» Blog » Przygoda na doryjskim pograniczu
18-04-2010 13:06

Przygoda na doryjskim pograniczu

W działach: sesje, Monastyr | Odsłony: 0

Przygoda na doryjskim pograniczu
Data: 6 III 2010

System: Monastyr

MG: Ja

Gracze: Badguy (Thorgar Beznosy), Procent (Walter Kovacs),

Scenariusz: improwizowana przygoda na pograniczu Dorii


Tego dnia mieliśmy grać w kolejną odsłonę Ostatniej Wspólnej Jesieni, jednak z samego rana w niedzielę zadzwonił do mnie Pluszak i niestety musiał odwołać swoje przybycie. Zachęcał bym prowadził dalej nie zważając na jego nieobecność (przecież tak się nie raz robiło), jednak jak pamiętamy ostatnia sesja została przerwana niemal cliffhangerem, gdy drużyna pod przewodnictwem inkwizytora Dragovicia (czyli właśnie Pluszaka) próbowała odpędzić modlitwą potężnego deviria. Stwierdziłem, że głupio byłoby ciągnąć to bez jednego gracza. Ale trzeba było prowadzić! Więc poprowadziłem pierwszą od bardzo dawna improwizowaną przygodę.

cztaj więcej na bałaganie

Komentarze


E_elear
   
Ocena:
0
Fajna przygoda a zważywszy na jej improwizowany charakter nawet bardzo. Po rozbudowaniu pewnych wątków (o których sam wspomniałeś) ew. dodaniu kilku innych i przygotowaniu się, z przyjemnością ją poprowadzę. Osobiście nie podjąłbym się prowadzenia całkowicie improwizowanej przygody, wystarczy mi jak muszę kombinować w trakcie normalnej (tym większe słowa uznania).
Fajny pomysł z rozpoczęciem przygody w trakcie trwania bitwy, trik ze snem i wieszczeniem pustelnika.
Brakuje mi tylko wyjaśnienia faktycznej roli pustelnika w tym wszystkim i zakończenie trochę deus ex machine.
19-04-2010 10:52
gan
   
Ocena:
0
Motyw z wrzuceniem graczy w środek akcji już od pierwszych minut sesji jest jednym z moich ulubionych, choć dla odpowiedniego efektu nie może być niestety stosowany często. Trzeba widzieć minę gracza, gdy pierwszymi słowami MG na sesji są: "potężne uderzenie powala cię na ziemię". ;)

Co do przygody - tak jak pisałem, już dawno nie improwizowałem i też obawiałem się co z tego wyjdzie. Wolę mieć jednak w miarę przygotowany scenariusz. Jednak warunki były wyjątkowe - gracze chcieli grać więc trzeba było coś na to poradzić.

Końcówka wynikła też z tego, że musieliśmy skończyć grę praktycznie w jednej chwili. Dlatego np. nie wyjaśnione zostało co z wieszczem. Przecież Bohaterowie na pewno zrozumieli, że zostali uratowani przez człowieka posługującego się magią.
19-04-2010 13:18
CE2AR
   
Ocena:
0
Niestety, u mnie podobna przygoda by nie przeszła. Brakuje tu jakiejś nawet szczątkowej intrygi, zagwostki, czegokolwiek. W gruncie rzeczy jest to tylko brnięcie przez las i kolejne walki, a gdy robi się ciekawie, przygoda się kończy.
19-04-2010 13:31
gan
   
Ocena:
0
Rzeczywiście przygoda nie jest ani ambitna, ani powalająca na kolana, co już podkreślałem w podsumowaniu, ale jak się okazało miała klimat i podobała się graczom.

Gdyby nad nią posiedzieć dałoby się z tych pourywanych wątków stworzyć ciekawą historię, więc kto wie, może kiedyś się wezmę :P
19-04-2010 14:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.