» Recenzje » Powstanie - David Weber, Steve White

Powstanie - David Weber, Steve White

Powstanie - David Weber, Steve White
Zabierając się do czytania powieści Davida Webera i Steve'a White'a pod tytułem Powstanie na uwadze głównie miałem osiągnięcia tego pierwszego - bardzo dobre, militarne science-fiction. Z twórczością White'a jeszcze się nie spotkałem i, niestety, nie mogę się wypowiedzieć na temat jego udziału książce. Wydaje mi się, że umieszczenie Davida Webera jako pierwszego autora nie było przypadkiem, w książce znajdziemy wiele elementów charakterystycznych dla tego autora.

Sięgając po ten gatunek oczekujemy jednej rzeczy - kosmicznej wojny z duża ilością bitew. Nie zawiedziemy się i w tym przypadku, jednak w błędzie jest zarówno ten, kto twierdzi, że jest to nudne, jak i ten utrzymujący, że nic innego w Powstaniu nie znajdziemy.

Zanim zagłębię się w treść książki konieczne są słowa uznania dla tłumaczenia. Jest ono dokładnym przeciwieństwem tego, co widzimy w filmach. Uwagę zwracają nazwy własne - jednostek, planet, czy też tworów politycznych i militarnych . Część z nich jest ładnie i zgrabnie przetłumaczona, natomiast inne pozostawione zostały w oryginale. Mamy więc Federację, ale i Battle Fleet, która przetłumaczona nie brzmiałaby kiepsko. Taka sama sytuacja jest przy na przykład przy krążownikach i superdreadnoughtach. Oczywiście nie ma również mowy o żadnych wciskanych na siłę konstrukcjach, czy niezręcznościach.

Powieść zaczyna się od krótkiego, kilkudziesięciostronicowego "politycznego" wprowadzenia (jak na niecałe 500 stron jest to niewiele). Pierwsze skojarzenia to obrady gwiezdno-wojennej rady republiki, z lekką domieszką Fundacji Assimova. Intryga jest głęboka, ale i rozległa, sięgająca wielu systemów planetarnych. Niemniej jednak, po wielce interesującym wprowadzeniu przechodzimy już do rozłamu w organizmie zwanym Federacją, oraz wybuchu wojny domowej, co przenosi nas w standardowe militarne science-fiction. Nie jest to złe, ale oznacza znaczne zubożenie warstwy fabularnej - później niewiele już dzieje się na arenie politycznej.

Sama wojna zaś, to coś, na co czekałem i, można powiedzieć, doczekałem się. Już od pierwszych kart, gdzie przestrzeń jest gęsta od promieni fazerów i rakiet nuklearnych, zaczyna się robić gorąco i co najważniejsze, ciekawie. Walki są bardzo interesujące i dynamiczne. Wszyscy fani potyczek w pełnym trójwymiarze nie mogą czuć się zawiedzeni. Nie pomylę się wiele, wysnuwając przypuszczenie, że opisy bitew są w dużej mierze autorstwa Webera, który jest bardzo dobry w tej dziedzinie.

Postęp fabuły związany jest bezpośrednio z wynikami kolejnych potyczek, i chociaż jest kilka zwrotów, których jednak nie można nazwać zaskakującymi, to w dużej mierze jest ona podporządkowana warstwie militarnej. Co nie znaczy, że czytelnik będzie się nudził. Jest wystarczająco czasu na poznanie postaci, oraz przeskakiwanie z warstwy militarnej na polityczną. Chociaż to na tej pierwszej dzieje się znacznie więcej.

Przy jednej z kolejnych bitew naszło mnie przeświadczenie, że do końca książki będę miał ich szczerze dość. Nic bardziej mylnego. Każda potyczka jest inna, a co ważniejsze ciekawsza i bardziej emocjonująca. Bardzo interesujące jest także przypatrywanie się przygotowaniom do walk, planowaniom taktyk, jak i ocenianie przebiegłości dowódców obu stron.

Na uznanie zasługują także bohaterowie powieści, chociaż są, poza nielicznymi wyjątkami, bardzo przewidywalne, to jednak mimo wszystko większość z nich wzbudza naszą sympatię. Na szczególną uwagę zasługują bardzo wyraziści i interesujący "politycy", których poznajemy na początku i przewijają się później od czasu do czasu, oraz oczywiście niezmordowani dowódcy statków, czy stratedzy.

Przełożeniem realiów pola bitwy na fabułę jest śmiertelność wśród postaci. Nie sądzę bym zepsuł komukolwiek radość z czytania zdradzając, że w powieści wielu bohaterów, zarówno pierwszo- i drugoplanowych, po prostu ginie. "Jak na wojnie" - ktoś może rzec, co doskonale obrazuje moje odczucia na ten temat. Tak naprawdę nie wiemy kto i kiedy zginie. Jak się okazuje, nie wiemy nawet, czy tak naprawdę umrze. Autorzy osiągają zamierzony efekt - interesujemy się losami postaci, z którymi się zżyliśmy.

Autorzy nie popadają w czyste fantazjowanie, co często przydarza się piszącym science-fiction. Większość przyszłościowych rozwiązań, chociażby nieśmiertelne podróże podprzestrzenne, mają swoje "naukowe" uzasadnienie. Podobnie nowe rodzaje broni, które poznajemy w trakcie czytania. Jest to wielokroć lepsze od zwykłego przyjęcia, że tak się po prostu dzieje i zawsze z zainteresowaniem (a czasem i z uśmiechem na twarzy) czyta się krótkie, ale treściwe technologiczne wywody.

Innym ukłonem w kierunku czytelnika są szczegóły dotyczące kosmosu. W użyciu jest poprawna terminologia - od nazewnictwa układów gwiezdnych, do określania typów widmowych gwiazd. Nie jest to w żaden sposób natrętne, czy uciążliwe i wydaje mi się bardzo ciekawym pomysłem, by przemycić gdzieniegdzie trochę "science". Niestety ze szczegółami właśnie wiąże się jeden z niewielkich zarzutów, które można książce postawić.

Zarzut ten, to pewne drobne, choć zauważalne niekonsekwencje. Szczególnie utkwiła mi w pamięci różnica w ciążeniu panującym na statkach – raz wynosi ono 1,1 g, a innym razem 1 g. Nie jest to duża usterka, ale mimo wszystko świadczy o, wspomnianej wyżej, niekonsekwencji autora.

Nieco większym defektem jest bardzo prosta fabuła. Po krótkim początku, który jest wielce interesujący, następuje nie mniej ciekawa, ale jednak nieskomplikowana część. Na pewno byłoby o wiele ciekawiej, gdyby czytelnik był także zaskakiwany zwrotami w fabule, a nie tylko wynikami potyczek i nowościami technologicznymi.

Jednak żadne z tych drobnych uchybień nie może zniekształcić ogólnego wrażenia. Powstanie jest książką wartą uwagi każdego, a szczególnie dla miłośników military-sf. Z niecierpliwością czekam także, jak fabuła zostanie rozwinięta w następnych częściach cyklu, ponieważ tom ten stanowi zamkniętą całość, a wszystkie wątki zostały doprowadzone do końca. Z jednej strony to cieszy, natomiast z drugiej może wróżyć część bardzo podobną w treści - wyrośnięcie przeciwnika, przedstawienie go, a następnie ciągłe walki. Jeśli jednak będzie to zrobione w takiej oprawie, jak Powstanie z chęcią sięgnę po kolejną książkę z tego cyklu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 4 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Powstanie (Insurrection)
Cykl: Starfire
Tom: 1
Autor: David Weber, Steve White
Tłumaczenie: Jarosław Kotarski
Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 2004
Liczba stron: 498
Oprawa: miękka
Format: 128 x 197 mm
Seria wydawnicza: Science Fiction
ISBN-10: 83-7301-551-5
Cena: 26,00 zł



Czytaj również

W martwym terenie - David Weber, Steve White
Siostro, pająk!
- recenzja
W martwym terenie - David Weber, Steve White
Kiedy recenzent ma problem
- recenzja
Krucjata - David Weber, Steve White
487 ton, to znaczy stron, żelastwa
- recenzja

Komentarze


~Tomasz Pieciukiewicz

Użytkownik niezarejestrowany
    Dalsze części
Ocena:
0
Trudno będzie doczekać się dociągnięcia wątków do końca - pozostałe książki z cyklu są wcześniejsze chronologicznie. Nie wiem, w jakiej kolejności będą wydawane w kraju, ale chronologicznie pierwsza jest Crusade, następne są In Death Ground i Shiva Opition (to tak naprawde 2 tomowy "podcykl" mówiący o jednej wojnie), a Insurrection jest tomem chronologicznie ostatnim.
08-06-2004 17:44
Pietia
    Autopoprawka
Ocena:
0
Trudno byłoby się doczekać dociągnięcia wątków:-) Tak to jest, jak się przez sen pisze...
08-06-2004 18:02
!Blob!
    No prosze...
Ocena:
0
Tak to jest jak sie przyjmuje za pewnik ze pierwsza czesc cyklu jest pierwsza chronologicznie. ;) Nic nie wskazuje na to, ze jest ostatnia. ;]
08-06-2004 21:58
~JaXa

Użytkownik niezarejestrowany
    A ja bym...
Ocena:
0
tam wolal nowa Honor... Choc i po to chetnie siegne :D
09-06-2004 13:45
TOR
    Po lekturze
Ocena:
0
Wreszcie znalazłem czas, by sięgnąć po wygrany w konkursie Poltera egzemplarz "Powstania". I muszę przyznać, że książka mi się spodobała. Poza wymienionymi wyżej przez Bloba zaletami, ma ona jeszcze jedną - potwornie szybko, łatwo i przyjemnie się ją czyta. Hm... W zasadzie to są trzy zalety. :P
09-05-2005 00:00

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.