» Recenzje » Ponury Piaskun - Richard Jadrey

Ponury Piaskun - Richard Jadrey


wersja do druku

Kawał męskiej lektury

Redakcja: Staszek 'Scobin' Krawczyk

Ponury Piaskun - Richard Jadrey
Dobry film kategorii B to taki, który posiada prostą (ale bez widocznych luk) fabułę, wyraziste postacie, wartką akcję oraz zabawne dialogi. Warunki te w mym odczuciu spełnia nie tylko Adrelina czy inny Planet Terror, ale też Ponury Piaskun, jedyna wydana w języku polskim książka Richarda Kadreya, twórcy pięciu dużych powieści, scenariusza do komiksu i z pół setki opowiadań.

Na świecie żyją istoty inne niż ludzie. Wampiry, wilkołaki, magowie. Określani wspólnym mianem Sub Rosa, starają się nie rzucać w oczy. Wśród nich jest James Stark, niezwykle utalentowany mistyk, oszukany przez towarzyszy z kręgu, jako nastolatek żywcem wzięty do piekła, człowiek na służbie Azazela, który po brawurowej ucieczce myśli tylko o jednym – zemście. Po wielu latach pobytu "tam na dole", zabiciu ogromnej liczby demonów i potworów Stark dojrzał. Zmężniał, spoważniał, przestał patrzeć na świat na sposób wesołka. Do tego nabrał krzepy, nauczył się zabijania i magii. Jednak życia na Ziemi musi nauczyć się na nowo.

Jak to w dobrym "filmie sensacyjnym" bywa, fabuła jest nieskomplikowana. James krąży po Los Angeles, odnawia dawne kontakty, zawiązuje nowe i cały czas szuka swojego dawnego mentora, Masona. Czasem ukradnie jakiś pojazd, pobije kogoś albo sam zostanie pobity, zdobędzie nieco gotówki i prędko ją wyda, odnajdzie trop i czas jakiś będzie nim podążał. W chwilach względnego spokoju powspomina dawne, szczęśliwsze czasy, obieca sobie, że się nie cofnie, póki nie dokona zemsty, i zastanowi się, co będzie robił później. I tak w kółko, aż do otwartego, dającego pewne nadzieje na kontynuację zakończenia.

Chociaż pewne motywy są tak stare jak kino i literatura, a po drodze próżno szukać drugiego dna, zaskakujących zwrotów akcji czy głębokiej motywacji działań postaci, historia nie przeszkadza. Skonstruowano ją tak, by nie zanudzała nadmiarem szczegółów, a zarazem nie sprawiała wrażenia szytej zbyt grubymi nićmi. Tutaj wszystko jest proste i klarowne, jeśli zaś gdzieś kryje się tajemnica, jeśli pojawia się nowy wątek, to rzadko są one skomplikowane. To dobrze, bo nadmiarem opisów czy zbytnim rozgałęzianiem fabuły autor zabiłby klimat filmu sensacyjnego z domieszką fantasy.

Skoro o fantasy mowa – całkiem przyjemnie przedstawiono aspekt magiczny współczesnego świata, bliski Magowi: Wstąpieniu. Sub Rosa nie widzą niczego złego w wykorzystywaniu swych mocy do załatwiania codziennych spraw, traktując nadnaturalne zdolności jak pomoc, a nie drogę do władzy i bogactwa. Co więcej, brak zewnętrznych ograniczeń sprawia, że bitwa na ogniste kule w środku miasta ma wszelkie prawo się odbyć i czasem do niej dochodzi, zaś amatorów tego typu rozrywek zgarnia nadnaturalna inkwizycja albo stosowne organy państwowe. Nie obędzie się też bez ładnie opisanych rytuałów z użyciem poświęconego ołowiu czy krwi.

Narracja prowadzona jest z perspektywy pierwszej osoby, co pozwala nieco lepiej zrozumieć motywy postępowania głównego bohatera. Dominują w niej krótkie, oszczędne zdania. Narrator przedstawia częste opisy prostych czynności, przeplatane przemyśleniami na temat kolejnych posunięć Jamesa, wyjaśnieniami, dlaczego postać robi tak, a nie inaczej, i okazjonalnymi wulgaryzmami. W chwilach większej powagi Stark potrafi nieco poskromić cięty język, by w każdym innym momencie wyzłośliwiać się i ironizować. Opisany został jako twardy mężczyzna po trzydziestce i wielu przejściach i w narracji widać, że taki właśnie jest. Zarazem nie miałem wrażenia, że przesadza i nie rzucałem przy czytaniu komentarzami: "Kończ waść, boś żałosny!", bowiem pomimo negatywnych nastrojów James potrafił przyznać, że zawalił, skończyć z rozpamiętywaniem i brać się w garść. Liczę to autorowi na plus.

Starkowi towarzyszy lub pragnie go ukatrupić kilka innych postaci. Mówią w dość podobny sposób, mało która znacząco wyróżnia się zachowaniem. Reszta czasem delikatnie zlewa się ze sobą, ale generalnie nie miałem problemów z oddzieleniem jednej od drugiej. Z drugiej strony żadna nie wywoływała we mnie szczerej sympatii czy antypatii, z żadną nie zżyłem się na dłużej. Podano mi trochę za mało szczegółów na ich temat, pokazano na kilka chwil i zastąpiono kimś innym. W sumie to nic złego, bo bohater filmu jest jeden a reszta to tło. Kolorowe i przyjemnie przedstawione, ale jednak tło.

Nie szukałem rozbudowanych opisów, ale gdyby tak było, srodze bym się zawiódł. Poza ponuro odmalowanymi ulicami nędzy czy też rezydencjami bogaczy Los Angeles zdaje się nie wyróżniać niczym szczególnym. Ot, miasto jakich wiele. Gdy bohater jedzie do centrum, to: "jedzie do centrum". Jeśli po drodze zobaczy coś ciekawego, krótko da o tym znać. Mniej interesujące go sprawy – przechodnie na ulicach, umeblowanie pokoju czy wysokość słońca na niebie – są w narracji pomijane. Dzięki temu można bardziej skupić się na akcji, będącej smakowitą esencją powieści.

Bo tutaj ciągle coś się dzieje. Jest masa bijatyk na broń białą, palną i pięści. Są przesłuchania i wyjaśnienia: kto, z kim, jak i dlaczego. Są retrospekcje, wyjaśniające, kim był Stark i dlaczego tak bardzo się zmienił. Nie ma okazji do nudy, ledwo bowiem nastąpi chwila spokoju, gdy na światło dziennie wypływa jakiś trop czy fakt i akcja znów nabiera tempa. Tutaj, inaczej niż przykładowo w cyklu Amberu, nie znajdzie się całych rozdziałów, w których bohater siedzi i myśli, a jeśli już tak się stanie, to są krótkie i nie zmuszają do ziewania po entym długim akapicie pełnym rozważań. Na plus liczyć też można zakończenie. Cały czas wydawało mi się, że będzie przewidywalne i że rozgryzłem motywację głównego złego. A jednak nie do końca.

Żeby nie było za słodko, w fabule znajdzie się parę bijących po oczach nielogiczności. Przykładowo na świecie istnieją twory zdecydowanie mocniejsze od aniołów, a stworzone przez Boga czystym przypadkiem, z którym to faktem Stwórca niewiele zrobił, chociaż powinien. Lucyfer może swobodnie przenosić się na Ziemię, a co za tym idzie, schwytać głównego bohatera samodzielnie albo doprowadzić do niego ekipę od brudnej roboty, lecz tego nie robi. Sub Rosa istnieją od tysięcy lat i dawno mogliby wykorzystać swe moce do opanowania wszystkich kluczowych miejsc w społecznej hierarchii, ale tego nie uczynili, a renegatów (istot pragnących ujawnić światu istnienie wampirów czy magów) wśród nich nie ma. Pewne wyjaśnienia w tekście padają, jednak miast dawać odpowiedzi, tylko mnożą pytania i prośby o więcej szczegółów. Owszem, film filmem i zasady kina sensacyjnego zasadami, ale dziury bywają po prostu zbyt duże. W niektórych miejscach słabo wypada też nastawienie na akcję zamiast opisu: czasami postacie gdzieś są, coś robią, ale trudno wyobrazić sobie, jak wygląda ich otoczenie. Przykładem demoniczna, wielofunkcyjna włócznią na’at, co do której wciąż nie jestem pewien, jak działa, jak się rozkłada i jak w ogóle można czymś takim walczyć.

"Najlepszy «film klasy B», jaki kiedykolwiek czytałem", ocenił William Gibson. Rzeczywiście, jeśli do Ponurego Piaskuna podejść jak do filmu sensacyjnego – takiego, który ogląda się z myślą o dobrej rozrywce, patrząc na nielogiczności przez palce i po prostu chłonąc opowiadaną historię – to efekt z pewnością będzie pozytywny. To kawałek dobrego "męskiego kina" z prawdziwym twardzielem w roli głównej, ostrym, ciętym językiem opisów i dialogów oraz akcją niemal non stop. Do relaksu na kilka dni nada się znakomicie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8.17
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Ponury piaskun
Autor: Richard Jadrey
Wydawca: Zysk i S-ka
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 1 lutego 2011
Liczba stron: 382
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Cena: 34,90 zł

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.