» Blog » Recenzja Play Dirty(Graj Twardo)
07-05-2012 17:21

Recenzja Play Dirty(Graj Twardo)

W działach: Blog, Głos, Hero, Recenzja | Odsłony: 28

Recenzja Play Dirty(Graj Twardo)
Witam wszystkich i zapraszam do przeczytania recenzji mojego autorstwa.

Temat: Graj Twardo. Czyli książka Johna Wicka.

Postaram się w niedługim czasie dodać Graj z głową i Graj Fabułą.

Życzę miłego czytania.

Komentarze


38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja to w takim razie czytałem gdzieś! :)

Ale przed Wickiem było już "Listen up, you primitve screwheads" do CP2020. Swietne!
07-05-2012 20:55
Albiorix
   
Ocena:
0
Nigdy nie podpowiadał mi styl grania proponowany ani przez Wicka ani przez Trze-wicka ale trzeba przyznać że efektowne anegdotki zawiera ta książeczka. Przynajmniej te arty które czytałem kiedyś.
07-05-2012 22:03
Drachu
   
Ocena:
+7
Ogólnie rzecz ujmując Wicka się dobrze hejtuje - jest daleko, nie mówi po polsku, ma kapelusz - po co Dżonu Wicku jest ten kapelusz? Diabli wiedzą. Ale koleżka w kapeluszu to modny emo, więc też można hejtować. Zresztą - jest dość znany w branży. Możesz mu umniejszyć na Polteru tego, czy tamtego, a on nie odda. Zawsze możesz potem powiedzieć - że obaliłeś jego erpegowy lajfstajl.

Ja natomiast bardzo Wicka lubię - i nie jest to folołerstwo paskudne, bo (jak ustaliliśmy wcześniej) on i tak o tym nie wie - jest daleko i nie mówi po polsku.

Ale mimo całej mojej sympatii doń i, niemałego wszak, uznania, to ja tych rad stosował nie będę. PRzeczytałem - czytało się dobrze. Ba, nawet zabawnie bywało. Ale nie chciałbym tak grać i nie chciałbym tak prowadzić.

07-05-2012 23:06
Szponer
   
Ocena:
+1
Ta książką od paru ładnych lat jest u mnie na półce. Przeczytałam ją jednym tchem. Inspirująca, dała mi sporo do myślenia, aczkolwiek nigdy nie udało mi się wprowadzić jego zagrywek. Może dlatego, że podobnie jak Drachu nie chciałabym tak grać. Niemniej jednak szczerze ją polecam.
07-05-2012 23:26
Indoctrine
   
Ocena:
+4
"Przez sześć tygodni Roger czekał z nadzieją że pozostali gracze wyciągną go z najlepszego więzienia z kraju. Więzienia przystosowanego do przetrzymywania super-przestępców, nadludzi. Sześć tygodni, cztero godzinnych sesji. Zdzierżyłbyś? Dałbyś radę? Czy też byś odpuścił? Dopiero po tych sześciu tygodniach pozostali wyciągnęli go z więzienia, cudem im się to udało. W tedy Roger powiedział: „Wciąż tu jestem.” A ty? Byłbyś tam? Zdzierżyłbyś? Upór i siła woli, cechy prawdziwych herosów. O tym jest ten rozdział.
"

To nie upór ani siła woli, ale jakiegoś rodzaju patologia :D
Miałem raz sesję, gdzie częściowo z mojej winy, moja postać po uwięzieniu nie mogła zupełnie nic zrobić i polegała na tym co zrobi drużyna. Drużyna nie miała pomysłu i po jednej nieudanej próbie sprawę olała, licząc pewnie na MG, który uznał że nie popchnie akcji.
Może i twarde, sensowne podejście, ale trochę się wynudziłem. Na następną sesję przygotowałem się tak, że z MG ustaliłem "albo coś wykombinujesz albo nie przychodzę, bo po co", przez wykombinowanie, miałem na myśli danie szansy wykazania się mnie, bez liczenia na drużynę.

Odnośnie samego stylu prowadzenia i grania. Dobre rady są fajne, wprowadzanie zagrywek mocnych, logicznych także. Pod warunkiem, że wszyscy się z tym dobrze czują.
Prowadziłem kiedyś sporo Amber. Niekiedy był bardziej emo od najbardziej mhrocznego wąpierza maskarady ;) Ale takie było założenie i wszyscy się godzili.
Zazwyczaj stawiam pewne umowne granice, że gracze RACZEJ nie będą zagłębiać się w osobiste dramatyczne sytuacje, o ile nie ustalimy na początku, że to część naszej konwencji grania.
08-05-2012 08:08
oddtail
   
Ocena:
+2
Indoctrine: patologia to za mało powiedziane. Poza tym szczerze mówiąc kiedy pierwszy raz usłyszałem tę historię, miałem MOCNE wątpliwości, czy gracz rzeczywiście dobrze się bawił. Z tego, jak sobie to wyobrażam chciał raczej udowodnić sobie i MG, że wytrzyma.

Innymi słowy, fun was not being had.

Miałem do czynienia z graczem, który potrafił nad fun postawić udowadnianie sobie czegoś i innym. Nie przekładało się to na fajną gre. Nie chciałbym zatem grać z takimi graczami. TYM BARDZIEJ nie chciałbym prowadzić w sposób, który indukowałby taki ośli upór.

Może źle oceniam sytuację. Może Wick ma coś ciekawego do zaoferowania. Ale po usłyszeniu tej mrożącej krew w żyłach histor(yjk)i się uprzedziłem i nie mam ochoty dowiedzieć się, co Wick ma jeszcze do zaoferowania. Przykro mi.

A dla kontekstu - nie jestem pluszowym Misiem Gry. Nie lubię udupiać graczy, ale nie mam problemu z tym, że przez ileśtam lat prowadzenia na moich sesjach zginęły ze dwa tuziny postaci graczy. Ale nikt, kto historię z graczem nudzącym się, gdy jego postać siedzi w więzieniu podaje jako fajną anegdotę zamiast "mój Boże, najgorszy pomysł jaki miałem, ever" nie zasługuje na moją dłuższą uwagę ;P

A poza tym - oświećcie mnie, bo nie czytałem GT. Nie jest tak, że ów gracz siedzący w kącie i czekający aż inni grają był w drużynie, do której ustawiała się długa kolejka graczy i jak ktoś tracił postać, to graczowi mówiono bye-bye i wpuszczano do tego drużynowego slota następnego? Bo coś mi się kołacze po głowie że tak było (poprawcie mnie jeśli jestem w błędzie od czasu, gdy pierwszy raz słyszałem o GT, bo ten ewentualny misconception mam w takim razie już od wielu lat). To dodatkowo każe mi myśleć, że nie było to siedzenie w kącie "mam fun" tylko siedzenie w kącie "nie wywalicie mnie z drużyny, dupa tam". Być może taka determinacja aby pozostać w drużynie świadczy, że MG był świetny, nie wiem. Ale i tak jestem sceptykiem.
08-05-2012 09:18
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Naklanianie postaci graczy do samobójstwa jest fajne. Nie do heroicznego umierania za miliony, ale do polkniecia trucizny bo postac nie moze sobie dac rady z brzemieniem winy.
Dawanie postaciom npcow, w ktorych sie zakochują, tworzenie im wirtualnych zwiazkow, w ktorych sa szczesliwi, a potem zabranie im ukochanej osoby - jest fajne.
Postawienie naprzeciwko siebie dwoch postaci- najlepszych przyjaciol, poprzez wmanewrowanie ich w sytuację bez wyjscia, w ktorej muszą walczyc po przeciwnych stronach - jest fajne
Nie tylko dla MG, ale i dla graczy - takie sesje moi gracze wspominają najlepiej.
Ale Wicka nie lubię, choc raczej powinienem powiedziec: kultu Wicka nie lubię, a dokladniej - jego kultystów (Wickianie?). I mowie tu o np o elementach polskiego fandomu, ktore sie nim zachwycają. Takie zagrywki jak te ktore przedstawia Wick są fajne, ale wymagają odpowiedzialnosci - a jak sie cos popularyzuje to zawsze sie znajdzie jeden czy dwoch oszolomow ktorzy wyciagna wlasne wnioski, wypaczą przekaz i uznają to za dobrą podkladkę pod swoj sadyzm. A potem pojawiają sie straumatyzowani gracze płacząc, że mechanika powinna rządzic na stole, nie MG.
08-05-2012 09:33
Beamhit
   
Ocena:
+2
Polecam, bo dzięki tej fajnej (hurraoptymistycznej) recenzji wiem, czemu nie kupie nigdy tego czegoś. I dzięki za przypomnienie, dlaczego Wick mnie nie jara.

PS. A ja tam nie rozumiem takich kretynek jak Malice. Pewnie prawdziwą babkę odwiedzała raz na dwa lata, a na pogrzebie pewnie nawet nie była. Tacy są już ci erpegowcy, Żebrzącą Rumunkę oplują i wyśmieją, a na sesjach jakieś łzy i Katharsisy uprawiają.
08-05-2012 09:48
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No tak, ty prowadzisz dziewczynom :P
08-05-2012 09:52
   
Ocena:
0
Zigzak: Mg to przecierz zło komieczne. Powinno się jego władzę ograniczać jak się da
Beamhit: Byłoby +1, ale to raczej zmyślone historie.
08-05-2012 10:03
von Mansfeld
   
Ocena:
+1
Dziwię się, że ocena almanachu taka hurraoptymistyczna (9.5/10). Jakby ten almanach był Almanachem-nad-Almanachami.
08-05-2012 10:07
Beamhit
   
Ocena:
+1
Nie chodzi, kogo się prowadzi, chodzi o dystans do siebie i do rpg. Po prostu śmieszy mnie podejście "Łaaaaa... Moja wyimaginowana babka nie żyję... Jak mogłam ją zabić? Łaaaaa...".

Pisząc po twojemu zigzak - niech tacy gracze grają w planszówki. Dobrze im to zrobi dla ich kruchego zdrowia psychicznego.

PS. Moje graczki są miłe dla swoich PRAWDZIWYCH babć :P

PS2. @ Mansfeld - jeżeli ktoś tak wysoko ocenia dzieło Wicka, to jego osobista bardzo subiektywna ocena.
08-05-2012 10:08
Albiorix
   
Ocena:
+4
Kiedyś namiętnie uprawiałem "Katharsisy" a jedna z moich najlepszych kampanii skończyła się samobójstwem prawie wszystkich postaci bo jedna rozpaczała po poprzedniej. To było niesamowite i bardzo dramatyczne, większość graczy się poryczała i w ogóle było fajnie. A MG nie brał w tym udziału. MG tylko powiedział że jedziemy wozem z punktu A do punktu B - tylko gracze sobie wymyślili takie postaci że same się pocięły na tym wozie z rozpaczy.

Gdyby MG próbował mnie w coś takiego wkręcić a nie wzajemne nakręcenie drużyny - to pewnie po prostu nie chciałoby mi się u niego grać.

@zigzak: zabieranie graczom ukochanych osób i rzeczy jest banalne i ograne. Niewielki odsetek MG jest w stanie zostawić rodziny, dzieci i kochanków BG w spokoju i powstrzymać się przed zabiciem ich dla podbicia dramatyzmu. W efekcie większość graczy z góry zakłada że ewentualna rodzina by im wyginęła i dlatego właście większość graczy od razu dla spokoju woli grać aspołecznymi outsiderami ze spalonych wsi. Na czym cierpi różnorodność, wiarygodność i głębia postaci.

Jak można psuć wspaniałą sytuację że postaci graczy są przyjaciółmi? Postawisz ich przeciwko sobie, wyrżną się i znowu jest tak samo jak w 98% innych kampanii gdzie doprowadzenie do zgody w drużynie graniczy z cudem :/
08-05-2012 11:11
dzemeuksis
   
Ocena:
0
@Beamhit

Żebrzącą Rumunkę oplują i wyśmieją

Słaby przykład. Spróbuj dać jej kanapkę zamiast kasy i nie zdziw się, jak Ciebie opluje i wyśmieje. A na pewno nie weźmie ani nie da dziecku, ewentualnie wywali do kosza. Ale to sprawa bardziej złożona, więc nie rozwijajmy już tego wątku. Chodzi mi tylko o nietrafność analogii.
08-05-2012 12:02
oddtail
   
Ocena:
+1
Albiorix: całkowicie się zgadzam, że rżnięcie rodzin jest oklepane i g. warte. Myślę, że wynika z niezdolności MG do fajnego wprowadzenia rodziny/przyjaciół bohatera na sesji.

To trochę jak kobiety w komiksach o superbohaterach, których jedyną funkcją jest to, żeby ktoś je posiekał i wepchnął do zamrażarki, żeby bohater miał się za kogo mścić.

(kto nie wie, o czym mówię albo myśli, że wyolbrzymiam, proponuję wygooglać "women in freezers")

Jeśli ktoś chce żebym zareagował emocjonalnie i żeby sesja na mnie zrobiła wrażenie, to niech zrobi mocną emocjonalnie sesję przez zwalania mojemu bohaterowi na głowę wszystkich problemów na raz, jakby był pechowym bratem Petera Parkera ;)
08-05-2012 13:56

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.