» Recenzje » Podaj cegłę

Podaj cegłę


wersja do druku
Podaj cegłę
Pomimo że jestem planszówkowym geekiem od ponad roku, jakimś cudem udało mi się bezwiednie przez cały ten czas unikać spotkania z grami Wolfganga Kramera, chyba najbardziej znanego i cenionego projektanta gier planszowych. Tym bardziej ucieszyła mnie wiadomość o wydaniu polskiej edycji gry Master Builder i możliwości jej zrecenzowania. Dzięki wydawnictwu Egmont możemy cieszyć się kolejną dobrą grą familijną, a ja mogę w końcu poznać swoje pierwsze dzieło mistrza. Egmont Polska od początku swojego istnienia na polskim rynku planszówkowym ma stałą i jasną linię wydawniczą – oferuje gry, w które można zagrać z dziećmi bardzo małymi (seria Pluszaki Rozrabiaki, Nogi Stonogi, Re, Re, Kum, Kum), jak i tytuły familijne, idealne do wyciągnięcia na stół, aby zaangażować całą rodzinę (praktycznie cała reszta – między innymi Niagara, Manila, Poszukiwacze Skarbów czy Mali Powstańcy). Podaj Cegłę! idealnie wpisuje się w ten schemat. Jest prostą grą rodzinną i powinna spodobać się każdemu graczowi, który nie wymaga zbyt wielu ważnych decyzji podczas gry.
Plany i schematy miasteczka Tekturowa
Pudełka gier są zazwyczaj stosunkowe lekkie, biorąc pod uwagę ich rozmiary. Podaj Cegłę! jest chlubnym wyjątkiem, który może pochwalić się całkiem sporą wagą. W tytule gry można odkryć drugie dno – w końcu jest ciężka jak cegła! Palce maczało w tym na pewno stado bardzo grubych (na ponad pół centymetra!) i wytrzymałych wyprasek. Zawierają one coś, co pozwoli wyróżnić się grze – budynki 3D. Tak popularny ostatnio efekt kinowy zawitał do planszówek i zamiast kart, przedstawiających zbudowane domy, stawiamy na środku stołu imponujące, tekturowe budowle, z których pod koniec gry powstanie mini-miasto. To ogromna zaleta tego tytułu – dosłownie każdy jest zaciekawiony, gdy zobaczy trójwymiarową szkołę, karczmę czy bramę miejską.
Poza budynkami do wagi gry przyczyniają się (choć dużo mniej) karty. Jest ich kilka rodzajów (o czym za kilka linijek), ale wszystkie mogą się pochwalić odpowiednim "dziecioodpornym" poziomem wytrzymałości. Szkoda jedynie, że monety to bardzo cienkie żetony, razi to szczególnie w porównaniu do monstrualnej wręcz grubości budynków. Egmont wyrabia sobie markę również stałymi zabiegami przyciągającymi klienta. Jednym z nich jest dołączanie woreczków strunowych do każdej planszówki. To jedyny wydawca, którego znam (wyjątkiem jest jedynie gra Eclipse), stosujący taką politykę. W pudełku znajdziemy ponad dziesięć woreczków czekających na wykorzystanie przez nabywcę. Mi posłużyły do ''oworeczkowania'' kilku innych gier (starczyło na parę całkiem sporych produkcji).
Jak miasteczka się buduje
Pełna rozgrywka składa się z sześciu tur, w których zawsze będziemy po kolei przechodzili przez pięć faz. W pierwszej możemy zatrudnić robotników. Na początku dostajemy aż pięciu, a w kolejnych rundach wykonujemy do trzech akcji (zatrudnienie lub zwolnienie). Pracownicy podzieleni są na cztery kategorie zgodnie z umiejętnościami. Im więcej dany budowlaniec potrafi, tym więcej trzeba mu zapłacić (od jednej do czterech monet co turę). Dodatkowo każdy z nich ma przypisane od jednej do trzech negatywnych cech, które mogą utrudnić nam życie.
Gdy mamy już własną ekipę budowlaną, warto znaleźć jakiś budynek do wybudowania. W fazie drugiej dochodzi do licytacji o kontrakty na budowę wystawionych obiektów. Karta każdego budynku determinuje, ilu budowlańców jest nam potrzebnych i jakie wynagrodzenie zdobędziemy. Poza tym każdy gracz otrzymuje zestaw sześciu elementów, z których zbuduje później dany obiekt. Następnie w mieście dochodzi do losowego wydarzenia. Jak to często bywa, budowę nawiedzają różnorakie klęski żywiołowe. A to w okolicy grasują złodzieje i dwóch robotników musi pilnować placu budowy, a to wójt remontuje dom i znowu musimy oddelegować kilku budowlańców w zamian za drobną opłatę. Innym razem wśród ekipy budowlanej wybucha kłótnia i wszyscy Kłótliwi nie pracują w tej rundzie, gdyż są zajęci ożywioną dyskusją. Oczywiście, bez względu na okoliczności, płacić robotnikom trzeba. Ta faza w humorystyczny sposób pokazuje, jak wyglądają budowy. Kiedy mamy przygotowanych robotników z zapasem, aby spokojnie ukończyć budowę, okazuje się, że padły oskarżenia o kradzież i wszyscy Wrażliwcy nie mogą pracować, co powoduje kolejne opóźnienia w ukończeniu budowy i jakże ważnej wypłacie.
Po chwilowej stracie kilku pracowników możemy wreszcie przystąpić do budowy. Każdy element ma przypisanych budowniczych, którzy mogą go ukończyć. Jest to zawsze od jednego do trzech robotników mających odpowiednie kwalifikacje. Każdy budowlaniec może wykonywać pracę niższych stopniem (ale nie odwrotnie). Oprócz tych wymagań, cała konstrukcja budowli musi się samodzielnie trzymać (czyli nie możemy wybudować tylko jednej lub dwóch przeciwległych ścian), a dach można zbudować dopiero na samym końcu. Często z powodu wakatów powstałych w Fazie Wydarzeń okazuje się, że zabrakło tylko jednego robotnika do ukończenia całej budowli. Na koniec każdej rundy musimy opłacić wszystkich posiadanych robotników niezależnie od wykonanej przez nich pracy. Dodatkowo dostajemy wynagrodzenie za każdy kontrakt ukończony w tej turze. Jeśli zabraknie nam pieniędzy, musimy wziąć kredyt. Jeśli nie spłacimy go (z małymi odsetkami) przed końcem gry, od końcowego wyniku będziemy musieli odjąć całkiem dużą kwotę (z jeszcze większymi odsetkami).
Jaka wartość tego miasteczka
Jak można wyczuć ze wcześniejszych akapitów, gra bardzo mi się spodobała jako idealna wręcz gra familijna dla początkujących rodzin. Spełnia ona wszystkie warunki, aby podbić stoły niedzielnych graczy. Ma proste zasady, które zrozumie każdy – dziecko, rodzic czy babcia. Wymaga kilku decyzji, które nie są zbyt trudne do podjęcia – nie ma ani paraliżu decyzyjnego, ani oczywistych wyborów. Uczy (bardzo ogólnikowo, ale jednak) ostrożności w wydatkach. Wystarczy, że wydamy zbyt dużo pieniędzy na kontrakty, a utoniemy w kredytach. Poza tym wydanie jest naprawdę niesamowite. Zachwyci każde dziecko i dorosłego. Trójwymiarowe domki na pewno nie dadzą o sobie zapomnieć. Jedynym minusem, jaki można w grze znaleźć, jest całkiem spory czynnik losowy. Losowe są zdarzenia, przypadkowa jest liczba dostępnych kontraktów, jak i same oferty. Może to zdenerwować osoby, które lubią postępować według z góry określonego planu. Na szczęście przy starszych lub bardziej zaawansowanych graczach można losowość kontrolować przez wprowadzenie zaproponowanych przez autora wariantów. Jeden z nich każe odkrywać wydarzenia wcześniej, aby móc się do nich przygotować. Inny pozwala wynajmować niezatrudnionych robotników współgraczy do własnych budów. Wprowadza to kolejny wymiar rozgrywki – negocjacje. Biorąc to wszystko pod uwagę, mogę z czystym sumieniem polecić wszystkim pierwszą grę pana Kramera, jaką poznałem. Egmont ma w planach wydanie kolejnej produkcji tego niemieckiego giganta wśród projektantów – Heimlich & Co., które zdobyło nagrodę Spiel des Jahres. Ja już nie mogę się doczekać.
Plusy:
  • świetne wykonanie – w szczególności domki w 3D
  • mechanizm wydarzeń – budowy mają ciągle opóźnienia
  • idealna jako gra familijna
  • warianty pozwalające zmniejszyć losowość i uczynić rozgrywkę bardziej złożoną
Minusy:
  • czasami irytująca losowość
  • cienkie żetony monet
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.5
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Podaj cegłę
Typ gry: ekonomiczna, familijna
Projektant: Wolfgang Kramer, Hartmut Witt
Ilustracje: Maciej Szymanowicz
Wydawca oryginału: Valley Games, Inc.
Data wydania oryginału: 2011
Wydawca polski: Egmont
Liczba graczy: od 2 do 4 osób
Wiek graczy: od 10 lat
Czas rozgrywki: ok. 60 minut
Cena: 109,95 zł



Czytaj również

Torres
Pnąc się ku górze
- recenzja
Na ratunek!
Zdążyć z pomocą
- recenzja
Tikal
Wielki powrót klasyka
- recenzja
Tikal
Fotounboxing #20
Apacze i Komancze
Carcassonne w klimatach Indian
- recenzja
Jenny Finn
Zbrodnia i kara według Mignoli
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.