» Blog » Poszedłbym se na Ghost in the Shell...
12-04-2017 00:55

Poszedłbym se na Ghost in the Shell...

W działach: science fiction, filmy | Odsłony: 624

...mimo, ze nie jestem fanem tego anime. A sam film w sumie mnie ani grzeje, ani ziębi.

Powód dla którego poszedłbym na GitS jest taki, że znów ożyły dyskusje wokół tego tytułu, a ja chciałbym zobaczyć, o co się ci ludzie kłócą. Bo co osoba, to zdanie. Już dawno nie widziałem takiego rozstrzału opinii, każdy w tym filmie widzi co innego. Jedni są zachwyceni. Dla innych to świętokradztwo japońskiego, genialnego oryginału. Kolejni widzą White Washing (ale to chyba jakaś głupota). A ostatni (cytuje) „film w swojej klasie średni, a poza nią słaby”.

Już dawno nie widziałem, żeby coś było tak dyskusyjne.

Koniec końców na GitS-a pewnie jednak nie pójdę. Po pierwsze: musiałbym jechać do Rzeszowa dwie godziny i drugie tyle wracać, bo w Ciemnogrodzie go oczywiście nie grają. I pewnie w tym kwartale nie zagrają. A prawdę mówiąc nie chce mi się tracić całego dnia na wycieczkę do miejscowości, w której nie ma nawet dobrych kebabów.

Po drugie: ten film najpewniej będzie (ogólnie rzecz biorąc) taki sam, jak Ghost in the Shell z roku 1995.

Czyli rozczarowujący.

GitS oglądałem kilka razy, z czego pierwszy raz w okolicach roku 1998. Podówczas... No powiedzmy sobie szczerze: nie wywarł on na mnie wielkiego wrażenia. Powiedziałbym więcej: zupełnie mnie rozczarował. W szczególności, jeśli porównać go z ochami i achami, jakie na jego temat słyszałem wcześniej. Skłamałbym, gdybym powiedział, że mi się on nie podobał, bo było przeciwnie: dałbym mu jakieś 8/10 może 8,5/10. Jednak powiedzmy sobie szczerze: Aliens, Blade Runner albo Terminator podobały mi się dużo bardziej.

GitS owszem, zwłaszcza jak na swoją epokę był niesamowicie efektowny. To była epoka, gdzie narysować można było więcej, niż zagrać, a Japończycy zdołali to wykorzystać. Dziś filmy animowane w dużej mierze straciły tą zaletę (a filmy „aktorskie” stały się bardziej filmami animowanymi, niż klasycznym kinem).

Miał bardzo dobrą, jeśli nie genialną muzykę, tego nie zaprzeczę.

Na poziomie fabularnym, był to porządny film akcji z elementami science fiction. Owszem, niezła wizja, fajne sceny walki, fajna reżyseria. Niemniej jednak w tej klasie dożo większe wrażenie wywarł na mnie, jak pisałem Alien czy Terminator 2.

Z anime: to, co robił Miyazaki czy Shinkai, choć to oczywiście zupełnie inna tematyka.

Scena na łodzi, do którą tak często przytaczają GitS-tardzi, w mej opinii była dość nudna i płytka, jeśli rozpatrywać ją w charakterze filozofii. Bo niektórzy robią z niej filozoficzne rozważania na temat różnicy między człowiekiem, a maszyną, tym, czym to, co żywe i prawdziwe różni się od tego, co sztuczne i iluzoryczne. Wiadomo: egzystencjalizm, mądrość.

Prawdę mówiąc to jak dla mnie scena ta wyglądała raczej jak przerywnik akcji. Takie przerzucanie się banałami w trakcie picia wódki, gdy dwie osoby znieczuliły się już na tyle, by nie rozumieć, jak bredzą, ale wciąż niewystarczająco, by nie być w stanie mówić w sposób artykułowany.

Raczej studium lekkiej depresji, może klinicznej, może wywołanej brakiem snu, światła lub stresem, a na pewno przemęczeniem, nie przełomowy moment dla kina. Prawdę mówiąc to tak ją potraktowałem, jako celowy spowalniacz, pokazujący, ze nasi bohaterowie zwyczajnie są śledztwem zmęczeni i sfrustrowani, nie osiągnęli nic, mimo ciężkiej pracy, nie wszystko im wychodzi, ale nie poddają się rezygnacji, mimo że ta w nich wzbiera. W zasadzie trudno mi przypisywane tej, w sumie krótkiej i pozbawionej znaczenia scence głębie traktować inaczej, niż nadinterpretacje.

Ponoć Wachowscy ukradli GitS-a i splagiatowali go tworząc Matrix. Tak przynajmniej chce wielu tardów.

Prawdę mówiąc szczerze w to wątpię.

Bo zupełnie w Matrixie nie widzę punktów zbieżnych z Ghost in the Shell. Owszem, filmy te łączy tematyka i pytanie o różnice miedzy maszyną, a człowiekiem. Jednak jest to kwestia wspólna dla całego cyberpunka. Równie dobrze można by się więc upierać, że GitS splagiatował Neuromancera.

Sceny walki są utrzymane w nieco zbliżonej stylistyce, ale kluczowym słowem jest tu „nieco”.

I nagle tak wielkie poruszenie.

Po prostu poszedłbym, zobaczyć o co chodzi.

Choć niestety pewnie nie pójdę. Zwyczajnie musiałbym się tłuc do Rzeszowa, na film, który okaże się pewnie dokładnie taką samą produkcją (w sensie ogólnym, bo z recenzji wiem, że szczegółami różni się dość znacznie), jak Ghost in the Shell z roku 1995. Czyli rzetelnie zrealizowanym filmem akcji osadzonym w realiach science fiction. Przy czym o ile w roku 1995 Ghost in the Shell był naprawdę widowiskowym dziełem, bo użyto w nim środków, które podówczas były niemożliwe do uzyskania w klasycznym kinie, a jedynie w animacji, tak dziś... Dziś nowy GitS okaże się pewnie zwykłą ekranizacją komiksu. Taką, jakie co tydzień trafiają do kin.

A w Rzeszowie nie ma nawet na tyle dobrych kebabów, które zrekompensowałyby mi stracony dzień.

 

Notka oryginalnie pochodzi z Bloga Zewnętrznego.

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


WekT
   
Ocena:
+2

a propos kebabów:
dziewczyna z kebabem

a Gits ładny wizualnie, ale druga połowa już mało satysfakcjonująca. Szału nie ma scenariusz taki sobie. 
Piąty element bije ten film na całej linii.

12-04-2017 09:31
Exar
   
Ocena:
+3

Ja tam wolę na cienkim.

12-04-2017 09:53
Plegier
    Nie oglądałem oryginału...
Ocena:
0

...ale film żenujący.

12-04-2017 10:40
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+3

Weź facet nie udawaj że nie wiesz o istnieniu cda, anyfiles i innych portali do ogladania filmów online. Pewnie juz ze trzy razy oblukałeś kinówke a spuszczasz się w tekscie nad tym ze do Rzeszowa masz dwie godziny drogi i dlatego filmu mie obejrzysz. A co do meritum masz racje - anime na tle aliens czy terminatora nie wypadala piorunujaco.

12-04-2017 11:54
Kanibal77
   
Ocena:
+1

@Anioł

Jedna uwaga ,,spuszczać się nad czymś/na coś,, oznacza raczej nieuzasadniony, bezkrytyczny zachwyt i hurraentuzjazm, a nie biadolenie, że nie ma się kina 15m. od domu.

Co do samej myśli przewodniej generalnie masz rację, choć tego typu udawanie nie jest tylko przypadłością zegarmistrza, do którego jak zauważyłem lubisz robić wszelkiej maści przytyki. Można wręcz odnieść wrażenie czasami, że użytkownicy poltera to niezwykle zamożni ludzie, skoro stać ich na tak aktywne uczestnictwo w kulturze i wszystko oczywiście legalnie jak Pan Bóg przykazał opłacone.  

12-04-2017 13:09
Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

@Kanibal

Celna uwaga. Lepiej uzyc slowa "biadolić" lub "desperować"... ;)

A co do przytyków to Boze uchowaj od jakiejs osobistej animozji do zegarmistrza! Serio! Faktycznie jakos ostatnio podpadly mi fragmenty w jego tekstach ale pewnie dlatego ze tylko on ostatnio tu pisuje. No i kolega od Overwatcha. Ktorego szanuje za pasje ale nie czytam. ;) 

12-04-2017 13:40
earl
   
Ocena:
+1

A w Rzeszowie nie ma nawet na tyle dobrych kebabów, które zrekompensowałyby mi stracony dzień.

A jak często jeździsz do Rzeszowa i kiedy w nim ostatnio byłeś?

12-04-2017 14:03
Bakcyl
   
Ocena:
0

Radomski Kekab i Sosnowieckie ogórki. Palce lizać.

12-04-2017 17:26
TO~
   
Ocena:
+1

Kebab jest kebab, ogór jest ogór.

Kawior jest kawior.

13-04-2017 23:01
Kanibal77
   
Ocena:
+1

Trochę to w sumie podejrzane, że ze wszystkich, akurat Ty wciąż poruszasz jego temat. Czyżby tęsknota?

14-04-2017 14:25
Bakcyl
   
Ocena:
+4

W ciemnym kinie po kryjomu ocieramy łzę!

14-04-2017 20:58
TO~
   
Ocena:
+1

Przeca pisał ja, iż tęsknię, c'nie?

15-04-2017 14:43
earl
   
Ocena:
+1

Nie płacz, kiedy odjadę...

15-04-2017 18:59
TO~
   
Ocena:
+1

@earl Ulubiony cytat heroinistów :)

15-04-2017 19:14
earl
   
Ocena:
+2

A ulubiony program to "Tydzień na działce".

15-04-2017 19:40
TO~
   
Ocena:
+1
Bakcyl
   
Ocena:
0

Pewnie często wznawiają poradnik "jak nie przesadzać kalawiora"

16-04-2017 01:31

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.