» Recenzje » Pogrzeb czarownicy - Artur Baniewicz

Pogrzeb czarownicy - Artur Baniewicz


wersja do druku

Mieszanka wybuchowa


Pogrzeb czarownicy - Artur Baniewicz
Pogrzeb czarownicy "czyli sagi o czarokrążcy księga piąta i szósta, rzecz o tym, jak biedą przyciśnięty Debren z Dumayki na grabarza się najął, a potem z misją robotniczą wyruszył i wśród śniegów ze złem walczył". Tytuł długi, ale za to wiele mówiący. Artur Baniewicz prezentuje nam kolejne po Smoczym pazurze przygody maguna z Dumayki.

Autor stworzył istną mieszankę wybuchową postaci, humoru i konwencji literackich. W księdze piątej śledzimy losy czarownicy Curdelii, bezwzględnej morderczyni o kamiennym sercu oraz poznajemy brata Zecheniasza, który za propagowanie nowoczesnych, nieinwazyjnych metod planowania rodziny dostał pochwałę od samego Ojca Ojców. Dowiadujemy się także czegoś więcej o samym Debrenie. Baniewicz pozwala nam wniknąć w psychikę swojego bohatera, dzięki czemu czarokrążcę lubię coraz bardziej. W szóstej księdze magun ma objąć posadę na teleportnisku we Frycfurcie. Najpierw jednak dostaje propozycję nie do odrzucenia.

Im dalej zagłębiamy się w oryginalny świat powieści, tym łatwiej dostrzegamy ukryte między jednym a drugim zamtuzem aluzje polityczne. Pogrzeb... zawiera dwie barwne i przerażające historie, nasycone oryginalną i drapieżną erotyką, która do swoich celów potrafi wykorzystać nawet telekinezę.

Pisarz zawarł w powieści dużą dawkę humoru, zatem lektura książki często przerywana jest niekontrolowanymi wybuchami śmiechu. Baniewicz skupił się nie tylko na dowcipie, ale także na opisie świata przedstawionego. Mamy na przykład okazję dokładnie poznać zamek, w którym Debren spotyka bardzo nietypowego golema. Owe opisy spowalniają akcję w znacznym stopniu, jednak dzięki znajomości topografii rzeczywistości maguna, odbiór Pogrzebu... jest pełniejszy.

W Smoczym pazurze wartka akcja przeważała nad opisami. Pierwsze cztery księgi tętniły życiem, kolejne dwie mają tego dynamizmu mniej. Autor stworzył intrygę bardziej zawiłą niż w poprzedniej książce. W Pogrzebie czarownicy mamy mniej motywów militarnych, co zminimalizowało zasób wyrazów niezrozumiałych dla współczesnego odbiorcy. W Smoczym pazurze styl i język trochę przeszkadzały w lekturze, natomiast kolejne historie są bardziej zrozumiałe, a do archaizmów można przywyknąć bardzo szybko.

Artur Baniewicz w niezwykły sposób buduje napięcie, a zaplanowane intrygi przerastają najśmielsze oczekiwania. W przygotowaniu jest tom Gdzie księżniczek brak cnotliwych. Ciekawe, co jeszcze wymyśli twórca maguna i czy zaoferuje nam mieszankę wybuchową równie dobrą jak poprzednie? Odpowiedź poznamy już niebawem, a tymczasem polecam Pogrzeb czarownicy, który warto przeczytać, by się zdrowo pośmiać.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
7.33
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Pogrzeb czarownicy
Cykl: Saga o Czarokrążcy
Tom: 2
Autor: Artur Baniewicz
Wydawca: superNOWA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: wrzesień 2003
Liczba stron: 427
Oprawa: miękka
Format: 120 x 195 mm
ISBN-10: 83-7054-159-3
Cena: 27,50 zł



Czytaj również

Jedenaście pazurów
Szczyt piramidy - Artur Baniewicz
Pisarze recenzujący dzieła innych pisarzy
Smoczy pazur - Artur Baniewicz
Tęskinisz za wiedźminem? Nie czytaj o czarokrążcy!
- recenzja
Smoczy pazur - Artur Baniewicz
Mogun, czyli obdarzony potencją... magiczną
- recenzja

Komentarze


!Blob!
    ke?
Ocena:
0
Jesli ksiazka ta jest napisana tak jak poprzedni tom, to odradzam, patrz moja recenzja Smoczego Pazura. Kolejnych tomow nie mam zamiaru kupowac, gdyz pierwszy skutecznie mnie zniechecil do czytania czegokolwiek sygnowanego "Artur Baniewicz".
03-12-2003 08:14
~Kudłata

Użytkownik niezarejestrowany
    no coś Ty...
Ocena:
0
szkoda, że się zniechęciłeś. Baniewicz nie jest zły. Nie dostrzegłeś w książce niczego dobrego? Nawet się nie zaśmiałeś? ten humor przecież momentami rozwala:) Nie bądź ponurakiem przcież jest z czego się śmać W smoczym pazurze było tego od groma. Fakt język troche przeszkadza w lekturce, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. W końcu Mickiweicza też nie wszyscy lubią:)
03-12-2003 20:53
!Blob!
    Nie? :P
Ocena:
0
Dla mnie facet jest skonczony. Kilka razy sie usmiechnalem podczas czytania Smoczego, ale na pewno nie zasmialem. Predzej zaplakalem "o co autorowi chodzi".

Z pozytywnych rzeczy - kilka postaci, moze pare pomyslow. To za malo, bym w ogole zechcial go znow przeczytac - nawet jesli mialbym kolejne tomy za darmo.

Moim zdaniem Baniewicz sie po prostu do pisania nie nadaje, co juz napisalem w mojej recenzji. :)
03-12-2003 22:39
~miley

Użytkownik niezarejestrowany
    żal
Ocena:
0
żal mi was ,bo wy jesteście gupkami oczywiście kto czytał
26-03-2010 19:11

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.