» Blog » Polskie gry fabularne SF - tak dużo, a tak mało
23-12-2011 17:08

Polskie gry fabularne SF - tak dużo, a tak mało

Odsłony: 47

Komentarze


Wiron
   
Ocena:
+1
Jak dla mnie sprawa jest prosta. Czy postapo byłoby wśród erpegowców choć w połowie tak popularne gdyby nie Neuroshima? Nie wydaje mi się.

Potrzebny jest system który by na z jednej strony miał narzędzia pozwalające na rozegranie większości typowych dla SF sesji, ale jednocześnie łączyłby je sensownie.

Żeby nie było tak jak w Nemezis, że obok siebie masz kosmiczną naparzankę, tu arystokrację, a tam korporacje. Wszystko niby jest tylko sensu brakuje. Podejście autorkowców którzy robią systemy pod siebie też do mnie nie przemawia. (element X nigdy mi się nie podobał więc w MOIM settingu go nie będzie)

Najlepszym przykładem takiego uniwersum jest MASS EFFECT gdzie twórcy wzięli praktycznie wszystkie motywy występujące w Space Operze i przemielili je tak by pasowały do siebie i były ciekawe dla współczesnego odbiorcy. (roboty zabójcy - staroć, myślące programy zabójcy traktujące robotyczne ciało jako terminal - awesome)
24-12-2011 12:19
Nuriel
   
Ocena:
+3
@zigzak

Mieszacie strasznie. Żadne z Was nie ustaliło nawet co uznajecie za science fiction.

Jeśli przyjmiemy definicję, że science fiction to jest ten gatunek w którym są roboty, lasery i kosmici to nie ma najmniejszego problemu ze zrobieniem w nim dc/ intrygi politycznej/ dramatu/ akcji itd.

Jeżeli to drugie to chyba mamy problem. No bo czym byłoby to Wasze „czyste” science fiction? Co mieliby w nim do roboty postaci graczy? Jeśli przeciwstawiasz intrygę polityczną i/lub konflikt militarny, temu co się robi w hard sf to... na czym mają polegać sesje?

Jak na razie to Eva ma całkowitą rację pisząc o tej otoczce "czystego" sf.
Aby zagrać w Wasze hard sf potrzebna jest ogromna wiedza ze strony graczy. To tak jakby w settingu fantasy wymagać od graczy wiedzy na poziomie członka bractwa rycerskiego lub doktora mediewistyki. Czy też habilitacji z japonistyki w „Legendzie”.

Oczywiście, że to jest możliwe, ale przy takim podejściu to nie ma się co dziwić, że „prawdziwe” sf jest mało popularne. Wymaganie doktoratu z nauk ścisłych, abym w ogóle wiedział, co moja postać może robić w tym świecie jest raczej... mało sensownym podejściem, prawda? ;)

EDIT:

@Wiron

Ale spójrz chociażby na klasy postaci w ME. Toż to klasyczne archetypy rodem z fantasy: Wojownik, Mag i Złodziej. Ha, w ME1 Inżynier był niezbędny w drużynie właśnie do włamywania się.

Poza tym, space opera raczej nie jest tym sf o którym piszą indoctrine i zigzak. To raczej fantasy w odmiennej estetyce.
24-12-2011 12:31
Wiron
   
Ocena:
0
@Nuriel
W takim przepadku sprawa jest równie prosta. Ludzie nie grają w SF RPG nie dlatego że im się nie podoba ale dlatego że mamy zbyt ścisłą definicję SF RPG i wychodzi na to że wszystko jest skażone fantasy. Obce rasy - fantasy. Ruiny starożytnych cywilizacji - fantasy. Psionika - fantasy. Inżynier - fantasy (przecież każdy łotrzyk ma umiejętności pozwalające na hakowanie wrogich robotów i wyłączaniu wrogich tarcz. Tego na fantasy nie przetłumaczysz)
24-12-2011 12:50
Aravial Nalambar
   
Ocena:
+3
Nie zgodzę się. SF również bardzo często bazuje na naukach humanistycznych. I bardzo często tworzy bohaterów dużo głębszych psychologicznie niż fantasy. Przykład Zuzanny jest totalnie nietrafiony. Cała "Córka Łupieżcy" ma bardziej strukturę przypowieści, to bardzo krótka powieść. Spójrz na Dukajowego Berbelka z Innych Pieśni czy Pawła z Linii Oporu. Wybacz, ale czy można skupić się bardziej na bohaterze? W fantasy często masz archetypy, z których trudno się wyłamać. SF tworzy swoich bohaterów zgodnie z psychologią. Do tego masz całe soc-sf z czasów Assimova i innych.

Fantasy już dawno odeszło od studiów humanistycznych, jakie prowadził Tolkien czy Le Guin. Teraz to głównie poczytne historyjki. Nawet te bardziej ambitne - choćby cykl o Frey'u Kossakowskiej - to w zasadzie sama fabuła z wplecionym marnym wątkiem filozoficznym, którego historycznie należałoby umieścić gdzieś w średniowieczu (bo wtedy roztrząsano teodyceę i inne takie).

Większość znaczących powieści SF tworzy bardzo złożone światy - Fundacja, Diuna, Gateway... Cholera, wskaż mi sensowny cykl fantasy, który opowiada kilka tysięcy lat historii rozwoju i upadku cywilizacji! A to właśnie przedstawia Herbert i to wcale nie pomijając nieistotnych szczegółów.

Ba! Śmiem twierdzić, że to właśnie CZŁOWIEK jest obiektem zainteresowania dobrego SF. Pomijam już cały nurt transhumanizmu, który robi to w sposób ewidentny. Ale niby gdzie masz "jedynie historyjkę" i ścisłe myślenie w Solaris Lema? Gdzie masz to w Grze Endera?

Wielokrotnie spotykałem się z podobnym do twojego postrzeganiem SF i za każdym razem się burzę. Moim zdaniem to nierozumienie gatunku.
24-12-2011 12:57
Vukodlak
   
Ocena:
+6
Zawsze doceniałem przy rozmowach o sf to całe bzdurzenie o tym, że jest bardziej wymagające, trudniejsze, jakżeż ambytne, stawiające wciąż nowe pytania i wyzwania. Bazuje na prawdziwej science, a nawet tą łatwą humanistykę wykorzystuje lepiej od samych humanistów. Co za pierdoły. A potem garstka fanów hard sf się dziwi, że mało kto się interesuje ich ulubionym gatunkiem, który i tak jest fantastyką. Też mogę zrobić sesję Młota intensywnie wymagającą intelektualnie, jak zacznę wymagać znajomości piętnastowiecznej wojskowości, etykiety, sztuki i budownictwa. Zazwyczaj się wtedy mówi, że świat Warhammera nie jest naszym światem i w ogóle pupa. Akurat światy sf też nie są naszym światem, tylko równie wiarygodnym bajdurzeniem, trochę podkoloryzowanym teoriami (które i tak się później dezaktualizują). Fantasta wytyka fantaście brak realizmu... Przyganiał kocioł garnkowi.

W ogóle to co to za pomysł, żeby porównywać dobrą literaturę z kiepską? Też se mogę powiedzieć, że fantasy to świetna sprawa, bo Tolkien, Lewis i Le Guin, a sf jest dla dzieci i leni, bo to jakieś Spotkania na Mimban i inne równie wyelkye dzieua gatónkó. Zachowajta proporcje i poziomy.

Prawda jest taka, że RPG wcale nie wyrasta z fantasy. D&D to nie były orki, elfy i smoki, ale fantastyka w klimatach lat 60 i 70. Tolkienizacja RPG przychodzi później. Pierwotne klimaty hobby kręcą się wokół sword & planet (science fantasy w ogóle) i swobodnego przemieszania wątków fantasy i sf. To była fajna rzecz, wielka szkoda, że dziś te nurty nie są już tak często eksploatowane.

Aha, i sf niekoniecznie zajmuje się człowiekiem. Zajmuje się często zmatematyzowanym osobnikiem, którego za człowieka uznaje autor, wedle faworyzowanej teorii. To, że ktoś napisze książkę o reakcjach Człowieka, który spotyka Nieznane i Obce nie oznacza jeszcze, że mamy do czynienia z sf wykorzystującą wątki humanistyczne. To może być sf, która sprawia wrażenie, że wykorzystuje wątki humanistyczne.
24-12-2011 13:32
Eva
   
Ocena:
+4
SF również bardzo często bazuje na naukach humanistycznych.
No, wiem. Znaczy, wiem, że się zdarza, nie jestem szczególną koneserką żadnego gatunku. Ale pownieważ wiem, że się zdarza, napisałam "jeżeli nawet koncentruje się na problemach społecznych, to laboratoryjnie i eksperymentalnie"

Na Dukajowych Berbelka i Pawła nie spojrzę, bo nie czytałam - poza Córką znam Perfekcyjną Niedoskonałość (nie jestem w stanie o głównym - albo którymkolwiek innym - bohaterze powiedzieć nic poza ewentualnym wymienieniem imienia).

A soc-sf to często właśnie eksperymentalne podejście, w każdym razie w moim odczuciu. Le Guin swoją drogą chyba częściej pisała (pisze? ona jeszcze pisuje, nie? znaczy, wiem że żyje, zastanawiam się na ile jest aktywna) SF niż fantasy - znaczy, z fantasy mamy Ziemiomorze i parę opowiadań, SF jest chyba trochę więcej. W każdym razie Le Guin, którą uwielbiam, jest tutaj świetnym przykładem - weź Lewą rękę ciemności. Jasne, to wszystko jest fascynujące, ale chciałbyś tam zagrać? Postaci są żywe, ale żadną z nich nie chce się zostać, nie chce się przeżywać przygód w tym świecie. Ma świetne pomysły i rewelacyjne wykonanie, ale nie chcę tam grać. Mogę chcieć napisać taką książkę albo chcieć przeczytać podobną - nie grać.

W Grze Endera? "No, więc mamy to genialne dziecko w orbitalnej (?) bazie wojskowej i ono myśli, że gra, ale tak naprawdę to... Yyyy, skąd ono się tam wzięło? No, z Ziemi. Jak to "jak to z Ziemi?"? Nie no, oczywiście, że nie można ot tak bez powodu zabierać dzieci do bazy wojskowej, ale... Yyy... Jest przeludnienie. Tak. I w ogóle... Ten... Źle jest. I ten dzieciak jest nieszczęśliwy, o.".

Transhumanizm koncentruje się - znowu w moim odczuciu - na eksperymentach myślowych o człowieku, nie na człowieku.

Nawet te bardziej ambitne - choćby cykl o Frey'u Kossakowskiej
Rotfl. Do tego mniej więcej się sprowadza moja opinia na temat książek Kossakowskiej. I ich ambitności ;)

Zresztą, mniejsza o to w sumie, niespecjalnie mnie kręcą rozmowy o tym, że SF jest cool, a fantasy jezd dla gópków, jak już mówiłam. Nie jestem przeciwniczką SF, do tego z reguły nie przepadam za fantasy, napisałam po prostu dlaczego moim zdaniem ludzie chętniej grają w fantasy - i sprowadza się to dla mnie do tego, że fantasy bardziej działa na wyobraźnię i emocje, a SF na intelekt, również dlatego, że fantasy jest bardziej intuicyjne, SF - mniej, o tym też już ktoś pisał.

Tak czy inaczej obawiam się, że będziesz musiał znaleźć innego adwersarza do wojny o wyższość SF nad całą resztą wszystkiego.
24-12-2011 13:38
Aravial Nalambar
   
Ocena:
0
Hm... nie chodzi o to, ze walczę o wyższość SF nad wszystkim. Sam czasem lubię poczytać fantasy, ono także może być bardzo wartościowe, po prostu zareagowałem tak gwałtownie na twierdzenie, że SF jest tak ścisłe i przyrodnicze.

Odszedłem od tematu niepotrzebnie i emocjonalnie, sorry.

Co do Lewej Ręki Ciemności i jej kontynuacji - rzucenie graczy w świat Ekumeny jako jej ambasadorów/agentów mogłoby być ciekawe. Może nawalanki to tam nie będzie, ale parę motywów myślę dałoby się z tego wydobyć.

SF z pewnością jest nieintuicyjne... może właśnie trzeba szukać kierunków? Promować różne sposoby rozgrywki? Wydaje mi się, że gdyby się postarać to możnaby wiele znaleźć.
24-12-2011 13:45
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Nuriel - no to tez o to mi wlasnie chodzi! Ja mowie o "ogolnym SF", choc w dyskusji czasem pojawia sie opcja high lub low, i wtedy jest problem semantyczny :)

Sam uwazam, ze Hard SF moze byc malo grywalne, za to space opera - jak najbardziej. I ze mozna ją zrobic bez space fantasy.

Vuko - to z czego sie cos NAPRAWDĘ wywodzi, a to co tzw Ogół uważa, to są dwie rozne sprawy.
Co zas do smaej wyzszosci SF nad Fantasy to nawet nie ma co sie wypowiadać. Natomiast porownac je mozna, znalezc cechy ktore je od siebie roznia, bez wartosciowania co lepsze co gorsze.
Dla mnie najwieksza roznica jest fakt, ze fantasy opiera sie na przeszlosci - na tym co bylo (lub ludzie mysleli ze bylo). Jest wiec latwiejsze, bo kalki fantasy widac wszedzie, nawet w mysleniu ludzi ktorzy twierdzą ze kosmici to takie w sumie elfy i krasnoludy, a wlasciwie ich odpowiedniki w kosmosie.
Natomiast sf skupia sie na tym co bedzie - do tego kanon ma bardziej rozbudowany, bo obok fantastow mamy tez naukowcow, ktorzy dorzucaja swoje odkrycia do rozwijajacej sie puli motywow sf. Wiec faktycznie, trzeba to sledzic. Gdybys w czasach pisania Conana powiedzial "kiedys ludzie biegali z mieczami i rzucali czary" to rewolucyjne by to nie bylo. Natomiast gdybys powiedzial w tych samych czasach, ze w futurystycznej wizji przyszlosci bedzie naped warpowy czy latanie przez czarne dziury, to ludzie by sie pukali w czolo, bo jeszcze wtedy myslano ze na ksiezyc najlepiej doleciec strzelajac z wielkiej armaty :)
SF caly czas ewoluuje, fantasy nie - dlatego latwiej je ogarnac. Jest skonczone, mozna tylko wyszukiwac kolejne Mity Zalozycielskie, niewyeksplorowane panteony i wymyslac kolejne intrygi.albo robic cos co zrobil np Pratchet - zastapic magia technike i stworzyc dzisiejsza cywilizacje (zamiast aparatu fot - demon w pudełku).
Albo jak Martin - napisac fabularyzowana ksiazke historyczna do fikcyjnego swiata.
Mysle ze w tym moze tkwic pewna sila fantasy - jest stabilna i na swoj sposob skonczona. Nie wywraca sie pod naporem nauki, ktora biegnie do przodu i zawstydza pisarzy SF szybciej niz skonczą pisac ksiazkę.
Wiec tak, SF wymaga wiecej.

Ale pozostaje ta cala space opera, czyli "zwykla historia" w scenografii space. Czemu ona cieszy sie tak malym zainteresowaniem w PL? Rozumiem ze dla fana Lema czy Dukaja (sam sie do nich zaliczam) space opera moze byc odpowiednikiem harlequina czy historyjek Salvatore'a, tyle ze w kosmosie, i albo nie czyta, albo robi to dla swiadomego funu czytania plytkiej historyjki. Tak samo plytkiej jak spora czesc fantasy. Bo umowmy sie, fantasy i space opera wiele do naszego zycia nie wnoszą. Mozna powiedziec ze malo sie roznią. Ajednak jakos sie roznią, skoro w PL ludzie grają w rpegi fantasy, a w SF nie.

co do popularnosci postapo i neuroshimy -sadze ze to jednak wplyw mial mad max i terminator, a nie neuroshima. Ktos predzej czy pozniej by na to wpadl. Neuro po prostu odpowiedziala na potrzeby. I swietnie trafila.
24-12-2011 14:34
Wiron
   
Ocena:
+1
@zigzak
"co do popularnosci postapo i neuroshimy -sadze ze to jednak wplyw mial mad max i terminator, a nie neuroshima. Ktos predzej czy pozniej by na to wpadl. Neuro po prostu odpowiedziala na potrzeby. I swietnie trafila."

To ja powiem że na popularność SF wpływa Star Wars, Star Trek, Mass Effect, Obcy, Avatar itp. Ktoś prędzej czy później na to wpadnie i wyda w Polsce system który odpowie na te potrzeby. I świetnie trafi.
24-12-2011 14:50
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wiron - taki wlasnie mam zamiar :)
faktycznie, gdyby starwars wyszlo swego czasu po polsku, pewnie sytuacja na rynku SFRPG bylaby inna dzisiaj.
24-12-2011 15:07
Vukodlak
   
Ocena:
+3
Star Wars to sf w ogóle? Przecież nie porusza żadnego wątku związanego z ogólnie pojmowaną science. Myśliwce płoną w kosmosie, napęd nadświetlny działa "bo tak", biegają z laserowymi mieczami i nikogo nie obchodzi jakim cudem to coś funkcjonuje, światem rządzi mistyczna energia i wiara, a nie szkiełko i oko. Jedyne co tam jest z sf to kosmos, planety i statki międzygwezdne. Kosmici SW nie są sf, bo to żadni obcy z nieznanych gwiazd, tylko członkowie ogromnego galaktycznego społeczeństwa. Społeczeństwa, które nota bene nie jest nawet przedstawiane w logiczny sposób - ot, olbrzymia zbieranina dziwolągów.

I cały czas popełniasz błąd, gdy twierdzisz, że sf jest wymagająca. Przedstawiasz fragment literatury science fiction, a nie całość. Jest cała masa popłuczyn, które nie mają większych ambicji, ponad "Voltreq sięgnął po blaster [naukowy bełkot wyjaśniający działanie] i ruszył w kierunku statku [kolejna dawka bełkotu], by walczyć ze złym skiowianinem Zeralusem [trzy strony opisu pokręconego społęczeństwa obcych] i odbić ukochaną Suavę, posiadającą kody dostępu do biocyfrowego komputera samoświadomego [naukowe wyjaśnienie zasady działania]". To, że są wielcy autorzy, którzy próbują powiedzieć coś więcej przez gatunek, jakim jest science fiction, nie oznacza w żadnym wypadku, że całe sf jest takie. ;)
24-12-2011 15:19
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Vuko, prosze cie, sa swieta a ty mnie pouczasz gdzie ja błędy robię, zupelnie nie rozumiejac o czym mowie.
Nie popelniaj bledow, ktore wytykasz innym.
24-12-2011 15:26
Wiron
   
Ocena:
+2
Można się kłócić co jest SF, a co nie, czym się zajmuje, a czym nie, czy to jest jeszcze SF czy nie. A w fantasy się po prostu gra.
24-12-2011 15:28
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wiron - no właśnie, przy SF zaraz się zlatują oszołomy i sie wykłocają o definicje, zamiast grać czy czytać czy oglądać. To nie jest kontrowersyjny temat, chyba ze sie z niego zrobi kontrowersję.
Wracając więc do meritum sprawy - wychodzi nam ze fantasy jest popularniejsze niz sf, a settingi ze smokami sa popularniejsze od settingow ze statkami kosmicznymi.
Padlo kilka koncepcji dlaczego tak sie dzieje, i to sa ciekawe spostrzeżenia, nie rozmywajmy ich wiec trollfestem na temat "ale jaka jest definicja SF?" i wytykaniem błędów ludziom czytajacym dyskusje po łebkach.

24-12-2011 15:48
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
+1
Wydaje mi się, że sci-fi ma nad fantasy taką przewagę, że powstała cała masa teorii- różnych nurtów i definicji, które w tego typu dyskusjach zaraz są wyciągane jak z rękawa :) Bo chociażby takie Star Warsy (czy filmowe, czy z całym dobrodziejstwem książek) czy kolejne powieści z Warhammera 40k ciężko nazwać czymś wymagającym intelektualnie od czytelnika. :) Aczkolwiek, gdy już się przyłapie sci-fi na takiej niekonsekwencji, zaraz jakiś fan gatunku wyskoczy z mnóstwem mądrej terminologii, że to nie science-fiction, tylko science-fiction "skażone" przez co innego :P

Fantasy z kolei, choć na przykład pod auspicjami Tolkiena opierało się na dużej wiedzy tyczącej mitologii (jako inny przykład lubię także podawać Narnię Lewisa, gdzie autor z kolei dał przykład szerokiej wiedzy teologicznej), obecnie opiera się na wypracowanych schematach, oderwanych od pnia w naszej rzeczywistości.

Może pewną przewagę sci-fi ma w tym, że rozwój nauki postępuje zauważalnie i przez to twórcy gatunku muszą ciągle aktualizować swoje wizje, by pozostać na czasie, a kolejnymi odkryciami historycznymi jara się tylko grupa entuzjastów, bo i tak zekranizuje się/wyda się grę nawiązującą do mitologii na poziomie "Thora 3D" czy innych "300". :P

Przechodząc już do RPG. Mam pewne obawy, że gdyby powstał system fantasy w którym ponownie nastąpiłoby sięgnięcie "do źródła", czyli elfy i krasnoludy wyglądałyby tak, jak u Skandynawów, a wizja społeczeństwa i uzbrojenia przestałaby być wariacją na temat tego, co autorzy uważają za kojarzące się ze średniowieczem, to poza grupą purystów specjalnego rozgłosu by nie uzyskał. Ludzie po prostu mają już swoje wyobrażenie fantasy, a miłośnikom historii pozostaje tylko zgrzytać zębami ze zgryzoty (albo, w moim przypadku, grać w Wolsunga, gdzie od początku wiem, że nikt na poważnie "elfów nienawidzących krasnoludów" nie weźmie :P).

Myślę, że podobnie jest z sci-fi. Ja osobiście mam za sobą raczej klasykę sci-fi, "Fundację", "Diunę", Lema, trochę książek pokroju "Człowieka w labiryncie" Silverberga i na tym się opiera moje pojęcie kanonu. Ale jako, że systemy RPG starają się nadążyć za tym, co się obecnie serwuje w innych mediach, to znalazłem się poza grupą potencjalnych odbiorców. :)
25-12-2011 10:58
Indoctrine
   
Ocena:
0
@Nuriel

"Mieszacie strasznie. Żadne z Was nie ustaliło nawet co uznajecie za science fiction."

I tu jest przysłowiowy sęk :)
SF to bardziej pojemny gatunek od fantasy i nie ma jednego, wiodącego nurtu.

W skrócie, SF porusza więcej "ambitnych" problemów i posługuje się pewną metodologią naukową do ich modelowania. Fantasy rzadko takie problemy porusza.
Za to w fantasy pojawia się więcej historii bardziej typowych do powieści przygodowych, romansów itp. Zdrada, pojedynki, miłość :)
25-12-2011 11:34
chimera
   
Ocena:
+1
Ludzie lubią to, co znają.

Dobry, nowoczesny system opisujący świat Obcego i wprowadzający pomysły poza graniem marines i tłuczeniem ksenomorfów - moim zdaniem hit, szczególnie biorąc pod uwagę zbliżającą się premierę Prometeusza.

Star Wars D6 po polsku? Byłby mega hit, jak słusznie zauważył zigazg, tylko teraz już oczywiście za późno.

Dobry system cyberpunk z pomysłem? Byłby hit. Tylko nie chodzi tutaj o kolejny generic, ale coś z jajem - cała otoczka starego CP2020 związana ze "stylem ponad istotą", świetnie rozpisanymi archetypicznymi rolami, cytatami i zapadającymi w pamięć postaciami ze świata gry (Silverhand!) miała ogromne znaczenie jeżeli idzie o odbiór tej gry. Plus przystępne zasady, a nie jakieś potworki w rodzaju kilkudziesięciu stron a la Robotica.

Rpg-owcy lubią rzeczy, które szybko i silnie przemawiają do wyobraźni i nawiązują do szeroko rozumianej popkultury. Z tego, co widzę na podstawie materiałów w sieci, wydaje mi się, że Enc wziął to sobie do serca przy tworzeniu Nemezis i chwała mu za to.

Jakoś nie zachęca mnie np. taka Eclipse Phase, która to gra sprawia wrażenie naładowanej pomysłami, z którymi nie za bardzo wiadomo co robić i w której możemy stworzyć "praktycznie każdą postać, jaka tylko nam przyjdzie do głowy: od inteligentnej ośmiornicy lub kruka" (WTF?).

Za to taki Rapture, konsekwentnie opierając się na jednym pomyśle odwołującym się do głęboko zakorzenionej w naszej kulturze idei, bardzo fajnie łączy horror i sci-fi. Mało ambitne? Może, ale od razu ma się przynajmniej kilka pomysłów na przygody i postacie i chęć zagrania.
25-12-2011 12:01
whitlow
   
Ocena:
0
@Wiron
,,Jak dla mnie sprawa jest prosta. Czy postapo byłoby wśród erpegowców choć w połowie tak popularne gdyby nie Neuroshima? Nie wydaje mi się.

Potrzebny jest system który by na z jednej strony miał narzędzia pozwalające na rozegranie większości typowych dla SF sesji, ale jednocześnie łączyłby je sensownie.,,

Znaczy neuro jest przykładem spójnego łączenia motywów? Bo ja myślałem, że wpieprzenia wszystkiego co się da, a jak się nie będzie chciało domknąć, to dopchnięciu parę razy z kopa.
28-12-2011 12:56
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
E, whitlow, troche przesadzasz z tym dopchnięciem kolanem w Neuro. Nie bardziej "dopchnięte" niż w Nemezisie - wybierasz co potrzebujesz i masz swoja wlasna wersje (Enc w pierwszych komciach tutaj o tym pisał).
W Neuro problem byl taki, ze swiat zawierajacy "wszystko" nie trzymal sie kupy, i wymagał wyboru - A pasuje do B, B pasuje do C, ale już A i C jest dziwne, albo glupie.
Ale po zastosowaniu "Kolorów" i wybraniu konwencji (ABC Enca) ten problem znika.

A przynajmniej teoretycznie, bo w koncu wielu ludzi powie - po grzyba mi Robotica, skoro moge w Moloch-Neuroshimie (+fuzja Chrom+Rdza) prowadzic praktycznie te same scenariusze.
tylko że, choc nie uwazam Robociki za jakieś dzieło, na pewno ma bardziej rozbudowany swiat pod granie w tej konwencji.
I ogolnikowosc i "dopychanie" motywow moze razic, i w Neuro i w Nemezis (zauwazyliscie, oba na N, NOVA tez bedzie na N:), bo kazdy ma odmienna wizje tego w co gra.
28-12-2011 14:50

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.