Powrót do przeszłości

Czwarta klasa podstawówki. Szkolna biblioteka. Pośród stosów Tytusów, Batmanów, Supermanów i Gigantów stoją One. Wyglądają, jakby ktoś wyjął je z wanny pełnej wody, a następnie położył na grzejniku. W sumie prawdopodobnie tak właśnie było. Bardzo ciężko je dostać. Ciągle leżą po kilka miesięcy w domach dzieci, dla których 250 stron A4 komiksu to lektura (krótkiego) życia. Kiedy jednak wreszcie powędrowały do plecaka, zabrały z życia ładnych parę godzin. Niezapomnianych godzin. Później nie widziałem ich przez parę lat. Szukałem, pytałem - nie było.

Aż w końcu przyszedł rok 2010. Erpegis pisze na swoim blogu "ponoć ma niedługo wyjść reedycja". Odżywają wspomnienia, łezka się w oku kręci i zaczynamy wyglądać. Wreszcie - jest! Wydanie co prawda marne, papierowa okładka, cienkie strony, ale nie wiadomo, kiedy następnym razem trafiłaby się okazja kupna.

"Życie i czasy Sknerusa McKwacza" wylądowały dziś na mojej półce. A co najważniejsze, są przynajmniej tak samo niesamowite, jak te ładnych parę lat temu.