» Blog » Pytania
28-10-2009 15:54

Pytania

W działach: RPG, mechanika, realizm | Odsłony: 3

Szlag. Rozpisałem się z notką z ogromnymi, dramatycznymi opisami, epickimi argumentami i ogólnie górnolotnym tonem, potem wklepał mi się jakiś skrót z backspace'em i wszystko wcięło, więc będę się streszczał. Może to i lepiej.

Po pierwsze: dlaczego "realizm" piszemy w cudzysłowie (patrz: recenzja Adama Waskiewicza), jakby gra realistyczna (t.j. z zachowaniem mimetyzmu - patrz notka Scobina) była czymś gorszym od konwencji filmowej? Dlaczego zamiast zdrowym rozsądkiem w podejmowaniu działań naszej postaci wolimy się kierować efektownością?

I po drugie: skoro chcemy grać szybko, przyjemnie i filmowo, to czemu systemy uważane za najbardziej filmowe mają pierońsko dużo zasad na wszystko? Dlaczego nie mamy renesansu Risusa czy Sluga?

Co o tym sądzicie?

Komentarze


chimera
   
Ocena:
0
"skoro chcemy grać szybko, przyjemnie i filmowo, to czemu systemy uważane za najbardziej filmowe mają pierońsko dużo zasad na wszystko?"

A o jakich systemach konkretnie mówisz? Dla mnie tego rodzaju gra na pewno nie jest systemem filmowym, bez względu na to, co twierdzą jej twórcy. Subiektywnie, za systemy filmowe, z nieskomplikowaną mechaniką wspomagającą szybką akcję i filmowe opisy, uważam serię Books of Pandemonium wydawnictwa Neoplastic Press. Dosyć filmowo było też na sesjach Zew Cthulhu, może ze względu na mało dokuczliwą mechanikę tego systemu z fajnym smaczkiem w postaci momentów utraty kontroli i szaleństwa.
28-10-2009 16:08
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0
Odnośnie mojej recenzji Dark Heresy, do której linkujesz (za co, swoją drogą, dzięki) - realizm jest tam wzięty w cudzysłów, bo ciężko mówić o realiźmie w uniwersum, w którym komputery działają dzięki modlitwom tech-kapłanów, postacie mogą odbijać mieczem pociski z karabinów, a planerty z populacjami liczącymi kilkanaście milardów istnień i poziomie technologicznym odpowiadającym średniowieczu są żywione w większości dzięki dostawom z innych układów gwiezdnych (a na całej planecie działa słownie jedno lądowisko dla statków kosmicznych). I tyle.
A erpegowy realizm siłą rzeczy zakłada spore uproszczenia, bo przecież wszystkiego na systemową mechanikę przełożyć się nie da - i bardzo dobrze, nawiasem mówiąc.
28-10-2009 16:17
beacon
   
Ocena:
0
"skoro chcemy grać szybko, przyjemnie i filmowo, to czemu systemy uważane za najbardziej filmowe mają pierońsko dużo zasad na wszystko?"

Dlatego, że filmowe ma być to, co dzieje się w świecie wyobrażonym, a nie w meta grze, czyli przy stoliku.
28-10-2009 20:43
Squid
   
Ocena:
0
@chimera:
Mówię o Exaltedzie (filmowe stunty), Spirit of the Century (styl wesołego pulpu, naprawdę walka na kilkanaście rund), Savage Worlds (niekończące się walki do dwóch celnych ciosów pod rząd - wrażenia z jednego playtestu "jazdy próbnej", więc może jest inaczej?) czy nawet Wolsunga (podobno - system znam z recenzji, ale ponoć na 460 stron ma 300 stron mechaniki).

"Books of Pandemonium" nie znam, a brzmi ciekawie.

@A.W.
co do Dark Heresy: OK, spoko. Szczerze mówiąc wziąłem cytat z artykułu, bo pierwszy nawinął się pod rękę jako przykład (fałszywy, masz rację) lekceważenia realizmu jako stylu gry równoważnego filmowości.

Ja miałem na myśli mimetyzm - OK, może być świat z milionami istnień, ale kwestia, dajmy na to, odbijania kul mieczem pozostaje otwarta.

co do realizmu: jasne, że się nie da przedstawić wszystkiego! Ale na moje w głupim Slugu (rzuć jaką chcesz kością, MG inspiruje się wynikiem i opowiada dalszy ciąg akcji - innych zasad brak) można grać bardziej realistycznie, mimetycznie niż w DnD (z absurdalnie niskimi obrażeniami od upadków). Chodzi o rezygnację z zasad na wszystko i pozwolenie MG i graczom na kożystanie ze zdrowego rozsądku.

@beacon: OK, w porządku, filmowo może być i przy powolnej mechanice. Ale szybko? Nie jestem pewien. Śmieszy mnie np. Savage Worlds, który IMO szybki jest tylko w porównaniu z kobyłami w stylu DnD.
28-10-2009 20:56
chimera
   
Ocena:
+2
"Exalted" spróbowałem raz i nigdy już do tego koszmarku się nie dotknę - trzy rundy walki zajęły jakąś godzinę, po której "filmowość" była ostatnią rzeczą, jaka przychodziła mi do głowy.

Strona mechaniczna Wolsunga spowodowała, że się poddałem. Nie na moją głowę. Ale nie sprawdziłem w praktyce, tak więc nie wiem, jak tam z filmowością - po prostu nie przebrnąłem.

A rzeczy z Neoplastic polecam, jak będziesz miał czas, to zajrzyj na stronę wydawnictwa, na blogu mam też trochę tekstów o ich grach.

Pozdrawiam
28-10-2009 21:47
Aesandill
   
Ocena:
0
Mechanike W jako filmową moge polecić, naprawde działa. A skomplikowana wydaje sie na pierwsze spojrzenie.

Jednak to chyba jedyna mechanika w RPG którą moge nazwać filmową.

Pozdrawiam
Aes
28-10-2009 22:06
Malaggar
   
Ocena:
+2
@chimera: Bo może była to walka z filmu Leone? ;)
28-10-2009 22:07
Drachu
   
Ocena:
0
@Squid

To zależy co z mechaniką robisz. Takie Savage, czy 7th sea są pierońsko szybkie przy testach umiejętności no i koszeniu zwykłasów. Że trzeba trafić dwa razy? Jakie jest prawdopodobieństwo trafienia zwykłasa przez bohatera w SW? Dla początkującego bohatera jest to galopujące 75-80% (polecam notkę Cravena o prawdopodobieństwie). Trafia się bez problemu. No i prawdopodobieństwo ściągnięcie zwykłasa jednym puknięciem też jest wysokie.

Największa walka jaką zrobiłem w karierze miała miejsce w Savage Worlds. Spoko, trwała z 4 godziny, nie mam wątpilowści. Tylko brało w niej udział ponad 100 walczących i 8 czołgów. Na to nie porwałbym się w żadnym innym systemie.

To jest właśnie filmowość walk - bohater idzie przez Szturmowców Gisbourna jak ten kombajn zbożowy, ale z szefem już się napoci.

Czasami stykam się z sytuacjami, gdzie w 7th sea, Exalted czy w Savage Worlds MG rzuca do walki samych wielkich szefów (Dzikie karty, Łotrów, czy innych Wyniesionych) i ma ból, że walki dłużej trwają. Bo w tych systemach wprowadzono właśnie rozróżnienie na statystów i wyzwania. I po bossów sięga się w ostateczności.

Nie poznałem znacznie szybszej, klasycznej mechaniki niż SW. Odnosisz się do SLUGA - spoko, to był fajny eskperyment, dobry przy piwku, czy w autokarze, czy dla tłumaczenia nowym idei RPG ale:
- Ciężko mówić w jego wypadku o filmowości - jest na tyle filmowy na ile filmowi są uczestnicy.
- I tu (moim zdaniem) dość poważny zarzut. "Zdrowy Rozsądek" to sprzedajna dziwka. Na 4 kolesi przy stole jest tak z 6 zdrowych rozsądków (każdy zależny od punktu widzenia).
- Nie jest tym, czego oczekuję od RPG jako gracz jeśli idzie o mój wpływ na sesję.
28-10-2009 22:48
Scobin
   
Ocena:
+2
"Dlaczego zamiast zdrowym rozsądkiem w podejmowaniu działań naszej postaci wolimy się kierować efektownością?".

Jedni wolą to, inni to. Myślę, że ci pierwsi :) zwykle chcą mieć w erpegach to, czego nie ma w naszej rzeczywistości. Zdrowego rozsądku używamy na co dzień, natomiast "myślenie historiami" to troszkę inna sprawa.
28-10-2009 23:37
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
W Spirit of the Century, na które tak chętnie się powołujesz, konflikty właściwie się nie ślimaczą. Postać w jednej akcji potrafi położyć na łopatki kilku minionów. Dłuższe starcie zaczyna się dopiero w walce z szwarccharakterami, którzy zazwyczaj stanowią zwieńczenie przygody, ale tak właśnie powinno być! Czułbym się oszukany gdyby decydujące starcie z arcyłotrem skończyło się po jednym ciosie. Jeżeli nadal uważasz, że mechanika jest zbyt powolna zerknij na http://evilhat.wikidot.com/faster-conflicts


29-10-2009 08:38

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.