» Recenzje » Pułapka dusz

Pułapka dusz


wersja do druku

Pułapka na widza

Redakcja: Marigold

Pułapka dusz
W starej, ogromnej rezydencji, bliskiej kompletnej ruiny, mieszka Tina. Ze względu na niski czynsz wprowadzają się tu także studenci - Jenny i Nick oraz Adela i Tom, którzy muszą się ukrywać, gdyż Tom jest dilerem. Każda z tych postaci zdaje się być równie nie na miejscu, jak ten, kto ten film ogląda. Nick przypadkiem odblokowuje stary zegar w holu i uruchamia pułapkę. Zegar zaczyna odliczać godziny do końca… (na szczęście dla widza to niecałe dwie godziny). Z każdym przesunięciem wskazówek na tarczy zegara, mieszkańcy zaczynają coraz bardziej tracić bystrość umysłu, który płata figle z niewyszukaną aspiracją do samodestrukcji.

Adela widzi chłopaka, który zginął przez jej kłamstwa. Tom widzi Adelę kochającą się z nieżyjącym już mężczyzną. Jenny ukazuje się matka, która odeszła kilka lat temu, a Nick dostrzega zmarłego brata. Tina natomiast pojawia się i znika nie wiadomo kiedy. Dziwne sceny hipnotycznych majaków wydają się być jedynym pozytywem filmu. Tkwiący w nich jednak potencjał szybko ginie - zduszony tak nieudanym zapożyczeniem z Nawiedzonego domu, jak i równie słabą wersją własną psychodelicznego Jacka Nicholsona z Lśnienia. Nic tak nie wzmaga napięcia jak śmierć, morderstwo czy tortury. Dlatego też od momentu uruchomienia zegara na nieszczęsnych bohaterach ciąży fatum. Ktoś musi zginać, by inni mogli przeżyć. Oko za oko, śmierć za śmierć - a nawet dusza za duszę. A wszystko z powodu miłości, która jednocześnie stanowi wyjaśnienie zagadki zegara. Aby ją odkryć należy się cofnąć kilkaset lat wstecz. Kiedy życie czarnego obywatela nic nie znaczyło, a kontakt między niewolnikami a mieszkańcami dworu ograniczał się do zdawkowych poleceń, kobieta z wyższych sfer zakochała się w lokaju. Gdy romans wyszedł na jaw, nietolerancyjne społeczeństwo miasteczka postanowiło wymierzyć sprawiedliwość. Brutalna śmierć mężczyzny rozłączyła kochanków na wieki. Ich potępione dusze błąkały się po domu w nadziei, ze ktoś wyzwoli ich z niewoli.

Jestem zwolennikiem filmów grozy, dlatego sięgnęłam po jeden z tych, które na w Polsce ukazują się niestety jedynie na DVD a nie w kinie. Dystrybutorzy nie chcą ryzykować i tym razem podjęli słuszną decyzję, gdyż nawet magia "srebrnego ekranu" i dolby surround nie uratowałyby filmu.

Wydany niedawno na DVD horror „Pułapka dusz” Davida Smitha to pułapka na widza, która straszy jedynie marnym wykonaniem. Zastanawia to tym bardziej, że Brytyjczycy mają na koncie całkiem udane filmy grozy, jak choćby 28 dni później. Może więc lepiej przypomnieć sobie tamten film, niż tracić dwie godziny z życia na Pułapkę dusz? Gdyby jednak ktoś nie był jeszcze w pełni przekonany, warto podsumować mankamenty tego obrazu.
Po pierwsze - nie wystarczy inspiracja klasykami gatunku z filmowej półki, nie pomoże nawet udział piękności ze sceny muzycznej, gdy prymitywne wykonanie połączymy z nieudolnością reżysera i banałami.
Po drugie - zawiedli aktorzy, którzy nie sprawili, by ich postaci wiarygodnie wpasowały się w klaustrofobiczną atmosferę, która miała filmowi towarzyszyć. Nie potrafili ukazać paraliżującego strachu w sposób taki, by można im było uwierzyć.
Po trzecie wreszcie - przewidywalne zakończenie bynajmniej nie podnosi wartości filmu, pozostawia zaś niesmak i pytanie: "kto zezwala na produkcję takich filmów?" Odpowiedź znają chyba jedynie zatwardziali amatorzy filmów grozy z domieszką melodramatu oraz fani Billie Piper.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.