» Magic: the Gathering » Raporty » Raport z turnieju extended w Poznaniu.

Raport z turnieju extended w Poznaniu.


wersja do druku

Raport z turniej extended w Poznaniu – 2002-10-05


Turniej ten był chyba ostatnią szansą, aby w Poznaniu zagrać w formacie extended dualami, ping-pongami, Swordami, Trixem czy FoWami. Szkoda, że ja swoje sprzedałem jakiś miesiąc temu.
Tak naprawdę, to na kilka dni przed samym turniejem uświadomiłem sobie, że nie mam już Force of Willi, co poważnie skomplikowało mi wybór talii. Spodziewając się dużej ilości beatdownu, początkowo myślałem o Stasisie. Z mainowymi Propagandami mógłby spokojnie sobie radzić w takim meta, obyłoby się bez FoWów. Niestety, grając tą talią, przeciwnikiem jest zarówno gracz siedzący po drugiej stronie stołu jak i czas. Nie zawsze 50 min. wystarcza żeby wygrać mecz, zwłaszcza jak pierwszą grę się przegrało.
Następnym pomysłem był Tinker. Wydawał się być dobrym wyborem na nadchodzący turniej. Niestety chwilowe braki w moim artefaktycznym złomie nie pozwoliły mi na złożenie tej talii w postaci mającej największy, moim zdaniem, „potencjał”. Nie pomogły nawet karty pożyczone od kolegów.
Na dwa dni przed turniejem stwierdziłem, że daruję sobie zabawy w „profesjonalne” tworzenie talii i zacząłem zbierać do kupy moje ulubione, niebieskie karty, dołożyłem landy i powstał taki twór:

BLUESTER

3xCounterspell
2xMisdirection
3xCunning Wish
3xFact or Fiction
3xImpulse
3xPowder Keg
4xBottle Gnomes
4xOphidian
2xSpiketail Hatchling
2xRootwater Thief
2xTradewind Rider
2xMorphling
2xMasticore
3xOpposition
2xQuicksand
4xRishadan Port
1xWasteland
2xdust Bowl
13xIsland

Sideboard:
4xAnnul
1xCounterspell
2xMana Short
1xTeferis Response
1xCapsize
2xHydroblast
2xHibernation
1xFact or Fiction
1xImpulse


Turniej miał się punktualnie zacząć o 10-tej w L.O. XXI. Opóźnienie było znikome aczkolwiek, trzeba je odnotować. Nikt nie lubi stać 15 min. w jesienną pogodę na dworze. Ze względu na niedopracowany przez organizatora system informowania graczy o turnieju, przybyło nań w sumie tylko 12 zawodników. Wpisowe wynosiło 10zł. Premiowane były pierwsze cztery miejsca, pula nagród ze 120 zmalała do 108 zł. ze względu na koszty wynajęcia sali. Ograniczenia czasowe pozwoliły nam na zagranie tylko czterech rund bez żadnych finałów. Nawet nie spostrzegłem jak zapisy się skończyły i już przyszło mi grać pierwszy mecz.

I runda vs. Filip Weber – White Weenie

W pierwszej grze ja zacząłem spokojnie wystawiać wyspy, a Filip od swojej drugiej tury zaczął wprowadzać Steadfast Guardów i En-Korów. W trzeciej turze zagrałem Ophidiana a w czwartej Kega. Musiałem się chwilę pobronić schodząc do 8 punktów życia. Ekipa Filipa ładnie umarła od Kega z dwoma counterkami, pozostawiając na stole Paladin en-Veca i mojego Ophidiana. Zacząłem wystawiać Bottle Gnomy, później dołączył jeszcze jeden wąż i Opposition. Filip próbował coś jeszcze zwojować Cursed Scrollem, ale Morphling po mojej stronie, zakończył szybko grę.
Drugą grę zaczynał mój przeciwnik. Mając lekkie mana screw musiałem rzucać Impulsa w swojej turze szukając landa. Tymczasem bił mnie już Steadfast. Czwartoturowy Armageddon Filipa musiał niestety się rozpatrzeć. Mnie nie doszły landy a po chwili, po przeciwnej stronie zaczęły wyskakiwać kolejne stwory szybko zabierające mi kolejne punkty życia.
Trzecia gra zaczęła się „portowaniem” plainsów Filipa. Nie mogąc nic wystawić dał mi sporo pola i czasu do popisu. Zagrałem Hatchlinga, później Thiefa i Oppo. W mojej szóstej turze zagrałem Morphlinga zapewniając sobie zwycięstwo.

3pkt.

II runda vs. Tomek Sawicki – Trix

Wygrałem rzut kostką i zaczynałem pierwszą grę. Drugoturowym Kegiem zniszczyłem Medalion zanim zaczął pomagać w rzucaniu czarów Tomkowi. Mój Tradewind Rider został skontrowany FoWem. Portując przeciwnika landy i trzymając w zapasie Counterspella, udało mi się wprowadzić, bardzo ważne dla gry, Bottle Gnomy. Dwie tury później zagrałem z powodzeniem Morphlinga. Zacząłem coraz agresywniej atakować. Tomek zagrał Illuzję i Donate’a, którego skontrowałem. Przez parę tur płacił upkeep po czym poświęcił enchantment, zagrywając w tej samej turze jego drugi egzemplarz. jeszcze kilka ataków mojej drużyny i pierwsza gra została zakończona na moją korzyść.
Drugoturowy Medallion Tomka skontrowałem Anullem, sam zaś w swojej drugiej turze zagrałem Hatchlinga. Przeciwnik miał mana – screw i nie mógł nie poza jednym Accumulated Knowledgem zagrać. Wkrótce do mojego latacza dołączyły dwa Gnomy, a zapas kontr na ręce i Porty zapewniły im odpowiednią ilość czasu na doprowadzenie życia Tomka do 0.

6pkt.
III runda vs. Krzychu – monoU control.

Mulliganowałem się do sześciu kart i zacząłem grę z Wastelandem jako jedynym landem na ręce. Na szczęście doszły mi Islandy i Bowl. Próba zagrania Ophidiana odciągnęła kontrę z ręki Krzycha. Niestety pozwoliło mu to spokojnie zagrać czwartoturową Masticorę.
Tym razem ja mając pole do popisu zagrałem Tradewinda. Masticore mnie co turę ostro atakowała, ja natomiast nie mogłem znaleźć stworów, żeby zacząć używać Tradewinda. Oppozycja pozwoliła mi tapować złego stwora mojego przeciwnika, niestety ten zbliżał się już ilością landów do ośmiu co oznaczało śmierć dla mojego Spirita. Krzychu zagrał Diska.
Szczęśliwie udało mi się zagrać swoją Masticorę i Morphlinga cofając szybko „dyskietkę”. Sytuacja wyglądała coraz lepiej i pewnie nie byłoby już żadnych problemów, gdyby nie Capsize w moją Tredkę. Dysk ponownie się pojawił, a po niedługim czasie pozostawił na stole tylko dwie Masticory. Zaczął się wyścig na życie. Ja miałem 7 a Krzychu 9. Wymienialiśmy się co turę ciosami za cztery. Krzychu znowu zagrał Diska. Po moim ataku zostało mi 3 a Krzychowi 1. Miałem plan użyć Quicksanda dostrzelić Masti mojego przeciwnika, robiąc sobie drogę do zwycięstwa. Niestety, kiedy atakowałem, żeby zabrać ostatnie punkty życia, odpalił się Dysk i cały plan poległ w gruzach. Nie mogąc nic więcej zrobić aby powstrzymać Corę Krzycha, więc „scoopnąłem” się.
Zanim zaczęliśmy drugą grę mój przeciwnik pomulliganował się do czterech kart. Ja zaś miałem rękę dosyć agresywną, już w pierwszych turach pojawiły się stwory po mojej stronie. Krzychu jedyne co zagrał to Keg. Ja atakowałem co turę, Keg rósł w siłę. Ostatecznie zdjął mojego Morphlinga, ale to nic nie pomogło, po kolejnych dwóch turach zakończyliśmy drugą grę. W międzyczasie sędzia ogłosił terminację, przez co trzeciej gry nie mogliśmy już rozegrać.

7pkt.

IV runda vs. Mateusz – Sligh

Przed grą postanowiliśmy, że nagrodami się podzielimy, zatem mecz rozegraliśmy w bardzo luźnej atmosferze.
Wysyp jednomanowych stworów powstrzymałem Kegiem, przy okazji niszcząc Scrolla. Wystawiłem Bottle Gnomy i zacząłem atakować. Cunning Wisha zarzuciłem po Hydroblasta, z Impulsów zaś szukałem kolejnych stworów. Pojawiły się Ophidian i Tradewind, Mateusz zaś w tym czasie nic konkretnego nie mógł dociągnąć. Mnie doszły kolejne butelki, na ręce miałem kilka kontr i po paru turach było już 1-0 dla mnie.
W drugiej grze nie zobaczyłem szybkich stworów, za to pojawiały się, jeden za drugim Ghitu Encampmenty. Portami kontrolowałem nieco rozwój gry, a w swojej szóstej turze zagrałem Masticorę. Zacząłem atakować za cztery. Przeciwnik nie za bardzo miał się czym bronić przed potworem, więc zaczął we mnie rzucać pociskami. Do gry dołączył Morphling. Życie Mateusza topniało dużo szybciej niż moje. Disk zniszczył Morphlinga, ale nie Masticorę, która po kilku kolejnych atakach zakończyła grę.

10pkt.

Wow! Wygrałem. Mimo to, nikomu nie polecam metody składania talii opartej na wkładaniu ulubionych kart, jak tam lecą po kolei. To się sprawdza bardzo, ale to bardzo rzadko. Następnym razem już sobie na to nie pozwolę...

- Kacper Wrześniewski -



Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


~en-Kor

Użytkownik niezarejestrowany
    hm...
Ocena:
0
Yo! Szkoda ,że top 4 nie było to bym swoim white weenie dalej zaszedł...

a poza tym mozecie podac kto byl w top4 :-)
01-01-1970 01:00
~portugal

Użytkownik niezarejestrowany
    i
Ocena:
0
fowemmmmmmmm portugal forever
01-01-1970 01:00

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.