» Blog » Podręcznik do Warhammera - zrób to sam
10-06-2013 01:43

Podręcznik do Warhammera - zrób to sam

Odsłony: 1645

Podręcznik do Warhammera - zrób to sam

Dziś taki szybki pomysł, jak zrobic sobie własnego, kaligrafowanego, unikatowego Warhammera (albo dowolną inną książkę), którego pozazdroszczą wam wszyscy.

Zajmie wam to trochę czasu (zarezerwujcie sobie kilka lat w odosobnieniu najlepiej, jeśli myślicie o klasztorze, to chyba jeszcze tylko u cystersów i jezuitów są działające skryptoria) i trochę środków.

Oczywiście, jeśli jesteście przypadkiem właścicielami kilku wsi i macie znajomego opata, można robotę zlecic, oddając te mało dochodowe wsie w zamian za piękny, kaligrafowany podręcznik do Warhammera. 

 

Nie będziecie musieli czekac, aż jakiś wydawca się nad wami zlituje i wyda go jeszcze raz. Co prawda wykonanie waszego podręcznika zajmie zapewne kilka lat (mogą byc przerwy, jesli Skryba Prowadzący projekt rozchoruje się od przeciągów w skryptorium, albo mu się zemrze ze starości), ale chyba warto poczekac?

 

Jeśli jednak zdecydujecie się sami na przepisanie Warhammera dla siebie, to tutaj takie szybkie know how.

 

Materiały

 

Papier

Tutaj musicie zdecydowac się, w jakim formacie będzie wasz podręcznik, oraz z jakiego materiału go wykonacie. Zacznijmy od materiału.

Najbardziej true byłby oczywiście pergamin, czyli specjalistycznie wyprawiona wierzchnia warstwa krówki, świnki lub owieczki. Ciężko go dziś dostac, jest cholernie drogi, ale jeśli macie internet, nie boicie się smrodu i zawsze interesowało was garbarstwo, z pewnością znajdziecie przepis jak zrobic pergamin z krowiej skóry kupionej w rzeźni. Możecie też podpytac ludzi którzy chodują kozy na bębny (znam paru, o dziwo to wegetarianie), może wam pomogą.

Jeśli jesteście naprawdę prawdziwymi fanami Warhamera, możecie mu zrobic strony z welinu, czyli ze skóry świeżo urodzonych jagniąt/koźląt lub nawet jagnięcych'koźlęcich płodów - jednak już waszej pomysłowości pozostawiam, jak je zdobędziecie. 

 

Wersje satanistyczne można zapewne zrobic ze skórek kocich, a kolorowe wkładki - z żabich. Skóry ludzkich niemowlaków nie polecam, to podobno bardzo mało wytrzymały produkt.

 

Możecie oczywiście użyc też papirusu, to sprawi że wasz Warhammer będzie jeszcze bardziej oldschoolowy. Papirus możecie kupic na wycieczce w Egipcie, czasem są w sklepach pamiątkowych w muzeach archeologicznych, tylko zwykle w zabazgranych arkuszach.

 

Jeśli żadna z tych opcji do was nie przemawia, i wolelibyście byc bardziej tru wobec prawdziwego poziomu technologicznego Starego Świata, to polecam papier. Najlepiej czerpany, ze szmat, nie z badyli. Taki szmaciany przetrwa wieki, i wygląda naprawdę imponująco. Kupicie go przez internet w wyspecjalizowanych sklepach internetowych, ewentualnie jak będziecie jechac na wycieczkę do Kotliny Kłodzkiej to zatrzymajcie się w Bystrzycy w fabryce papieru - kupicie tam wszystko czego potrzebujecie.

 

Jeśli i na to kręcicie noskiem, ale wciąż chcecie żeby wasz Warhammer robił wrażenie (wątpliwe, skoro nie chce się wam kupic porządnego materiału) to kupcie ryzę papieru do drukarki, paczkę herbaty, paczkę kawy parzonej, torebkę kurkumy i torebkę słodekirj papryki.

 

Potem przygotujcie sobie "stylowy" papier wedle mojego przepisu, który niedawno podawałem Gerardowi Heime tutaj.

 

 Jak jeszcze robiłem handouty dla drużyny, to robiłem specjalną mieszankę, w której farbowałem papier (zwykła 80tka starczy):

- dwie torebki zwykłej herbaty
- kilka łyżek kawy sypanej, zmielonej
- łyżka kurkumy
- w zalęzności od oczekiwanego koloru dorzucałem czasem słodką paprykę (w proszku)

Papier zmięty w kulki, zanurzony w zimnej miksturze, trzymałem aż do zagotowania wody. Potem wyłączamy gaz, i trzymamy papier jeszcze przez kilka minut w gorącej miksturze.

Potem wyciągamy kulki (najlepiej jakąś łyżką, delikatnie) i odkładamy gdzieś by się odsączyły. jak będą już tylko wilgotne to rozwijamy delikatnie i prasujemy - powstaje fajna faktura papieru czerpanego.

Jest też myk, by papier "smażyc" w oleju, co daje mu pergaminową przejrzystość. 
Można też zaprasowac go woskiem pszczelim (przez grubą bibułę), da to efekt podobny do olejowania (stearyna też się nada).

 

 Polecam spróbowac z samą kurkumą i papryką - mieszając odpowiednio proporcje otrzymamy piękny, żółtawy lub pomarańczowy kolor.

 

 

Mając już za sobą kwestię wyboru nośnika, czas wybrac format. Najprostsze będzie dla was na początek tzw folio, czyli złożony na pół (a więc tworzący 4 strony) arkusz o stosunku boków 2:3 - tzw. Złota Proporcja. Jak duże będą te boki? To już zależy od was, ale chyba jasnym jest, że im większy format będzie miała wasza księga, tym większe wrażenie zrobicie na swoich kolegach z drużyny, a pewnie i w całym fandomie.

Polecam jednak nie przekraczac wielkości 33x50 cali (przecież nie podam wam w tych obrzydliwych, żabojadzkich centymetrach), bo może wam byc ciężko to przenosic. Dla tak wspaniałej księgi format "Double Elephant" (bo tak się ta wielkośc nazywa) jest chyba idealny.

Składamy więc takiego Double Elephanta na pół i mamy pięknego czterostronnicowego Elephanta.

 

Oczywiście wasz podręcznik będzie się składał z wielu takich arkuszy, najprawdopodobniej szytych luminiarskimi sposobami.

 

Jeśli jesteście prawdziwymi hardkorami, możecie go złożyc jeszcze raz na pół i dzięki temu uzyskiac format quarto. Trzeba będzie rozciąc krawędzie kartek, na krótszych bokach, ale dla prawdziwego bractwowego luminiarza nie powinien to byc problem. Wystarczy pożyczyc żyletkę od znajomego emogociaka i delikatnie rozciąc. Strony, nie znajomego oczywiście.

 

Powstanie w ten sposób o połowę mniejszy plik, ale za to mający 8 stron do zapisania.

Możecie bawic się dalej, i składac waszą książeczkę w formaty octavo (16 stron) lub sextodecimo (32 strony). 

W formaty sexto i duodecimo nie ma się co bawic - są najzwyczajniej w świecie dla pusiek. 

Takie książeczki oczywicie trzeba będzie porozcinac odpowiednio, zostawiając tylko grzbiety.

 

Okładka

Do waszych plików nośnika wrócimy jeszcze za chwilę. Na razie trzeba zając się sprawą równie ważną, jeśli nie najważniejszą. Okładka, jak wiadomo, służy do oceniania książki po okładce, więc jako taka musi byc odpowiednio imponująca. Jeśli zamierzacie przekazywac ją w rodzinie z pokolenia na pokolenie, powinna byc też trwała. A jesli chcecie swoim Double Elephantem walic ludzi po głowach, bo nie wczuwają się w postac, to powinien byc też odpowiednio twardy.

 

Tutaj też macie kilka opcji do wyboru.

Wszystko zależy oczywiście od waszej zasobności i pomysłowości. Proponuję na początek okładkę z rogu obciągniętego skórą. Przetrwa wiele wieków, nie łapie korników, nie rdzewieje, a jest wystarczająco twarda i elastyczna, by odkształcic czaszkę krnąbrnego współgracza i samej nie pęknąc.

Co będzie potrzebne?

Rogi zwierzęce, najlepiej duże. Nasze eurokrówki bedą raczej słabym dawcą rogu, ale jakbyście dorwali rogi takiego longhorna z Lustrii czy indyjskiego bawoła, to by było super. Oczywiście wszystko zależy od wielkości waszego foliału.

Róg taki jest pusty w środku, i w sumie przypomina taki zwinięty w rulon paznokiec. Trzeba wygrzebac wszystko ze środka, a następnie gotowac róg przez dwie, trzy godziny we wrzątku (można dodac trochę octu lub wody z ogórków). Potem rozcinamy go wzdłuż nożem (szybko po wyjęciu z wody), rozwijamy i przycinamy do wcześniej ustalonego formatu ( z marginesem ok cala po każdej stronie). Następnie wsadzamy go między dwie proste deski i mocno wiążemy wszystko sznurem. Po wyschnięciu nasz róg powinien byc płaskim prostokątem. Musimy wykonac takie dwa, na przód i tył okładki. Dodatkowo może byc potrzebny będzie pas z kości osłaniający grzbiet (Niektórzy po prostu dają tam kilk warstw skóry), ale to już opcja.

Oczywiście możecie poeksperymentowac też ze skorupami żółwii, ale ciężko będzie na wakacjach złapac wystarczająco duże i przewieźc je do EU pod koszulą.

Krowie rogi kupicie w każdej ubojni rogacizny - szukajcie jednak takich, gdzie bydło ma duże rogi, np w Teksasie. Ładnie przeszlifowane stają się prawie przejrzyste i klimatyczniejsze niż marmurek na okładce Wampira:Maskarady - Wodziarze będą wam zazdrościc, to pewne.

 

Jak już udacie się do rzeźni, to kupcie też trochę kości zwierzęcych, bo klej introligatorski się sam nie zrobi. Może wam dorzucą w bonusie jeszcze płachtę skóry do obciągnięcia okładki.

 

Drugą opcją, bardziej puśkową, jest wystruganie sobie deseczek w formacie okładki, i zrobienie jej z nich. Ale po paruset latach zeżrą to korniki lub pleśń - nie warto. 

 

Oczywiście, jak jesteście kopletnymi lamerami, to możecie zrobic okładkę z twardej tektury. Ale ciężko będzie wam oprawic to w skórę.

 

Jakkolwiek sobie poradzicie, będziecie musieli jeszcze  obciągnąc skórą okładkę.

Najprościej okleic ją dobrze wyprawioną skórą jakiegoś bydlęcia (może byc i świńska, koźla wygląda całkiem nieźle), najlepiej zabarwioną jakimś pięknym odcieniem purpury, czerwieni lub indygo. Tniemy skórę w kształt rozłożonej koperty, z pasem skóry wystającym z każdego rogu - tak na cal szeroki i na sześc cali długi. Następnie namaczamy ją i smarujemy ją dobrze klejem z wygotowanych kości po wewnętrznej stronie. następnie obkładamy nią okładkę i zamykamy kopertę. Wystające pasy z rogów koperty powinny się znaleźc pośrodku wewnętrznej strony okładki. Zbieramy je w węzeł, wsuwamy pod niego patyk i skręcamy wszystko tak, by całośc dobrze się naciągnęła i by na przedniej stronie okładki nie było żadnych zmarszczek. Następnie kładziemy przednią stronę okładki na czymś płaskim, a tylną przykrywamy drugą deską z otworem, przez który przeciągamy węzeł i patyk. To zaś przywalamy czymś ciężkim, by napięta okładka się nie odkształciła. Zostawiamy do wyschnięcia kleju i skóry.

Po wyschnięciu ściągamy deski i odcinamy węzeł (można użyc żyletki od emogociaka) ale tak na płasko, tuż przy okładce. Pozstanie niewielka dziura mniej więcej pośrodku wnętra okładki.

 

Czynnośc oczywiście powtarzamy dla tylnej i przedniej strony okładki.

 

Okładki nie są jeszcze połączone, ale łatwo temu zaradzimy później, tworząc grzbiet. 

 

 Łączenie

 

Dobra, mamy już okładki, mamy już natrzaskane kilkadziesiąt lub kilkaset pilków pergaminu, czas to wszystko połączyc.

Najpierw łączymy pliki w jedną całośc. To dosyc proste. jeśli używamy formatu quarto lub większego (mniejszego) to po prostu bierzemy igłę i jedwabną nic (może byc też odpowiednie spreparowane ściegno, jeśli zdecydowaliśmy się na wersję "full meat") i przeszywamy w kilku miejscach grzebiet każdej kartki w pliku, tak jakbyśmy chcieli je zszyc zszywaczem jak w zeszycie. Oczywiście nie używamy zszywacza, bo to niekoszerne. Można też, jesli ktoś bardzo lubi takie prace manualne, zszyc grzbiet takiego pliku równym ściegiem. 

Pliki kładziemy na sobie jeden na drugim i wyrównujemy je (jak bedą trochę nierówne, to nie szkodzi, potem się je przytnie) a następnie przeszywamy i łączymy ze sobą wystające nici z grzbietów poszczególnych plików. Powinna powstac wiązka mocno połączonych kartek, która zaczyna przypominac książkę.

Jeśli zostało wam trochę kleju z kości (albo odłożyliście sobie na bok niewielki stosik gnatów) czas go teraz użyc - maczamy grzbiet połączonych nicią plików w kleju, a następnie owijamy całą księgę skórą licem do spodu (można pod grzbiet włożyc jeszcze lekko wygięty kawałek rogu, grubości pliku stronnic) i kładziemy pod prasę, aż klej nie wyschnie.

 

Po wyschnięciu kleju mamy prawie gotową księgę. Odcinamy nadmiar skóry owijającej pliki papieru, tak by miała ten sam rozmiar co papier.

Smarujemy teraz wewnętrzne strony okładki klejem, przykładamy je od góry i od spodu do skórzanego okrycia papieru i wsadzamy całośc pod prasę jeszcze raz.

 

Po wyjęciu mamy gotową pustą księgę, którą możemy zacząc zapisywac i iluminowac.

 

Wypełnianie

 

No tutaj to dopiero trzeba by się rozpisac.

Warto zaznaczyc, że można księgę wypełniac na dwa sposoby. Albo najpier wykonac całą księgę, liczcząc dokładnie ile stron będzie potrzebne (i ewentualnie doklejając brakujace strony na końcu lub w środku księgi), albo też wypełniac każdy plik z osobna, zbierając je na końcu w całośc i dopiero wtedy składając je w księgę. Osobiście polecam ten drugi sposób, w ten sposób rozłożycie sobie lepiej w czasie zdobywanie kolejnych stronnic ze skóry koźlich płodów.

 

Marginesy

Bardzo ważna rzecz w kązdej księdze. To tu będą te wszystkie iluminowane ozdobniki, ryciny i wszystko to co cieszy oko czytającego i rękę tworzącego księgę.

Najtrafniejsze chyba będą marginesy "z epoki", czyli takie w stosunku 1:1:2:3  (odpowiednio - grzbiet, górna krawędź, zewnętrzna krawędź dolna krawędź).

Wypełnicie je ilustracjami, oczywiście wiernie i co do pixla przekopiowane z oryginalnego podręcznika do Pierdycji, wydawnictwa MAG. Jeśli nie będziecie umieli ich przerysowac toczka w toczkę, to zawsze możecie trochę oszukac sztuczką podpatrzoną w gildii grawerów - transfer acetonowy.

Sprawa jest prosta - trzeba skserowac (lub wydrukowac na laserowej, proszkowej drukarce) lustrzane odbicie ilustracji - można je sobie obrócic w większości programów do obróbki.

Nastepnie wycinamy ilustrację z kartki i przklejamy ją frontem taśmą maskującą do stronnicy, na którą chcemy wykonac transfer. następnie bierzemy na szmatkę trochę czystego acetonu (żaden tam zmywacz do paznokci z olejkami i wodą), tylko czystą siłę acetonu) i wcieramy aceton w karteluszek, tak by nasiąkł nim. Następnie mocno dociskamy obie karty do siebie, i chekamy, aż chemia załatwi resztę. Czasem trzeba będzie czynnośc powtórzyc.

Po usunięciu lustrzanej ilustracji, jej cień, prawidłowo odwrócony powinien byc widoczny na nowej karcie. Jeśli będzie zbyt delikatny, można go wypełnic tuszem, a nawet czemu nie? kolorem.

Tam, gdzie wam braknie ilustracji, stworzycie wspaniałe roślinne motywy, które zawstydziłyby twórców Księgi z Kells, oraz dorysujecie własne fanfiki.

 

Pismo

Możecie to zrobic na dwa sposoby - ręcznie gęsim piórem maczanym w mieszaninie indygo sadzy i wody (ew w krwi), albo "Guttenberg Style".

Ręcznie wydaje się bardziej tru, ale "GS" jest prawdziwsze, bo "z epoki". No i nie trzeba umiec kaligrafowac.

Musicie w tym celu wykonac lub zakupic zestaw pieczątek z odpowiednio nastrojową czcionką (pamiętajcie, że będą potrzebne duże i małe litery oraz cyfry - resztę można ręcznie). Po unurzaniu ich w odpowiednim tuszu można już odbijac odpowiednie litery, tworząc słowa, te zaś stworzą zdania, z nich zaś powstaną akapity i rozdziały.

 

Wykończenia 

 

 Na koniec, jeśli go dożyjecie, możecie wykończyc swoją księgę. Dodac okucia do rogów okładki, wytłoczyc tytuł na okładce i grzebiecie, odcisnąc drzeworyt oryginalnej polskiej okładki ze "Śmierci na rzece Reik", dodac zamek z imponującą kłódką, ozdobic wszstko płatkami złota i kamieniam szlachetnymi, ozłocic krawędzie kartek... tutaj zabawie nie ma końca.

 

Wasi wnukowie z pewnością się ucieszą, siadając do Warhammera spisanego przez dziadka. A może raczej prawnuki. 

 

Disclaimer:

Oczywiście zakładam, że takie dzieło stworzy osoba mająca już podręcznik do Pierdycji, i wykona go wyłącznie na własny użytek, nie łamiąc w ten sposób żadnych praw autorskich GW i FFG :) 

 

 

 

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Cherokee
   
Ocena:
0
Długo to pisałeś?
10-06-2013 07:34
kbender
   
Ocena:
+2
Zrobiłeś to sam? Pokażesz efekty?
10-06-2013 08:09
Kamulec
   
Ocena:
+2
Jakby ktoś chciał mieć podręcznik w 3D, pisać do zigzaka.
10-06-2013 08:13
Agrafka
   
Ocena:
0
Bardzo miło się czyta. Rozumiem, że w ten sposób można stworzyć tylko podręcznik do Warhammera, D&D ani systemy autorskie nie wchodzą w grę?
10-06-2013 08:34
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Sorki za ewentualne zamieszanie, pisalem to późno w nocy, fotkę wrzuciłem na szybko, zapomniałem dodać skąd ją wziąłem (z internetu)- nie, to nie moje dzieło, kbenderze. Tylko taki przykład wykończonego poda.
Cherokee - ten tekst? Jakieś 2 h :)

Agrafko - a jak myślisz? :)
10-06-2013 08:47
nerv0
   
Ocena:
0
Hehe, no a ja niedawno pisałem pod crafterską notką Gerharda, że fajnie by było machnąć takiego poda. Zastanawiam się ile to mogłoby być warte na aukcji. :)
10-06-2013 09:31
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Nie wiem, ale byłoby zabezpieczone przed chomikiem - komu by się chciało ściągać reprodukcje stron, kiedy może zrobić sobie coś takiego sam? ;)
10-06-2013 09:41
nerv0
   
Ocena:
0
Mała uwaga co do marginesów. Otóż nie przypominam sobie by pierdycja miała jakiekolwiek zdobienia. To była zdecydowanie domena drudycji.

Uważam też, że podręcznik nie powinien być identyczny z tym podstawowym. Przede wszystkim liczy się treść, z formą już można zaszaleć. Czyli marginesy można dodać, ale możemy je zrobić po swojemu (oczywiście trzymając się realiów i estetyki młotka!), tak samo zresztą z ilustracjami. Nie ma sensu kopiować rycin znanych z podręcznika.
Tchnijmy w ten twór nieco świeżości!

Uważam też, że wszelkiego rodzaju liczby powinny być zapisane w systemie krasnoludzkim żeby było oryginalnie. No i w komplecie wypadałoby jeszcze sobie wyciosać komplet kości (również z krasnoludzkim wzornictwem) i karty postaci naciągnięte na odpowiednio zdobioną deskę.

Przydałby się jeszcze ekran Mistrza Gry (kolejne pole do popisu dla niespełnionych artystów).

No i może jako wisienka na torcie mieszek oryginalnych Staroświatowych monet? (W ramach edycji kolekcjonerskiej!).
10-06-2013 09:48
Z Enterprise
   
Ocena:
0
nerv, marginesy

Pierwszy i drugi akapit - właśnie o to chodzi. nie ma, to trzeba sobie wypełnić.
10-06-2013 10:09
ThimGrim
   
Ocena:
0
Co to jest kurkurna?
10-06-2013 10:38
nerv0
   
Ocena:
0
Osz, zigzak! A nie pomyślałeś, że Wydawnictwo mogłoby nie być zachwycone takimi praktykami?

No sorry, ale Warhammer dla niewidomych sam się nie wyda!
10-06-2013 10:44
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Niewidomi nie potrzebują pięknie ilustrowanych inkunabułów, więc jak najbardziej jest miejsce na działalność wydawnictwa Wydawnictwo.
10-06-2013 11:07
kbender
   
Ocena:
+1
@Z
Szkoda. Super by było, gdybyś całość materiału okrasił zdjęciami z kolejnych etapów produkcji ;)
10-06-2013 11:30
Z Enterprise
   
Ocena:
+1
Nie no, mam co robić w życiu :) Ale jeśli ktoś nie ma, to może sobie fajnie zagospodarować to życie. Prawdopodobnie całe ;)
10-06-2013 11:49
nerv0
   
Ocena:
+5
Hahaha, niemal widzę aktualizację v-loga.

Warhammer, dzień 3681

28 strona okazała się kompletną klapą, dostarczony atrament jest zbyt rozwodniony i rozlewa się po pergaminie. Wysłałem gońca z nowym zamówieniem. Nie spodziewam się go wcześniej niż za 2 tygodnie.

Tymczasem dostarczono mi aurum do zdobienia marginesów gotowych już stronic. Prawdopodobnie nie starczy go na wszystkie, ale przynajmniej sprawdzę czy ten odcień złota będzie dobrze się komponował ze szkarłatnymi ozdobnikami liter otwierających rozdziały.

Z Marienburga mówił dla was zigzak.
10-06-2013 11:56
Senthe
   
Ocena:
+3
Zigzak, to jest chyba pierwsza Twoja notka, którą przeczytałam z autentyczną przyjemnością. Brawo! :D

Jedna uwaga: złoty podział to jeśli już nie 2:3, tylko 2:3,236blablabla. Te małe cosie po przecinku mają znaczenie!
10-06-2013 12:03
Agrafka
   
Ocena:
0
Zet, nieważne co ja tu myślę.
Znajdą się tacy, którzy powiedzą, że tylko Warhammer.
Znajdą się tacy, którzy powiedzą, że wszystko jedno.
A mnie interesuje co myślisz ty.
10-06-2013 12:16
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Wedle mojej wiedzy to właśnie 2:3. złota prpoporcja jest wtedy, jak do dłuższego boku prostokąta 2:3 przystawiasz kwadrat o równym mu boku i powstały w ten sposób nowy, większy prostokąt wciąż ma stosunek 2:3 długości ścian.
Ale może i są tam jakieś miejsca po przecinku - nam jednak wystarczy 2:3.
10-06-2013 12:18
nerv0
   
Ocena:
+7
Warhammer, dzień 8679

Przewróciła się świeczka, wybuchł pożar. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

Jutro zaczynam od nowa.

Z Marienburga, zigzak.
10-06-2013 12:21
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Agrafko - no a jak myślisz co ja myślę? ;)
10-06-2013 12:36

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.