» Blog » Radość tworzenia
24-04-2009 18:21

Radość tworzenia

Odsłony: 1

Są takie dni jak dziś. Słońce jasno lśni na doskonale błękitnym niebie, opromienia idealną zieleń młodych liści, świata tętniącego życiem. Ludzie się zakochują, politycy kłócą się z większą zażartością, wszyscy są szczęśliwi.
Fantastyczny czas zaprasza każdego wewnętrznego artystę do ujawnienia się. Aż kusi, żeby sięgnąć po kartkę i ołówek i zacząć głosić światu swą nieskończoną radość. Pisać, rysować, tańczyć, śpiewać...

Nie! W głowie pustka, słowa nic nie znaczą, każda myśl kończy się jednakim "Po co zaczynać, skoro i tak się nie uda?". Może to prawda, że tworzyć można tylko kiedy jest się skrajnie nieszczęśliwym? nie... Otępienie, to najgorsze nieszczęście twórcy, przepaść bezdenna, której chłodne, gładkie ściany nie dają żadnego oparcia, nie spowalniają pędu upadku. Nawet przysięga złożona przed własnym sumieniem i rzetelne zbieranie informacji nie pomaga się zmobilizować do obrony przed poczuciem spadania w mroczną przepaść bez gwiazd. Pustka w umyślę przygnębia, gnie kręgosłup, wykrzywia usta w nieszczęśliwy grymas. Chcę pisać, czekam tylko na sygnał, na znak do pisania. Znak się nie pojawia, pustka coraz wyraźniejsza, niemal namacalna, stopuje każdą myśl. Zgarbiona gapię się w ścianę, obojętnie przepływają obok śmiechy postaci za oknem, tylko chłodny wiatr wywołuje mimowolny drescz na ramionach.
"No one told you when to run, you missed the starting gun..."
Z tej rozpaczy siadam przed komputerem, spisuję żale w formie zer i jedynek, które pozwolę przeczytać całemu światu w nadziei, że pojawi się głos, który przywróci mi radość, wenę, chęć i wiarę, jednak doświadczenie podpowiada mi, że to nic nie da, wszak mój problem mogę przezwyciężyć tylko ja. Przez głowę przepływają setki myśli zaklętych w nuty, chcę śpiewać o śmierci i nieszczęściu, wojnie, zniszczeniu i braku nadziei. Dźwięki nagle zmieniają się. Cichy flet zwiastuje płomyk otoczony aurą ciepła, która otacza moje dłonie, przyspiesza krążenie, niesie orzeźwiający powiew poruszający zastałe tkanki. Do fletu, dołączają pewne skrzypce, rytm nie ma prawa pozostać niezauważony, zastępuje zmysły, kieruje kroki ku dywanowi utkanemu z trawy...
Odżywam. I co z tego?
Pomysłów wciąż brak, myśli nie niosą treści, szklanka wody stoi na drewnianym blacie, słońce pokazuje cząstki zmętniające krystalicznie przejrzysty płyn.
Wodę wylałam, nalałam świeżej. Wypiłam, zanim drobinki kurzu po raz kolejny mnie od niej odrzuciły.

Siedzę przed komputerem.
I wciąż pustka...
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


WekT
    HMM
Ocena:
+1
po prostu wyłącz komputer ;)
24-04-2009 18:25
Czarny
   
Ocena:
0
Cóż można rzec... bywają takie dni. I przechodzą.

[gorący uścisk]

Pyszczek do góry, Tygrysie.
24-04-2009 19:17
rincewind bpm
   
Ocena:
0
Kiedy jestem w takiej sytuacji... no dobra, jestem w niej prawie zawsze, dlatego do pisania staram się zasiadać, jak coś już się w głowie kołacze :P W każdym razie, u mnie działają metody:
1) Idź na długi, koniecznie samotny spacer. Wypij kawę w dobrej kawiarni, pójdź ulicą, na której cię jeszcze nie było, wejdź w nowe podwórko, posiedź w parku. Często kiedy po takim spacerze wracam do domu kryzys jest już przełamany.
2) Woda? Do pisania? Herbata co pół godziny albo kawa co dwie godziny to dla mnie konieczność.
24-04-2009 23:31
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja raczej piszę wiersze, jednak nauczyłem się, by zawsze nosić z sobą dobry długopis, który nie wypisuje się ot tak i przynajmniej jedną kartkę A5. Bo natchnienie lubi do głowy wpadać i wypadać.
25-04-2009 05:55
Koona
   
Ocena:
0
Migający kursor na pustyni białej kartki, jak rzekł ktoś mądry ;).

Może nie należy czekać na muzę? Chyba wzięła sobie wolne, bo nie tylko ty masz problemy z pomysłami...
25-04-2009 23:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.