» Recenzje » Psalmodia - Michał Krzywicki

Psalmodia - Michał Krzywicki


wersja do druku
Psalmodia - Michał Krzywicki
Historia literatury rycerskiej liczy wiele lat. Współcześnie tematyka ta uległa przekształceniu: rycerz niejednokrotnie nie jest już przedstawiany jako bohater zasługujący na najwyższy szacunek. W literaturze fantastycznej często spotykamy wojaków będących przeciętnymi ludźmi, ze wszystkimi wadami typowymi dla gatunku. Podobnie przedstawia ich w najnowszej powieści Michał Krzywicki.

Nadchodzi koniec świata. Nad Prusami pękło niebo i kapłani zapowiadają, że Sąd Ostateczny jest bliski. Tytułowa psalmodia – ujęta w nieco innym niż klasyczne znaczeniu – to pieśń od Boga, w którą wsłuchują się mnisi. Nie mogą jednak zrozumieć słów boskiego przekazu. Bliskość kresu żywota powoduje, że każdy nieustannie myśli o tym, jak będzie rozliczony z grzechów. Paradoksalnie jednak w wielu przypadkach nie powoduje to poprawy ludzkiego zachowania.

Florencjusz de Vivar jest hiszpańskim rycerzem pochodzącym ze znanego rodu. Z wielkim zaangażowaniem walczy z Maurami, gromadząc jednocześnie grono zwolenników; z czasem zakłada na pasie ziemi niczyjej własne państewko, wyjęte spod prawa królewskiego. Jego działania sprawiają, że zarówno wielu wrogów, jak i poddanych nazywa go Diabłem, a jest to miano uzasadnione – między innymi dlatego, że Florencjusz bez żalu doprowadza do całkowitej zagłady atakowane przez siebie miasta. Po utracie ukochanej rycerz szuka pomocy u zaprzyjaźnionych zakonników z Calatrava. Z czasem wstępuje do zakonu i zostaje wysłany z misją wsparcia rycerstwa chrystianizującego Prusy. Przebywając z zakonnikami, odkrywa, że podobnie jak on, wielu rycerzy walczy, mając na ustach imię Boga, choć w gruncie rzeczy bliżej im do szatana.

Kiedy Florencjusz przenosi się do Prus, zaczynamy się czuć jak w domu. Tym razem jednak Krzyżacy ukazywani są z perspektywy kogoś z zewnątrz, podczas gdy zwykle obcujemy z nimi w literaturze z punktu widzenia Polaków. Z przykrością stwierdzam, że niewiele to zmienia w wyobrażeniu przeciętnego rycerza Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Jak na książkę z szatanem i końcem świata w tle, Psalmodia jest zaskakująco przewidywalna, gdyż operuje znanymi schematami. Cała mroczna otoczka opowieści, zaczynającej się od przemowy diabła, prowadzi wyłącznie do stwierdzenia, że w pewnych okolicznościach każdy człowiek staje się potworem.

Bohaterowie powieści są często jednowymiarowi. Florencjusz odznacza się w miarę głęboką osobowością, jednak tor, po którym błądzą jego myśli – na kilkuset stronach powieści – ulega raczej niewielkim odchyleniom. Lepiej jest z Dorgem, Prusem, który pojawia się jako drugi (a właściwie trzeci – jeśli liczyć diabła) narrator. Fragmenty z jego udziałem uważam za najbardziej interesujące. Natomiast postaci dalszych planów nie wyróżniały się już zupełnie niczym – miały odruchy dobra, lecz w gruncie rzeczy myślały tylko o sobie i swoich celach, które w niemal wszystkich przypadkach uświęcały środki.

Psalmodia jest w jakimś sensie za długa, jakby sztucznie napompowana dodatkami niewiele wnoszącymi do głównej treści oraz sekwencjami powtarzającymi to, co czytelnik już wie. Wykreowana przez Krzywickiego wizja świata jest ciekawa, ale fabuła zabija pozytywne wrażenie. Ogół wydarzeń prowadzi do kilku prostych wniosków. Można by to autorowi wybaczyć, gdyby bohaterowie odznaczali się lepiej skonstruowanymi osobowościami. Puenta powieści jest intrygująca, ale podana w taki sposób, że w pierwszym odruchu przyjęłam ją całkiem bezrefleksyjnie. Od momentu kulminacyjnego Psalmodia nie zmierza do konsekwentnego końca, książka po prostu umiera – po odkryciu, do czego zmierza historia, czytelnik nie napotyka już nic naprawdę intrygującego. Samo zakończenie po prostu rozczarowuje – aż nader logicznie wynika z wcześniejszych wydarzeń, zatem absolutnie niczym nie zaskakuje.

Podsumowując, recenzowana powieść broni się dobrym pomysłem i ciekawą kreacją świata, a także postacią Dorge'a – przedstawiciela drugiej strony konfliktu. Jej wady to nieciekawa fabuła, zbyt wolny rozwój akcji i jednolici bohaterowie, a także niemożność utożsamienia się z nudnym de Vivarem, o którym wiemy wszystko niemalże od pierwszych stron powieści. Powoduje to, że Psalmodia z pewnością nie należy do książek, które trzeba koniecznie przeczytać.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
3.0
Ocena recenzenta
3
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Psalmodia
Autor: Michał Krzywicki
Autor okładki: Magdalena Broniecka
Wydawca: Agencja Wydawnicza Runa
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 13 kwietnia 2010
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka
Format: 125 × 195 mm
ISBN-13: 978-83-89595-61-4
Cena: 32,50 zł



Czytaj również

Psalmodia
Rozdział 1 - trzeci fragment
Psalmodia
Drugi fragment
Pisarze recenzujący dzieła innych pisarzy

Komentarze


CE2AR
   
Ocena:
0
No, niestety przez Psalmodię ostatnio przestałem czytać książki - męczę ją od tygodni, zamiast sięgnąć po coś nowego.

Ciężka to lektura, rozwlekła, nudna, a na dodatek mroczna i pesymistyczna, z całą plejadą okrutników i zwyrodnialców jako bohaterowie. Również nie polecam.
28-11-2010 23:20
baczko
   
Ocena:
0
Mnie zaciekawiła - byłem odrobinę mniej surowy w recenzji;)
29-11-2010 12:03

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.