16-07-2012 14:05
Powrót do... Conan z Czerstwolasu
W działach: Bzdety | Odsłony: 11
Wpis ten rozpocznie krótki cykl notek o moich powrotach do książek, które kiedyś już czytałem, a wykorzystując fakt, że ostatnio mam sporo wolnego czasu postanowiłem do nich wrócić z różnych przyczyn.
Zapraszam do czytania i komentowania.
Pierwszy raz z opowiadaniami o Conanie autorstwa Howarda zetknąłem się w gimnazjum. Choć nigdy nie byłem fanem literatury fantasy to coś mnie wtedy w nich urzekło. Może fakt, że były tak różne od smętów serwowanych chociażby przez Tolkiena? Nie wiem.
Gdy jakiś czas temu wypatrzyłem na straganie z używanymi książkami zbiorek opowiadań za trzy złote postanowiłem sięgnąć do kieszeni i kupić.
I powiem Wam moi mili, że żałuję, że dałem aż trzy złote. Ale nim przejdę do tego, co mi się nie podobało omówię to, co było fajne.
- Świat. Autentycznie mi się podoba. Surowy, brutalny i tajemniczy, a przy tym pozbawiony pierdół typowych dla fantasy. Widzę w nim ogromny potencjał do rpgowania.
- Miejsca, w których odbywa się akcja. Niektóre są naprawdę w pytkę.
A teraz to, co mi się nie podobało.
- Bohater. Conan to najbardziej irytujące i żenujące przedłużenie wacka swego twórcy jakie w życiu widziałem. Jest tak irytujący, że wbrew logice kibicowałem każdemu jego wrogowi.
- Fabuły. Czytając opowiadania czułem autentyczne zażenowanie spowodowane stroną fabularną. Miałem wrażenie, że czytam raporty z sesji rozegranej przez dziesięciolatków w jakiegoś fantaziaka, który ma fajny świat, ale dzieciaki zupełnie nie chcą i nie umieją tego wykorzystać.
- Dialogi. Były tak sucharowate, że wyżywiłoby się nimi pół Afryki.
Chyba nigdy nie zrozumiem popularności i zachwytów nad Conanem jakie widzę na polterze.
W każdym razie NIE POLECAM.
Zapraszam do czytania i komentowania.
Pierwszy raz z opowiadaniami o Conanie autorstwa Howarda zetknąłem się w gimnazjum. Choć nigdy nie byłem fanem literatury fantasy to coś mnie wtedy w nich urzekło. Może fakt, że były tak różne od smętów serwowanych chociażby przez Tolkiena? Nie wiem.
Gdy jakiś czas temu wypatrzyłem na straganie z używanymi książkami zbiorek opowiadań za trzy złote postanowiłem sięgnąć do kieszeni i kupić.
I powiem Wam moi mili, że żałuję, że dałem aż trzy złote. Ale nim przejdę do tego, co mi się nie podobało omówię to, co było fajne.
- Świat. Autentycznie mi się podoba. Surowy, brutalny i tajemniczy, a przy tym pozbawiony pierdół typowych dla fantasy. Widzę w nim ogromny potencjał do rpgowania.
- Miejsca, w których odbywa się akcja. Niektóre są naprawdę w pytkę.
A teraz to, co mi się nie podobało.
- Bohater. Conan to najbardziej irytujące i żenujące przedłużenie wacka swego twórcy jakie w życiu widziałem. Jest tak irytujący, że wbrew logice kibicowałem każdemu jego wrogowi.
- Fabuły. Czytając opowiadania czułem autentyczne zażenowanie spowodowane stroną fabularną. Miałem wrażenie, że czytam raporty z sesji rozegranej przez dziesięciolatków w jakiegoś fantaziaka, który ma fajny świat, ale dzieciaki zupełnie nie chcą i nie umieją tego wykorzystać.
- Dialogi. Były tak sucharowate, że wyżywiłoby się nimi pół Afryki.
Chyba nigdy nie zrozumiem popularności i zachwytów nad Conanem jakie widzę na polterze.
W każdym razie NIE POLECAM.