» Teksty » Polecamy / Odradzamy » Polecamy / Odradzamy w styczniu

Polecamy / Odradzamy w styczniu


wersja do druku

Harry Brown
2009-01-15
plus



Wszystko wskazuje na to, że w nawale naprawdę dobrych filmów premiera Harry’ego Browna przejdzie niezauważona. A szkoda. Film Daniela Barbera z rewelacyjną kreacją tytułowego bohatera (Michael Caine) to kawał naprawdę solidnego kina. Samotny weteran wymierza sprawiedliwość mordercom przyjaciela. Nie jest to jednak bezmyślna strzelanina, z niezniszczalnym awanturnikiem siejącym spustoszenie w stylu Życzenia śmierci. Mottem filmu jest "Zło złem zwyciężaj ", jak się okazując dość trafnie podsumowującym fabułę. Nie jest to lekka komedyjka czy głupawy współczesny western, to dawka dobrego kina o mocnej tematyce.[Faviela]






Artur i zemsta Maltazara
2009-01-01
minus


Bardzo podobała mi się część pierwsza – Artur i Minimki, toteż do Artura i zemsty Maltazara podeszłam z dość dużymi oczekiwaniami. Niestety po seansie byłam dość mocno zawiedziona. Chociaż zaczyna się całkiem ciekawie – od polowania na pszczołę i plemiennej inicjacji, potem niewiele się dzieje. Filmowi brakuje przede wszystkim akcji – brak widowiskowych pościgów, scen walki czy potyczek. Efekty specjalne są dość mizerne i nie wywierają na widzu żadnego wrażenia, zaś Minimków niemal nie uświadczymy. Zero wyrafinowania czy chociaż radości, jaką niewątpliwie dawało oglądanie części pierwszej. Być może wpływ na odbiór filmu miał fatalny polski dubbing. Niestety, nie mogę polecić – wydaje mi się, że ani widz dorosły, ani dziecko nie będą bawić się dobrze. A szkoda. [Marigold]


Raj dla par
2009-01-01
minus



Jako że zima jest w tym roku wyjątkowo złośliwa i nie chce nas opuścić, dla poprawy nastroju postanowiłam obejrzeć film, którego akcja toczy się w większości w tropikalnej scenerii. Do seansu zachęcała również ciekawa obsada, szczególnie lubiani przeze mnie Kristen Bell, Vince Vaughn i Jason Bateman. Cztery pary trafiają na raj na wyspie, by przypomnieć sobie, dlaczego są razem i sprawdzić, czy się kochają. Mogłoby być zabawnie i radośnie, na co wskazywał zwiastun, ale niestety nie jest. Humor jest prosty, gagi dość prymitywne i w pewnym momencie nużące, zaś schemat goni schemat. Udanych jest właściwie tylko kilka scen. Warto obejrzeć chyba tylko po to, żeby sobie przypomnieć, jak wygląda lato i (ewentualnie) zaplanować urlop w tropikalnej scenerii (widoczki jak z najlepszych katalogów biur podróży). [Marigold]



Sherlock Holmes
2009-01-15
plus


Zanadto wodewilowy, a wartka akcja gubi klimat gdzieś w bocznej uliczce. Intryga na tyle nieskomplikowana, by widzowie poczuli, jacy są inteligentni. Guy Ritchie, z właściwą determinacją, nie podarował sobie globalnej teorii spisku – zaleciało Bondem w dickensowskim landszafcie. Warto jednak powiedzieć, że świetnie zagrane i bardzo zabawne. Duet Downey Jr. i Law aż kipi chemią. Robert i jego chłopięcy urok nareszcie nadali Holmesowi charakterku, nie odbierając mu przy tym charakteru. Sherlock zszedł z ikonografii do świata żywych, nadętych, zadufanych i nonszalanckich arogantów, którym mężczyźni zazdroszczą, a kobiety uwielbiają. Duży plus za dialogi i iskrzące, słowne przepychanki. A jednak, mimo wszystko, wolałabym czysty kryminał. Komediowa konwencja historii o Holmesie urzekła mnie jak dotąd jedynie w Without a clue i była to miłość od pierwszego wejrzenia. Daleko mi do zdrady. [Arion]


Kocham Sherlocka Holmesa i świetnie się bawiłam na większości filmów Guya Ritchiego, toteż z wielką niecierpliwością czekałam na Sherlocka Holmesa. Najnowsza ekranizacja nie jest rasowym kryminałem, raczej lekką i pełną fantazji improwizacją na temat tego, jaki słynny detektyw z Baker Street mógłby być. W wersji Roberta Downeya Jr. jest bezczelny, złośliwy, arogancki, uwielbia testować ludzką wytrzymałość na krytykę i chamstwo, fascynuje go boks, a przy tym jest autentycznie zabawny i trudno go nie polubić. Kroku dotrzymuje mu bez problemów dzielny Watson w wykonaniu Jude’a Law (za którym nie przepadam, ale tu mnie zachwycił), zaś ciemną stronę reprezentuje Lord Blackwood. Jest widowiskowo, głośno, śmiesznie (fantastyczne dialogi!). Bawiłam się świetnie i szczerze polecam. [Marigold]


Księżniczka i Żaba
2009-01-15
plus



Przyznam szczerze, że do najnowszej produkcji Disneya podchodziłam bez wielkiego entuzjazmu. Prosta zdawałoby się historyjka – dzielna i pracowita dziewczyna, żaba, pocałunek, a potem żyli długo i szczęśliwie. Hola, hola, nie tym razem. Dziewczyna stąpa mocno po ziemi, chce otworzyć własną restaurację i ani jej w głowie harce, zabawy, zapomina, co znaczy radość życia. Żaba to a i owszem zaklęty książę, ale nie jest wymarzonym kandydatem na małżonka (aroganckie toto, narcystyczne i nieprzystosowane do życia). Pocałunek zaś nie gwarantuje szczęśliwego zakończenia, ale dopiero rozpoczyna właściwą przygodę. Ogląda się to sympatycznie, jak zwykle postaci drugoplanowe przykuwają uwagę (uzdolniony muzycznie aligator wygląda niemal zupełnie jak te z Bernarda i Bianki, ale charakter ma znacznie lepszy). Ciekawe jest również ukazania kipiącego życiem Nowego Orleanu – pełnego muzyki, radości i kolorów. Portret miasta wpływa na pozytywny odbiór filmu. Nie wiem tylko, czy Księżniczka i Żaba to bajka dla dzieci, gdyż momentami bywa straszno – jest i voodoo, i duchy, i mrok. Polecam jako sympatyczny przerywnik między głupiutkimi komedyjkami a poważnymi dramatami. [Marigold]


Planeta 51
2009-01-29
plus


Opis rozpoczynający się od słów: "kolejny film twórców Shreka…" nie zachęcił mnie specjalnie do seansu - w końcu ile razy można oglądać to samo, ale postanowiłam dać Planecie 51 szansę i nie żałuję. Opowieść o obcych, ale z innego punktu widzenia, czyli co by było gdyby to ludzie byli kosmitami? Kiedy Russ Baker wysiada ze statku, by wbić kolejną pinezkę w mapę podbojów wszechświata, okazuje się, że planeta jest zamieszkana i w pełni cywilizowana, a jej zielonoskórzy mieszkańcy postanawiają zlikwidować najeźdźcę. Astronauta poznaje jednak zafascynowanych kosmosem przyjaciół, którzy zechcą mu pomóc w powrocie do domu. Brzmi schematycznie, ale jest sympatyczne. Planeta 51 urzekła mnie od początku. Znakomicie oddany klimat lat 50. – stare piosenki (Lollipop rządzi), a dla kontrastu z ipoda astronauty leci Macarena. Jest zabawnie, lekko, przyjemnie. Dodatkowy plus za małego robocika – Rovera – który zachowuje się jak uroczy psiak, a w jednej ze scen tańczy w specyficznym deszczu jak Gene Kelly i chociażby dla tej sceny warto! [Marigold]

Pół żartem, pół serio
2009-01-29
plus



Film, który po wielu latach powraca na ekrany kin i trzeba się z tego cieszyć, albowiem Pół żartem, pół serio to jeden z najlepszych obrazów w historii. Mądra komedia, pozbawiona głupich gagów, a przy tym niezwykle zabawna. Znakomicie zagrana – Marylin Monroe jest urocza, lekko zwariowana, głupiutka, a przy tym niezwykle ciepła. Duet Tony Curtis i Jack Lemmon nie dość, że zagrał z werwą i naprawdę dobrze, to jeszcze świetnie wygląda w sukience. Klasyka w czystej postaci, której nie wolno przegapić, szczególnie, że na końcu pada nieśmiertelne zdanie: "Nikt nie jest doskonały"! [Marigold]
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Porozmawiajmy o fan fiction
Fiki, jakie są, każdy widzi?
Sherlock Holmes: Pojedynek z Irene Adler
Zawody detektywów
- recenzja
Sherlock Holmes i podróżnicy w czasie #1: Wątek
Detektyw pojawia się o czasie
- recenzja
Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa
Kot ukradł skarabeusza, mordując po drodze...
- recenzja
Sherlock Holmes - Crime Alleys #1: Pierwsza sprawa
Skok na głęboką wodę
- recenzja
Sherlock Holmes: The Devil's Daughter
Wewnętrzne życie detektywa
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.