Ragnarok 1940. Tom 1 - Marcin Mortka

Na brodę Odyna!

Autor: Marcin 'malakh' Zwierzchowski

Ragnarok 1940. Tom 1 - Marcin Mortka
Po tę książkę sięgnąłem w ramach poszerzenia swojej wiedzy z zakresu mitologii skandynawskiej, którą od niedawna się interesuję. I jeżeli o to chodzi, to można powiedzieć, że się zawiodłem. Powieść nie dostarczyła wielu nowych informacji, lecz bazowała na tych, które już znałem. W praktyce oznacza to tyle, że bez lektury kompendium z zakresu kultury ludów skandynawskich, nie byłbym w stanie przyswoić do końca ogromnej dawki nawiązań i zwrotów, pojawiających się na stronach tego dzieła. Bo chociaż w wielu przypadkach pomagały wyjaśniające co nieco przypisy, to niekiedy czytelnik pozostawiany był sam sobie. Najczęściej miało to miejsce w przypadku powiedzeń, jak na przykład: "Na jad Lokiego!" czy nazw własnych, jak chociażby śmigłowce fafnir (nie każdy zna legendę nordyckiego boga kłamstwa, ani też historię smoka Fafnira).

Chciałbym tym wstępem uzmysłowić ewentualnym przyszłym czytelnikom, że powieść dużo lepiej czyta się, mając jakiekolwiek podstawowe wiadomości z zakresu mitologii germańskiej. A to dlatego, że choć akcja Ragnaroku 1940 rozgrywa się w dwudziestym wieku, autor – z wykształcenia skandynawista – stworzył historię głęboko zakorzenioną w realiach kultury skandynawskiej i zadbał o to, aby w jak największym stopniu oddać w niej idee świata Wikingów.

Zawarta w tej powieści historia alternatywna urzeka nie tylko samym pomysłem (państwa skandynawskie jako gospodarczy i militarny przodownik wśród krajów europejskich), ale przede wszystkim pieczołowitością wykończenia. Kultura, polityka, ekonomia, a nawet przemysł zbrojeniowy – w żadnej z tych stref autor nie poszedł na łatwiznę, reorganizując je tak, aby kierunek ich rozwoju w jak największym stopniu odzwierciedlał prawdopodobny tok wydarzeń (interwencja podczas Wielkiej Wojny, stłumienie ruchu komunistycznego w Rosji, a nawet trendy w światowej sztuce). Dzięki temu, podczas lektury nieodmiennie towarzyszyło mi przeświadczenie, że mam w rękach dzieło przemyślane i kompletne

Co więcej, autorowi udało się zainteresować mnie literaturą szpiegowsko - przygodową, mimo że do tej pory od niej stroniłem. Opisywane przez niego perypetie brytyjskiego dziennikarza, Jeremy’ego Baldwina, naszpikowane intrygami i nieoczekiwanymi zwrotami akcji, dostarczają rozrywki na długie godziny. Dodatkowo, bardzo łatwo identyfikować się nam z głównym bohaterem, który tak naprawdę nie posiada praktycznie żadnych cech charakterystycznych dla klasycznego herosa. Bardzo często doświadcza strachu, jeszcze częściej obrywa po głowie, a do przodu pcha go jedynie dziennikarska ciekawość. Dzięki temu, że jest to opowieść o zwykłym człowieku staje się bliższa czytelnikowi.

Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, iż jest to historia bardzo dobrze opowiedziana. Wraz z Baldwinem przemierzamy palone słońcem piaski Afryki, odwiedzamy deszczowy Londyn oraz pełną napięcia, okupowaną przez Anglików Irlandię, a Marcin Mortka zadbał o to, abyśmy ani przez chwilę się nie nudzili. Terroryści, szpiedzy, żołnierze i politycy, a pośród nich – niczym targany wiatrem liść – nasz bohater.

Ragnarok 1940 to wyśmienita powieść, której do ideału zabrakło naprawdę niewiele (mimo wielu zalet nie ma w sobie tego czegoś, co sprawia, że książka staje się dziełem wyjątkowym). Mnóstwo akcji, okraszonej doskonale dopracowaną wizją historii alternatywnej może przekonać do siebie każdego, nawet jeżeli wcześniej nie było się zwolennikiem tego typu literatury. Prościej mówiąc, nawet jeżeli nie przepadacie za historiami z wojną w tle, a mitologia skandynawska ani trochę was nie pociąga, i tak zachęcam was do sięgnięcia po tę książkę, bo to po prostu cholernie dobra powieść jest.

A sam już zacieram ręce na tom drugi!