[Ranking] Top 10 science fiction wszechczasów
W działach: Filmy, Rankingi | Odsłony: 386
Właśnie naszła mnie dziwna chęć stworzenia czegoś kompletnie nikomu niepotrzebnego. Wybór padł na ranking najlepszych filmów z mojego ulubionego, ostatnio nie będącego w najlepszej formie, gatunku - science fiction. Wiek XXI nie przyniósł do tej pory żadnych arcydzieł kina fantastycznonaukowego, a i patrząc w jakim kierunku się ów gatunek rozwija (piję tutaj do Transformersów i reszty tego komercyjnego ścierwa, które się teraz produkuje) nie wróżę mu zbyt świetlanej przyszłości. Tak też przypatrzmy się największym osiągnięciom kina sci-fi minionego wieku.
Przed przeczytaniem tej notki ostrzegam, że ranking ten jest całkowicie obiektywny i jeżeli ktoś się z nim nie nie zgadza, ma doszczętnie spaczony gust. :)
1. Alien - nieśmiertelny klasyk, kult i arcydzieło. Najlepszy film jaki widziały moje oczy. Klaustrofobiczny klimat, bestia Gigera (zdecydowanie najciekawszy i mający najlepszy design stwór w historii kinematografii), doskonały scenariusz i postacie, z którymi można się identyfikować (odegrane przez znakomitych aktorów) - to bez wątpienia najmocniejsze atuty tego filmu. Można by jeszcze wiele pisać o jego zarabistości, ale po co? Powstało mnóstwo tekstów i analiz rozkładających go na czynniki pierwsze, co tylko dowodzi, że pierwszy Obcy wielkim filmem był.
2. Alien 3 - kolejny obcy i kolejny nokaut. Fincherowi udała się rzecz niemożliwa, jego film niemal dorównał pierwowzorowi, a w wersji rozszerzonej nawet go momentami przebijał (zaprawdę polecam special edition - jest dłuższy od wersji kinowej o pół godziny). Klimat jaki towarzyszy nam podczas seansu osiągnięto następującymi środkami - brud, krew i rdza, czyli to co tygrysy lubią najbardziej. Do tego należy wspomnieć o epickiej, wywołującej gęsią skórkę muzyce Elliota Goldenthalla.
3. A Clockwork Orange – z tym tytułem miałem problem, ponieważ jest on niemal pozbawiony wątków fantastycznonaukowych, ale filmweb twierdzi że to sci-fi, więc niech zostanie. Najlepszy film najwybitniejszego reżysera wszechczasów (dla tych mniej poinformowanych - Stanley Kubrick). Kontrowersyjny, ale i cholernie mądry film z rewelacyjną rolą Malcolma McDowella i klasyczną muzyką. Poza tym to oczywiście wizualny i techniczny majstersztyk (jak wszystkie filmy Stanleya zresztą).
4. Blade Runner - to epokowe dzieło Ridleya Scotta jest swego rodzaju traktatem filozoficznym na temat człowieczeństwa. Łączy w sobie głębokie treści z perfekcyjnym wykonaniem technicznym. Nie można zapomnieć także o wybitnych rolach Rutgera Hauera i Harrisona Forda. Najbardziej poraża mnie w tym filmie atmosfera samotności jednostki w społeczeństwie i ogólny klimat mrocznego miasta, w którym ciągle pada deszcz.
5. The Thing – ociekający zarąbistością survival horror z Kurtem „KULT” Russelem w roli głównej i genialnymi efektami animatronicznymi Roba Bottina. Do tego motyw muzyczny Ennio Morricone i świetny scenariusz najeżony mnóstwem świeżych pomysłów, jak choćby ten, by kosmita nie miał określonej postaci. Scena z defibrylatorem i to co po niej następuje do dziś robi wrażenie.
6. 12 monkeys – cholernie inteligentne i emocjonujące kino z fajnym surrealistycznym klimatem. Perfekcyjny scenariusz z zarąbistym mindfuckiem pod koniec. No i oczywiście świetne role Willisa i Pitta (kreacja niezrównoważonego świra jest chyba najlepsza w dorobku Pitta, no, może tylko ta z Se7en ją przebija). Jeden z nielicznych naprawdę dobrych filmów sci-fi z lat 90’.
7. The Terminator – pierwsza, zdecydowanie najmroczniejsza i najpoważniejsza część Terminatora. Niby zdaję sobie sprawę, że dwójka jest bardziej widowiskowa i emocjonująca, a co za tym idzie lekkostrawna od jedynki, ale nic nie poradzę, mam do tego filmu niesamowity sentyment. No, a poza tym w dwójce nie ma Michaela Biehna.
8. 2001: A Space Odyssey – wiadomo, klasyk. Fenomenalne efekty specjalne (po wyemitowaniu go w kinach pojawiła się teoria spiskowa, że Kubrick wyreżyserował lądowanie na księżycu :)). Kilka naprawdę mistycznych momentów jak monolit w czasach prehistorycznych czy zakończenie, którego do dziś nie mogę rozgryźć ;). (ciekawostka – Odyseja kosmiczna jest bodajże jedynym filmem sci-fi oficjalnie polecanym przez Watykan)
9. Terminator 2 – tak jak pisałem jeszcze bardziej angażujący niż część pierwsza, co samo w sobie zasługuje na pochwałę. Podobnie jak w jedynce mamy tu wyśmienitą obsadę – Arnold, Linda Hamilton i Edward Furlong znakomicie wywiązali się ze swoich ról.
10. Aliens – no i znowu film Camerona. Mimo, że to najgorsza część trylogii (tak, trylogii, czwartej części nie uznaję) to jest to wciąż znakomity film akcji. Ba, byłby nawet idealny, gdyby nie nieco przegięta końcówka.
Jak widać do rankingu nie załapało się mnóstwo świetnych filmów, tylko nieco gorszych od tych powyższych, ale taki już urok rankingów tego typu. To już koniec tej głupiej notki, aż dziw, że doczytaliście aż tutaj. :P