25-02-2013 11:32
Prawdziwa heroiczna kampania
W działach: Sentymenty, Kampania, Sesje, RPG | Odsłony: 62
Ostrzeżenie przed czytaniem: sporo sentymentów, trochę pomysłów do RPG, trochę przynudzania :)
Początek wyjątkowej historii
Było to 6 lat temu. Trochę czasu minęło. Wtedy każdy z naszej starej ekipy miał więcej czasu, studia, dorywcze prace itd. Wspólnie przemierzaliśmy krainy Starego Świata. Co ciekawe mimo, że nasza stała grupa liczyła 5 osób, to przez cały rok grania graliśmy jedynie (aż?) we trzech – ja jako mistrz gry, Karczmarz, jako Hagar Bolanirson, Lelek jako Gotfryd. Była to wyjątkowa historia. Zapadła nam głęboko w pamięć, lecz się skończyła ...
Tydzień temu wpadłem na szalony pomysł. Uznałem, że wskrzeszę te postacie. Podjąłem ryzyko i rozegraliśmy pierwszą sesję w ten weekend. Zaskakujące! Sesja udała się, i znowu cieszyliśmy się grą ...
Radość z gry jest bardzo ważna. Z czasem każdy gracz traci trochę swego zapału i chęci. Zjadł już zęby na nie jednej przygodzie i ciężko go zaskoczyć. Było tak podobnie u nas. Ja starając się stworzyć zawiłe intrygi gubiłem się w kreowanych wątkach, a co dopiero moi gracze? Ciężko było odświeżać sobie takie sesje, a każda kolejna sprowadzała się do dyskusji o tym co było w poprzedniej. Dość szybko kończyliśmy grę, gdyż mało komu chciało się coś takiego kontynuować. Podobnie też było z przygodami Karczmarza. Historie były ciekawe, ale na tyle złożone, że przy każdej kolejnej grze zapominało się pewne rzeczy. Również i tutaj przytłoczenie było za duże.
Co jakiś czas próbowaliśmy wracać do gry, ale za każdym razem ktoś wspominał kampanie sprzed lat.
O czym była opowieść o dwójce bohaterów i dlaczego stała się wyjątkowa?
Myślę, że ciężko stworzyć dobrą historię ze słabymi bohaterami. Dlatego również będę chciał zabrać Ci chwilę i zaproponować zapoznanie się z dwójką postaci która stała się dla naszej trójki wyjątkowa.
W przypadku gier RPG bohaterów graczy zna tak naprawdę najlepiej sam gracz który stworzył daną postać. Dlatego również ja jedynie pokażę wam pewien zarys.
Hagar Bolanirson – był postacią stworzoną przez Karczmarza. Krasnolud który stał się zabójcą trolli z wyboru. Nie miał plamy na swym honorze. Chodziło o coś zupełnie innego. Mówiąc najprościej – chodziło o dreszcz emocji. Hagar lubił smotność i tak wędrował przez krainy imperium. Ciężko było znaleźć z nim wspólny język. Choć komuś się, to udało ...
Gotfryd - postać Lelka. Syn hrabiego z krain Ostlandu. Jeden z dwóch braci bliźniaków. Zawsze drugi. Z czasem zapomniany i odrzucony. Zapragnął odnaleźć samego siebie. Wyruszył z domu. Przekreślił herb na swej tarczy i ruszył w nieznane, jako „błędny rycerz”.
Hagar i Gotfryd – kampania i wspomnienia
Bohaterów połączył wspólny cel. Banalny z początku, ale z czasem stający sie czymś wyjątkowym. Pragnęli walczyć z coraz to potężniejszymi przeciwnikami. Nie chodziło o zapłatę. Pragnęli zostać zapamiętani. A wszystko zaczęło się w mroźnych krainach Kislevu.
Tam gracze walczyli z pierwszym wielkim przeciwnikiem. Był nim zimowy stwór będący czymś na wzór Yetti. Hagar na pamiątkę zerwał z potwora skórę i zrobił sobie z niej płaszcz. Zagłębiając się w lodowych jaskiniach gracze odkryli ukryty port maruderów chaosu. W międzyczasie nieznana imperialna flotylla zaatakowała, to miejsce. Nawiązała się konfrontacja. BG dołączyli do sił Imperium poznając kilku ciekawych Bnów, jak również historię tajemniczego okrętu. Wraz z załogą ruszyli małymi szalupami na wyspę w której władzę trzymała pewna mroczna elfka. Koniec końców BG wpadli do upiornej komnaty elfki i stanęli z nią w szranki. Moc chaosu była niewiarygodna! Elfka otworzyła portal i przyzwała potężnego demona chaosu. Hagar jedynie splunął na ziemię i zadał 1 cios. Była to pamiętna scena. Myślę, że prawie każdy miał podobną w swojej historii grania. Krytyczne uderzenie wyniosło około 40 paru obrażeń. Demon padł na miejscu. Elfka była tylko i wyłącznie wisienką na torcie. Na koniec Hagar urąbał demonowi łapę i zrobił sobie z niej rękawicę.
Dalsza podróż skierowała graczy do Marienburga. Tam także pożegnali się z nowymi kompanami. Dalsze losy pokierowały Hagara i Gotfryda w górę rzeki w kierunku Altdorfu.
W trakcie podróży nie mogło zabraknąć walki z orkami. Potężnym gigantycznym zębaczem – squigiem (który ponownie stał się pamiątką w postaci wielkiego zęba zamocowanego na końcu toporu).
Gracze uznali, że dostanie się do samego Altdorfu nie byłoby ciekawe więc ruszyli przez lasy. Tak też trafili na grupę łowców nagród którzy w późniejszym etapie sprawiali im problemy.
Podróż trwała i po drodze kolejnym etapem było dostanie się do małego miasteczka w którym opętany książę trzymał władze (chory na zgniliznę nurgle’a a do tego fanatyk). Jak to bywa z naszą wesołą gromadką, ubijają jegomościa i ruszają dalej. Choć tym razem bogatsi o jednego kompana. Gotfryd przygarnął chłopaka z ulicy (Rothana) którego uznał za godnego miana swego giermka. Również gracze zyskują nowego przyjaciela w postaci starego łowcy czarownic. Dzięki niemu również BG udaje się uciec bez większej konfrontacji z miasta.
Dowiadując się o problemach na terenach Sylvani (a kiedy ich tam nie było?) BG uznają za swój cel dotarcie do tamtej krainy. Ruszając ponownie rzekami napotykają straż graniczną na rogatce. Zostawiają straż graniczną na rogatce (tzn. Właściwie ich fragmenty ... ). Zostają zaatakowani przez nieumyślną grupę banitów. Palą ukrytą wioskę banitów. Zostawiają fragmenty banitów. Spotykają grupkę łowców nagród. Zostawiają fragmenty łowców nagród.
Hagard i Gotfryd docierają na tereny Sylvani. To co miało miejsce w dalszym etapie było już coraz bardziej epicką historią dla samych bohaterów. Zwiedzanie katakumb podziemnych miasta. Walka z czasem, aby zdążyć przed siłami ciemności. Wyruszenie do tajemniczego grobowca ukrytego w pobliskich lasach, aby powstrzymać plagę nieumarłych. Pokonanie straszliwego licza, który okazuje się jedynie figurantem pod władzą potężnego rodu wampirów. Podróż w kierunku gór, gdzie na jednym ze szczytów wybudowany został pałac 4 wampirzych rodów. Wielka porażka Hagara w walce z 8 wilkami (stracił połowę ekwipunku i ledwo przeżył). Odnalezienie zapomnianej kapliczki sigmara w której Gotrfyd doznaje błogosławieństwa.
W trakcie tej historii gracze jeszcze odwiedzili opuszczone ruiny miasta/starej fortecy, gdzie walczyli ze słabym zwariowanym wampirem.
Dostali się do podziemnego miasta krasnoludów chaosu, w którym prowadzona była wylęgarnia smoków. Hagar i Gotfryd pokonali gigantycznego potężnego czarnego smoka w podziemiach miasta. Uratowali więzione krasnoludy i oddali im pod władanie ich własną siedzibę.
Koniec końców zapomniałem bardzo dużo z tego co jeszcze miało miejsce. Pominę także końcówkę tej kampanii, gdyż niestety była to najsłabsza część całej historii. Lata temu napisałem notkę na ten temat, ale wolę już o tym się nie rozpisywać.
Ale co to właściwie było? Wyjątkowi bohaterowie „Stań na ubitej ziemi!”
Zastanawiając się w chwili obecnej historia była dość mocnym dungeon crawlem. Zaskakujące w tym wszystkim jest jednak to, że był to przerywnik bardzo ładnej i głębokiej opowieści o oddaniu/przyjaźni/bohaterstwie, jak również tworzącej się legendzie. Każda z sesji składała się z kilku elementów, ale jej najmocniejszym wypełnieniem była wiążąca Hagara i Gotfryda więź. Hasło „staniemy jeszcze we dwóch na ubitej ziemi” stało sie naszym wspólnym symbolem tych bohaterów.
A wszystko zaczęło się od uratowania przez Hagara, Gotfryda. Wtedy również powstała wspólna obietnica, że Gotfryd będzie podróżował z Hagarem. Hagar walcząć z kolejnymi coraz to potężniejszymi przeciwnikami będzie czekał na dzień kiedy zmierzy się z Gotfrydem. Jednak konfrontacja między bohaterami nastąpi dopiero wtedy kiedy Hagar będzie pewien, że już nie istnieje istota która mogłaby go pokonać. Gotfryd miałby być tym ostatnim który da mu ukojenie. Choć Hagar nigdy się do tego nie przyznał i zawsze przekomarzał się z Gotrydem o to, który z nich jest lepszym bohaterem.
Doskonała drużyna sukcesem udanej przygody.
Od zawsze uważam, że dobrze przygotowana drużyna jest lepsza od świetnie przygotowanej historii. Nawet wspaniała opowieść może całkowicie nie wypalić jeśli bohaterowie są nieciekawi. Oczywiście można snuć tezy, że bohaterowie mogą zostać ociosani z czasem, lecz patrzenie od początku na przyszłość bohatera może być sukcesem. Dlatego przygotowując się do długiej historii pomyśl o:
1)Przyszłości Twojego bohatera. To nie jest postać na jedną sesję. Kilka śmiesznych i klimatycznych zdań nie jest jego odzwierciedleniem. Nadaj mu cel! Z czasem poszerzaj o kolejne wątki.
2)Innych bohaterach którzy będą brali udział w tym opowiadaniu. Przygoda powinna być przygotowana pod bohaterów, a wspólny cel pozwoli na łatwe brnięcie przez historię.
3)Cechach które będą wyjątkowe, ale nie kolidujące z innymi bohaterami.
Zaczynamy od początku - problem dołączenia bohatera do heroicznej drużyny
I tak po tych 6 latach marudzenia i kręcenia nosem usiedliśmy ponownie do naszej starej drużyny. Postanowiłem wymazać wszystkie zdażenia w Sylvanii z kart historii i rozpocząć przygodę w ... Sylvani. Nową kampanię rozpocząłem od stwierdzenia „Pieśni bardów opowiadały o losach bohaterów, lecz prawdziwą historię poznało niewielu. Posłuchajcie ...”. Muszę przyznać, że ku mojemu zaskoczeniu jakimś cudem udało się w dużym stopniu odtworzyć klimat z poprzednich historii. Może nie było idealnie, ale przecież to dopiero pierwsza przygoda. Tylko, że nie o tym chciałem pisać. Chodzi o kolejnego bohatera w drużynie. Na samym począktu wspomniałem, że była nas 5’tka. Tego wieczoru grało nas czterech (przy następnej przygodzie zapewne już pięciu). Kolega postanowił dołączyć do drużyny, jako doświadczony wędrowny czarodziej. Postać z założenia miała mieć już sporo doświadczenia za soba. Nie jedno również widziała, ale ...
Okazuje się, że problemem w jakimś stopniu jest fakt, iż „nowy” gracz nie posiada tak bogatej przeszłości. Mimo, że opowiadał o wielu ciekawych rzeczach nie były one dla nas namacalne. Tzn. W naszych głowach było wiele scen z przeszłości Hagara i Gotfryda, a te przedstawiane przez naszego kompana okazywały się mało przekonujące. Nie był to problem sposobu odgrywania, czy opisywania. Jednak nasz kumpel nie potrafił przebić się przez „legendarność” dwójki pozostałych.
Po rozegranej sesji, widziałem, że brakowało mu czegość do pełnej satysfakcji z gry. Postać maga posługującego się czarami magii bursztynu, na swój sposób może dopełnić grupę. Dzięki temu spotkania ze szlachtą staną się łatwiejsze. Przecież zabójca olbrzymów i błędny rycerz wyglądają mało przekonująco. Tym samym miejsce dla nowego bohatera jest. Tylko chciałbym by mój gracz mógł mówić o sobie „bohater”, a nie cień Hagara i Gotfryda. I tutaj pojawia się problem.
Uznałem, że stworzę fabułę historii w której nasz kompan będzie najważniejsza postacią. Chciałbym aby mógł stworzyć własną legendę. Tylko czy wtedy nie zepchnę dwójki innych bohaterów na bok. Trudno mi ocenić na chwilę obecną. Jest jeszcze jedno, ale ... kolejny gracz. Najłatwiej będzie mu przydzielić rolę giermka Gotfryda, czyli Rathana. Jednak, czy ponownie nie dojdzie do sytuacji w której gracz będzie jedynie cieniem?
P.s. Mapa jest pierwszą ilustracją, jaką przygotowałem do nowej przygody.
Początek wyjątkowej historii
Było to 6 lat temu. Trochę czasu minęło. Wtedy każdy z naszej starej ekipy miał więcej czasu, studia, dorywcze prace itd. Wspólnie przemierzaliśmy krainy Starego Świata. Co ciekawe mimo, że nasza stała grupa liczyła 5 osób, to przez cały rok grania graliśmy jedynie (aż?) we trzech – ja jako mistrz gry, Karczmarz, jako Hagar Bolanirson, Lelek jako Gotfryd. Była to wyjątkowa historia. Zapadła nam głęboko w pamięć, lecz się skończyła ...
Tydzień temu wpadłem na szalony pomysł. Uznałem, że wskrzeszę te postacie. Podjąłem ryzyko i rozegraliśmy pierwszą sesję w ten weekend. Zaskakujące! Sesja udała się, i znowu cieszyliśmy się grą ...
Radość z gry jest bardzo ważna. Z czasem każdy gracz traci trochę swego zapału i chęci. Zjadł już zęby na nie jednej przygodzie i ciężko go zaskoczyć. Było tak podobnie u nas. Ja starając się stworzyć zawiłe intrygi gubiłem się w kreowanych wątkach, a co dopiero moi gracze? Ciężko było odświeżać sobie takie sesje, a każda kolejna sprowadzała się do dyskusji o tym co było w poprzedniej. Dość szybko kończyliśmy grę, gdyż mało komu chciało się coś takiego kontynuować. Podobnie też było z przygodami Karczmarza. Historie były ciekawe, ale na tyle złożone, że przy każdej kolejnej grze zapominało się pewne rzeczy. Również i tutaj przytłoczenie było za duże.
Co jakiś czas próbowaliśmy wracać do gry, ale za każdym razem ktoś wspominał kampanie sprzed lat.
O czym była opowieść o dwójce bohaterów i dlaczego stała się wyjątkowa?
Myślę, że ciężko stworzyć dobrą historię ze słabymi bohaterami. Dlatego również będę chciał zabrać Ci chwilę i zaproponować zapoznanie się z dwójką postaci która stała się dla naszej trójki wyjątkowa.
W przypadku gier RPG bohaterów graczy zna tak naprawdę najlepiej sam gracz który stworzył daną postać. Dlatego również ja jedynie pokażę wam pewien zarys.
Hagar Bolanirson – był postacią stworzoną przez Karczmarza. Krasnolud który stał się zabójcą trolli z wyboru. Nie miał plamy na swym honorze. Chodziło o coś zupełnie innego. Mówiąc najprościej – chodziło o dreszcz emocji. Hagar lubił smotność i tak wędrował przez krainy imperium. Ciężko było znaleźć z nim wspólny język. Choć komuś się, to udało ...
Gotfryd - postać Lelka. Syn hrabiego z krain Ostlandu. Jeden z dwóch braci bliźniaków. Zawsze drugi. Z czasem zapomniany i odrzucony. Zapragnął odnaleźć samego siebie. Wyruszył z domu. Przekreślił herb na swej tarczy i ruszył w nieznane, jako „błędny rycerz”.
Hagar i Gotfryd – kampania i wspomnienia
Bohaterów połączył wspólny cel. Banalny z początku, ale z czasem stający sie czymś wyjątkowym. Pragnęli walczyć z coraz to potężniejszymi przeciwnikami. Nie chodziło o zapłatę. Pragnęli zostać zapamiętani. A wszystko zaczęło się w mroźnych krainach Kislevu.
Tam gracze walczyli z pierwszym wielkim przeciwnikiem. Był nim zimowy stwór będący czymś na wzór Yetti. Hagar na pamiątkę zerwał z potwora skórę i zrobił sobie z niej płaszcz. Zagłębiając się w lodowych jaskiniach gracze odkryli ukryty port maruderów chaosu. W międzyczasie nieznana imperialna flotylla zaatakowała, to miejsce. Nawiązała się konfrontacja. BG dołączyli do sił Imperium poznając kilku ciekawych Bnów, jak również historię tajemniczego okrętu. Wraz z załogą ruszyli małymi szalupami na wyspę w której władzę trzymała pewna mroczna elfka. Koniec końców BG wpadli do upiornej komnaty elfki i stanęli z nią w szranki. Moc chaosu była niewiarygodna! Elfka otworzyła portal i przyzwała potężnego demona chaosu. Hagar jedynie splunął na ziemię i zadał 1 cios. Była to pamiętna scena. Myślę, że prawie każdy miał podobną w swojej historii grania. Krytyczne uderzenie wyniosło około 40 paru obrażeń. Demon padł na miejscu. Elfka była tylko i wyłącznie wisienką na torcie. Na koniec Hagar urąbał demonowi łapę i zrobił sobie z niej rękawicę.
Dalsza podróż skierowała graczy do Marienburga. Tam także pożegnali się z nowymi kompanami. Dalsze losy pokierowały Hagara i Gotfryda w górę rzeki w kierunku Altdorfu.
W trakcie podróży nie mogło zabraknąć walki z orkami. Potężnym gigantycznym zębaczem – squigiem (który ponownie stał się pamiątką w postaci wielkiego zęba zamocowanego na końcu toporu).
Gracze uznali, że dostanie się do samego Altdorfu nie byłoby ciekawe więc ruszyli przez lasy. Tak też trafili na grupę łowców nagród którzy w późniejszym etapie sprawiali im problemy.
Podróż trwała i po drodze kolejnym etapem było dostanie się do małego miasteczka w którym opętany książę trzymał władze (chory na zgniliznę nurgle’a a do tego fanatyk). Jak to bywa z naszą wesołą gromadką, ubijają jegomościa i ruszają dalej. Choć tym razem bogatsi o jednego kompana. Gotfryd przygarnął chłopaka z ulicy (Rothana) którego uznał za godnego miana swego giermka. Również gracze zyskują nowego przyjaciela w postaci starego łowcy czarownic. Dzięki niemu również BG udaje się uciec bez większej konfrontacji z miasta.
Dowiadując się o problemach na terenach Sylvani (a kiedy ich tam nie było?) BG uznają za swój cel dotarcie do tamtej krainy. Ruszając ponownie rzekami napotykają straż graniczną na rogatce. Zostawiają straż graniczną na rogatce (tzn. Właściwie ich fragmenty ... ). Zostają zaatakowani przez nieumyślną grupę banitów. Palą ukrytą wioskę banitów. Zostawiają fragmenty banitów. Spotykają grupkę łowców nagród. Zostawiają fragmenty łowców nagród.
Hagard i Gotfryd docierają na tereny Sylvani. To co miało miejsce w dalszym etapie było już coraz bardziej epicką historią dla samych bohaterów. Zwiedzanie katakumb podziemnych miasta. Walka z czasem, aby zdążyć przed siłami ciemności. Wyruszenie do tajemniczego grobowca ukrytego w pobliskich lasach, aby powstrzymać plagę nieumarłych. Pokonanie straszliwego licza, który okazuje się jedynie figurantem pod władzą potężnego rodu wampirów. Podróż w kierunku gór, gdzie na jednym ze szczytów wybudowany został pałac 4 wampirzych rodów. Wielka porażka Hagara w walce z 8 wilkami (stracił połowę ekwipunku i ledwo przeżył). Odnalezienie zapomnianej kapliczki sigmara w której Gotrfyd doznaje błogosławieństwa.
W trakcie tej historii gracze jeszcze odwiedzili opuszczone ruiny miasta/starej fortecy, gdzie walczyli ze słabym zwariowanym wampirem.
Dostali się do podziemnego miasta krasnoludów chaosu, w którym prowadzona była wylęgarnia smoków. Hagar i Gotfryd pokonali gigantycznego potężnego czarnego smoka w podziemiach miasta. Uratowali więzione krasnoludy i oddali im pod władanie ich własną siedzibę.
Koniec końców zapomniałem bardzo dużo z tego co jeszcze miało miejsce. Pominę także końcówkę tej kampanii, gdyż niestety była to najsłabsza część całej historii. Lata temu napisałem notkę na ten temat, ale wolę już o tym się nie rozpisywać.
Ale co to właściwie było? Wyjątkowi bohaterowie „Stań na ubitej ziemi!”
Zastanawiając się w chwili obecnej historia była dość mocnym dungeon crawlem. Zaskakujące w tym wszystkim jest jednak to, że był to przerywnik bardzo ładnej i głębokiej opowieści o oddaniu/przyjaźni/bohaterstwie, jak również tworzącej się legendzie. Każda z sesji składała się z kilku elementów, ale jej najmocniejszym wypełnieniem była wiążąca Hagara i Gotfryda więź. Hasło „staniemy jeszcze we dwóch na ubitej ziemi” stało sie naszym wspólnym symbolem tych bohaterów.
A wszystko zaczęło się od uratowania przez Hagara, Gotfryda. Wtedy również powstała wspólna obietnica, że Gotfryd będzie podróżował z Hagarem. Hagar walcząć z kolejnymi coraz to potężniejszymi przeciwnikami będzie czekał na dzień kiedy zmierzy się z Gotfrydem. Jednak konfrontacja między bohaterami nastąpi dopiero wtedy kiedy Hagar będzie pewien, że już nie istnieje istota która mogłaby go pokonać. Gotfryd miałby być tym ostatnim który da mu ukojenie. Choć Hagar nigdy się do tego nie przyznał i zawsze przekomarzał się z Gotrydem o to, który z nich jest lepszym bohaterem.
Doskonała drużyna sukcesem udanej przygody.
Od zawsze uważam, że dobrze przygotowana drużyna jest lepsza od świetnie przygotowanej historii. Nawet wspaniała opowieść może całkowicie nie wypalić jeśli bohaterowie są nieciekawi. Oczywiście można snuć tezy, że bohaterowie mogą zostać ociosani z czasem, lecz patrzenie od początku na przyszłość bohatera może być sukcesem. Dlatego przygotowując się do długiej historii pomyśl o:
1)Przyszłości Twojego bohatera. To nie jest postać na jedną sesję. Kilka śmiesznych i klimatycznych zdań nie jest jego odzwierciedleniem. Nadaj mu cel! Z czasem poszerzaj o kolejne wątki.
2)Innych bohaterach którzy będą brali udział w tym opowiadaniu. Przygoda powinna być przygotowana pod bohaterów, a wspólny cel pozwoli na łatwe brnięcie przez historię.
3)Cechach które będą wyjątkowe, ale nie kolidujące z innymi bohaterami.
Zaczynamy od początku - problem dołączenia bohatera do heroicznej drużyny
I tak po tych 6 latach marudzenia i kręcenia nosem usiedliśmy ponownie do naszej starej drużyny. Postanowiłem wymazać wszystkie zdażenia w Sylvanii z kart historii i rozpocząć przygodę w ... Sylvani. Nową kampanię rozpocząłem od stwierdzenia „Pieśni bardów opowiadały o losach bohaterów, lecz prawdziwą historię poznało niewielu. Posłuchajcie ...”. Muszę przyznać, że ku mojemu zaskoczeniu jakimś cudem udało się w dużym stopniu odtworzyć klimat z poprzednich historii. Może nie było idealnie, ale przecież to dopiero pierwsza przygoda. Tylko, że nie o tym chciałem pisać. Chodzi o kolejnego bohatera w drużynie. Na samym począktu wspomniałem, że była nas 5’tka. Tego wieczoru grało nas czterech (przy następnej przygodzie zapewne już pięciu). Kolega postanowił dołączyć do drużyny, jako doświadczony wędrowny czarodziej. Postać z założenia miała mieć już sporo doświadczenia za soba. Nie jedno również widziała, ale ...
Okazuje się, że problemem w jakimś stopniu jest fakt, iż „nowy” gracz nie posiada tak bogatej przeszłości. Mimo, że opowiadał o wielu ciekawych rzeczach nie były one dla nas namacalne. Tzn. W naszych głowach było wiele scen z przeszłości Hagara i Gotfryda, a te przedstawiane przez naszego kompana okazywały się mało przekonujące. Nie był to problem sposobu odgrywania, czy opisywania. Jednak nasz kumpel nie potrafił przebić się przez „legendarność” dwójki pozostałych.
Po rozegranej sesji, widziałem, że brakowało mu czegość do pełnej satysfakcji z gry. Postać maga posługującego się czarami magii bursztynu, na swój sposób może dopełnić grupę. Dzięki temu spotkania ze szlachtą staną się łatwiejsze. Przecież zabójca olbrzymów i błędny rycerz wyglądają mało przekonująco. Tym samym miejsce dla nowego bohatera jest. Tylko chciałbym by mój gracz mógł mówić o sobie „bohater”, a nie cień Hagara i Gotfryda. I tutaj pojawia się problem.
Uznałem, że stworzę fabułę historii w której nasz kompan będzie najważniejsza postacią. Chciałbym aby mógł stworzyć własną legendę. Tylko czy wtedy nie zepchnę dwójki innych bohaterów na bok. Trudno mi ocenić na chwilę obecną. Jest jeszcze jedno, ale ... kolejny gracz. Najłatwiej będzie mu przydzielić rolę giermka Gotfryda, czyli Rathana. Jednak, czy ponownie nie dojdzie do sytuacji w której gracz będzie jedynie cieniem?
P.s. Mapa jest pierwszą ilustracją, jaką przygotowałem do nowej przygody.
12
Notka polecana przez: de99ial, dzemeuksis, etcposzukiwacz, Fairytale, Karczmarz, kbender, Nadiv, Nit, Repek, Squid, WekT, Z Enterprise
Poleć innym tę notkę