16-09-2008 14:03
Przerywniki
W działach: Samo życie | Odsłony: 8
Siedzę...
Jeżeli chciałabym być dokładniejszą napisałabym że siedzę na ławce w parku Morskie Oko i patrzę się bez na trawę. I to taką trawę która kosiarki nie widziała od dobrych paru lat. Jest nawet możliwość że nie ma pojęciu o istnieniu takiego "narzędzia".
Za ławką krzaki, całkiem ładne, nie mogę narzekać obrośnięte czerwonymi owockami. Miłe kolorystyczne urozmaicenie.
A za krzakami bliźniacza ławka, kto nań siedzi dokładnie nie wiadomo. Ciężko było więc zanalizować wygląd, o wiele łatwiej było wyciągnąć wnioski z komunikacji werbalnej.
- No i mówie Ci zajebiście ku**a, po prostu ku**a zajebiście. No i on po tym ku**a nie mógł wstać ku**a rozumiesz ku**a nie?
Gdy byłam w gimnazjum a potem liceum często robiliśmy sobie żarty z pewnego rodzaju przerywników. Przerywnik zawierał na ogół Panią parającą się pewnym rodzajem "pracy", występował nader często w naszych żartach na ogół co drugie słowo.
Zawsze wydawało mi się to przerysowane, no bo przecież co za człowiek naprawdę co drugie słowo powtarzał "Kobietę Lekkich Obyczajów". Zwykła satyra, wyolbrzymienie.
A tu proszę dwa żywe obiekty żartów oddzielały ode mnie tylko krzaki.
Pierwsze pytanie nasunęło mi się od razu: Po jaką cholerę im ta ku**a w środku potrzebna? Nadaje jakichś walorów językowych? A może ma pokazać: Ty koleś patrz ja umiem klnąć~! I to po kilka razy w jednym zdaniu! Kozak jestem nie?
A może to jakiś kod językowy występujący u szczególnej kategorii społecznej? Mówię słowo na k więc jestem swój. Może oni się tak rozpoznają? No i właśnie co to za oni? Bo Panowie, po obejściu przeze mnie krzaków na dresów nie wyglądali. A właśnie ta eee... "subkultura" (tak wiem że to nie jest subkultura nie wiem jak to inaczej określić) mi się zawsze z takim zachowaniem kojarzyła?
Nah, dwóch delikwentów w wieku na oko 17/18 lat, dobrze ubranych, markowe ciuchy, jeansy, bluza w kratę, rodzice mogą rozpieszczać to rozpieszczają.
A potem nadeszła "koleżanka".
- Siema, co tam ku**a słychać ?
Mamy równouprawnienie, prawda?
Jeżeli chciałabym być dokładniejszą napisałabym że siedzę na ławce w parku Morskie Oko i patrzę się bez na trawę. I to taką trawę która kosiarki nie widziała od dobrych paru lat. Jest nawet możliwość że nie ma pojęciu o istnieniu takiego "narzędzia".
Za ławką krzaki, całkiem ładne, nie mogę narzekać obrośnięte czerwonymi owockami. Miłe kolorystyczne urozmaicenie.
A za krzakami bliźniacza ławka, kto nań siedzi dokładnie nie wiadomo. Ciężko było więc zanalizować wygląd, o wiele łatwiej było wyciągnąć wnioski z komunikacji werbalnej.
- No i mówie Ci zajebiście ku**a, po prostu ku**a zajebiście. No i on po tym ku**a nie mógł wstać ku**a rozumiesz ku**a nie?
Gdy byłam w gimnazjum a potem liceum często robiliśmy sobie żarty z pewnego rodzaju przerywników. Przerywnik zawierał na ogół Panią parającą się pewnym rodzajem "pracy", występował nader często w naszych żartach na ogół co drugie słowo.
Zawsze wydawało mi się to przerysowane, no bo przecież co za człowiek naprawdę co drugie słowo powtarzał "Kobietę Lekkich Obyczajów". Zwykła satyra, wyolbrzymienie.
A tu proszę dwa żywe obiekty żartów oddzielały ode mnie tylko krzaki.
Pierwsze pytanie nasunęło mi się od razu: Po jaką cholerę im ta ku**a w środku potrzebna? Nadaje jakichś walorów językowych? A może ma pokazać: Ty koleś patrz ja umiem klnąć~! I to po kilka razy w jednym zdaniu! Kozak jestem nie?
A może to jakiś kod językowy występujący u szczególnej kategorii społecznej? Mówię słowo na k więc jestem swój. Może oni się tak rozpoznają? No i właśnie co to za oni? Bo Panowie, po obejściu przeze mnie krzaków na dresów nie wyglądali. A właśnie ta eee... "subkultura" (tak wiem że to nie jest subkultura nie wiem jak to inaczej określić) mi się zawsze z takim zachowaniem kojarzyła?
Nah, dwóch delikwentów w wieku na oko 17/18 lat, dobrze ubranych, markowe ciuchy, jeansy, bluza w kratę, rodzice mogą rozpieszczać to rozpieszczają.
A potem nadeszła "koleżanka".
- Siema, co tam ku**a słychać ?
Mamy równouprawnienie, prawda?