» Blog » Quo vadis Hollywood?
30-05-2008 03:21

Quo vadis Hollywood?

W działach: Filmy, Niedomyślenia | Odsłony: 2

Quo vadis Hollywood?

Na początek przemyślenia natury ogólnej: ludzie w przytłaczającej większości zgodnie uważają, że kiedyś było lepiej. Nie ważne czy mówimy o kulturze, sztuce, młodzieży czy produktach spożywczych, konkluzja zawsze jest ta sama. Oczywiście, powodów takiego stanu rzeczy podaje się mnóstwo, tak naprawdę widzę przede wszystkim jeden: "kiedyś" w ogólnym rozumieniu jest synonimem do "lepiej". Ja z reguły stoję w opozycji do takiej postawy, a mimo to, uwaga, zaraz to właśnie będę twierdził. Być może oznacza to, że się starzeję, a być może faktycznie coś jest nie tak.

 

Jeśli Hollywood zaczyna sięgać do pomysłów sprzed dwudziestu lat (news o wskrzeszeniu Gliniarza z Beverly Hills po udanym powrocie Indiany Jonesa),  to znak, że z pomysłami dnia dzisiejszego nie jest najlepiej. Oczywiście, w biznesie jeśli jakaś idea się sprzedaje, trzeba z niej wycisnąć jak najwięcej, więc nie można mieć do Paramount pretensji. Mimo to widać, że w kwestii nośnych tematów na wysokobudżetowe produkcje zaczyna panować posucha.

 

Rzeki, strumienie i deszczówka

 

Do niedawna obfite były dwa źródła: ekranizacje fantasy i komiksów superbohaterskich. Ale ostatnio to pierwsze zdaje się wysychać  - filmy takie Złoty Kompas czy Gwiezdny Pył zupełnie sobie nie poradziły, teraz do grona względnych porażek (biorąc pod uwagę budżet filmu) dołączył Książe Kaspian - a był to po sukcesie pierwszej części w zasadzie pewniak. Wszystko wskazuje na to, że poza kolejnymi Harrymi Potterami i być może Hobbitem (o ile Christopher nie postawi na swoim) zbyt wielu fantastycznych produkcji już się nie doczekamy w najbliższym czasie.

 

Zostają komiksy. Tu raczej trend się utrzyma - Iron Man radzi sobie świetnie, mocno wątpliwe, żeby Mroczny Rycerz mógł zaliczyć klapę. Ale do akcji wkroczył Marvel - udana inwestycja owocuje kolejnymi i nie sądzę, żeby teraz firmą odsprzedała jeszcze jakąś licencję głównym hollywoodzkim korporacjom. Wygląda więc na to, że wytwórnie wychodowały sobie konkurencję na własnym łonie. A jeśli DC Comics pójdzie w ślady swego odwiecznego rywala, to i kolejne źródło nie tyle wyschnie, co zmieni koryto. Oczywiście będą jeszcze n-te Spidermany, sam mam nadzieję, że Christopher Nolan jeszcze jakiś Powrót Mrocznego Rycerza nam sprezentuje, jednak nie oszukujmy się: na kolejnych sequelach nie można jechać zbyt długo.

 

Zostają więc remake'i sprzed lat. Niestety, jak sądzę, w tym przypadku to raczej deszczówka niż górski potok - widz początkowo chętnie sobie odświeży zapomnianych bohaterów, ale sądzę, że odgrzewany kotlet przestanie smakować znacznie szybciej, niż to się stało z dwoma wcześniej wymienionymi "hamburgerami" branży filmowej.

 

A oprócz tego nad kasowymi produkcjami ciąży jeszcze inna klątwa, a zwie się "komputerowe efekty specjalne". Jak się zdaje ich problemem jest to, że... działają zbyt dobrze. Do niedawna jak nie było pomysłu, można było przyciągnąć widza lepszymi niż u konkurencji wybuchami, efektowniejszymi bitwami wielkich armii, opcjonalnie bardziej realistycznymi (tudzież odrealnionymi) monstrami. Ale to ślepy zaułek - w pewnym momencie dochodzimy do ściany, za którą jest już tylko przesyt i narastająca "znieczulica" odbiorcy. Wiemy, że komputer może wygenerować wszystko. Więc cokolwiek by nam nie pokazano, nie zrobi to już na nas wrażenia.

 

Do czego to prowadzi? Do „suszy”, oczywiście. Amerykańskie wytwórnie czerpały "wodę" (i wielkie zyski) bezlitośnie intensywnie i często. Biorąc pod uwagę ile jej jeszcze zostało (kolejne komiksowe sequele, remake'i, chorzy portierzy, czwarte, piąte i szóste części Piratów z Karaibów etc.), powróżę sobie (i pewnie, jak to przy precyzyjnych przepowiedniach bywa, zupełnie nie trafię, ale co mi tam) i dam rynkowi jeszcze jakieś pięć lat, kiedy względne ciągnięcie obecnej sytuacji będzie przynosiło wymierne zyski.

 

Quo vadis?

 

W roku 2013 (no max w 2015) branża filmowa... no właśnie, co? Zapowiadać rychłe bankructwo Hollywood byłoby sporą naiwnością, jednak nie będzie chyba zbyt ryzykownym stwierdzenie, że rynek czeka pewien kryzys. Filmowcy z Wschodniego Wybrzeża to jednak zbyt liczna, zbyt doświadczona i zbyt dobrze zarabiająca grupa zawodowa, żeby nie znalazło się tam kilku producentów/reżyserów/scenarzystów, którzy znajdą i na to remedium.

 

I tu mam pewną nadzieję, taką cichą i nieśmiałą, że tym remedium -  czymś, co na powrót przyciągnie widza, zaskoczy go nowym podejściem, będą nie chodliwe tematy, które można bezrefleksyjnie serwować w rożnych wariacjach raz za razem, uzupełniając kolejnymi popisami speców od efektów specjalnych, ale tak prozaiczne: treść, fabuła oraz krwiści, przekonujący bohaterowie. Do tej pory na dobrze sprzedającą się otoczkę nakładano gotowy, choć tekturowy, szablon treści. Skoro otoczka się wyczerpała, może właśnie po treść, przemyślaną konstrukcję filmu z jajem i polotem, należy sięgnąć.

 

Oczywiście, moje nadziej mogą okazać się zupełnie płonne, a obecne chwilowe oznaki branżowej zadyszki za chwilę przykryje odkrycie kolejnych obfitych "źródeł", na które wytwórnie rzucą się z wiadrami.  A jednak lubię myśleć o czasach dawnych i obecnych nie jako równi pochyłej, ale raczej sinusoidzie: skoro dzisiaj coś idzie na dno, to po to właśnie, żeby się od niego odbić i poszybować w górę. Być może czeka nas jeszcze, za czas jakiś, okres wysokobudżetowych filmów ambitnych i mięsistych, nawet jeśli obfity brzuszek wykresu miałby za chwilę opaść w kierunku produkcji stawiających na kolejne efekty, akcję i nośne tematy. Mimo wszystko zawsze byłem niepoprawnym optymistą. :)

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


kaduceusz
   
Ocena:
0
Gwiezdny pył słaby? To my inny film widzieliśmy :-P
30-05-2008 06:57
triki
   
Ocena:
0
kaduceusz +1

filmy takie Złoty Kompas czy Gwiezdny Pył zupełnie sobie nie poradziły, teraz do grona względnych porażek (biorąc pod uwagę budżet filmu) dołączył Książe Kaspian

Proszę o źródło tej informacji. Mniemam, że skoro twierdzisz, że sobie nie poradziły, nie osiągnęły sukcesu komercyjnego.
Jeżeli chodzi o Książe Kaspiana - bardzo to dziwny wniosek, na chwile po premierze.
30-05-2008 09:46
~Neratin

Użytkownik niezarejestrowany
    kaduceusz,
Ocena:
0
Siman ma chyba na myśli box office, a nie recepcję filmu jako taką. I faktycznie, filmy fantasy (poza ekranizacjami Tolkiena i Rowling) nie są już gwarantowanym źródłem łatwej kasy, jak ekranizacje komiksów. Wystarczy porównać wyniki wspominanych przez Simana filmów, proporcjonalnie do ich budżetów, czy w porównaniu do innych filmów debiutujących równocześnie z nimi.

Z drugiej strony to nie jest tak, że Gwiezdny Pył czy Złoty Kompas były klapą finansową - nawet jeśli ten ostatni film był gwoździem do trumny New Line Cinema, to z powodu błędów marketingowych i źle skonstruowanych umów o dystrybucję.

Z konkluzją Simana się zgadzam, z zastrzeżeniem, że nowym dochodowym źródłem licencji będą gry komputerowe, takie jak Halo czy Star/Warcraft.
30-05-2008 10:34
Jeremiah Covenant
   
Ocena:
0
A Hollywood nie jest czasem na Zachodnim Wybrzeżu?
30-05-2008 13:33

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.