Przypływy Nocy - Steven Erikson

Nazywam się Edur. Tiste Edur.

Autor: Tomasz 'Sting' Chmielik

Przypływy Nocy - Steven Erikson
Przypływy Nocy to piąta z części Malazańskiej Księgi Poległych i ostatnia z dostępnych na polskim rynku. Jak na razie, Wydawnictwo Mag zapowiada wydanie kolejnej części pt. Łowcy Kości już w tym miesiącu. Jak to z realizacją planów wydawniczych będzie, zobaczymy już niebawem, a na razie proponuję przyjrzeć się temu, co jest dostępne już dzisiaj.

Zasiadając do czytania tej książki obawiałem się, czy Steven Erikson będzie potrafił zaskoczyć mnie po raz piąty. Po dwóch wielkich wojnach, intrygach ascendentów i eksploatacji znacznej części wątków powiązanych z bohaterami głównymi, zastanawiałem się, co jeszcze Erikson potrafi wymyślić i muszę przyznać, że to, co dostałem do rąk przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Autor sięga daleko w przeszłość i przedstawia nam początek upadku rasy Tiste Edur oraz ostatnie chwile cywilizacji Letheru. Wszystkie poruszane w tym tomie wątki były przedstawiane w poprzednich częściach bardzo pobieżnie. W tomie piątym autor rozwija je i w ten sposób otrzymujemy do rąk zupełnie nową historię.

Nie oznacza to jednak, że Przypływy Nocy nie łączą się ze swoimi poprzednikami niczym, prócz uniwersum. Porusza on, między innymi, historię postaci Thrulla Sengara, ledwo nakreślonego w Domu Łańcuchów, który z pewnością odegra jakąś znaczącą rolę w nadchodzącej wojnie o Tron Cienia. Dodatkowo, książka ta jest nie tylko swoistym preludium tego, co ma dopiero nadejść, ale jest również samodzielną, bardzo interesującą opowieścią o tym, w jaki sposób władza korumpuje i niszczy wszelkie więzi społeczne.

To, co odróżnia Przypływy Nocy od poprzednich części to fakt, iż mamy w nich, tak naprawdę, tylko dwie oddzielne, komplementarne opowieści. Było to dla mnie spore zaskoczenie, gdyż Steven Erikson przyzwyczaił mnie już do ogromnej wielowątkowości swoich dzieł. Jeśli chodzi o samych bohaterów to nadal jest ich sporo, a każdy jest wyrazisty na swój sposób. Jeśli miałbym wybierać, to taki sposób narracji odpowiada mi nawet bardziej.

Styl, tak jak i poprzednio, jest świetny. Steven Erikson ma prawdziwy dar do pisania w sposób lekki i wyrazisty. Prawdziwym sercem jego książek są dialogi, które konstruuje po mistrzowsku. Są one mocną stroną również i Przypływów Nocy. Wszystko to oczywiście oddane jest w świetny sposób przez tłumacza, Michała Jakuszewskiego, towarzyszącego nam już od początków naszej przygody z Malazańską Księgą Poległych.

Jeśli przeczytaliście poprzednie części cyklu, to Przypływy Nocy jest dla was kolejną, obowiązkową pozycją. Powiem szczerze, iż nie wyobrażam sobie, abyście mogli w tym momencie przerwać swój romans z prozą Stevena Eriksona. Ja nie mogę. Polecam gorąco i czekam na kolejną część cyklu.

Dziękujemy Wydawnictwu Mag za udostępnienie książek do recenzji.