» Artykuły » Inne artykuły » Podsumowanie 2011 – Marcin Zwierzchowski

Podsumowanie 2011 – Marcin Zwierzchowski


wersja do druku
Podsumowanie 2011 – Marcin Zwierzchowski
Moje subiektywne, poparte empirycznie (przeglądałem katalogi książek wydanych w 2011 roku) odczucie co do minionego roku jest takie, iż był on raczej słaby. Oczywiście należy brać pod uwagę kilka faktów: więcej czytam po angielsku, spora część z tego to opowiadania, często sięgam także po zalegające na półkach pozycje sprzed lat (vide doskonała Księga rzeczy utraconych Connolly'ego) i te nie-fantastyczne (ogromnym pozytywnym zaskoczeniem tego roku była autobiografia Andre Agassiego). Niemniej nowe obowiązki rekompensuje fakt, iż mam więcej czasu na czytanie – ergo, raczej nie chodzi o to, że mam mniejszy "przerób". Wątpię także, że przegapiłem coś istotnego, bo Nowa Fantastyka recenzuje 95% wydawanej u nas fantastyki, a i codzienne klikanie po portalach dostarcza informacji o ciekawych premierach. Co najwyżej odłożyłem coś na później, jak chociażby Pieśń czasu. Podróże McLeoda, Dumanowskiego Wita Szostaka i serię Rakietowe szlaki. Mimo to naliczyłem ledwie garstkę godnych wyróżnienia pozycji (nie brałem pod uwagę wznowień).



Polska


Na rodzimym rynku, po wyjątkowo obfitym roku 2010 – posucha. Najlepszą książką był zbiór Tak jest dobrze Szczepana Twardocha, który powalił mnie na kolana doskonałym pod każdym względem opowiadaniem Ona płynie w moich żyłach. Dziwna rzecz – jak się tak przyglądam przygotowanej na potrzeby podsumowania liście, nie mogę nie zauważyć, że w sekcji polskiej zdecydowanie dominują antologie i zbiory opowiadań. I książki Powergraphu, który poza zbiorem Twardocha, pod sam koniec roku, wydał Głos Lema, gdzie na wyróżnienie zasługują teksty Joanny Skalskiej i Filipa Haki, oraz Science Fiction, a w nim fenomenalne opowiadania Cezarego Zbierzchowskiego, Michała Cetnarowskiego i Jakuba Nowaka.

Do tej kategorii należałoby także zaliczyć Miraż Zbigniewa Wojnarowskiego, który ukazał się w serii Zwrotnice czasu. Historie alternatywne Narodowego Centrum Kultury – książka bardzo klimatyczna, wyróżniająca się gęstą narracją i ciekawym spojrzeniem na historię Polski. Honoru powieści dzielnie i skutecznie broni Jakub Małecki, który najpierw zaproponował nam świetnego Dżozefa a w drugiej połowie roku jeszcze lepsze W odbiciu, doskonale portretujące pokolenie współczesnych dwudziesto- i trzydziestolatków. Ten młody autor z każdą kolejną książką jest coraz lepszy i już teraz pokazuje, że warto mieć go na oku. Wskazałbym jeszcze jedną pozycję, która rzutem na taśmę załapała się na publikację w 2011 roku – pierwszy tom Małp Pana Boga autorstwa Macieja Parowskiego, czyli zbiór publicystyki mojego redakcyjnego kolegi. Ponieważ książka ukazała się 28 grudnia, nie miałem jeszcze okazji jej przeczytać, ale w czasie jej powstawania Maciek podrzucał mi otwierające poszczególne rozdziały felietony i już po ich lekturze wiem, że tę pozycję warto polecić (ze świecą szukać drugiej takiej skarbnicy anegdot o polskim światku twórców i miłośników fantastyki).



Świat


Tutaj także niewiele lepiej, bo ledwie cztery książki, w tym jedna naciągana. Chociaż właściwie dwie naciągane, bo Nakręcanej dziewczyny. Pompy numer sześć Bacigalupiego nie czytałem w minionym roku a nieco wcześniej. Nie zmienia to faktu, iż pozostaję fanem twórczości Amerykanina i każdej kolejnej jego książki wyglądam jak Gwiazdki. Można marudzić, że miejscami – pod względem zgodności z obecnym stanem nauki – zarówno opowiadania, jak i powieść trzeszczą w szwach, niewielu jednak twórców fantastyki w ten sposób potrafi grać na uczuciach czytelników. Obok Amerykanina – Nowozelandczyk: Genezis Bernarda Becketta było dla mnie jednym z największych pozytywnych zaskoczeń ostatnich lat – tak powinno się pisać science fiction, które może dotrzeć do młodszego odbiorcy, nie tracąc jednak przy tym absolutnie niczego w oczach starszego czytelnika. I to zakończenie!

Finału natomiast nie doczekała się Rozgwiazda Petera Wattsa, jako że stanowi pierwszy tom Trylogii ryfterów (Wir także ukazał się w tym roku, u mnie jednak jeszcze w kolejce). Nie ma co się oszukiwać, debiutancka powieść Kanadyjczyka nie dorównuje Ślepowidzeniu, jest jednak zaskakująco dobra (w przeciwieństwie do wczesnych opowiadań Wattsa), przede wszystkim jednak inna – w dużo większym stopniu skupia się na bohaterach, mniej jest efektownej nauki. Odnośnie do wspomnianej wyżej naciąganej pozycji, chodzi o Nie jestem seryjnym mordercą Dana Wellsa. Wprawdzie data polskiej premiery to 9 stycznia, ja jednak już wcześniej czytałem pierwsze dwa tomy cyklu (na chwilę obecną są trzy) i gorąco je polecam. Książki skrzą od czarnego humoru, są fenomenalnie napisane, a kreacja głównego bohatera, Johna, to majstersztyk.



Prószyński i S-ka


Pozwalam sobie także wskazać kilka pozycji, z którymi łączy mnie coś więcej, niż tylko klasyczna relacja książka-czytelnik. Jeżeli chodzi o redagowaną przeze mnie serię, dumny jestem zwłaszcza z Jak przeżyć w fantastycznonaukowym wszechświecie Charlesa Yu i nie mogę się doczekać ekranizacji, w której palce maczać ma Chris Columbus. Ogromną sympatią darzę także Królewską krew. Wieżę elfów Michaela J. Sullivana, która stanowi wzór tego, co kocham w fantasy. Poza tym polecam również fenomenalnego Kealana Patricka Burke'a, który w Barze dla potępionych daje popis niezwykłego kunsztu pisarskiego, a także Stephena Kinga, w Dallas '63 udowadniającego, że wciąż trzyma się mocno i nie przestanie serwować czytelnikom świetnych powieści.



2012


Trzeba pamiętać, że po gorszym roku zazwyczaj przychodzi lepszy, co zresztą sugerują pojawiające się już zapowiedzi. W sumie dobrze, że nie zawsze jest na bogato, bo kiedy by człowiek to wszystko przeczytał? A tak, w 2011 nadrobiłem sporo klasyki.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Rozgwiazda
Podwodne tu i teraz
- recenzja
Nakręcana dziewczyna/Pompa numer sześć
Pierwszoligowa fantastyka
- recenzja
Królewska krew. Wieża elfów
Świetny początek wspaniałej przygody.
- recenzja

Komentarze


~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
"A tak, w 2011 nadrobiłem sporo klasyki. "
Popieram stwierdzenie - rok był stosunkowo słaby, ale umożliwiło to przeczytanie zaległości :) Nie ma tego złego...
04-01-2012 20:00
Eva
   
Ocena:
+1
Ykhm. Każdy wie kto to jest Marcin Zwierzchowski, że robi w NF, co robi w NF i jakaś ramka z wyjaśnieniem jest nikomu do niczego niepotrzebna?
04-01-2012 22:13
Scobin
   
Ocena:
0
Można kliknąć w nazwisko autora (nad tekstem), wyświetli się profil, w którym to wszystko jest opisane. :)
04-01-2012 22:25
Eva
   
Ocena:
+1
Chybaże ;)
04-01-2012 22:41
Scobin
   
Ocena:
0
Anotakwłaśnie :)
04-01-2012 23:02
earl
   
Ocena:
+3
@ Eva

Kiedyś proponowałem wprowadzenie ramek wyjaśniających odnośnie twórców, z którymi przeprowadzane są wywiady. I myślę, że w takim przypadku byłoby to uzasadnione, zwłaszcza, że są tacy, których nie zna szersza społeczność. Natomiast, jak napisał Scobin, informacje na temat malakha (i innych częstych bywalców, redaktorów byłych i obecnych) są zamieszczone w ich profilach.
04-01-2012 23:03
malakh
   
Ocena:
0

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.