» Blog » Przeczytane w marcu 2016: J. Grzędowicz, A. Lingren i inni
10-04-2016 11:56

Przeczytane w marcu 2016: J. Grzędowicz, A. Lingren i inni

W działach: przeczytane, fantasy, historia | Odsłony: 95

Miniony miesiąc udało mi się spożytkować dość efektywnie, aczkolwiek niestety nie aż tak, jak planowałem, bowiem dwie książki, które miałem zamiar przeczytać ledwie zdołałem napocząć („Edda starsza i edda młodsza” oraz „Krwawy baron”). Przyczyna takiego stanu rzeczy jest prosta: Krwawy baron jest napisany dość ciężkim stylem (ponadto mam wrażenie, że wydawca oszczędzał na papierze, a nie jak dzisiaj: dmuchał książkę, przez co na stronie jest bardzo dużo tekstu), natomiast Eddy po prostu są diabelnie nudne.

Niemniej jednak wynik siedmiu książek jest i tak bardzo dobry.

Spis lektury prezentował się następująco:

 

pol_pl_Armia-Hitlera-Machina-wojenna-Trzeciej-Rzeszy-780_1

Armia Hitlera:

Ocena: 9/10

Myślę, że potrzebuje więcej takich książek.

Armia Hitlera jest kompendium wiedzy o Wehrmachcie: jego strukturze organizacyjnej, wyposażeniu, umundurowaniu, szkoleniu oraz taktykach i metodach walki, w którym omówiono chyba każdy szczegół związany z tą formacją: od wzorów uzbrojenia, przez sposoby walki zarówno drużyn, jak i poddziałów, sposoby wykonywania okopów, po szczegóły umundurowania oraz zmiany, jakim ulegały one na przestrzeni wojny.

W prawdzie nie cała treść książki sprawiła mi równą przyjemność (np. rozdziały o kroju mundurów mnie usypiały) zauważyć należy, że napisana jest (zwłaszcza jak na książkę historyczną) dość prostym, przystępnym językiem, a autor wykłada kawę na ławę zamiast bawić się w spekulacje i teoretyzowanie.

Jej kolejną zaletą jest duża ilość ilustracji, wykresów, zdjęć z epoki jak i grafik stworzonych przez współczesnych artystów. Dzięki nim można bardzo łatwo zwizualizować sobie poszczególne tematy i wyobrazić o czym mowa.

Ogólnie rzecz biorąc: bardzo polecałbym tą książkę. Jeśli lubicie historię, strzelanki pokroju Wolfenstein, filmy wojenne, planszowe gry strategiczne z okresu, gry fabularne w rodzaju Achtung! Chtulhu, to książka ta na pewno przypadnie wam do gustu.

Uwaga po lekturze: człowiekowi, który wymyślił rowerowe bataliony piechoty zmechanizowanej należy się jakaś specjalna nagroda za wkład w rozwój wojskowości. Bataliony te miały wypełniać rolę piechoty zmechanizowanej: podążać za czołgami. Na rowerach.

krucjatypln

Krucjaty północne:

Ocena: 8/10

Ciekawa publikacja na nudny temat. Opracowanie porusza ważną dla historii (w szczególności naszego państwa), choć rzadko badaną kwestię podboju i kolonizacji wybrzeży Bałtyku między XI, a XIV wiekiem. Otrzymujemy więc historię wypraw krzyżowych przeciwko Prusom, Litwinom i Rusi Nowogrodzkiej, wojen z nimi, przybycia w region Krzyżaków i działań zakonu. Oraz związanego z tym okresu niepokoju.

Niestety z książki wyłania się obraz epoki chaosu, a jak każdy, kto czytał opracowanie historyczne na temat takowych wie: są to nudne lektury. Jak zawsze w takim wypadku obfituje liczba wydarzeń: wojenek, sojuszy, śmierci i zdrad, z której nie wyłania się żaden spójny obraz, a wydarzenia nie mają planu, są podejmowane doraźnie i stanowią ogólną szarpaninę. I niestety także i tym razem jest tak samo.

Nie jest jednak winą autora, że ludzie z epoki, którą badał nie wykazali się (prócz może Krzyżaków i Litwinów) przyszłościowym myśleniem.

Nie zmienia to też faktu, że pozycja ta zmieniła całkowicie moje postrzeganie średniowiecznej historii Polski i nigdy nie spojrzę na ten temat inaczej.

Uwaga po lekturze: nie da się też przyznać, że przebieg Krucjat Północnych momentami był karykaturalny. Niemcy i Polacy wybrali się walczyć ze Słowianami Połabskimi, pomylili jednak kierunki, zamiast na Połabie trafili do chrześcijańskiego Szczecina. Zaczęli oblężenie. Z miasta wyszedł biskup, żeby dowiedzieć się, co robią. Wzięli go za pogańskiego arcykapłana...

Norwegowie i Duńczycy (sami chrześcijanie najdalej w drugim pokoleniu) popłynęli nawracać Prusów. Wiatr ich zwiał z kursu, trafili do Estonii, nocowali w jakimś kościele. Głupio im było do domów wracać z pustymi rękoma, więc obrabowali kościół.

Jakiś krzyżak został ranny i umierał, ksiądz i zakonnica udzielali mu ostatniego namaszczenia. Krzyżakowi zrobiło się smutno, że całe życie spędził w celibacie. Zakonnice zgwałcił, księdzu dał po mordzie.

Inny był bardziej pobożny, ale kiedy modlił się w kościele jakiś Niemiec gadał mu za plecami. Wziął nóż. Zamordował.

Jeszcze inny, znowu pobożny cierpiał od kamieni żółciowych, więc lekarze przypisali mu leczyć się seksem z kobietą (fajną mieli wtedy medycynę, nie ma co). Ale on pobożnie nie chciał seksu (nie, żeby seks na kamienie żółciowe pomagał, ale zawsze to lepsze niż puszczanie krwii). Umarł.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym:

1
Notka polecana przez: Siman
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.