10-11-2009 11:35
(R)Ewolucja RPG a sprawa polska
W działach: RPG, Felietony | Odsłony: 4
Oto klasyczna walka Stare vs Nowe w nowym wydaniu powtarza dokładnie to, co działo się kiedy na rynek wchodził nWoD. Dokładnie te same argumenty, chociaż wzbogacone o oskarżenia "planszówkowe".
Dziwi mnie trochę, że rzeczona elita, pomstująca na rzeczone elementy nie wylewa żalów na Wolsunga, który przecież ze swoimi żetonami i kartami nie jest Prawdziwą Sesją (TM) a partią jakiegoś dziwnego pokera. Gdzie tu klimat, para i magia? Przecież nie da się wczuwać w starzejącego się trolla-przemysłowca z parowymi golemicznymi protezami ramion, rzucając karty i żetony.
RPG ewoluuje. Od czasów pierwszej edycji DnD (czy też jak wolą "starcy", 'D&D'). O czym towarzystwo w swoich zajadłych oskarżeniach wobec gry, która jeszcze nie wyszła, zapominają. Tak samo było z "bitewniakowymi" oskarżeniami wobec czwartej edycji DnD. Pewne środowiska nieomalże zjadły wszystkich zainteresowanych systemem, uważając że nowa edycja "zabija grę", jest już tylko "trzaskaniem potworków" i "trochę lepszym bitewniakiem" albo "MMORPeGiem bez prądu". I byli to ci sami ludzie, którzy czcili edycję 3.5, trzaskali potworki i bawili się kulawą mechaniką swojego ulubionego systemu, żeby "wykoksować" "builda" (o ironio - to samo robią np. gracze w WoWa). A kiedy wydawca stworzył grę, która daje im wszystko to co tak bardzo lubili na tacy, obrazili się śmiertelnie. Bo co takiego wprowadziła nowa edycja? Spójniejszą mechanikę, karty zdolności, sposób na "bitewne" rozgrywanie wyzwań nie będących walką i kilka innych elementów, z podzieleniem pola walki na kwadraciki. Co zrobiła już kanonizowana edycja 3.5, z resztą dość nachalnie, wciskając graczom żetoniki firmowe na okładkach. Dokładnie to, co i tak robili owi gracze. Może więc stąd ich oburzenie?
Ale wracając do zarzutów planszówkowych: Posłużę się przykładem z własnego podwórka. Jeśli na sesji Earthdawna wykorzystam karty czarów i poprawię, na potrzeby początkujących graczy opracowanymi na ich bazie kartami talentów, a dodatkowo zastosuję żetony i siatkę heksów, to czy gram w RPG, czy w planszówkę? A jeśli taki zabieg w niczym nie psuje klimatu, a jedynie poprawia szybkość walki i ułatwia graczom orientację w mechanice? Wtedy mają możliwość więcej wysiłku włożyć w samą grę...
Może więc warto dać szanse grze, która w sumie jeszcze nie wyszła. Jak wyjdzie, będziecie mogli wylewać wiadra jadu z napisem "A nie mówiłem! Ha! Patrzcie jaki jestem mega uber guru RYPYGY!". Czym to się różni od staruchy, która pluje na niezamężną ciężarną dziewczynę?*
P.S. Rysunek pochodzi z DeviantArt.Com, konkretnie ze zbiorów Rynnay, a jego oryginał możecie znaleźć tutaj.
P.P.S. Pod tą notką panuje koci totalitaryzm zamorderacyjny. Miejcie to na uwadze.
* To się wydarzyło naprawdę. W zeszłym tygodniu. W kościele w moim małym zadupiu.
Dziwi mnie trochę, że rzeczona elita, pomstująca na rzeczone elementy nie wylewa żalów na Wolsunga, który przecież ze swoimi żetonami i kartami nie jest Prawdziwą Sesją (TM) a partią jakiegoś dziwnego pokera. Gdzie tu klimat, para i magia? Przecież nie da się wczuwać w starzejącego się trolla-przemysłowca z parowymi golemicznymi protezami ramion, rzucając karty i żetony.
RPG ewoluuje. Od czasów pierwszej edycji DnD (czy też jak wolą "starcy", 'D&D'). O czym towarzystwo w swoich zajadłych oskarżeniach wobec gry, która jeszcze nie wyszła, zapominają. Tak samo było z "bitewniakowymi" oskarżeniami wobec czwartej edycji DnD. Pewne środowiska nieomalże zjadły wszystkich zainteresowanych systemem, uważając że nowa edycja "zabija grę", jest już tylko "trzaskaniem potworków" i "trochę lepszym bitewniakiem" albo "MMORPeGiem bez prądu". I byli to ci sami ludzie, którzy czcili edycję 3.5, trzaskali potworki i bawili się kulawą mechaniką swojego ulubionego systemu, żeby "wykoksować" "builda" (o ironio - to samo robią np. gracze w WoWa). A kiedy wydawca stworzył grę, która daje im wszystko to co tak bardzo lubili na tacy, obrazili się śmiertelnie. Bo co takiego wprowadziła nowa edycja? Spójniejszą mechanikę, karty zdolności, sposób na "bitewne" rozgrywanie wyzwań nie będących walką i kilka innych elementów, z podzieleniem pola walki na kwadraciki. Co zrobiła już kanonizowana edycja 3.5, z resztą dość nachalnie, wciskając graczom żetoniki firmowe na okładkach. Dokładnie to, co i tak robili owi gracze. Może więc stąd ich oburzenie?
Ale wracając do zarzutów planszówkowych: Posłużę się przykładem z własnego podwórka. Jeśli na sesji Earthdawna wykorzystam karty czarów i poprawię, na potrzeby początkujących graczy opracowanymi na ich bazie kartami talentów, a dodatkowo zastosuję żetony i siatkę heksów, to czy gram w RPG, czy w planszówkę? A jeśli taki zabieg w niczym nie psuje klimatu, a jedynie poprawia szybkość walki i ułatwia graczom orientację w mechanice? Wtedy mają możliwość więcej wysiłku włożyć w samą grę...
Może więc warto dać szanse grze, która w sumie jeszcze nie wyszła. Jak wyjdzie, będziecie mogli wylewać wiadra jadu z napisem "A nie mówiłem! Ha! Patrzcie jaki jestem mega
P.S. Rysunek pochodzi z DeviantArt.Com, konkretnie ze zbiorów Rynnay, a jego oryginał możecie znaleźć tutaj.
P.P.S. Pod tą notką panuje koci totalitaryzm zamorderacyjny. Miejcie to na uwadze.
* To się wydarzyło naprawdę. W zeszłym tygodniu. W kościele w moim małym zadupiu.