» Artykuły » Felietony » Porozmawiajmy o fan fiction. Część 2

Porozmawiajmy o fan fiction. Część 2


wersja do druku

Kto właściwie fiki pisze? Pytanie o dane

Redakcja: Jan 'gower' Popieluch, Daga 'Tiszka' Brzozowska

Porozmawiajmy o fan fiction. Część 2
Skoro już mniej więcej ustaliliśmy, czym są fiki, zwane również fanfikami, fanfiction albo fan fiction (definicja poszła nam lepiej niż przyjęcie jednej formy zapisu, to na pewno), pójdźmy kawałek dalej i zadajmy kolejne, bardzo trudne w zasadzie pytanie: kto je pisze? Kto czyta?

W sytuacji idealnej wzięlibyśmy krótki kwestionariusz, rozdali wszystkim, którzy kiedykolwiek napisali jakiegokolwiek fika (ewentualnie popisali się metodologicznie i wybrali grupę reprezentatywną), wrzucili odpowiedzi do Excela bądź innego narzędzia do analizy danych i voilà!, mielibyśmy wyniki. Zapewne zapytalibyśmy o wiek, miejsce zamieszkania, wykształcenie, znajomość języków obcych i – jeślibyśmy się o to pokusili – przynależności fandomowe oraz ulubione fikowe gatunki. Dałoby to nam jakieś pojęcie o tym, jak wygląda grupa pisząca fiki, przynajmniej na moment, w którym wykonywaliśmy badanie.

Niestety, nie mamy sytuacji idealnej, fanek i fanów parających się tworzeniem własnych historii jest ogrom, pochodzą z różnych krajów, mówią oraz tworzą w przeróżnych językach, a my nie dostaliśmy grantu z NCBiR-u ani NCN-u, aby zaszaleć i to badanie przeprowadzić. W tej kwestii musimy zatem opierać się na szczątkowych, dostępnych statystykach, z których większość dotyczy prób anglojęzycznych oraz na etnograficznych obserwacjach badaczek i badaczy. A także na pewnych niezbędnych w projektowaniu badań założeniach oraz wynikających z nich koncepcjach, jakie stworzyły i stworzyli.

Fandom transformatywny, fandom afirmacyjny

Zacznijmy od ogółu – dość często przyjmuje się dla ułatwienia, że szeroko rozumiana twórczość fanowska jest efektem działań fandomu transformatywnego (ang. transformative fandom; również: fandom transformujący). Pod tym terminem-parasolem znajdują się wszystkie osoby, które coś robią z tekstem kanonicznym: piszą fiki, tworzą fan vidy, fan arty, cosplayują czy tworzą prace nawiązujące do kanonu (jak, na przykład, czapki Jane’a z Firefly). Wyróżnia się również drugą grupę, która po prostu bardzo swój obiekt fanienia kocha i nic z tym faktem nie robi poza zbieraniem kolejnych figurek, poszukiwaniem wywiadów z twórcami, aby poznać ich dokładne intencje, czy uczestniczeniem w spotkaniach z nimi. Wówczas określa się ich jako członków fandomu afirmacyjnego (ang. affirmational fandom). Pierwsi są dla autorów i producentów zmorą, drudzy są najukochańsi.

Członkinie i członkowie fandomu transformatywnego aktywnie wchodzą bowiem z tekstem w dialog, kłusują na czyimś podwórku i czerpią z tego przyjemność. Interpretują, reinterpretują, poprawiają, ale również wytykają błędy logiczne, a także – nie ukrywajmy – w dużej mierze uzupełniają historie kanoniczne o jakże często pomijane w głównym nurcie wątki erotyczne (czy wręcz pornograficzne). Ci, których przypisalibyśmy do fandomu afirmacyjnego nie tyle nie patrzą na niego krytycznie, co otwarcie się z nim nie kłócą, nie próbują zmieniać, akceptują go takim, jaki jest. Uznają, że jest ktoś (albo kilku ktosiów), którzy są jego twórcami i to oni dyktują warunki. Jasne, rozwiązania mogą się nie podobać, ale nie popchną takich osób do tego, aby interwencyjnie przepisać odcinki czy sceny, które im nie odpowiadają.

Brzmi pięknie, prawda? To taki wygodny, klarowny podział, który bardzo ułatwia akademickie dyskusje oraz przeprowadzanie badań (nawet tych, na które nas nie stać). Szkoda jedynie, że życie i to, co ludzie robią, nie mieści się tak ładnie w osobnych pudełkach. O ile bowiem fiki czy zbieranie figurek zaklasyfikuje się jasno do jednej albo drugiej kategorii, o tyle dzierganie szalików, czapek czy szydełkowanie postaci – już niekoniecznie. Dużo potem zależy od tego, co z nimi się zrobi – mogą, na przykład, posłużyć do cosplayu, odegrania scenek albo w sposób oczywisty zmienią kanon, jak na przykład Snailvengers (czyli szydełkowe figurki amigurumi przedstawiające Avengersów jako ślimaki). Albo zostaną użyte do stworzenia własnej wersji znanego utworu z serialu i nagranie do niego teledysku.

To nie wszystko – w końcu mało kto należy tylko do jednego fandomu; bardzo często nasze zachowania w popkulturze są po pierwsze nomadyczne, a po drugie angażujemy się emocjonalnie w więcej niż tylko jeden tekst. Co oznacza, że będąc częścią fandomu Buffy. Postrachu wampirów, będę zbierać różnego rodzaju publikacje na temat tego tekstu kultury, doczytywać komiksowe kontynuacje, ale fiki nie będą mnie interesować ani w kontekście ich pisania, ani czytania. Ale już jako członkini fandomu Doctora Who – pływać będę w morzu fików jak najszczęśliwsza orka świata. Ba! Nic nie przeszkadza, abym również w przypadku tego ostatniego fandomu zbierała figurki, powieści, komiksy czy audiodramy, jakie wokół niego powstały. Albo spróbowała się nauczyć dziergać na drutach, aby stać się szczęśliwą posiadaczką szalika Czwartego Doktora. Tym samym jedną nóżką stałabym w fandomie transformatywnym, a jedną – w afirmacyjnym.

Po co więc stosować takie rozróżnienie, skoro nie pozwala nam w pełni ująć wszelkich fanowskich aktywności? Odpowiedzi na to pytanie jest kilka, na razie skupmy się na trzech: po pierwsze, pozwala przyjąć założenie dotyczące płciowego podziału tych grup. Obserwacje etnograficzne wskazują, że dużo częściej w fandomie transformatywnym znajdą się kobiety, a w afirmacyjnym – mężczyźni. Chociaż coś w tej kwestii jest na rzeczy, nie dysponujemy dokładniejszymi danymi w tym temacie, wiele też będzie zależało od tego, jak wyznaczymy pomiędzy nimi granice. Po drugie, ujmowanie w ramy teoretyczne tak bogatej, różnorodnej i twórczej grupy w definicyjne ramy o ostrych granicach jest niewykonalne. Od sformułowanej reguły zawsze znajdzie się jakiś wyjątek i po prostu, przeprowadzając te nasze hipotetyczne badania, musimy być tego świadomi. Gdyż, po trzecie, jakieś założenia musimy przyjąć, nawet jeśli nie będą one idealne – tak długo, jak zdajemy sobie jednak sprawę z niedociągnięć założeń i operacjonalizacji, będziemy mogli wytyczyć jakieś kierunki i sformułować wnioski. Innymi słowy: taki podział wciąż jest przydatny. Musimy tylko dobrze z niego skorzystać.

Snailvengers: Zimowy Żołnierz i Kapitan Ameryka. Praca własna autorki

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Ale jakieś statystyki w końcu mamy

Tak – i dotyczą one najczęściej twórczyń i twórców fików właśnie, głównie dzięki stronom, portalom, bazom danych, archiwom, jakkolwiek będziemy chcieli nazwać Fanfiction.net (FF.net), Wattapada i, przede wszystkim, Archive of Our Own (AO3). Ten ostatni portal, chociaż wcale nie najstarszy stażem, przyciąga największą liczbę użytkowników i czytelników – w grudniu zeszłego roku liczba odsłon wyniosła 1,12 miliarda [1]. A biorąc pod uwagę wydarzenia bieżącego roku oraz cykliczne zamykanie ludzi w domach, można śmiało przypuszczać, że w różnych okresach będzie większa. Na oficjalne podsumowanie musimy jeszcze trochę poczekać.

Ciekawe analizy prac fanowskich przeprowadza na przykład uzytkowniczka toastystats [2] z AO3, która najczęściej również korzysta z danych tego właśnie serwisu, ponieważ są najłatwiejsze w pozyskaniu. Wattpad i FF.net nie mają, wbrew pozorom, aż tak dobrego systemu tagowania prac, często skonstruowane są również inaczej, co wymaga podejmowania kolejnych decyzji w trakcie opracowywania danych, aby uzyskać porównywalne informacje. Czytając przygotowane przez nią podsumowanie roku, dowiemy się na przykład, że liczba jednorozdziałowych prac w serwisie wzrosła o 41% w porównaniu do 2019. Jakkolwiek dane dotyczące pojawiających się na portalu treści są naprawdę fascynujące (zwłaszcza dynamika zmian aktywności fandomów), nie odpowiadają ani na pytanie kto pisze?, ani kto czyta? Dowiemy się za to, czego szuka, co ceni, jakie treści są najpopularniejsze i gdzie. To już nam coś powie o odwiedzających – możemy się na przykład dowiedzieć, że wbrew obiegowej opinii nie wszystkie fiki klasyfikowane są jako pornografia, a przynajmniej było tak w 2016 roku w fandomie Sherlocka Holmesa BBC [3], co oznacza, że materiałem poszukiwanym przez fanki wcale nie jest uzupełniająca tekst oryginalny erotyka.

Trochę więcej dowiemy się o osobach, które wzięły udział w ankiecie przygotowanej przez Fansplaining [4]. Jej autorki poszukiwały odpowiedzi na pytanie, jak fanki i fani same definiują fan fiction – co według nich fikiem jest, a co nie. W badaniu wzięło udział około 3 564 osoby, spośród których przeważającą większość stanowiły kobiety (83%). A to, z kolei, wskazywałoby, że rzeczywiście w fandomie transformatywnym to fanki mogą stanowić większość. Dalsze dane, które nas najbardziej dzisiaj interesują, dotyczą wieku. Te, niestety, nie są już tak rzetelne (pierwsze ankiety wypełniane były z błędnie zdefiniowanymi kategoriami). Opierając się na tym, co podają autorki, minimalnie większa okazała się grupa osób pomiędzy 18 a 24 rokiem życia (26%), następnie ta między 30 a 39 (25%), z trzecią największą mieszczącą się między 20 a 29 (19%), innymi słowy najczęściej w ankiecie odpowiadały osoby na studiach i dopiero rozwijające karierę zawodową. Jeśli coś wam nie pasuje w grupach wiekowych, to przypominam, że autorki badania puściły ankietę w świat ze źle określonymi przedziałami, stąd takie dziwne wyniki.

Po lewej: rozkład płci w grupie badanej, po prawej: udział grup wiekowych w badaniu (Fansplaining 2017)

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Niestety, w badaniu Fansplaining nie znajdziemy informacji, skąd pochodziły osoby biorące w nim udział – możemy jedynie stwierdzić, że biegle znały język angielski. A to z kolei sprawia, że nie możemy tak po prostu przesunąć sobie procentów z tej (małej w sumie) grupy respondentek i respondentów i uogólnić ich chociażby na fanki i fanów z Polski czy innych zakątków globu, niepozostających pod bezpośrednim wpływem angloamerykańskiej kultury.

Jaki z tego wszystkiego wniosek?

Jeśli od samego początku przeczuwaliście, że właściwie nic na pewno nie wiemy, profilu psychologicznego nie mamy i jesteśmy jak te zagubione, błądzące we mgle dzieci, to już wiecie, że aż tak źle nie jest. Fanki i fani, ale również to, co robią, badani są co najmniej od 1992 roku, a znajdziemy i wcześniejsze publikacje bezpośrednio dotykające tych zagadnień. A to daje, jakby na to nie spojrzeć, już 28 lat gromadzenia wiedzy. Niestety, jeszcze wiele pracy i badań będzie potrzebne, abyśmy mogli odpowiedzieć na pytania, kto pisze i kto czyta. Na razie mamy zarysowany schemat, budowany tak przez rozproszone dane ilościowe (jak ankieta Fansplaining i zestawienia toastystats), jak również w większej liczbie, jakościowe. Jeśli mielibyście pomysł na badanie, to wnioski do NCN-u i NCBiR-u składa się co roku. Tak tylko wskazuję możliwości.

Przypisy

[1] https://twitter.com/AO3_Status/status/1216054464936845312

[2] https://archiveofourown.org/users/destinationtoast/pseuds/toastystats

[3] https://archiveofourown.org/works/16876518

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

[4] https://www.fansplaining.com/articles/towards-a-definition-of-fanfiction

Bibliografia

  • Klink F. (2017), Towards a Definition of “Fanfiction”, Fansplaining, https://www.fansplaining.com/articles/towards-a-definition-of-fanfiction
  • Kobus, A. (2018). Fandom. Fanowskie modele odbioru. Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika
  • Scott, S. (2019), Fake geek girls: Fandom, gender, and the convergence culture industry, New York University Press
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Porozmawiajmy o fan fiction. Część 3
Po co właściwie ludzie piszą fiki? Pytanie o motywacje
Avengers. Bez drogi do domu
Droga jest, ale trzeba ją wpierw znaleźć.
- recenzja
Avengers #03: Wojna wampirów
Czy naprawdę trzeba niszczyć obraz Draculi?
- recenzja
Avengers #01: Ostatnia fala
A więc kto jest silniejszy?
- recenzja
Avengers. Nie poddamy się
Gdzie jest Ziemia?
- recenzja
Marvel Now! 2.0 Avengers #5: Tajne Imperium
Coś się kończy, coś się zaczyna
- recenzja

Komentarze


Kaworu92
   
Ocena:
+2

Bardzo fajny tekst ;-) Dziękuję za niego, przyjemnie się czytało :-)

28-12-2020 21:41
Johny
   
Ocena:
+2

Bardzo lubię czytać teksty popularno naukowe. Ten był super! Łączył rzetelność i fachowe podejście z lekkim piórem. Czytałem z  przyjemnością :).

01-01-2021 22:51

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.