» Blog » Przeczytane w sierpniu 2015
02-09-2015 00:28

Przeczytane w sierpniu 2015

W działach: Książki | Odsłony: 147

Sierpień był wreszcie miesiącem, w trakcie którego nie doszło do żadnych, tragicznych wydarzeń i aberracji. Tak więc moja lektura przebiegała bez zakłóceń i osiągnęła zdrowy poziom pięciu książek oraz jednego komiksu. Trochę inaczej będzie zapewne we wrześniu, w którym, za namową Dąbiego mam zamiar zawiesić na chwilę pasmo fantastyczne by czytać komiksy. Tym razem na moją lekturę złożyły się następujące dzieła:

Zapomniane warzywa

Ocena: 6/10

Książka ogrodniczo-kucharska o różnych, obecnie niewykorzystywanych już roślinach jadalnych. Składa się z szeregu rozdziałów, podzielonych na dwie części. Część pierwsza to opis rośliny, warunków i technik uprawy, druga to zbiór przepisów z jej użyciem. Przepisy te są nawiasem mówiąc bez rewelacji, nie ma wśród nich nic odkrywczego.

O ile książka jest całkiem niezła edytorsko i ładnie wydana, to jako lektura stanowiła dla mnie straszne rozczarowanie. Powiedziałbym też, że jest momentami naciągana. Teoretycznie traktuje bowiem o „zapomnianych warzywach” jednak tak naprawdę w dobrze ponad połowie wypadków należy zapytać się: kto o tych warzywach zapomniał?

Bo ok, o sporej części tych roślin nawet ja nie słyszałem. Rozumiem, że topinambur, komosa, manna czy szereg bagiennych traw i ziół nie są obecnie szczególnie chętnie jedzone czy uprawiane. Być może zgodzę się nawet na to, by do tej listy dodać pasternak, bowiem któż zdaje sobie sprawę, że te wielkie pietruszki sprzedawane w supermarketach wcale nie są pietruszkami, jednak co do sporej reszty...

Kto zapomniał o arbuzach, bobie, jarmużu, selerze naciowym i szpinaku się pytam?

Fables 5: The Mean Seasons

Ocena: 7/10

Baśnie Na Wygnaniu mają tą wadę, że rozkręcają się i rozkręcają... Po dużym skoku napięcia z poprzedniego tomu akcja ponownie spowalnia, a zeszyt otwiera się dwoma opowieściami nieco bez pointy. Tak więc zaraz na początku Wielki Zły Wilk prowadzi śledztwo w sprawie agentów Adwersarza infiltrujących Fabletown, co w zasadzie streścić można jako "kolejny dzień jego życia". Druga opowieść służy natomiast budowaniu jego postaci i traktuje o przygodach, jakie przeżył w trakcie II wojny światowej. Jest to epizod mocno oderwany od fabuły cyklu, ale lubię go. Bigby jest postacią, która bardzo dobrze wypada w działaniu, sama z siebie tworząc atmosferę.

Później fabuła idzie do przodu, choć raczej statecznie. Tak więc w Fabletown odbywają się wybory na burmistrza i Książę Uroczy detronizuje Króla Colie, który do tej pory pełnił tą funkcję. Powoduje to spore przetasowanie w lokalnym establiszmencie. Niestety jak zwykle Księciu coś nie wypala. Nie jest to koniec problemów: na świat przychodzą dzieci Wielkiego Złego Wilka i Królewny Śnieżki, Farma Zwierzęca terroryzowana jest przez potwora nazywanego Zefirem, a do świata doczesnego przybywa jedna z moich ulubionych postaci: Władca Północnego Wiatru.

Ogólnie: nie jest tak świetnie, jak w tomie czwartym, ale mocno na plus.

Serce bestii:

Ocena: 6/10

Mimo, że lubię twórczość Tanith Lee to akurat ta powieść zupełnie do mnie nie trafiła. Mamy tu opowieść o wilkołaku, w starym stylu, traktującą o wilkołactwie jako klątwie, do tego dochodzi kilka postaci splecionych ze sobą emocjonalnymi więzami. Całość jednak pozbawiona jest charyzmy i nie porywa.

Przeciwnie: wilkołak chodzi bez celu i masakruje rozmaite inne postacie, jedne zasłużenie, inne niezasłużenie. Koniec końców nasz potwór zostaje jednak utłuczony przez raczej niezbyt pociągającą postać kobiecą i wszystko kończy się dobrze. Wracać do tego nie będę.

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym:

3
Notka polecana przez: Aszhe, baczko, Clod
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.