Pył snów - Steven Erikson

Początek końca Malazańskiej Księgi Poległych

Autor: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Pył snów - Steven Erikson
Gdyby kazano mi wskazać mój ulubiony cykl książek, to bez wątpienia wybrałbym Malazańską księgę poległych. Ta zaplanowana na dziesięć tomów seria, licząca w tej chwili około dziewięciu tysięcy stron, jest prawdopodobnie najbardziej wielowątkowym dziełem w historii literatury fantastycznej, z ponad setką ważnych dla fabuły postaci, ogromem intryg, skomplikowaną historią świata przedstawionego i nieprzewidywalnymi zwrotami akcji. Ta epicka historia zmierza ku zakończeniu – Pył snów, dziewiąty tom sagi, tworzy podwaliny wielkiego finału i kulminację kluczowych wątków, mających nastąpić w Okaleczonym Bogu.

Łowcy Kości, malazańska armia zmuszona do ucieczki ze swej ojczyzny, znalazła się na kontynencie letheryjskim, gdzie zakończyła brutalne rządy Tiste Edur. Jak się okazało, była to pierwsza faza planu Przybocznej Tavore, której następnym posunięciem będzie wymarsz na Pustkowia, do walki z nigdy wcześniej niespotkanym wrogiem. Malazańczycy nie będą jednak sami, bo w tym samym kierunku podążają ich sprzymierzeńcy: posiadający reputację doskonałych jeźdźców Khundryle i zaprzysiężone Wilkom Zimy oddziały Szarych Hełmów pod dowództwem Śmiertelnego Miecza Krughavy. Dochodzi do tego obecność plemion Barghastów Onosa Toolana oraz podróż Węża, grupy dzieci ocalałych ze straszliwego ludobójstwa – na Pustkowiach już wkrótce będzie bardzo tłoczno. Marszu ku Kolanse nie zamierzają jednak zignorować Starsi Bogowie i ascendenci – Zbłąkany, Kłykieć i Kilmandaros pragną wypuścić na świat uwięzioną przed wiekami Otaralową Smoczycę. Olar Ethil, Mael i Draconus również nie przyglądają się biernie nadchodzącemu konfliktowi, a w całym tym zamieszaniu wyczuwa się machinacje Przykutego – zapowiada się więc na ostateczne starcie ludzkości z nieśmiertelnymi.

No właśnie: zapowiada się, co jest największą wadą powieści. Pył snów to tak naprawdę połówka ostatniego tomu, przez co niemal żaden jego wątek nie zostaje rozwiązany. Pionki rozstawiane są na planszy bardzo powoli. Wspomina się także o wielu kwestiach, które póki co nie wydają się w żaden sposób związane z główną linią fabularną. Co gorsza, ilość akcji w książce jest znikoma – Łowcy Kości w pierwszym tomie długo przygotowują się do wymarszu, aby w końcówce drugiego nie osiągnąć nawet półmetku podróży. Tym samym przez zdecydowaną większość powieści bohaterowie debatują nad czekającym ich zadaniem, spiskują, snują rozważania na temat sensu życia i śmierci… ale niewiele z tego wynika. Fabuła wraca na znane fanom serii tory dopiero w ostatnich rozdziałach, gdzie dochodzi do zaskakującej w wyniku bitwy… której zakończenia nam poskąpiono. Książka kończy się chyba najbardziej wrednym cliffhangerem, jaki kiedykolwiek widziałem.

Mnogość rozważań na temat bezcelowości działania bohaterów czy zaprezentowana nam na przykładzie Barghastów degeneracja społeczeństwa mają swój wpływ na klimat powieści. Już w siódmym i ósmym tomie mogliśmy wyczuć jego zmianę na bardziej ponury, ale teraz autor poszedł jeszcze dalej: połowa postaci wydaje się mieć albo depresję, albo przynajmniej permanentnie zły nastrój, dodatkowo snując niezwykle skomplikowane przemyślenia, przez co całość wydaje się przefilozofowana. Sytuację ratuje wprawdzie dobrze znany u Eriksona absurdalny humor (którego źródło jak zwykle stanowią błazenady Tehola i żołnierskie przekomarzania), ale nawet tego jest stosunkowo mało.

Bez zmian pozostał za to styl pisarza, dzięki któremu nawet te mniej ciekawe fragmenty książki czyta się płynnie i bez problemu. Równie sprawnie jak w poprzednich częściach opisano sceny akcji. Zwłaszcza w finałowym starciu (choć szkoda, że tak krótkim) dzięki częstym zmianom opisywanych bohaterów udało się stworzyć realistyczną wizję chaosu bitewnego. Dobrze też, że podczas dialogów często dostarczane są kolejne informacje i aluzje na temat uniwersum, co pozwala na tworzenie kolejnych teorii dotyczących zakończenia serii bądź prawdziwej tożsamości pewnych person.

Skoro Pył snów jest de facto przedostatnią prostą na drodze do zakończenia, to można się spodziewać obecności wszystkich najważniejszych bohaterów serii, prawda? Tutaj autor po raz kolejny nas zaskakuje, gdyż wprowadza kolejną gromadę nowych postaci, natomiast dla kilku bardzo ważnych dla fabuły osób zabrakło miejsca na stronach książki. Problem z debiutantami polega na tym, że z racji podzielenia powieści jeszcze nie bardzo wiadomo jaka jest ich rola. Wątki Węża i Shake'ów wydają się nie mieć związku z tym głównym, co nie pozwala na ich ocenę. Jeszcze gorzej jest z bodaj jedynym zakończonym wątkiem, który ma znikomy wpływ na intrygę i ostatecznie nie wniósł nic nowego.

Ciężko mi ocenić najnowsze dzieło Eriksona, choćby dlatego, że realny wpływ wątków pobocznych na całość intrygi poznamy dopiero po premierze ostatniego tomu. Lecz patrząc na Pył snów jak na każdą poprzednią część serii, muszę niestety przyznać, że mamy do czynienia z najsłabszym i najbardziej ubogim w akcję tomem Malazańskiej…. Mimo wad jest to jednak dobra powieść, której lektura stanowi prawdziwą przyjemność, a fabuła wciąż potrafi nas zaskoczyć. Pozostaje więc tylko czekać na premierę Okaleczonego Boga, po przeczytaniu którego na pewno wszyscy spojrzymy i na tę część łaskawszym okiem.

Tytuł: Pył snów (Dust of dreams)
Cykl: Malazańska Księga Poległych
Tom: 9
Autor: Steven Erikson
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Wydawca: MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 17 września 2010
Liczba stron: 600
ISBN-13: 978-83-7480-177-5
Cena: 35,00 zł