» Wieści » Pojedynek: Czarna Kompania vs Malazańska Księga Poległych!

Pojedynek: Czarna Kompania vs Malazańska Księga Poległych!

|

Pojedynek: Czarna Kompania vs Malazańska Księga Poległych!
Pojedynek to nowa formuła konkursu wymyślona przez redaktorów działu Książkowego – w tytule konkursu pojawią się dwie porównywane książki, a zadaniem uczestników będzie wskazanie w komentarzach pod wieścią, która z nich jest dla nich lepsza, ciekawsza, bardziej wartościowa.

Wyłoniona zostanie dwójka laureatów – ten, którego komentarz według redakcji będzie najbardziej trafny/merytoryczny/interesujący, oraz komentarz osoby z największą liczbą plusów.

Konkurs trwa do 17 stycznia do godziny 15:00. W tej edycji zwycięzcy otrzymają następujący zestaw książek: Wielką inwersję, Wilki i Orły, Obsydianowe serce.

W drugiej odsłonie Pojedynku ścierają się Czarna Kompania Glena Cooka oraz Malazańska Księga Poległych Stevena Eriksona!

UWAGA: Jeżeli w konkursie wezmą udział osoby niezalogowane, to prosimy o podawanie w komentarzu swojego maila, żeby redakcja mogła się z tą osobą skontaktować.

Zapraszamy do udziału!
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Tagi: Czarna Kompania | Malazańska Księga Poległych | Pojedynek


Czytaj również

Komentarze


MadMill
   
Ocena:
0
MKP ponieważ Whiskey(jack) nawet w małych ilościach wali lepiej niż jakiś tam Konował!
10-01-2012 21:38
Asthariel
   
Ocena:
+1
Zdecydowanie Malazańska Księga Poległych.

Fabuła jest zdecydowanie większa, głębsza i bardziej interesująca, wielowątkowa aż do czasem przesady, z hordą interesujących bohaterów (Karsa, Skrzypek, Itkovian, Toc Młodszy, Zrzęda, Trull, Tool, Onrack, Flaszka, Szybki Ben, Kotylion... i tak można wymieniać). Bardzo interesujący świat przedstawiony z rozbudowaną historią i mnóstwem tajemnic. Mnóstwo świetnie opisanych scen, które swym rozmachem przebijają jakiekolwiek inne powieści fantasy. Erikson wzorował się na Cooku, ale w tym przypadku uczeń przerósł mistrza, pokonał go i wbił w ziemię bez jakiegokolwiek wysiłku.
10-01-2012 22:06
de99ial
   
Ocena:
0
Nie znam ani jednej ani drugiej. Chetnie przeczytam obie ;)
11-01-2012 00:28
zbawca1
   
Ocena:
0
Oczywiście, że MKP trzeba jednak również wziąć pod uwagę kiedy została wydana CK i na tamte czasy była czymś nowym. Pozatym Erikson w wywiadach nie ukrywa inspiracji Cookiem.
11-01-2012 16:59
~Konował

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Czarna Kompania.

Po pierwsze, gdyby nie było Czarnej Kompanii, nie byłoby Malazańskiej Księgi Poległych, więc na tym można by poprzestać. Pytanie postawione w temacie można porównać do pytania "co jest ważniejszym osiągnięciem: koło czy samochód?"

Po drugie, postacie u Cooka są rzeczywiste i ludzkie, u Eriksona papierowe i powtarzalne. Cook nie boi się zabijać postaci, u Eriksona powracaja z martwych wielokrotnie (ma to swój przyczynek w genezie MKP jako sesji z gry fabularnej), co zubaża ich śmierć/poświęcenie i obniża napięcie.

Po trzecie, Cook potrafi kończyć. Mniej więcej od połowy cyklu MKP traci impet i zaniża loty, rozwiązania jakie serwuje Erikson nie są już satysfakcjonujące (mówię po lekturze Myta Ogarów, Pyłu Snów i Okaleczonego Boga).
11-01-2012 18:15
zegarmistrz
   
Ocena:
0
Po trzecie, Cook potrafi kończyć. Mniej więcej od połowy cyklu MKP traci impet i zaniża loty, rozwiązania jakie serwuje Erikson nie są już satysfakcjonujące (mówię po lekturze Myta Ogarów, Pyłu Snów i Okaleczonego Boga).

Ja powiem szczerze, że od Malazjańskiej odpadłem z wielkim gwizdem już po pierwszym tomie. Prawdę mówiąc odstraszył mnie bardzo, ale to bardzo dedekowy świat, bardzo papierowe postacie, dość powszechne marry sue, tandetne rozwiązania fabularne widoczne już gołym okiem oraz wyczuwalna zapowiedź inflacji mocy.

W sumie to nie chciało mi się dowiadywać, co jest dalej.
11-01-2012 18:20
baczko
   
Ocena:
0
@~Konował

Podaj proszę do siebie jakiś kontakt lub wyślij mi w pw, jeżeli chcesz być brany pod uwagę w konkursie.
11-01-2012 18:31
Asthariel
   
Ocena:
0
"Po pierwsze, gdyby nie było Czarnej Kompanii, nie byłoby Malazańskiej Księgi Poległych, więc na tym można by poprzestać. Pytanie postawione w temacie można porównać do pytania "co jest ważniejszym osiągnięciem: koło czy samochód?""

Nie chodzi o to, co jest ważniejszym osiągnięciem - pytanie brzmi, który cykl jest LEPSZY.

"Po drugie, postacie u Cooka są rzeczywiste i ludzkie, u Eriksona papierowe i powtarzalne. Cook nie boi się zabijać postaci, u Eriksona powracaja z martwych wielokrotnie (ma to swój przyczynek w genezie MKP jako sesji z gry fabularnej), co zubaża ich śmierć/poświęcenie i obniża napięcie."

Nie bój się, w Malazańskiej ginie znacznie więcej postaci, niż wraca do życia. I nie, nie są papierowe, co pisałem wielokrotnie, papierowe postaci występują tylko i wyłącznie w pierwszym tomie. Czarna Kompania stoi pod tym względem na znacznie niższym poziomie - bo jakie są tam interesujące postaci? Konował, Pani, Goblin, Jednooki, Duszołap, Mogaba, Narajan, Ospała. Malazańska wystawia co najmniej 2 razy więcej 2 razy ciekawszych bohaterów. I co do wracania do życia - mam tu przypomnieć o Schwytanych Cooka, i niezaprzeczalnym rekordziście Kulawcu?

"Po trzecie, Cook potrafi kończyć. Mniej więcej od połowy cyklu MKP traci impet i zaniża loty, rozwiązania jakie serwuje Erikson nie są już satysfakcjonujące (mówię po lekturze Myta Ogarów, Pyłu Snów i Okaleczonego Boga)."

Ha, tuś pojechał. W Czarnej Kompanii określiłbym mianem fillera Srebrny Grot, Ponure Lata i Wodę śpi, a Sny o Stali i A imię jej ciemność spokojnie dałoby się odchudzić o połowę.
11-01-2012 19:40
~Sc

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@zegarmistrz

Mam pytanie. Co to znaczy "...bardzo, ale to bardzo dedekowy świat..."? Nie prowokuję ani nic, po prostu chcę wiedzieć co rozumiesz pod takim stwierdzeniem. Bo jak dla mnie jest ono dość niezrozumiałe.


Co do tematu, szkoda że akurat teraz wyszedł ten pojedynek. Niedługo miałem sobie odświeżyć Czarną bo już niewiele pamiętam z lektury sprzed kilkunastu lat, i wtedy pewnie bym się czuł na siłach wysmarować jakąś dłuższą notkę. A tak to raczej ciężko porównywać serię która się ma na świeżo z taką o której się pamięta parę imion, fakt że była o najemnikach i to że się podobała ;)
11-01-2012 20:52
zegarmistrz
   
Ocena:
0
Mam pytanie. Co to znaczy "...bardzo, ale to bardzo dedekowy świat..."? Nie prowokuję ani nic, po prostu chcę wiedzieć co rozumiesz pod takim stwierdzeniem. Bo jak dla mnie jest ono dość niezrozumiałe.

Rasy jak z Księgi Potworów, podróże planarne, prywatne plany kieszonkowe, przepakowane przepaki, taśmowe zabijanie bogów...
11-01-2012 22:52
Asthariel
   
Ocena:
0
Zegarmistrzu, nie czytałeś dalszych tomów, a w nich rasy zostają znacznie lepiej opisane. Jaghuci nie mają nic wspólnego z typowymi orkami poza kłami. Imassowie są tak daleko od typowych nieumarłych jak to tylko możliwe. Andii też nie są typowymi elfami, nie wspominając już o pojawiających się później Edur, Forkrul Assailach i K'Chain Che'Malle, których chyba nie da się przypisać do innych często występujących archetypów rasowych w fantasy.
11-01-2012 23:02
zegarmistrz
   
Ocena:
0
Ja nie mówię o orkach. Ja mówię o takich rasach jak Gith, Caonomore czy Khaasta. Takie dziwolągi nie podobne do niczego.

I masz racje: nie czytałem dalszych tomów. Pierwszy mi wystarczył.
11-01-2012 23:08
niuklik
   
Ocena:
0
"I masz racje: nie czytałem dalszych tomów. Pierwszy mi wystarczył."

Oj, blad, szczegolnie biorac pod uwage fakt, ze w przeciwienstwie do innych pisarzy, Erikson im dalej tym zdecydowanie lepiej. To jest potwierdzone przez mnostwo osob.

Co do dyskusji KCK vs MKP - dla mnie duzo mowiacy jest fakt, ze szukam sprzedawcy na pierwszy tom KCK...Erikson bije Cooka na glowe.
12-01-2012 08:06
Limonka
   
Ocena:
0
Całkiem przyzwoity pojedynek,bo w końcu oba cykle są na bardzo dobrym poziomie :) Co nie zmienia faktu ,że wybór jest trudny bo wbrew pozorom książki dosyć mocno się różnia...
Jednak jak dla mnie wygrywa Malezańska Księga Poległych.Aby to udowodnić nie będę wytykać błędów Czarnej Kompanii tylko powymieniam co mnie urzekło w MKP.
Tak więc zaczynam:
-pierwszy tom to debiut autora a jak wiemy początki są najgorsze,natomiast mamy tu całkiem zgrabny zaczątek ciekawej historii.Jesteśmy na początku wrzuceni w wir masy imion i dziwnych stworzeń ale takie są uroki innych ,,światów".To co na początku jest dla nas nie do ogarnięcia z czasem gdy zagłębiamy się w serię staje się normalne.Kwestia przyzwyczajenia,
-mamy tu wiele ras ale nie nie są one powielanym schematem(nie spotkamy tu np.pospolitych elfów),
-wielowątkowość która w pierwszych tomach może być przytłaczająca ale z czasem odkrywamy ,że wszystko pięknie układa się w całość,
-wykreowany świat nie jest przedstawiony jak na talerzu w pierwszym tomie.Uczymy się wszelkich zasad panujących na bieżąco,ba nawet poznajemy odległą historię aby lepiej zrozumiec ten rozbudowany świat(w sumie można powiedzieć ,że kolejne tomy są puzzlami które pozwalają stopniowo zapoznawać się z tamtejszą rzeczywistością),
-jak dla mnie narracja jest dosyć specyficzna(tu jednak uciekne się do porówniania-Czarna Kompania czyta się płynniej,szybciej,akcja w jakiś sposób jest bardziej wartka)wręcz w pewien sposób toporna co w sumie nadaje jej uroku.W ten sposób autor zostanie przeze mnie zapamiętany i nie pomyle go z innym co niestety mi się zdaża przy innych osobnikach...
-bohaterowie są wg mnie na drugim miejscu.Jest ich tylu ,że nie przywiązujemy się do nich uwagi tylko do świata którego są elementami.
W sumie na tym skończe.Tak już poza pojedynkiem muszę tylko wspomnieć ,że jedyną przewagę(która w sumie mnie irytuje,reszta to kwestia gustu) którą ma Czarna Kompania nad Malezańską Księgą Poległych to wydanie w miękkiej okładce.CK ma elastyczne okładki(które bardzo dobrze sprawdzają się w spartańskich warunkach) i normalną czcionke.Natomiast MKP ma strasznie małą czcionkę a sam papier na którym została wydana daje dużo powodów do narzekania...

Mini komunikat na koniec-za wszelkie błędy merytoryczne,ortograficzne i stylistyczne z góry przepraszam ale spałam dzisiaj 3h.Do tego jestem po ostatnim egzaminie,tak więc mój mózg jest w strzępkach ;)
16-01-2012 21:48

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.