15-07-2010 12:40
Pyskówa na poziomie
Odsłony: 2
Dzisiaj mnie olśniło - wiem jak tłumaczyć się z moich językowych wybryków podczas luźnych (czyt. piwkowych) spotkań koleżeńskich. Tak, tak, używam tam słów nieprzystających młodemu człowiekowi, ojcu i mężowi, a tym bardziej dziennikarzowi, który ma krzewić kulturę i etykę wśród mas. Mea culpa. Jak to powiedział ktoś mądry, w takich chwilach "wychodzi ze mnie zwierz". Erupcja Eyjafjallajokull to, przy ilości niecenzuralnych słów jakie ja z siebie w takich chwilach wyrzucam, pikuś. Klnę na wszystko i wszystkich.
Niestety, dzień po (nie synndrom, nie) przynosi wyrzuty sumienia. Przecież było to miejsce publiczne, ludzie mnie słyszeli... Tak było do dnia dzisiejszego. Dziś bowiem, przeglądając prasę codzienną odkryłem, że wcale tak źle nie jest. Można każdemu powiedzieć co się o nim myśli, nawet na łamach wielkich dzienników. I nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia!
Wobec tego, od dzisiaj moja pyskówa urasta do miana kulturotwórczej. I moje ego dziennikarskie będzie też zaspokojone - przeklinając i obrażając krzewię wszak kulturę salonową w ogródku piwnym. Alleluja!
PS. Wyjatkiem wśród gazet i czasopism, jest tygodnik "NIE". Tam nowomodę słowną krzewią od początku. Bez ogródek. Wizjonerzy, kurna.
Niestety, dzień po (nie synndrom, nie) przynosi wyrzuty sumienia. Przecież było to miejsce publiczne, ludzie mnie słyszeli... Tak było do dnia dzisiejszego. Dziś bowiem, przeglądając prasę codzienną odkryłem, że wcale tak źle nie jest. Można każdemu powiedzieć co się o nim myśli, nawet na łamach wielkich dzienników. I nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia!
Wobec tego, od dzisiaj moja pyskówa urasta do miana kulturotwórczej. I moje ego dziennikarskie będzie też zaspokojone - przeklinając i obrażając krzewię wszak kulturę salonową w ogródku piwnym. Alleluja!
PS. Wyjatkiem wśród gazet i czasopism, jest tygodnik "NIE". Tam nowomodę słowną krzewią od początku. Bez ogródek. Wizjonerzy, kurna.