» Blog » [RNI 2] Fobium: Świat
24-02-2013 20:50

[RNI 2] Fobium: Świat

W działach: Rzut na Inicjatywę 2 | Odsłony: 13

[RNI 2] Fobium: Świat
Opowieść starca
Wejdź, mój synu. Tak, wiem po co przyszedłeś. Obserwowałem cię, i wiem cóż za troski przeszkadzają ci pracować i wielbić należycie naszego Pana. Nie obawiaj się, nie wezwę kapłanów. Jestem najstarszy w tej wiosce, nie mógłbym skazać na tortury swego ziomka, nawet jeśli by zasłużył… Tak, opowiem ci to jeszcze raz. Opowiadałem to już niezliczone razy wszystkim w tej osadzie, od niemowląt po umierających starców. Ale ta piękna, choć straszna historia zasługuje by ją powtarzać do końca świata, a nawet po nim. Wiem, chcesz bym jeszcze raz powiedział ci o niebiańskim porządku. Zamknij oczy i pomyśl. Co jest za wioską? Tak, pola twoje i twoich ojców, pola wszystkich ludzi ze wsi. A dalej? Szara Rzeka, lasy hojnie obdarowane przez naszego Pana zwierzem i góry. Czy byłem za górami? Dawno temu. Tak, widziałem ruiny, bluźnierstwo na czystej ziemi danej nam przez naszego Pana. A co jest jeszcze dalej? Świat jest rozległy, a od myślenia o tych dalekich krainach w sercu rodzi się jedynie niezdrowa tęsknota, z której kiełkuje gnuśność. Dlaczego więc o tym wszystkim ci mówię? Bo aby zrozumieć niebiański porządek, trzeba sobie zadać pytanie „co jest poza naszym światem?”. (...)
Pytasz, jak stary jest świat? Ten padół łez, a zarazem ostoja wspaniałości, na której żyją nasze doczesne powłoki? Tak, tak, ten świat to tylko krótki przystanek na drodze do królestwa naszego Pana… Tak krótki, a jednak tak ważny. Pytasz więc, jak jest stary? Różni głupcy i wędrowni bajarze mówią, że starszy niż samo Słońce. Ale to brednie, zaiste ci głupcy nic nie wiedzą o niebiańskim porządku. Ale i skąd mają wiedzieć, skoro w głowach im tylko złoto i zbytki, które za nie mogą kupić? Słońce było na długo przed naszym światem. A świat nasz miał wielkie nieszczęście napotkać je na swojej drodze poprzez odmęty czasu. Dziwisz się? Tak, wiem, wszak dzięki Słońcu wzrasta zboże na polach i człek może pracować za dnia i odpoczywać w nocy. Ale nie zawsze tak było… Zanim nasz Pan w swym nieskończonym miłosierdziu postanowił zaopiekować się naszym światem, Słońce było jego katem… Katem wszystkich ludzi. W tych odległych czasach nie było ni dnia, ni nocy, a Słońce świeciło palącym żarem, który miast wypalać z ludzkich serc grzech – tak jak to czyni nasz Pan swym łaskawym dotknięciem – jeszcze go rozbudzał (...)
Pytasz o te ruiny sięgające samego nieba? Tak, to dzieło człowieka, który budował je ku chwale swojego kata i dobroczyńcy w jednej osobie – Słońca. Niektórzy mówią, że człowiek budował je w gniewie, by wspiąć się po nich na niebo i strącić Słońce. Ale nikomu to się nie udało, a cała cywilizacja legła w gruzach. Lecz wtedy pojawił się nasz Pan, który okiełznał Słońce i ustalił nowy porządek. Kazał mu czynić tylko dobro, a na noc przykazał mu odchodzić, by zachowana była równowaga. Tak nasz Pan oddzielił dzień od nocy i ruszył czas z miejsca. A potem kazał Słońcu w równych odstępach czasu a to zbliżać, a to oddalać od naszego świata, aby nastały pory roku, a żywność człowiek zdobywał tylko dzięki własnej pracy. Na początku ludzie oburzyli się, że ktoś niszczy ich raj – tak, raj, bo ci grzesznicy w swym szaleństwie nazywali swój świat rajem. Lecz nasz Pan dostrzegł w nim zepsucie i szaleństwo i uleczył go.

Opowieść uczonego
Witaj, wędrowcze. Cieszę się, że tak szybko przyjechałeś ze swoimi towarami. Papier to cenna rzecz, a naszą wytwórnię strawił pożar… Tak, ani chybi to sprawka tego szaleńca z końca wsi, posłałem już po inkwizytora, zresztą on i tak pewnie już wie… Oni wiedzą wszystko. Kto igra z ogniem, czarcią magią Słońca, ten sam naraża się na opętanie… A jak się miewa sytuacja na wschodzie? Wojska Istvana Zaślepionego wciąż grabią wsie wzdłuż granicy księstwa? A niech ich pochłonie piekło i niech smażą się w samym sercu Słońca… Przepraszam, uniosłem się. Jednak sam wiesz, jak to jest. Prości i pyszni ludzie mówią, że nic tak nie wzmacnia potęgi i popularności Kościoła, jak nieszczęście. Czy to klęska głodu, czy to zaraza lub wojna, Kościoły zaraz są pełne. I równie szybko pustoszeją, gdy zagrożenie minie. Tak mówią. Mówią też, że właśnie dlatego kościelnym hierarchom i uczonym kapłanom, takim jak ja, zależy, by wojna trwała. Uwierz mi, przyjacielu, że na niczym w życiu nie zależy mi bardziej niż na tym, aby wojna się skończyła. Tak, wiem, że czasy przemarszów wielkich wojsk łupiących wszystko na swojej drodze minęły, no może z drobnymi wyjątkami... Lecz wojna śpi, jak to mówią wieśniacy. Ale jest to sen bardzo niespokojny, i co rusz wojna wierci się na swym łożu, rozbudzając się to tu, to tam. A diabły z piekielnych otchłani tylko pławią się, pławią się w niepokoju, strachu, który raz zasiany w ludzkich sercach nigdy ich nie opuszcza. Ciągną do niego jak muchy do miodu, wiecznie nienasycone. I to właśnie my toczymy z nimi drugą, niewidzialną, ale o wiele bardziej zajadłą niż byle potyczki zwaśnionych książąt, wojnę. (...)

Opowieść kupca
(...) Marzia na wschodzie, Eai na zachodzie i Rozelia na południu. Pierwsze słynie z pobożności ludu i przywództwa światłych mężów, którzy Kościół wspierają duszą i sakiewką, oraz jak tylko mogą inaczej. To kraj, gdzie przeklęte Słońce ukazuje swoje najgorsze oblicze i obdarza człowieka srogim klimatem – mroźnymi zimami i mokrymi latami. To także kraj miast ociekających złotem i wspaniałych katedr słynących z wielu cudownych objawień – ciągną do nich pielgrzymki wiernych z całego świata. Drugie królestwo to kraj, który długo nie chciał przyjąć błogosławieństw Kościoła Naszego Pana. Wił się, opętany, i odrzucał rękę, którą wyciągał doń Pan. Dopiero wyprawy Świętych Mężów Zakonu Czystego Serca przekonał pogan do Kościoła i pomógł im zrozumieć, jak wielkim zagrożeniem są demony. I jak łatwo paść ich ofiarą bez wiary i łaski naszego Pana. A gdy wreszcie lud Eai, zwanego jeszcze wówczas Rozeai wreszcie otworzył swe oczy i serca, doszło do strasznej wojny, w wyniku której odłączyło się odeń królestwo Rozelii. Czemu? Bo wstyd im było za krnąbrnych pobratymców, i chcąc żyć wyłącznie dla naszego Pana, ci pobożni i dobrzy, ale i waleczni ludzie, postanowili założyć własny kraj, w którym słowo Pana jest Prawem. I choć jest tak na całym świecie, to próżno szukać kraju, w którym przestrzegano by go z taką surowością, i w którym byłoby ono prawem Jedynym. Przestrzeganym z surowością przerażającą czasem nawet mnie, dodam. (...)


Notka inkwizytora
Ja, Tiszan Dymitr Basza, najwyższy inkwizytor, skromny sługa naszego Pana i zarazem jego rycerz, dzierżący pochodnię jego chwały i karzący miecz jego sprawiedliwości, wydaję werdykt na Borysa, syna chłopa Sztergla z prefektury Parszaj najświętszego Carstwa Marzii. Uznaję go winnym zaprzedania duszy wszystkim demonom:

- Rowanszowi, demonowi pychy;
- Erzszebiemu, demonowi chciwości;
- Larami, demonowi rządzy cielesnej
- Ekszmi, demonowi lenistwa;
- Wydouto, demonowi nieczystości;
- Kuezli, demonowi mordu;
- Helio, demonowi palącego Słońca;
- Muska, demonowi plugastwa;
- Omnio, demonowi wiedzy;
- Fulin, demonowi żywiołów

Komentarze


jakkubus
   
Ocena:
0
Zaiste, ciekawy koncept z tym "złym" słońcem, ale poza tym nie wygląda na to, by się za bardzo od Młotka różniło.
24-02-2013 21:15
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
jeśli już to Monastyru

to nie jest zarzut

04-03-2013 19:28
~Bogdan

Użytkownik niezarejestrowany
    Młot
Ocena:
+1
Ty się kurwa nie różnisz od młotka analfabeto.
11-09-2014 21:23

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.