31-03-2008 22:22
Pyrkon
W działach: Blog, Recenzje | Odsłony: 1
Pyrkon
Hi hoł! Drugi dzień odsypiania wciąż trwa, ale mimo to dam chyba radę utrzymać się w pozycji mniej więcej pionowej wystarczająco długo, aby napisać tą notkę. Ostrzegam, że trudno uznać to za bardzo obiektywną relację specjalisty – to raczej za zapis wrażeń rozentuzjazmowanego świeżaka. A więc zaczynajmy!
Dojazd
Na konwent dojechałem pociągiem w piątek rano bez specjalnych sensacji. Dojazd z dworca był w miarę prosty (wsiadasz koło dworca, wysiadasz koło szkoły), choć w sobotę mógł być znacząco trudniejszy – nie kursowały tramwaje. Niektórzy może narzekali, że jechało się długo, choć mnie to nie raziło, bo znacznie dłużej dojeżdżam na przeciętną imprezę w Warszawie. W każdym razie, dojazd był znośny, a wskazówki na stronie internetowej dobrze napisane.
Lokacja
Konwent odbywał się w dwóch budynkach, położonych bardzo blisko siebie. Jasne, lepiej byłoby, gdyby wszystko było w jednym, ale znowu, mi to za bardzo nie przeszkadzało. Szkoły były zwyczajne, a jedyną rzeczą do której można się jednak przyczepić były kiepskie prysznice i brak klamek w kabinach w łazienkach, którego nie umiem do końca zrozumieć. Na potrzeby niektórych punktów programu przydałyby się większe sale, ale trudno przecież znaleźć szkołę z wyjątkowo dużymi pomieszczeniami.
Organizacja
Organizację oceniam całkiem dobrze. Akredytacja szła sprawnie, choć kolejki, ze względu na liczbę uczestników, były nieuniknione. Wszystkie punkty programu, na których byłem, odbywały się sprawnie, a ludzie z obsługi sympatyczni i pomocni (np. chłopak z kataną, który mówił, że jakby były z kimś problemy to należy iść do niego). W zasadzie przyczepić się można tylko do sprzątaczek, które powinny zostać zagonione do pracy już w sobotę.
Punkty programu
W programie znalazłem sporo ciekawych punktów, choć nie na wszystkie udało mi się dostać. A więc chronologicznie:
Najwięksi Mistrzowie Rady Jedi u schyłku Starej Republiki – poprawna prelekcja dla tych, którzy chcieli dowiedzieć się czegoś więcej na temat "tych dziwnych kosmitów, którzy migali w tle Nowej Trylogii". Ja nie dowiedziałem się w sumie niczego nowego. Myślę, że brakowało też czegoś odkrywczego, ciekawszego niż zapis faktów, np. dyskusji "Czemu (i czy) ta formuła Zakonu się ostatecznie nie sprawdziła?". Ogólnie nic specjalnego.
Konkurs wiedzy o Star Wars – jeah! To było naprawdę fajne. Stawiło się sporo ludzi, więc startowaliśmy w zespołach. Szkoda, że mój był tylko dwuosobowy, byliśmy już na starcie nieco do tyłu względem geekowych piątek z specjalistycznych serwisów. Pytania były zróżnicowane, ciekawe i często bardzo, bardzo trudne (szczególnie te, które dostałem ja) – jedynie jedna drużyna ciągle trafiała na oczywiste, na które mogli odpowiadać posiadając wiedzę tylko z filmów. Ostatecznie moja drużyna zajęła czwarte czy piąte miejsce, ale bawiłem się świetnie.
Boskie interwencje i Źródło wszelkiego zła – te dwie prelekcje prowadzone były przez pasjonatów... Biblii. Pierwsza dotyczyła różnych sposób, na jakie Bóg wpływam na świat, druga omawiała kwestie upadłych aniołów, diabłów, złych duchów i pieciu rodzajów świata podziemnego. Prowadzący mówili ciekawie (szczególnie ten z drugiej godziny) i dosyć składnie. Przedstawiali ciekawie i zabawne interpretacje i po prostu miło ich się słuchało. Niektórzy na widowni brali wszystko trochę za bardzo na poważnie, ale ogólnie było dużo ludzi, i większość bawiła się świetnie, choć niektórzy narzekali na pewną chaotyczność przemowy, szczególnie w pierwszej godzinie.
Puchar Mistrza Mistrzów– Kiedy w piątek wieczór, bardzo zmęczony, spotkałem Gerarda, spytałem go o jakieś polecenia na wieczór. Okazało się, że za godzinę miał prowadzić sesję na PMM. Graliśmy u niego razem z ironem i MacKotkiem. Te pięć godzin świetnego militarnego RPG przyniosło mi mnóstwo funu. Choć może inny rodzaj sesji pozwolił by ukazać jeszcze lepiej zdolności MG i zagwarantować mu przejście do następnego etapu, to ja bawiłem się świetnie przez tą całą noc. Brawa.
Nowe Średniowiecze – poszedłem na podstawie opisu w programie i to chyba jedyna prelekcja, która mi się nie podobała. Jakieś tam gadanie na tematy polityczne, dużo kręcenia, wybiórcze wykorzystywanie statystyk i anegdot, wszystko okraszone patriotycznym sosem, na który mam uczulenie. Powinienem wyjść w trakcie.
Hm, tutaj uwaga odnośnie PMMa – losowanie na półfinały było o 11.30, a więc nie mogłem iść wtedy na prelkę. Chyba lepiej byłoby zrobić je o pełnej godzinie.
Piramidy, płaska ziemia i inne rzeczy niezwykłe – bardzo ciekawa prelekcja. PWC w zabawny sposób opisał różne zjawiska, które przez różnych pseudonaukowców wyjaśniane są siłami nadnaturalnymi. Oczywiście, to nie był wykład z historii, i dlatego nie rozumiem za bardzo tych uczestników, którzy przerywali prelegentowi aby zaczynać nie związane bezpośrednio z tematem dyskusje o historii.
Od systemu autorskiego do profesjonalnego projektu i Koncepcja grupy i bohatera w ujęciu Klanarchii – kolejne udane prelekcje. Furiath był bardzo dobrze przygotowany, mówił ciekawie i unikając popadania w samochwalcze peany. Pierwszą prelekcję należałoby zaaplikować wielu polskich autorom, tak internetowym, jak i wydawanym.
Buddy Christ Vampire hunter – na tą prelekcję trafiłem nieco z przypadku i był to strzał w dziesiątkę. Choć była bardzo zabawna, to jednak przemycono w niej pewną analizę i przekrój spojrzeń na temat wizerunku Jezusa w popkulturze. Jakub Ćwiek mówił naprawdę dobrze. Brawa.
Jucha tryskała aż miło! – szkoda, że ten panel potrwał tylko godzinę. Poruszany temat był ciekawy, ale ogółem temat był poruszany nieco pobierznie. Miło by posłuchać tych anegdot, ale z drugiej strony chętnie usłyszałbym jakieś bardziej konstruktywne wnioski. Po prostu, godzina rozrywki.
Socjalizacja
Ależ było niesamowicie dużo ludzi! Również polter stawił się dzielnie. Odbyło się nawet spotkanie w sobotę wieczorem. Ogólnie panowała dobra atmosfera, choć niektórzy konwentowicze niestety za bardzo przenikali w świat wyobraźni przy użyciu środków dopingujących i to było niefajne. Cóż poradzić.
Inne atrakcje
Organizatorzy zadbali o wolny czas uczestników. Odbyły się liczne pokazy, bitwa na torty, działała sala DDR i karaoke. Szkoda, że nie udało mi się zajść do Games Roomu – niestety, kiedy pojawiliśmy się w sobotę o drugiej w nocy, był już dawno zamknięty. Szkoda, by chętnych na pewno było wielu.
Podsumowanie
Pyrkon był konwentem, na którym świetnie się bawiłem. Organizatorzy całkiem nieźle poradzili się z tak dużo ilością ludzi, a stan łazienek był jedyną naprawdę upierdliwą wadą. Program był bogaty i ciekawy, a ludzie świetni. Mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć za rok.
A teraz pora na lans i bans, a więc różnorakie odezwy do narodu. Jako ze robię je pierwszy raz, mogę je zrobić porządnie. Kolejność według wątków.
Pozdrowienia
AGrześ – za wspólną podróż tam i z powrotem, gdyby nie on, nie wiem, czy w ogóle bym pojechał tak samemu.
Iron – za świetną sesję, za grupowe lansowanie się w koszulkach i za szybkie spłacanie długów.
Amn – za przyprowadzenie dwóch gości, którzy wyglądali jak on, ale nim nie byli
Drac – za wspólny obiad, jedyny jak zjadłem podczas konwentu
Venom – za pytanie "Czemu właściwie bpm?" i za to, że jako jeden z nielicznych zauważył, że nie jest to bmp.
Gerard – za prowadzenie sesji i wspólny powrót
Morphea – za bycie pierwszą dziewczyną od 666 lat która startowała w PMM i odniosła sukces i za powrót
MacKotek – za dowodzenie na sesji, zaczątek sesji w sobotę
Seth – za to, że widziałem go całe kilka razy
Fenran - za zaczątek wspólnej sesji
Urko – za bycie nie tak dużo starszym ode mnie, za sobotni wieczór i możliwość wkręcenia się do prawdziwych fejmusów różnego sortu
Dame – za sobotni wieczór i za to, że tak dzielnie pracuje dla poltera
Furiath – za bardzo fajne prelekcje i polterowe spotkanie, za własny sznur followerów
Senmara – za sobotnie spotkanie
TOR – za sędziowanie na PMM (co zajmowało dosłownie cały konwent) i polterową koszulkę
Iman – za sobotnie spotkanie polterowe
Sting – za polterowe spotkanie
Halfling – za sędziowanie i sobotnie wieczór
Duce – za sędziowanie, sobotni wieczór i dzielenie się z bliźnim
Craven – za możliwość poznania prawdziwego zdraycy, sobotni wieczór i zabawną rymowankę
Reszta ekipy z PMMu – dla sędziów za dzielność, dla MG za te wszystkie fajne półfinałowe i finałowe sesje na które nie udało mi się dostać
Człowiek który przespał całą sobotę – za niesamowitość
Gruszczy – za to, że go spotkaliśmy w pociągu
Indianie – bo czemu nie?
Automat z kawą – za kawę za złotówkę, którą się dało pić, choć nie wiem czy działała
Hańby
Ludzie którzy za bardzo się poczuli luźno – buu, ćwoki.
Dark Storm – za to, że nie chciało mu się jechać
Hi hoł! Drugi dzień odsypiania wciąż trwa, ale mimo to dam chyba radę utrzymać się w pozycji mniej więcej pionowej wystarczająco długo, aby napisać tą notkę. Ostrzegam, że trudno uznać to za bardzo obiektywną relację specjalisty – to raczej za zapis wrażeń rozentuzjazmowanego świeżaka. A więc zaczynajmy!
Dojazd
Na konwent dojechałem pociągiem w piątek rano bez specjalnych sensacji. Dojazd z dworca był w miarę prosty (wsiadasz koło dworca, wysiadasz koło szkoły), choć w sobotę mógł być znacząco trudniejszy – nie kursowały tramwaje. Niektórzy może narzekali, że jechało się długo, choć mnie to nie raziło, bo znacznie dłużej dojeżdżam na przeciętną imprezę w Warszawie. W każdym razie, dojazd był znośny, a wskazówki na stronie internetowej dobrze napisane.
Lokacja
Konwent odbywał się w dwóch budynkach, położonych bardzo blisko siebie. Jasne, lepiej byłoby, gdyby wszystko było w jednym, ale znowu, mi to za bardzo nie przeszkadzało. Szkoły były zwyczajne, a jedyną rzeczą do której można się jednak przyczepić były kiepskie prysznice i brak klamek w kabinach w łazienkach, którego nie umiem do końca zrozumieć. Na potrzeby niektórych punktów programu przydałyby się większe sale, ale trudno przecież znaleźć szkołę z wyjątkowo dużymi pomieszczeniami.
Organizacja
Organizację oceniam całkiem dobrze. Akredytacja szła sprawnie, choć kolejki, ze względu na liczbę uczestników, były nieuniknione. Wszystkie punkty programu, na których byłem, odbywały się sprawnie, a ludzie z obsługi sympatyczni i pomocni (np. chłopak z kataną, który mówił, że jakby były z kimś problemy to należy iść do niego). W zasadzie przyczepić się można tylko do sprzątaczek, które powinny zostać zagonione do pracy już w sobotę.
Punkty programu
W programie znalazłem sporo ciekawych punktów, choć nie na wszystkie udało mi się dostać. A więc chronologicznie:
Najwięksi Mistrzowie Rady Jedi u schyłku Starej Republiki – poprawna prelekcja dla tych, którzy chcieli dowiedzieć się czegoś więcej na temat "tych dziwnych kosmitów, którzy migali w tle Nowej Trylogii". Ja nie dowiedziałem się w sumie niczego nowego. Myślę, że brakowało też czegoś odkrywczego, ciekawszego niż zapis faktów, np. dyskusji "Czemu (i czy) ta formuła Zakonu się ostatecznie nie sprawdziła?". Ogólnie nic specjalnego.
Konkurs wiedzy o Star Wars – jeah! To było naprawdę fajne. Stawiło się sporo ludzi, więc startowaliśmy w zespołach. Szkoda, że mój był tylko dwuosobowy, byliśmy już na starcie nieco do tyłu względem geekowych piątek z specjalistycznych serwisów. Pytania były zróżnicowane, ciekawe i często bardzo, bardzo trudne (szczególnie te, które dostałem ja) – jedynie jedna drużyna ciągle trafiała na oczywiste, na które mogli odpowiadać posiadając wiedzę tylko z filmów. Ostatecznie moja drużyna zajęła czwarte czy piąte miejsce, ale bawiłem się świetnie.
Boskie interwencje i Źródło wszelkiego zła – te dwie prelekcje prowadzone były przez pasjonatów... Biblii. Pierwsza dotyczyła różnych sposób, na jakie Bóg wpływam na świat, druga omawiała kwestie upadłych aniołów, diabłów, złych duchów i pieciu rodzajów świata podziemnego. Prowadzący mówili ciekawie (szczególnie ten z drugiej godziny) i dosyć składnie. Przedstawiali ciekawie i zabawne interpretacje i po prostu miło ich się słuchało. Niektórzy na widowni brali wszystko trochę za bardzo na poważnie, ale ogólnie było dużo ludzi, i większość bawiła się świetnie, choć niektórzy narzekali na pewną chaotyczność przemowy, szczególnie w pierwszej godzinie.
Puchar Mistrza Mistrzów– Kiedy w piątek wieczór, bardzo zmęczony, spotkałem Gerarda, spytałem go o jakieś polecenia na wieczór. Okazało się, że za godzinę miał prowadzić sesję na PMM. Graliśmy u niego razem z ironem i MacKotkiem. Te pięć godzin świetnego militarnego RPG przyniosło mi mnóstwo funu. Choć może inny rodzaj sesji pozwolił by ukazać jeszcze lepiej zdolności MG i zagwarantować mu przejście do następnego etapu, to ja bawiłem się świetnie przez tą całą noc. Brawa.
Nowe Średniowiecze – poszedłem na podstawie opisu w programie i to chyba jedyna prelekcja, która mi się nie podobała. Jakieś tam gadanie na tematy polityczne, dużo kręcenia, wybiórcze wykorzystywanie statystyk i anegdot, wszystko okraszone patriotycznym sosem, na który mam uczulenie. Powinienem wyjść w trakcie.
Hm, tutaj uwaga odnośnie PMMa – losowanie na półfinały było o 11.30, a więc nie mogłem iść wtedy na prelkę. Chyba lepiej byłoby zrobić je o pełnej godzinie.
Piramidy, płaska ziemia i inne rzeczy niezwykłe – bardzo ciekawa prelekcja. PWC w zabawny sposób opisał różne zjawiska, które przez różnych pseudonaukowców wyjaśniane są siłami nadnaturalnymi. Oczywiście, to nie był wykład z historii, i dlatego nie rozumiem za bardzo tych uczestników, którzy przerywali prelegentowi aby zaczynać nie związane bezpośrednio z tematem dyskusje o historii.
Od systemu autorskiego do profesjonalnego projektu i Koncepcja grupy i bohatera w ujęciu Klanarchii – kolejne udane prelekcje. Furiath był bardzo dobrze przygotowany, mówił ciekawie i unikając popadania w samochwalcze peany. Pierwszą prelekcję należałoby zaaplikować wielu polskich autorom, tak internetowym, jak i wydawanym.
Buddy Christ Vampire hunter – na tą prelekcję trafiłem nieco z przypadku i był to strzał w dziesiątkę. Choć była bardzo zabawna, to jednak przemycono w niej pewną analizę i przekrój spojrzeń na temat wizerunku Jezusa w popkulturze. Jakub Ćwiek mówił naprawdę dobrze. Brawa.
Jucha tryskała aż miło! – szkoda, że ten panel potrwał tylko godzinę. Poruszany temat był ciekawy, ale ogółem temat był poruszany nieco pobierznie. Miło by posłuchać tych anegdot, ale z drugiej strony chętnie usłyszałbym jakieś bardziej konstruktywne wnioski. Po prostu, godzina rozrywki.
Socjalizacja
Ależ było niesamowicie dużo ludzi! Również polter stawił się dzielnie. Odbyło się nawet spotkanie w sobotę wieczorem. Ogólnie panowała dobra atmosfera, choć niektórzy konwentowicze niestety za bardzo przenikali w świat wyobraźni przy użyciu środków dopingujących i to było niefajne. Cóż poradzić.
Inne atrakcje
Organizatorzy zadbali o wolny czas uczestników. Odbyły się liczne pokazy, bitwa na torty, działała sala DDR i karaoke. Szkoda, że nie udało mi się zajść do Games Roomu – niestety, kiedy pojawiliśmy się w sobotę o drugiej w nocy, był już dawno zamknięty. Szkoda, by chętnych na pewno było wielu.
Podsumowanie
Pyrkon był konwentem, na którym świetnie się bawiłem. Organizatorzy całkiem nieźle poradzili się z tak dużo ilością ludzi, a stan łazienek był jedyną naprawdę upierdliwą wadą. Program był bogaty i ciekawy, a ludzie świetni. Mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć za rok.
A teraz pora na lans i bans, a więc różnorakie odezwy do narodu. Jako ze robię je pierwszy raz, mogę je zrobić porządnie. Kolejność według wątków.
Pozdrowienia
AGrześ – za wspólną podróż tam i z powrotem, gdyby nie on, nie wiem, czy w ogóle bym pojechał tak samemu.
Iron – za świetną sesję, za grupowe lansowanie się w koszulkach i za szybkie spłacanie długów.
Amn – za przyprowadzenie dwóch gości, którzy wyglądali jak on, ale nim nie byli
Drac – za wspólny obiad, jedyny jak zjadłem podczas konwentu
Venom – za pytanie "Czemu właściwie bpm?" i za to, że jako jeden z nielicznych zauważył, że nie jest to bmp.
Gerard – za prowadzenie sesji i wspólny powrót
Morphea – za bycie pierwszą dziewczyną od 666 lat która startowała w PMM i odniosła sukces i za powrót
MacKotek – za dowodzenie na sesji, zaczątek sesji w sobotę
Seth – za to, że widziałem go całe kilka razy
Fenran - za zaczątek wspólnej sesji
Urko – za bycie nie tak dużo starszym ode mnie, za sobotni wieczór i możliwość wkręcenia się do prawdziwych fejmusów różnego sortu
Dame – za sobotni wieczór i za to, że tak dzielnie pracuje dla poltera
Furiath – za bardzo fajne prelekcje i polterowe spotkanie, za własny sznur followerów
Senmara – za sobotnie spotkanie
TOR – za sędziowanie na PMM (co zajmowało dosłownie cały konwent) i polterową koszulkę
Iman – za sobotnie spotkanie polterowe
Sting – za polterowe spotkanie
Halfling – za sędziowanie i sobotnie wieczór
Duce – za sędziowanie, sobotni wieczór i dzielenie się z bliźnim
Craven – za możliwość poznania prawdziwego zdraycy, sobotni wieczór i zabawną rymowankę
Reszta ekipy z PMMu – dla sędziów za dzielność, dla MG za te wszystkie fajne półfinałowe i finałowe sesje na które nie udało mi się dostać
Człowiek który przespał całą sobotę – za niesamowitość
Gruszczy – za to, że go spotkaliśmy w pociągu
Indianie – bo czemu nie?
Automat z kawą – za kawę za złotówkę, którą się dało pić, choć nie wiem czy działała
Hańby
Ludzie którzy za bardzo się poczuli luźno – buu, ćwoki.
Dark Storm – za to, że nie chciało mu się jechać