Post MiMowy obraz RPG
W działach: RPG | Odsłony: 1568Mam dzisiaj zły dzień i będę się żalił.
Kiedy nie miałem jeszcze na głowie ani jednego siwego włosa, a ekran mojego telefonu miał mniej niż 2 cale wychodziło pewne czasopismo. Nazywało się Magia i Miecz. Poświęcone było - uwaga! - grom fabularnym. Ukazywały się w nim artykuły o różnym poziomie merytorycznym, często nadmiernie zaangażowane i stronnicze. Były tam artykuły z których treścią się zgadzałem, takie z którymi zgadzałem się częściowo i w końcu takie, z którymi nie zgadzałem się w ogóle. Były tam przygody, niektóre (jak okazywało się w praniu) nieprzemyślane, pełne luk i założeń, których dobry scenariusz mieć nie powinien, inne były zaś całkiem niezłe.
To, co jest najistotniejsze - przez karty MiMa przebijała się PASJA. Taka prawdziwa, nieudawana. I była to pasja do gier fabularnych, nie zaś do tematów pokrewnych, związanych z RPG jedynie częściowo.
Po lekturze MiMa ZAWSZE chciało mi się grać. MiM zarażał dobrym humorem, dawał pomysły i entuzjazm, rozwijał RPG w Polsce. I - ostatecznie - był źródłem naprawdę niezłych artykułów. Jak wspomniałem wcześniej poziom był różny, ale - do cholery - w każdym numerze było coś naprawdę fajnego, a i średni poziom tekstów był mimo wszystko dość wysoki.
Dziś mamy erę internetu, erę jaśnieoświeconych blogów. Dzięki temu mam dostęp do niezwykłej wręcz ilości wysokiej jakości publicystyki z cyklu: jaka to reklama Pyrkonu była zła, albo jak to nieładnie molestować graczki na sesji. Jeśli gdzieś w tej całej blogosferze są zakopane jakieś fajne teksty, to proszę o linki w komentarzach, bo ja naprawdę nie wiem gdzie ich szukać.
Internet cofnął fandom, rozdrobnił, ogłupił. Jedynym jasnym przejawem są recenzje i crowdfunding, ale - z punktu widzenia publicystyki, czy "mięcha" bezpośrednio do wykorzystania na sesjach - internet uwstecznił poziom wypracowany przez MiMy.
Jakiś czas temu ukazał się pierwszy numer Spotkań Losowych. Ot, taki współczesny, internetowy MiM, który na dniach ma także przeboleć się w formę drukowaną. Niektórzy podważali sens tego przedsięwzięcia, bo blogosfera. Ale wiecie co? W spotkaniach losowych przeczytałem coś o grach fabularnych. Naprawdę! Udało mi się to, chociaż nie mam mistycznej, wytrenowanej latami praktyki wiedzy o tym, jak wyłowić cokolwiek sensownego z blogosfery.
Chciałbym z tego miejsca serdecznie podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w ten projekt. To naprawdę ma sens.