Prawda półostateczna - Philip K. Dick

Autor: Tomasz '!Blob!' Dzierżek

Prawda półostateczna - Philip K. Dick
Każdego fana science-fiction cieszy fakt pojawiania się dobrych książek z jego ulubionego gatunku. Tak samo zadowoleni są fani twórczości Philipa K. Dicka, gdy pojawiają się nowe wydania jego dzieł. W opisywanym przypadku powody do radości mają i jedni, i drudzy. Oczywiście o ile ci pierwsi nie mieli przyjemności obcowania z tą pozycją, bowiem ma ona równe 40 lat.

Fabuła Prawdy półostatecznej toczy się wokół dwóch światów. Jednym z nich jest świat podziemnych osad, którym wmawiane jest, że wciąż trwa wojna i które harują, by dostarczyć odpowiednią ilość robotów "na front". Drugi wygląda zupełnie inaczej. Ludzie żyją na z biegiem czasu coraz mniej skażonej powierzchni, wśród których elita - Yansowcy - zajmują się wmawianiem żyjącym pod ziemią, że wojna wciąż trwa, przy czym sami pławią się w luksusach.

Pierwszy ze światów przywodzi na myśl totalitarną Rosję - mieszkańcy podziemnych osad w pocie czoła konstruują i naprawiają "blaszaki", czyli roboty bojowe, starając się wyrobić ekstremalnie wysokie normy. Przy czym są nieustannie kontrolowani i sprawdzani. Serwowane im są przemówienia protektora Talbota Yansa i najświeższe wieści z frontu. Gdy w osadzie Tom Mix ginie główny mechanik Maury Souza, a jedynym ratunkiem na przywrócenie go do świata żywych ze stanu hibernacji jest sztuczna trzustka. Aby ją zdobyć prezydent siedliska Nicholas St. James jest zmuszony (dosłownie i w przenośni) złamać prawo i wydostać się na powierzchnię.

Tymczasem na powierzchni sytuacja ma się jeszcze gorzej. Ludzkość od czasów filmów dokumentalnych Gottlieba Fischera z1982 roku, a więc przez ponad 40 lat, dojrzewała do idei Yansowców. Filmy Niemca przedstawiały sfabrykowane obrazy drugiej wojny światowej i to z perspektyw obu stron, tak Ameryki, jak i Rosji. Przekazywały one nieprawdziwy obraz wydarzeń, podobnie jak w roku 2025 sztab Yansowców pisał przemówienia dla protektora Talbota Yansa, który był jedynie elektronicznie sterowaną kukła. Jednym z jego zadań było także kręceniem materiałów "dokumentalnych", a wszystko tylko po to, by pracujący pod ziemią wciąż produkowali blaszaki - na użytek Yansowców.

Oczywiście nie byłby to Dick, gdyby nie było osoby trzymającej władzę. W tej powieści jest nim ponad osiemdziesięcioletni Stanton Brose, który dzięki swojej armii blaszaków położył swoje łapy na wszystkich dostępnych sztucznych organach. Kontroluje on, głównie dzięki sile militarnej, innych - łącznie z Yansowcami.

Pewnego dnia jednak na arenie pojawia się ktoś nowy. Działa on nie tylko przeciwko Brose'owi, ale także szkodzi jego największemu konkurentowi - Runcible'owi. O dziwo nie oszczędza także Yansowców.

Prawdzie półostatecznej nie można odmówić ani doskonałej fabuły, ani solidnie zbudowanego świata - opisywane zarówno kreacje Fischera jak i działania Yansowców są żywe i bardzo realistyczne. Widać, że pisarz pamiętał i wciąż żył wydarzeniami drugiej wojny światowej. Podobnie ma się sprawa z oszukiwanym i okłamywanymi ludźmi żyjącymi pod ziemią - zupełnie jak w systemie totalitarnym. Zresztą Dick nigdy nie krył swoich fascynacji tymi tematami.

Postacie są wyraziste, chociaż może nie doskonale żywe, realne, to jednak pozwalają na przynajmniej częściowe utożsamienie się z nimi. Niewątpliwie odnajdziemy także schematy, które występują i w innych opowiadaniach tego pisarza - chociażby nafaszerowany sztucznymi organami Brose, który przywodzi na myśl wiele różnych tekstów Dicka.

W samej warstwie fabularnej również odnajdziemy mnóstwo schematów, które bez mrugnięcia okiem można zidentyfikować jako "dickowskie". Poczynając od konstrukcji świata po zagładzie, wykorzystywaniu wojny USA-Rosja, przedstawieniu ciemiężonej klasy, a skończywszy na szczegółach, jak wykorzystywanie elementów z innych opowiadań. Za przykład posłużyć może "2004 Eisenwerke Gestaltmacher", czyli doskonała maszyna do zabijania, która "wrabiała" inną osobę, pozostawiająca siedem czynników ją charakteryzujących i która ukrywała się pod postacią... telewizora.

Warsztat, zwykle najsłabsza część twórczości Dicka w tym wypadku stoi na bardzo dobrym poziomie i nie ma wpadek, czy niezręczności. Wszystko napisane jest zgrabnie i porządnie, co oczywiście sprawia, że książkę czyta się szybko i przyjemnie.

Dlaczego nie wystawiam najwyższej oceny? O ile w tym wypadku powieść napisana jest sprawnie, to nie podoba mi się do końca sposób podjęcia decyzji przez jednego z głównych bohaterów - Yansowca Josepha Adamsa, co ma znaczenie rozstrzygające. Natomiast ostatni rozdział jest iście Dickowski, co oczywiście jest plusem.

Szczerze polecam tą książkę wszystkim entuzjastom science-fiction, a szczególnie fanom Dicka, postapokaliptycznych wizji i totalitarnych kreacji.