» Blog » Prawdziwy eRPeGowiec...
15-12-2008 23:04

Prawdziwy eRPeGowiec...

W działach: rpg, życie... | Odsłony: 0

Prawdziwy eRPeGowiec...
W pewnym momencie człowiek zaczyna się zastanawiać… Taa… To bardzo dobre rozpoczęcie.

Miałam przyjemność przeczytać ostatniego posta Furiatha, a następnie przebrnęłam przez wszystkie komentarze. Dyskusja jaka się zaogniła jest moim zdaniem bez sensu, lecz cóż…

Kiedyś, dawno temu, zdarzyło się tak, że Ktoś pokazał mi co to RPG. Grałam tak często jak tylko mogłam (raz, dwa razy w miesiącu). Prowadziłam, gdy zostałam do tego zmuszona. Sięgałam po podręczniki po to, aby lepiej poznać system. Później sięgałam po podręczniki, bo nie miałam z kim grać, a nie chciałam zarzucić hobby. Stworzyłam kilka scenariuszy, które poprowadziłam znajomym. Często improwizowałam bez żadnego przygotowania. Kilka razy zdarzyło mi się poprowadzić gotowe scenariusze. Byłam praktykującym erpegowcem i teoretykiem, graczem i mistrzem gry, prowadziłam gotowce i improwizowałam. Pochłaniałam od deski do deski każdego Mima, Portala czy innego Gwiezdnego Pirata jaki wpadł mi w ręce. Czytałam o tworzeniu scenariuszy, odgrywaniu postaci, straszeniu, tworzeniu nastroju, muzyce, mapkach i wielu innych. Nie zmienia to faktu, że nigdy nie potrafiłam ładnie sklecić scenariusza i moje przygotowanie zwykle kończyło się po 5 minutach sesji. Czy to wszystko mnie czegoś nauczyło?

Puste dyskusje na temat – kto jest lepszym erpegowcem są śmieszne, gdyż nie mają sensu. Lepszą już podstawę ma pytanie kto jest lepszym MG lub kto jest lepszym graczem, chociaż i w tym przypadku zawsze będą to zdania subiektywne, o różnych racjach i bezkompromisowych stwierdzeniach.

Gdy przychodzi sprawa scenariuszy, pojawia się pytanie – który scenariusz mamy na myśli? Wiadomo nie od dziś, że scenariusz na sesję, a scenariusz do publikacji to dwie różne sprawy, ale zdaje się, nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Scenariusz na sesję jaki ja przygotowywuję to kilka zdań zaczynających się od pauz. Każda linijka to u mnie inne wydarzenie, scenka, lub coś co musi się wydarzyć w odpowiedniej kolejności, niezależnie od tego co gracze zrobią. Chociaż tak naprawdę u mnie gracze nie mają za bardzo ograniczeń. Natomiast gotowy scenariusz drukuję i podkreślam najważniejsze wątki, także ponownie tworzy mi się szkielet sesyjny. Na ten temat (przerabiania gotowych scenariuszy na sesyjne) można by osobny artykuł napisać.

W końcu się nauczyłam tworzyć scenariusze, które pomagają mi w sesji. Które są liniowe, w jakimś sensie tego znaczenia, ale jednocześnie pozostawiają graczom duże pole manewru. Które opieram na oczekiwaniach graczy, a nie moich zachciankach. Bo dla mnie zawsze ważne było, by to wokół postaci toczyła się fabuła. By bohater nie był szary, lecz mógł pochwalić się jakąś rzeczą charakterystyczną dla siebie (czy to broń, czy tatuaż, czy zachowanie).

Teoretyzuję, gram i angażuję się… Czy jestem erpegowcem? Oceńcie sami.

Komentarze


Ćma
   
Ocena:
+2
Notka Furiatha zdawała się być z grubsza o tym, że (jego zdanie, jego obserwacja) im więcej czasu poświęca się na tworzenie scenariusza (nie rozróżniał, jakkolwiek wspominał o obu rodzajach), tym lepsze sesje.
A ta notka o czym jest?
15-12-2008 23:19
TOR
    @Ćma
Ocena:
+2
Jako wyznawca Gombrowicza nie będę się wypowiadał na temat tego, co autorka miała na myśli. Mogę natomiast napisać, jak ja powyższe interpretuję. Otóż:

Nie trzeba się fafnaście godzin przygotowywać, żeby poprowadzić dobrą (czy nawet wyśmienitą) sesję. A sztuczne windowanie poprzeczki i stawianie rozrywki na piedestale sztuki to pomyłka.

Oczywiście, może to być tylko projekcja...

Niemniej, dziękuję Narmo. Do zobaczenia kiedyś na sesji.
15-12-2008 23:34
Repek
    @Re
Ocena:
0
Teoretyzuję, gram i angażuję się… Czy jestem erpegowcem? Oceńcie sami.

Jesteś brakującym ogniwem dyskusji, w której można być tylko jedną z tych opcji. :)

Pozdrówka
16-12-2008 00:07
Kot
   
Ocena:
0
Do diaska Repku, kradniesz mi myśli. Jakże to tak!

A co do samej notki - owszem, Furiath powinien był wyraźniej zaznaczyć, że chodzi o Przygodę w znaczeniu Do Publikacji, czy też (jak kto woli) Scenariusz, a nie o zwyczajne przygotowanie sesji... Może i jestem ślepy, ale mi umknęło.
16-12-2008 00:42
Repek
    @MacKotek
Ocena:
+1
...nie tylko Tobie. Furiath mówił raczej o codziennej praktyce i o tym, jak ciężko pogodzić różne rzeczy naraz. Ale wyszedł offtop... i chyba dobrze, nawet jeśli nie o to Furiathowi chodziło. :)

Pozdrówka
16-12-2008 01:39
~Karczmarz_z_pracy

Użytkownik niezarejestrowany
    Hmmm
Ocena:
+1
Puste dyskusje na temat – kto jest lepszym erpegowcem są śmieszne, gdyż nie mają sensu. Lepszą już podstawę ma pytanie kto jest lepszym MG lub kto jest lepszym graczem,

Ja bym postawił pytanie: dlaczego ten ktoś jest lepszym MG/Graczem? A więc:
- Uważam go za dobrego MG/Gracza bo potrafi zrobić to to i to.
- Ja uważa go za lepsszego MG/Gracza bo potrafi zrobić to to i to.

I albo dochodzimy do wsniosków:
- Ej, przecież wychodzi na to, że i twój i mój MG jest dobry bo robią to samo
albo
- Ej, przecież wychodzi na to, że twój MG stawia na zupełnie co innego niż mój więc nie można ich porównywać.

Przy czym ja uważam, że są lepsi i gorsi a mówienie "każdy jest dobry na swój sposób" to bull shit, ale to już inna bajka.
16-12-2008 12:36
Kot
    @Karczmarz z pracy
Ocena:
0
"dlaczego ten ktoś jest lepszym MG/Graczem"
Dlatego, że jest za takiego uważany (niekoniecznie słusznie)?

To była, jest i będzie kwestia punktu widzenia. Nie da się tego uniknąć. Ale im większa rzesza osób uważanych za mało stronnicze uważa, że ktoś jest dobry w tym co robi, tym większa jest szansa, że mają rację także.
16-12-2008 15:11
~Karczmarz_z_pracy

Użytkownik niezarejestrowany
    Hmmm
Ocena:
0
@MacKotek

Pewnie tak, ale... jeśli ktoś potrafi zdefiniować dlaczego uważa kogoś za dobrego to już jesteśmy na dobrej drodze, nie? A przynajmniej lepszej od "bo tak!".

Taka delikatna selekcja sprawia, że np wybierając temat "czy długość pracy nad scenariuszem wpływa na jakość sesji?" rozdzielimy dyskutujących na tych dla których MG jest dobry ponieważ tworzy fajny scenariusz od tych dla których MG jest dobry bo fajnie mistrzuje bez scenariusza. Wybierzemy grupkę pierwszą i wśród nich ustalimy jakie mają zdanie i dlaczego. Wybierzemy grupkę drugą i wśród nich ustalimy jakie mają zdanie i dlaczego. Porównamy opinie jednej grupki i drugiej. Zobaczymy jakie czynniki przeważały (np. Grupka 1 powie - lubię jak MG długo siedzi nad scenariuszem ponieważ potrafi logicznie umotywować działania BG; Grupka 2 powie - lubię jak MG wymyśla na bierząco scenariusz ponieważ wtedy może elastycznie motywować nasze działania zależnie od sytuacji) i może okaże się, że tak naprawdę scenariusz jest tylko jakimś pryzmatem o wiele ważniejszych problemów tkwiących gdzieś w głębi (vel motywowanie postaci).

Bez rozdzielenia możemy się przekrzykiwać "scenariusze są super!" "scenariusze ssą!".
16-12-2008 15:25
Kot
    @Karczmarz z pracy
Ocena:
0
No owszem... Bez rozdzielenia na to, o czym dyskutujemy i to, co jest poza tematem nie ma nawet sensu rozmawiać. Logiczne.

Ale o ile MG który spędzi nad jedną przygodą tydzień jest lepszy od tego, który na jej przygotowanie spożytkuje kilka godzin zaledwie?

Jak dla mnie to też kwestia doświadczenia i logiki MG. Nie muszę zapamiętywać planu Nowego Jorku i przygotowywać szczegółowych map poszczególnych dzielnic z kierunkami ruchu ulicznego, zaznaczonymi najważniejszymi miejscami, przebiegiem linii metra i rozpisanym składem etnicznym i poziomem przestępczości...
Wystarczy ogólna znajomość realiów i struktury miasta. Resztę można wymyślać na bieżąco, a większość (znacząca, mam nadzieję) graczy nie uzna tego za mankament, a wręcz przeciwnie - spodoba im się elastyczność jaką to daje.

I docieramy do frazesu: wszystko zależy od MG i graczy. Tyle, że jakkolwiek nie byłby wyświechtany, jest dla większości przypadków prawdziwy. Przypomnij sobie swoją najlepszą sesję, zarówno jako MG i gracza. A potem zastanów się, czy wyszła by aż tak dobrze, gdyby zmienić graczy w jednym przypadku i MG w drugim?
16-12-2008 19:42
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
@MacKotek

Postulujesz więc zwrot: "wszystko zależy od MG i Graczy?"? A jak wytłumaczyć to, że z tymi samymi graczami i tym samym MG raz gram najlepszą sesję w życiu a za miesiąc najgorszą sesje w życiu? Jasne jest, że MG/Gracze się liczą, ale... liczy się też wiele, wiele innych czynników, wbrew pozorom niezbyt często poruszanych w rozmowie, bo wydają się oczywiste, a często oczywiste nie są. Czemu nie są? Bo różni ludzie różnie rozumieją różne czynniki. Warto by więc zastanawiać się nad różnym spojrzeniem na te najistotniejsze czynniki. Na ten rdzeń dobrej zabawy, a nie elementy pośrednie (vide scenariusz, gracze, MG). Ale chyba nie o tym mieliśmy tu pisać :P
16-12-2008 21:19
Kot
    @Karczmarz
Ocena:
0
No owszem, niby nie o tym, ale zawsze warto w tak sympatyczny sposób podyskutować.
Oczywiście, masz rację. Problem w tym, że ja też ją mam. Kwestia nie tylko punktu widzenia, ale też wielu innych czynników (np. takich jak ilość wypitych piw na wczorajszej imprezie MG, czy chociażby problemów sercowych u gracza nr 1, oraz zawalonego egzaminu u gracza nr 2). Wiele z nich nie da się zastosować do dwóch z pozoru porównywalnych sesji.

Owszem, mieliśmy pisać o czym innym. Do rzeczy więc: mnie zdarza się najczęściej przygotować sam szkic przygody, wymyślając główny wątek, postaci, znajdując trochę materiałów na dany temat, itp. Rzadko zajmuje mi to więcej niż kilka godzin razem, ale sam okres czasu w przeciągu którego sesja jest przygotowywana po trochu to raczej tygodnie, biorąc pod uwagę częstotliwość mojego prowadzenia...
Podstawowym problemem jest dla mnie ilość pomysłów, które mogę opracować, a jeszcze większym, że nie daję rady zrealizować większości z nich.
17-12-2008 00:32

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.