Od wieków tarot pełnił wiele funkcji. Był narzędziem każdego szanującego się wróżbity, lecz używano go także do gier hazardowych i towarzyskich. Nie mogło go zabraknąć również w wyposażeniu okultysty czy ezoteryka. W dzisiejszych czasach wiązany jest głównie ze zjawiskiem New Age. Każda wróżka posiada dziś - oprócz rozległej empatii i wiedzy psychologicznej - co najmniej jedną talię tarota. Stał się on symbolem wiedzy, tajemnicy i złożoności ludzkiego życia. Jest wielką niewiadomą - a przecież właśnie wszystko, co nieznane, przyciąga nas najsilniej.
Wielu mędrców, magów i uczonych próbowało rozwikłać odwieczną zagadkę tarota, tajemniczych kart wielokrotnie zmieniających swój wygląd. Do dziś nikomu nie udało się stwierdzić, skąd tak naprawdę pochodzą: ze starożytnego Egiptu, zaginionej Atlantydy, czy odległych Chin. Najczęściej słyszy się, że tarot został sprowadzony z Indii przez wędrownych Cyganów (naród szczególnie lubujący się we wszelkich formach wróżb i przepowiedni). Nie dowiemy się zapewne również, kto jest twórcą tarota: mędrcy arabscy, czy może żydowscy mistycy. Również pochodzenie samej nazwy "tarot" nie jest jasne - być może wywodzi się z cygańskiego języka calo, gdzie tar oznaczało kartę.
Pierwsze zachowane wzmianki o tarocie pojawiły się już około roku 1300. Miała to być zwykła, lecz bardzo zajmująca gra karciana, nieco podobna do dzisiejszego brydża, zwana ronfa. Sukces gry zapewnił jej szybkie rozprzestrzenianie się po ówczesnej Europie i wkrótce znał ją prawie każdy: chłop, mieszczanin i szlachcic. Nowa rozrywka dość szybko opanowała całe Włochy, Niemcy i Francję. Nic dziwnego - w czternastym wieku ludzie mieli wyjątkowo mało okazji do zabawy. Był to wiek krucjat, zarazy zwanej Czarną Śmiercią, czas Wielkiej Schizmy, przewrotów religijnych i budzącej grozę Inkwizycji.
Od samego początku tarot wzbudzał w ludziach wielkie emocje, co nierzadko przysparzało tym tajemniczym kartom wielu wrogów. Każda rozrywka mogła być przez średniowiecznych duchownych (szczególnie tych o najbardziej surowych, wręcz ascetycznych poglądach) uznana za niebezpieczną, grzeszną rozpustę. Nic więc dziwnego, że karty zostały jednoznacznie sklasyfikowane przez dostojników kościelnych. Miały być one wymysłem szatana, a za grę groziły wysokie kary (regulowane chociażby przez zakaz uprawiania hazardu wydany przez Synod w Würzburgu w 1329 roku). Nie dotyczyło to jednak przedstawicieli najwyższych warstw społecznych. Wiadomo, że król Francji, Karol VI zamawiał dla siebie karty u znanych artystów. Także niesławny Rodrigo Borgia (jako papież znany pod imieniem Aleksandra VI), jego syn Cezar Borgia i książę Mediolanu Lodovico Moro namiętnie grywali w tarota. Oni zresztą wydatnie przyczynili się do egzekucji potępiającego owe "diabelskie karty" dominikanina Savonaroli. Cała trójka, wkrótce po śmierci tego ostatniego, zginęła w nieprzyjemnych okolicznościach. Po jakimś czasie zaczęto kojarzyć ten fakt z samym tarotem. Niezwykłe karty powoli zdobywały sobie sławę przeklętych i tchnących grozą. Były również jedną z przyczyn nagłego i brutalnego końca zakonu Templariuszy: jego członków oskarżono o wróżenie za pomocą tarota, co oznaczało komunikowanie się z siłami nieczystymi. Używanie kart stało się coraz głośniej potępiane i niebezpieczne, jednak nie zostało nigdy oficjalne uznane przez Kościół za herezję. Być może spodziewano się, że ta "moda" wkrótce minie. Ale tarot nie pozwolił o sobie zapomnieć. Wciąż istniał, oczekując na lepsze czasy. Wiek XIX przyniósł ze sobą prawdziwy rozkwit zainteresowania okultyzmem, rozwój masonerii, kabalistyki, astrologii, spirytyzmu i wielu innych tajemniczych nurtów. Karty tarota, sięgające korzeniami dalekiej przeszłości, zaczęły odgrywać niezastąpioną rolę jako główne narzędzia wróżbiarskie i mistyczne. Napisano na ich temat wiele rozpraw, próbując zgłębić wszystkie tajniki zagadkowej talii. Im więcej badacze zajmowali się tematem, tym więcej powstawało różnorodnych odkryć, interpretacji, hipotez i wyjaśnień na temat znaczenia zagmatwanej symboliki. Z biegiem lat tarot stawał się owiany coraz większą legendą, do dziś jednak pozostaje tajemnicą.
Obecnie większość z nas podchodzi z rezerwą do bajania starej Cyganki spotkanej na ulicy. Wystarczy tylko pokazać jej dłoń (koniecznie lewą!), by usłyszeć, jakie szczęśliwe i dostatnie życie czeka na nas tuż, tuż, "za rogiem". Już prawie nikt nie boi się cygańskiej klątwy miotanej z gniewem przez śniadoskórą wyrocznię, gdy nie otrzyma ona odpowiedniego, jej zdaniem, honorarium. Prawie nikt nie usłyszy brzęku monet, znacznie częściej - śmiech pospiesznie oddalających się przechodniów. Prawdziwa, dyplomowana wróżka posiada swoją pracownię magiczną, szklaną kulę, obowiązkowego czarnego kota i - oczywiście - musi doskonale "stawiać tarota". Najlepsza wróżka to niekoniecznie ta najdroższa. Musi być godna zaufania, polecana przez znajome osoby, które już z jej usług skorzystały.
Wszyscy podświadomie marzymy o spokojnym, szczęśliwym życiu, bez cierpienia i kłopotów, jakich wiele mamy na co dzień. Badania jak zawsze niezawodnych amerykańskich naukowców wykazały, że im surowiej obchodzi się z nami życie, tym mocniej szukamy podświadomie potwierdzenia swoich życzeń i nadziei na lepsze jutro. W takich sytuacjach bez wątpienia z pomocą przyjść nam może wróżka, zupełnie jak w bajce. Układa pięknie ilustrowane karty rytualnymi ruchami w sobie tylko znany wzór: Kochankowie, Świat, Diabeł, Sprawiedliwość. Każdy w takiej sytuacji marzy o jak najkorzystniejszym układzie - o dobrej przyszłości. Zaklinamy karty, niekiedy zapominając, że choć w części jesteśmy kowalami własnego losu. Karty nie pieczętują ostatecznie jedynej wersji nadchodzących wydarzeń - bezskutecznie można oczekiwać z trwogą na przepowiedziany przez wróżkę wypadek samochodowy. Matkę czasem niepotrzebnie trawi paniczny lęk o córkę mającą wkrótce poznać jakiegoś złego ciemnowłosego młodzieńca, który zrujnuje jej życie w przyszłości. Niektórzy obsesyjnie grają w totka, wierząc, że już niedługo przepowiedziane szczęście uśmiechnie się do nich.
Dlaczego tak bardzo potrzebna jest nam nadzieja na lepsze jutro, która dodatkowo będzie potwierdzona odpowiednim układem kart? Ukryta przyszłość wciąż budzi obawę, nienazwane wciąż budzi lęk. W ciemnościach nadal czają się potwory, pomimo światła elektrycznej lampy rozpraszającego mrok. Czujemy potrzebę uchwycenia choć nikłego promienia nadziei, dalszego życia w oczekiwaniu na szczęście, które powinno nadejść. Nie dlatego, że zdradziły nam to karty. Dlatego, że sami wierzymy w siebie i dążymy do upragnionego celu.
Tarot od wieków nieprzerwanie działa na człowieka poprzez swoją tajemniczość i symbolikę. Niektórzy z nas wyczuwają w nim nie tylko talię papierowych kart, ale zbiór wartości i znaczeń rozumianych podświadomie. Zagadka tarota ciągle trwa - również dziś, w erze nowoczesnej technologii. Współczesna nauka nie jest w stanie służyć do określenia przyszłości w tej mierze, w jakiej może to robić talia tarota we wprawnym ręku wróżki. Niektóre z wiadomości przekazywanych nam przez te niezwykłe karty mogą czasem zaskakiwać trafnością. Może to budzić zwątpienie nawet w najbardziej racjonalnych ludzkich umysłach. Inne interpretacje stają się natomiast garścią niedokładnych i nieprawdziwych informacji. Czy to rezultat jakiegoś ludzkiego pierwotnego zmysłu mistycznego? A może ich skuteczność w działaniu to tylko przypadek?