» Magic: the Gathering » Raporty » PolTour Kraków

PolTour Kraków


wersja do druku

Do krakusowa udalismy sie w piec osob (adpg, przemol, pitr, grzesiek i ja)
autem, pociagiem dojezdzali jeszcze z katowic: volrath/operator, zaku, hofi,
drachenfels i marek matyjaszek... na miejscu byla juz qpa znajomych: karas,
kaspian, michal mos, bartek ciesla, lukasz wojaczek oraz oczywiscie
krakusy... z bardziej znanych mi tambylcow zagral tylko adrian brzegowy, a i
tak nie poszlo mu zbyt specjalnie...
brakowalo wielu wielkich i maluczkich, zdziwil mnie prawie kompletny (za
wyjatkiem wzmiankowanego juz karasia) brak warszawiakow...
animek skonczyl rejestracje i wyswietlil pierwsze pairingi...

r1 vs. drachenfels - stompy (moj wlasny dek, ktory pozyczylem drachowi na
turniej...)
drachu ma troche malo ogrania w ext wogole, a stompym to juz w szczegolnosci
(lepiej gra kontrola, niz naporem...), do tego mam w mainie bardzo
niesprawiedliwe na stompiaka cave-in'y (tak, wiem, jestem chory... ale dobre
odkurzanie pola gry jest bardzo wazne w przypadku, kiedy ma sie tylko 10
kreatur w slighu...) - wygrywam dwie szybkie gry bez wiekszego problemu...

r2 vs bartek ciesla - turbo phid
tak jak tydzien wczesniej z calebem, tak i tym razem informuje przeciwnika,
ze z tym archetypem deku jeszcze nie przegralem... tym razem jednak nie moge
powiedziec, ze zawsze wygrywalem, bo jest to moja pierwsza gra turniejowa z
turbophidem... pierwsza gra to w miare bezoporowa lupanie po glowie,
zajezdzam bartka szybko i bolesnie, nie zmienia to jednak faktu, ze caly
czas milo sobie gawedzimy (tak milo, ze z sasiedniego stolika nas uciszali
;P). w tej grze mielismy b. ciekawa sytuacje: bartek mial na stole sroke,
ktora atakowala w jego turze i swiezo wystawionego ophidiana, a ja fanatica
i piec wolnej many, a na reku cave-ina... atakuje fanatykiem, bartek blokuje
phidem, poswiecam fanatyka, i mowie "w sroke" na to bartek "no to dawaj tego
cave-ina"... no to dalem... bartek popatrzyl na reke i uswiadomil sobie, ze
ma tam tylko misdirekcje... oj, ale zesmy sie glosno i wulgarnie smiali...
:)
w drugiej grze wyskoczyla masticora, i wlaczyl sie 5-turn-clock... nie
zdazylem zakutac bartka, ale gdyby przedostatnia dociagnieta przezemnie
karta nie byl land a fireblast moglo sie skonczyc inaczej (niestety,
zapomnialem spytac sie bartka, czy mial na reku miske albo force'a)...
trzecia gra byla pukaniem do jednej bramki, bo z dwoma chillami na stole i
mastikora biegnaca w moim kierunku nie da sie duzo zrobic...

r3 vs. michal mos - w/b ww :)
michal pozyczyl duale, i splashowal do weeniaka czarny dla regeneracji
spectral lynxow i side'owych perishy - nie ma to jak side na kaspiana :)))
niestety, lynxy z regeneracja to naprawde upierdliwa sprawa, i po pierwszej
przegranej grze, gdy w drugiej mialem juz kontrole na stole, pokazal sie
lynx, i do tego dostal skrzydelka... potworne 8/7 z regeneracja zrobilo mi
dobrze... tym samym trace szanse na t4, ale walimy dalej - przynajmniej
ranking trza sobie wypasc... :)

r4 vs. pawel madej - sligh
w czasie gry mozna zauwazyc, ze jest to raczej wariacja na temat, niz
"normalny" sligh - tangle wire'y na stole robia tak duzo zamieszania, ze
pierwsza gre udalo mi sie przegrac :) druga i trzecia rozgrywam uwaznie
(control mode sucks!) i udaje mi sie wygrac dwa razy - do 9 i 12...

r5 vs. adpg - white heat
myslalem, ze bede klal glosno, bo z adamem w ext jeszcze wczesniej na
turnieju nie wygralem, do tego okazalo sie, ze ja mam nieco wyzszy ranking,
a to nie wrozy mi dobrze w przypadku przegranej...no i rzeczywiscie -
pierwsza gra jest tak standardowa, ze az szkoda - ratowalby mnie topdeck
fireblasta (pilka nie przebilaby sie przez penitenta na krucjacie i
tresholdzie) ale oczywiscie przy siedmiu landach na stole dociagnalem
osmy... druga gra to mulligan adama, poparty wastem w dualke ("what shall we
do? whom shall we screw?"), jednak obaj meczymy sie na jednym landzie...
adam troche dluzej, co daje mi remis... trzecia gra to pojedynek
sideboardow - adamowe warmthy vs. moje anarchie... do tego adam rozlupuje mi
dwa scrolle, ktore pomagaja bardzo na jego krematurki z protekcja na
czerwone... adam przez wieksza czesc gry byl powyzej 20 life'a, ale niszczac
drugiego warmtha zdolalem skutac go na smierc dwoma fanatykami i potwornie
agresywnymi bottle gnomami...

wlasciwie jedyny zgrzyt turnieju, to animkowy dci reporter, ktory losowal mi
tak chamskie pairingi, ze za wyjatkiem czwartej gry gralem z samymi dobrymi
znajomymi... i wogole - jako osoba, ktora wygrala pierwszy mecz 2:0 jako
jedyna, powinienem grac z tym, co mial baja, a nie z bartkiem ciesla... THIS
SYSTEM SUCKS LIKE AN ELECTROLUX :)))

jezeli onix podesle mi w ciagu tego tygodnia kase za karte, to moze wybiore
sie do warszawki, wygrac ten sezon poltura... :)))

remaining loud...
--
Cpt WATMAN of GAB Fiery Red Ewok Team
watman(at)manowar-fanclub.prv.pl
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.