28-08-2006 11:28
Polconium Finis...
W działach: Życie jest Nowelą... | Odsłony: 2
Dzień #1: Nie cierpię Autobusów, Kioskarz Bohater, Tayny und Mrooczny Pokój Poltera...
Połączenia z Tarnowa do Lublina są tragiczne. Niby tylko 267 kilometrów, a PeKaeSem jechałem bite 6 godzin, bo zamiast kulturalnie jechac prosto na Lublin, to tenże błądził gdzieś do jakiś Puław i innych dziwacznych miejscowości. A najgorsze jest to, że kiedy już się wbiliśmy do Lublina czekała mnie kolejna jazda Busem, tym razem miejscową 39. Jadę, jadę, liczę przystanki, straciłem rachubę... Cholera, gdzie ja jestem! Wysiadłem na jakimś losowym przystanku i - doświadczony z rozmów z Kioskarzami Krakowskimi - natychmiast nakierowałem się na Kiosk gdzie zapytałem "Gdzie do jasnej anielki jest Wallenroda i Wejdaloty?". A kioskarz mi nawet mapkę narysował. Chwała mu za to. Dotarłem do szkoły... w skrócie: brak prysznica i potworne kible. Ale miejsca sporo. Natychmiast zacząłem szukac znajomych i znajomych, których miałem dopiero poznac. Na szczęście w Games Roomie, ujrzałem Ausira, błyskiem zagadałem et Voila! Już znalazłem się w Taynym Und Mrrocznym Pokoju Poltera, nie oznaczonym nawet numerem sali ;). A w środku miks - Starlift, Lucek, Puszon, Seji, Segi, Ewa, Wojewoda... a później jeszcze Beacon i Draker. Zaczęło się robic ciekawie. A ponieważ muszę iśc na ogródek zbierac jabłka, to w skrócie. Konwersowaliśmy, siedzieliśmy w knajpie, graliśmy w planszówki, a Starlift postawił mi "Sok jabłkowy" ! :9 Jak wrócę z roboty to poleci druga notka z dalszą relacją prywatną i podziękowania dla wielu person.
Połączenia z Tarnowa do Lublina są tragiczne. Niby tylko 267 kilometrów, a PeKaeSem jechałem bite 6 godzin, bo zamiast kulturalnie jechac prosto na Lublin, to tenże błądził gdzieś do jakiś Puław i innych dziwacznych miejscowości. A najgorsze jest to, że kiedy już się wbiliśmy do Lublina czekała mnie kolejna jazda Busem, tym razem miejscową 39. Jadę, jadę, liczę przystanki, straciłem rachubę... Cholera, gdzie ja jestem! Wysiadłem na jakimś losowym przystanku i - doświadczony z rozmów z Kioskarzami Krakowskimi - natychmiast nakierowałem się na Kiosk gdzie zapytałem "Gdzie do jasnej anielki jest Wallenroda i Wejdaloty?". A kioskarz mi nawet mapkę narysował. Chwała mu za to. Dotarłem do szkoły... w skrócie: brak prysznica i potworne kible. Ale miejsca sporo. Natychmiast zacząłem szukac znajomych i znajomych, których miałem dopiero poznac. Na szczęście w Games Roomie, ujrzałem Ausira, błyskiem zagadałem et Voila! Już znalazłem się w Taynym Und Mrrocznym Pokoju Poltera, nie oznaczonym nawet numerem sali ;). A w środku miks - Starlift, Lucek, Puszon, Seji, Segi, Ewa, Wojewoda... a później jeszcze Beacon i Draker. Zaczęło się robic ciekawie. A ponieważ muszę iśc na ogródek zbierac jabłka, to w skrócie. Konwersowaliśmy, siedzieliśmy w knajpie, graliśmy w planszówki, a Starlift postawił mi "Sok jabłkowy" ! :9 Jak wrócę z roboty to poleci druga notka z dalszą relacją prywatną i podziękowania dla wielu person.