» Blog » Pokerowa porażka
21-11-2011 23:27

Pokerowa porażka

W działach: Poker | Odsłony: 8

Niestety minął prawie miesiąc od mojego początku pokerowej kariery i chyba czas przyznać porażkę w tej branży. Jednak zdam tutaj swój raport z moich osiągnięć w tym czasie.

Grałem zazwyczaj około 10 godzin tygodniowo. W pewnym etapie udało mi się uzbierać nawet 120 dolarów na moim koncie ale niestety wyższe stawki oznaczały o wiele wyższy poziom i systematycznie odbijałem się od wyższych wyzwań i spadałem na niższe stawki. Ostatecznie kiedy po raz kolejny wróciłem do 60 dolarów powiedziałem sobie "wszystko albo nic" i wszedłem na stół za 60 dolarów wpisowego w grę z jednym tylko przeciwnikiem. Niestety przegrałem tą grę i mój bilans konta wrócił do zero. Nawet mając 120 dolarów po niemal 4 tygodniach wynika, że o wiele bardziej opłacałoby mi się wziąć nadgodziny w pracy niż grać w pokera.

Niestety moja kariera pokerowa kończy się tutaj choć nie zaprzeczam, że fajnie się grało i jeżeli nie wkłada się w to pieniędzy i traktuje jak zabawę można świetnie się bawić na niskich stawkach.

Komentarze


earl
   
Ocena:
+5
Powinieneś obejrzeć "Wielkiego Szu" to możesz byś się czegoś nauczył :P
21-11-2011 23:55
Eva
   
Ocena:
+4
Na przyszłość słuchaj dziewczyny :P
22-11-2011 00:33
Kamulec
   
Ocena:
+2
Jeżeli ktoś wygrywa, a ktoś przegrywa, to nawet bez prowizji jesteś średnio na 0. Wydaje się oczywiste. Czemu nie było?
22-11-2011 02:31
Umbra
   
Ocena:
+1
Poker jest gra swietna, ale tylko na kase inaczej nie ma zabawy. Osobiscie polecam w grach "nie na kase" brydza, przy ktorym "stracilem" wiele miesiecy. Poza tym null i tysiac to tez fajna sprawa. Ze mnie ogolnie jest straszny karciaz i uwielbiam w karty grac, jak ktos sie kiedys pojawi w londynie albo okolicach to zapraszam na partyjke ; )
22-11-2011 13:46
Xolotl
   
Ocena:
+1
A dobrze Ci tak:P
22-11-2011 15:08
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
i został skasowany dlaczego?
22-11-2011 15:18
Feniks
   
Ocena:
0
Bo się czepia?
22-11-2011 16:09
oddtail
   
Ocena:
+1
Feniks: żeby zarabiać na pokerze niestety najłatwiej jest siedzieć przy stolikach z, powiedzmy Fixed Limit Hold'emem i grać mechanicznie, żmudnie, jak maszyna. Jak grasz dobrze (tj. z poprawną strategią) przy, powiedzmy, czterech stolikach na raz, to w końcu wyjdziesz na plus. Niestety, działa tu zasada "albo fun, albo kasa". No chyba, że jesteś naprawdę dobrym graczem, wtedy możesz zarobić grając nieco normalniej.

Sam fakt, że mając 60$ pomyślałeś "wszystko albo nic" dowodzi, że źle zarządzałeś bankrollem. Z poprzedniego Twojego wpisu wynika też, że nie zainwestowałeś kapitału startowego w pokera. Niestety, tak się po prostu nie da. Grać należy systematycznie, licząc na zyski na dłuższą metę, a do tego czasu raz wygrywać, raz przegrywać.

Mówiąc prosto: Twoja dziewczyna nie miała (koniecznie) racji, ale i Ty się do tego źle zabrałeś. Gdybyś rzeczywiście chciał zarabiać na pokerze, to sugeruję zacząć z bankrollem rzędu 200-300$ i grać na początku przy najtańszych stolikach. Na początku zaś liczyć, że w godzinę grania zarobisz nie więcej niż 5-10$.

Krótko mówiąc: nie od razu Kraków zbudowano, a to że zrobiłeś z sześćdziesięciu sto dwadzieścia dolarów czy odwrotnie to fluktuacja, która na dłuższą metę nie powinna mieć znaczenia.

P.S. Sam nie gram w pokera w celach zarobkowych, głównie właśnie dlatego, że nie stać mnie na początkowy wydatek konieczny, by się jako tako nauczyć (a także dlatego, że granie przy 4 stolikach w sposób ultramechaniczny byłoby na tym etapie i nudniejsze, i gorzej "płatne" niż moja normalna praca - a pracę mam nudną). Ale znam co najmniej jednego gościa, który specjalnie dobrym pokerzystą nie jest i jest to jego główne źródło utrzymania.

EDIT: i żeby nie było, że jest jakaś tam teoria, która rozmija się z praktyką: moje przygody z pokerem ZAWSZE wyglądały tak, że grając "by the book" wygrywałem kasę powoli, ale w dość pewny sposób, a właściwie zawsze, gdy grałem choć minimalnie inaczej i ryzykowałem/szalałem, kasę traciłem. Wygrane w ten sposób pieniądze traciłem z nawiązką zasadniczo dlatego, że traciłem cierpliwość i szedłem pograć w nieco bardziej ekscytujący sposób. Ergo: jak się ma więcej cierpliwości niż ja mam, to na pokerze zarobić można. Z czasem nawet przestanie być to stuprocentowo nudne, ale nie jest to (jak sądzę) coś, na co można liczyć w pierwszym miesiącu czy dwóch grania. Ja umiem na tyle dużo, że sądzę że mógłbym grać i wychodzić na plus, ale niestety na dłuższą metę (mierzoną dniami/tygodniami, a nie godzinami) to nie na moją cierpliwość i nerwy. A niecierpliwy zawsze w końcu przegra, co wygrał ;)
22-11-2011 19:18
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
@oddtail
Jak grasz dobrze (tj. z poprawną strategią) przy, powiedzmy, czterech stolikach na raz, to w końcu wyjdziesz na plus. Niestety, działa tu zasada "albo fun, albo kasa". No chyba, że jesteś naprawdę dobrym graczem, wtedy możesz zarobić grając nieco normalniej.

Jakiś czas temu rozmawiałem z kumplem żyjącym z pokera zawodowo już od jakiegoś czasu i mówił, że w lepsze dni grywa i na 30 stołach naraz (średnio gra zazwyczaj na ok 16).

Do tego Poker jest bardzo niezdrową grą i wiele zależy od wygody fotela :)

i żeby nie było, że jest jakaś tam teoria, która rozmija się z praktyką: moje przygody z pokerem ZAWSZE wyglądały tak, że grając "by the book" wygrywałem kasę powoli, ale w dość pewny sposób,

Ten sam znajomy mówił, że od ponad 1,5 roku nie skończył jeszcze miesiąca pod kreską. Więc pełna zgoda, że matematyczna gra, bez niemal żadnej finezji jest najpewniejsza.
22-11-2011 19:54
oddtail
   
Ocena:
0
@Karczmarz: zakładam, że od trzydziestu stołów nie zaczynał ;)
22-11-2011 20:33
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
@oddtail

Jasne, że nie :) Swoją drogą polecam tegoroczny finałowy heads up Heinz vs Staszko w wersji (prawie) live, czyli z każdą ręką rozegraną. Doskonale widać jak wykalkulowany może być poker (w sumie heads up trwa ok 5-6 godzin więc to raczej dla true fanów, którzy mogą pozwolić sobie niespać kilka wieczorów aby to zaliczyć)
22-11-2011 22:43
Feniks
   
Ocena:
0
oddtail. Moje spostrzeżenia są takie same jak twoje i karczmarza kiedy grałem jak trzeba na spokojnie rozgrywając tylko najpewniejsze ręce to szedłem w górę. Jednak po jakimś czasie pojawiał się w umyśle impuls, że jak nie zaryzykuję odrobiny to nie zyskam więcej.

Poker to nie gra dla mnie, nudzi mnie monotonne składanie niepewnych rąk i rozgrywanie jednej ręki na 10. Muszę sobie znaleźć jakieś inne źródło do zdobycia fortuny. Zacząłem niedawno chodzić na karate więc może zostanę gwiazdą MMA :P
22-11-2011 23:53
oddtail
   
Ocena:
0
Feniks: sztuki walki są awesome, powodzenia w trenowaniu karate. Koniecznie opisz ewentualne wrażenia na blogu ;)
23-11-2011 02:14
earl
   
Ocena:
+1
@ Feniks

Jak zacząłeś trenować jakąś ze sztuk walki, to za parę lat można oczekiwać, że zastąpisz Czaka Norisa czy Stefka Sigela w filmach akcji. ;)
23-11-2011 06:50
Xolotl
   
Ocena:
0
Mam nadzieję, że kyokushin:)
23-11-2011 07:13
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
Za miesiąc napisze, że jednak nie został mistrzem MMA :D
23-11-2011 07:36
Feniks
   
Ocena:
0
Karate shotokan chodze z przyszlym szwagrem wiec bardziej w celach towarzyskich to robie choc cos tam cwicze tez w domu po 30 min dziennie :) Zigzak za stary jestem na bycie mistrzem MMA poza tym nie chcialbym zeby dzieko z lat mlofosci najbardziej pamietalo obita gebe ojca i siniaki.
Zycze powodzenia w dorastaniu Zygzak, bo dziecinade straszna tu uzadzasz oszmieszajac sie troche.
23-11-2011 10:07
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
hehe, witamy na polterze :)

A tak na poważniej Phenigz - karate jest fajne, jak zaczniesz w wieku lat nastu. Dla staruszków zwykle kończy się rozwalonymi stawami i zerwanymi ścięgnami. Ja już mam za sobą etap sztuk walki, dziesięć lat kyokushin, wing-chun i capoeiry wystarczyło, by doprowadzić moje stawy do wczesnych stadiów artetyzmu. To i kilka lat klęczenia w błocie non stop na wykopaliskach. Jednak dla kogoś kto blisko 30tki chce się tym zająć bardziej niż jako lajkonik chcący udowodnić sobie, że uprawia jakąś fajną dyscyplinę, stanowczo odradzam karate.
Jakieś miękkie formy prędzej, aikido czy inne takie.
również życzę powodzenia, w "the karate" i wogóle w "The UK". A także większej determinacji w osiaganiu postawionych sobie celów.
23-11-2011 10:46
oddtail
   
Ocena:
0
zigzak: wszystko zależy, jak się ćwiczy. Znam ludzi ćwiczących karate i nie mających problemów ze stawami, może masz takie predyspozycje?

Co do jednego się zgadzam - aikido jest fajne ;P. I rzeczywiście można je ćwiczyć w dowolnym wieku. Niemniej wcale nie jest takie lekkie, łatwe i przyjemne dla stawów. Ale znowu - zależy, jak i ile się ćwiczy.
23-11-2011 11:49
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
no właśnie o tym mówię - jeśli traktujesz to jako lekkką rekreację, a nie ciężki fizyczny trening mający z ciebie zrobić gwiazdę MMA w trzy miesiące, to spoko. Tyle że karate jest akurat dość "nudne" jeśli ćwiczyć je rekreacyjnie.

Co zaś do stawów - nie predyspozycje, tylko zużycie materiału :)Cwiczyłem sporty walki dość intensywnie od połowy podstawówki do studiów, więc ja już swoich kontuzji się namiałem :)
Poza tym...
Ponoć w grupie najwyższego ryzyka nadmiernego obciążenia stawów znajdują się m.in. marines, spadochroniarze i ... archeolodzy :)
Przy czym ta ostatnia grupa jest na pierwszym miejscu jeśli chodzi o zużycie. I jak najbardziej się wpisuję w czołówkę :)
Natomiast (nie wiem jak jest w przypadku Feniks) jeśli ktoś nagle się budzi i stwierdza, że zacznie nagle prowadzić ttryb życia i ćwiczyć sztuki walki w wieku około 30stki, to może się liczyć z kilkoma szybkimi urazami i kontuzjami, takimi jak właśnie zerwane ścięgna, uszkodzenia stawów, przepukliny itd. Bo to sport twardy, siłowy, wymagający przy okazji także pewnej elastyczności (wysokie kopnięcia). W aikido możesz sobie wywichnąć ramię przy upadku, jeśli ktoś rzuci cie nieumiejetnie, albo sam nie umiesz padać. Ale padów uczą na pierwszych zajęciach (aikido i kendo też praktykowałem, ale krótko, tak tylko ogarnałem podstawy).
23-11-2011 12:23

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.