, postacie, przesłanie, wnioski z lektury, jakie wyciąga czytający i setki innych. Stawianie łatwości czytania jako najważniejszej cechy książki jest takim samym wypaczeniem, jak np. zjechanie Conana jako klęskę powieści psychologicznej, albo Władcy Pierścieni jako porażki powieści realistycznej. Zwyczajnie to zastosowanie złego argumentu.

Komentarze


AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+8
O ile takie argumenty mają jeszcze sens w przypadku książek czy filmów, to w przypadku erpegów lekkość czytania musi zdecydowanie ustępować przed lekkością grania - podręcznik winien mieć przede wszystkim wartość użytkową.
16-04-2011 01:08
Headbanger
   
Ocena:
0
ave ziom, ave!
16-04-2011 03:40
Kastor Krieg
   
Ocena:
0
@AdamWaśkiewicz
Bezedura. Męczę się z jednym z egzemplarzy recenzenckich od miesiąca. Nie zagram w niego, bo nie mogę zmusić się do przyswojenie podręcznika. Tak samo miałem z nMagiem. Nie grałem w niego bardzo długo, bo język podręcznika odrzucał.

Natomiast świetnie "czytające się" podręczniki bardzo inspirują mnie do grania. Z takim "Dresden Files" miałem ochotę grać "wczoraj!".
16-04-2011 09:38
malakh
   
Ocena:
0
Większość książek ma za zadanie dostrczenie czytelnikowi przyjemności z lektury. Skoro więc taką książkę czyta się przyjemnie, to owszem, zasługuje na wyższą ocenę. To kwestia właściwego podejścia: od Dukaja lekkiego pióra nie wymagasz, ale od Clarksona czy Kuby Ćwieka - owszem.
16-04-2011 10:52
mr_mond
   
Ocena:
+2
Umówmy się jednak, że łatwość czytania to tylko jedna z cech, które mogą dawać przyjemność lektury. Jeśli książkę będzie się czytało łatwo, ale fabuła będzie schematyczna a postacie płaskie, to nie nazwę tego przyjemną lekturą. Nawet, jeśli to będzie Ćwiek.
16-04-2011 11:19
Kastor Krieg
   
Ocena:
0
@malakh
Dukaj nie ma lekkiego pióra? To dla mnie nowość, zwłaszcza po "Innych Pieśniach", czy "Lodzie". Inna rzecz, że Clarksona i Ćwieka czytać nie mogę, odrzuca.

De gustibus i takie tam.
16-04-2011 11:24
malakh
   
Ocena:
0
Oczywiście, że łatwość czytania, czyli "lekkie pióro" to jedna z cech danego dzieła, a więc tylko jedna z części składowych oceny.

Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by obniżyć ocenę za schematyczną fabułę czy płaskich bohaterów, ale odwyższyć za styl.

@ KK

Dukajowi-publicyście mówię stanowcze: Tak!
Dukajowi-pisarzowi... ciekawe, ale przekombinowane. Utknąłem w połowie zbioru "W kraju niewiernych".
16-04-2011 13:29
Headbanger
   
Ocena:
+1
@Kastor

Dla mnie każdy podręcznik RPGa czyta się męcząco... zwłaszcza jak jest to wyliczanka skilli... extremum to magowe 200 stron rot... czy to znaczy że wszystkie gry złe są?
----EDIT----
Malakh ma rację - jako części składowe, jest to istotny czynnik ale nie wykładnia oceny...
16-04-2011 13:31
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+4
@ Kastor - a ja sobie czytałem ostatnio podręcznik, który czytało się świetnie, ale system był tak upstrzony babolami, że jego poprowadzenie byłoby dla mnie niemożliwe bez przeróbek w ilości zdecydowanie nieakceptowalnej.

Kiepsko napisany podręcznik z ciekawymi pomysłami, grywalną mechaniką i interesującym światem będzie dla mnie lepszą podstawą do prowadzenia, niż system lekko napisany ale pełen dziur w mechanice i obrazie świata.

Przyjemna lektura jako jeden z plusów podręcznik jest ok, jako jedyny - bynajmniej.
16-04-2011 13:50

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.